Carel omal się nie roześmiał.
— Ale te plany są oparte na tak kruchych podstawach, że są praktycznie bezużyteczne…
Paxton spojrzał spode łba i Bella szybko podniosła rękę.
— Proszę, Bill.
— Przepraszam — powiedział Carel. — A poza tym jest jeszcze kwestia skuteczności tych wszystkich przygotowań wobec groźby, przed jaką stoimy…
— Doskonale. — Paxton gniewnie wykasował ekrany. — A więc porozmawiajmy o tej anomalii.
Bella zatęskniła za filiżanką kawy.
Po długiej i szczegółowej dyskusji nad Fortecą Sol prezentacja Paxtona poświęcona anomalii była krótka.
Szybko dokonał przeglądu głównych dowodów jej istnienia.
— W tej chwili ten obiekt przecina orbitę Jowisza. W rzeczywistości mamy możliwość jego przechwycenia, ponieważ przypadkiem przelatuje w pobliżu Stacji Trojańskiej, i badamy możliwość podjęcia odpowiedniej misji. A potem przeleci przez pas asteroid, minie orbitę Marsa i skieruje się ku Ziemi, w którą wydaje się dokładnie wymierzony. Ale wciąż nie mamy pojęcia, czym jest ani co może uczynić, kiedy tu dotrze.
Kiedy usiadł, nastąpiła krótka chwila milczenia.
Bill Carel popatrzył na Paxtona, po czym rozejrzał się po pokoju, jakby czekając na wystąpienie kolejnego uczestnika.
— Czy to wszystko?
— Wszystko, czym dysponujemy — powiedział Paxton.
Carel powiedział łagodnie:
— Nie sądziłem, że wie pan tak mało, admirale. Dobrze, że tutaj jestem. Mogę, panie admirale?
Bob Paxton rzucił gniewne spojrzenie Belli, ale ta dyskretnie skinęła głową, oddał więc głos Carelowi.
— W pewnym sensie — powiedział Carel — mój związek z tym „lichem” ma swe korzenie w okresie poprzedzającym burzę słoneczną, kiedy pracowałem z astronomką nazwiskiem Siobhan McGorran, korzystając z urządzenia o nazwie sonda kwintesencyjna do pomiaru anizotropii promieniowania tła…
Paxton i jego Patrioci poruszyli się i zaczęli pomrukiwać.
Sonda kwintesencyjna do pomiaru anizotropii promieniowania tła stanowiła rozwinięcie urządzenia zwanego sondą kosmiczną do pomiaru anizotropii mikrofalowego promieniowania tła, która w 2003 roku badała dalekie echa Wielkiego Wybuchu i po raz pierwszy określiła wzajemne proporcje podstawowych składników wszechświata: materii barionowej, ciemnej materii i ciemnej energii. To ciemna energia, którą niektórzy nazywali „kwintesencją”, napędzała ekspansję wszechświata. Celem tej nowej sondy był pomiar efektów kosmicznej inflacji, poprzez poszukiwanie echa pierwotnych fal dźwiękowych.
— To był naprawdę bardzo elegancki pomysł — powiedział Carel. — Pierwotny wszechświat, mały, gęsty i straszliwie gorący, był jak komora pogłosowa wypełniona falami dźwiękowymi rozchodzącymi się w burzliwym ośrodku. Ale potem nastąpiła ekspansja. — Rozłożył swe delikatne ręce. — Bum. Nagle pojawiła się możliwość ochłodzenia i do akcji wkroczyła bardziej interesująca fizyka. Podczas fazy ekspansji owe fale dźwiękowe uległy rozproszeniu. Ale pozostawiły po sobie ślad, układ zagęszczeń, który dał początek pierwszym galaktykom. Dzięki temu, sporządzając mapę rozmieszczenia galaktyk, mieliśmy nadzieję, że uda nam się zrekonstruować te pierwotne dźwięki. To z kolei dostarczyłoby wskazówek co do fizyki kwintesencji, ciemnej energii, która w owym czasie…
Kiedy umundurowani uczestnicy zebrania zaczęli się niecierpliwić, Bella powiedziała łagodnie:
— Może przejdź do istoty sprawy, Bill.
Uśmiechnął się do niej. Miał własny elastyczny ekran, który teraz rozłożył na stole; urządzenie szybko nawiązało kontakt z podzespołami stołu.
