Zaraza nigdy nie opuściła Ziemi — z pewnością dzięki staraniom, jakie podjął swego czasu — zresztą w samą porę — Szef… Chociaż raz, kiedy na starej planecie epidemia osiągnęła apogeum, rozgłośnia radiowa w New Brisbane podała, że władze nie zezwolą na lądowanie kapsuły ładowniczej, dopóki jej wnętrze nie zostanie uprzednio poddane działaniu absolutnej próżni. Był to wystarczający, a zarazem najprostszy sposób zabicia szczurów i myszy — a razem z nimi pcheł. Rozwścieczony kapitan statku przestał się pienić, gdy po wszystkim znalazł jednak na pokładzie kilka padłych gryzoni.
Opłaty: Dostarczenie poczty z Botany Bay na Ziemię/Księżyc i z powrotem trwa zazwyczaj od czterech do ośmiu miesięcy — tyle czasu, ile upływa pomiędzy kolejnymi odwiedzinami statków Linii Hiperprzestrzennych. Nie jest to zbyt długo, jeśli wziąć pod uwagę dzielącą te planety odległość stu czterdziestu lat świetlnych. (Słyszałam kiedyś, jak jedna z turystek zapytała, dlaczego nie posługujemy się pocztą radiową…) Gloria uregulowała wszystkie opłaty należne ode mnie władzom kolonu tak szybko, jak tylko było to możliwe, oraz szczodrze wyposażyła mnie w kapitał — testament Szefa dawał jej w tym zakresie swobodę decydowania. Nie wysyłała tu złota. Wszystko odbyło się poprzez zapisy księgowe na należącym do kolonii rachunku w Luna City, które uprawniały mnie do zakupu na Botany Bay sprzętu rolniczego lub czegokolwiek, co było mi potrzebne.
Lecz Pete posiadał na Ziemi bardzo mało, a Tilly, jako quasi-niewolnica, nie posiadała dosłownie nic. Ja zostawiłam tam resztę tego, co wygrałam na loterii, całą odprawę otrzymaną po śmierci Szefa i rozwiązaniu System Enterprises, a także trochę akcji i innych papierów wartościowych. Wszystko to oddałam towarzyszom mojej ucieczki. Władze kolonialne, zamiast deportować uchodźców… pozwalają im spłacać należności wobec kolonii w ratach.
Gdy Percival i Matilda dowiedzieli się, że przelałam swoje pieniądze na i c h rachunki, zrobili mi piekielną awanturę. Ja jednak krzyczałam jeszcze głośniej, i to wcale nie tylko dlatego, że wszystko wszak i tak zostawało w rodzinie. Przecież gdyby nie ci dwoje, zostałabym niemalże z pewnością pojmana i skończyłabym na The Realm. Martwa. Oni jednak nadal upierali się przy spłaceniu długu, jaki w swoim mniemaniu zaciągnęli.
Poszliśmy na kompromis. Z pieniędzy, które mieli mi oddawać, oraz przy pomocy kilkoro spośród pozostałych członków rodziny utworzyliśmy Fundusz Dobroczynny, przeznaczony na pomoc uchodźcom oraz innym nowo przybyłym współmieszkańcom.
Przestałam rozmyślać o moim osobliwym, a według niektórych — haniebnym pochodzeniu. „Ludzkie dzieci rodzone są przez ludzkie matki” — powiedział mi dawno temu Georges. Nie kłamał — mam Wendy, by tego dowieść: jestem człowiekiem i należę!
Wydaje mi się, że to wszystko, czego ktokolwiek może chcieć. Należeć. Być „człowiekiem”.
Słowo daję, że j a należę! W ubiegłym tygodniu próbowałam wyliczyć sobie przyczyny, dla których ciągle brakuje mi czasu. Jestem sekretarzem Rady Miejskiej. Kieruję pracą komisji programowej Stowarzyszenia Rodziców-Nauczycieli. Jestem drużynową dziewczęcej drużyny skautowej. Do niedawna byłam też prezesem Garden Club, a obecnie przewodniczę komitetowi budowy szkoły gminnej. Tak — ja należę.