— Tutaj mamy profil kosmicznej ekspansji. — Była to krzywa rosnąca z ostrym maksimum, wykreślona w skali logarytmicznej. Wyjaśnił, jak otrzymano tę krzywą na podstawie analizy pradawnego światła sączącego się z głębi kosmosu, uwzględniając korelacje obserwowanych struktur przy użyciu rozmaitych skal. „Częstotliwość” występowania układów galaktyk porównano z częstotliwościami owych dawno zaginionych fal dźwiękowych.
Tym razem przerwał mu Paxton.
— Jezu Chryste, wybaw mnie z mej niedoli. Dokąd to wszystko zmierza?
Carel postukał w ekran.
— Jeden z moich studentów przypadkowo natknął się na animację zniszczenia MGKX7-6102-016.
— Chciałbym wiedzieć, w jaki sposób to zdobył — warknął Paxton.
— Faktycznie to była ona — powiedział Carel niewzruszony. — Dziewczyna nazwiskiem Lyla Neal. Nigeryjka, niezwykle bystra. MGK został zniszczony w wyniku dziwnej eksplozji. Nie wyglądało to jak skutek trafienia z jakiejś broni z zewnątrz. Urządzenie jakby rozerwało się od wewnątrz. Na tej podstawie Lyla skonstruowała krzywą ekspansji MGK, by zobaczyć, jak wyglądały ostatnie chwile jego istnienia.
Pokazał następny wykres. Bella zobaczyła, że skala jest inna, ale wniosek był oczywisty. Krzywa ekspansji MGK była bardzo podobna do profilu kosmicznej ekspansji. Kiedy Carel nałożył na siebie obie krzywe, okazało się, że dokładnie się pokrywają.
Bella odchyliła się w krześle zaszokowana.
— I co to oznacza?
— Mogę jedynie spekulować na ten temat — powiedział Carel.
— Więc na miłość boską uczyń to — warknął Paxton.
— Odnoszę wrażenie, że MGK został zniszczony przez szczególną, zlokalizowaną porcję ciemnej energii. Został rozerwany dokładnie przez tę samą siłę, która spowodowała rozszerzanie się wszechświata, jakimś sposobem skupioną na tym małym urządzeniu. Można to nazwać bronią kosmologiczną. To dość niezwykłe. — Uśmiechnął się. — Lyla nazywa to bombą Q.
— Urocze — warknął Paxton. — Możemy ten obiekt zatrzymać, zestrzelić, odchylić jego kurs?
Carel wydawał się zaskoczony, że go o to pytają.
— No cóż, nie mam najmniejszego pojęcia. To nie jest coś takiego jak burza słoneczna, admirale, będąca zdarzeniem, w wyniku którego została uwolniona ogromna energia, co zostało starannie zaplanowane. Ale to jest prawie nieznany rodzaj fizyki. Trudno sobie wyobrazić, abyśmy mogli na to odpowiedzieć w jakiś konkretny sposób.
Bella powiedziała:
— Ale Bill, co się stanie, kiedy ta bomba Q dotrze do Ziemi?
Znów wydawał się zaskoczony pytaniem.
— To akurat wydaje się oczywiste. Jeżeli znów zadziała w taki sam sposób — nie ma powodu, aby sądzić, że jej zakres działania jest ograniczony — będzie dokładnie tak jak z MGK. - Rozłożył ręce. — Bum.
W pokoju zapadła grobowa cisza.
Bella rozejrzała się wokół stołu. Przedtem ci starzy kosmiczni żołnierze wyglądali tak, jakby się dobrze bawili. Teraz byli przygaszeni, milczący. Karty zostały odkryte.
I co gorsza, z tego co zdołała zrozumieć, ta „kosmologiczna” technologia rozbijała w drobny mak kosztowne linie obronne, które ludzkość próbowała zbudować.
— Dobrze — powiedziała. — Mamy dwadzieścia jeden miesięcy, zanim ten obiekt dotrze do Ziemi. Więc co robimy?
— Musimy to zatrzymać — natychmiast powiedział Paxton. — To jedyna możliwość. Inaczej nie uda nam się uratować ludności Ziemi, nie możemy ewakuować całej planety. Rzucimy do walki wszystkie środki, jakie mamy. A zaczniemy od tego, co mamy w Stacji Trojańskiej. — Zerknął na Bellę.