W rozwijających się podziemnych osiedlach dla uchodźców z równin organizowano siedziby biznesu, fabryk i wszystkich innych potrzebnych społeczeństwu instytucji. Jednak nie powstawały one tak szybko, jak się spodziewano; lista firm i fabryk oczekujących na siedziby była bardzo długa.
Biznesmeni, firmy ubezpieczeniowe i zwykli obywatele często sami podejmowali decyzje. Obszary górskie, które w ostatnich dziesięcioleciach stopniowo wyludniały się z powodu migracji, teraz ponownie przeżywały okres rozkwitu.
Do upadłych zakładów przemysłowych w Bawarii i północno-wschodnich Stanach Zjednoczonych, szczególnie w Detroit i Pittsburghu, zaczęły napływać nowe maszyny, a GalTech i inne ziemskie zakłady przenosiły swoje siedziby w miejsca, których można było łatwo bronić.
Migracji ośrodków przemysłowych towarzyszyła migracja siły roboczej. Ogromna fala bezrobotnych oraz pracowników przenoszących się firm zalała Dolinę Ohio i środkowo-zachodnie Stany Zjednoczone, a w Europie Szwajcarię, Austrię i Bałkany. Słabiej rozwinięta infrastruktura i spory graniczne w Azji nie pozwalały na masowe migracje, takie jak w Stanach Zjednoczonych i Europie, ale znaczna część ludności i tak przeniosła się w Himalaje, Hindukusz i na Kaukaz.
W Japonii wszystkie zakłady pozostały na miejscu, a w licznych w tym kraju łańcuchach górskich budowano cywilne schrony. Doświadczenia, które Japończycy wynieśli z Drugiej Wojny Światowej i ich rozwinięta infrastruktura inżynierii budowlanej były im w tym bardzo pomocne.
Masowa migracja i związane z nią zaburzenia podaży i popytu na dobra, usługi i pracę powodowały w jednych rejonach niedostatek, a w innych nadprodukcję.
Wielu ludzi się bogaciło, oczywiście nie wszyscy z poszanowaniem prawa i zasad etyki, potem jednak często stawali przed problemem ulokowania swoich pieniędzy.
Pensje wypłacano raczej w walutach narodowych, niż w federacyjnych kredytach. Nie było pewności, czy banki przetrwają inwazję, dlatego ostrożni inwestorzy woleli lokować swoje pieniądze w galaksjańskim lub ziemskim banku z siedzibą w jakimś stosunkowo bezpiecznym miejscu. Przechowywano tam nie tylko pieniądze, lecz także cenne dzieła sztuki, kosztowności i wiele innych wartościowych rzeczy. Ziemskie banki dogadały się z galaksjańskimi i w ten sposób środki pieniężne oraz dobra materialne zaczęły stopniowo opuszczać Ziemię.
Wtedy jednak dało znać o sobie nieubłagane prawo popytu i podaży. Kiedy sprzedawano ziemskie waluty i kupowano kredyty federacyjne, kurs wymiany szedł w górę. Wraz z brakiem nadziei pojawiło się mroczne widmo inflacji. Wyjątkiem były dwa kraje.
Szwajcaria otrzymała od Galaksjan poważne zabezpieczenie na wypadek utraty swoich funduszów, i to nie tylko ze względu na jej pozycję największego centrum finansów i handlu, ale także z uwagi na fakt, że siedemdziesiąt procent powierzchni tego kraju zajmowały góry. Szwajcarska partyzantka kilkakrotnie podejmowała walkę z wrogiem, i wszystkie co do jednej inwazje zostały z łatwością odparte.
Na rynku operacji bankowych pojawił się nowy gracz.
Tajemnicze, starożytne buddyjskie państwo Bhutan zostało na krótko podbite przez sąsiadujący z nim Bangladesz. Wizyta brytyjskiego batalionu pancerzy wspomaganych doprowadziła wszystko do pierwotnego stanu, a Bhutańczycy wyciągnęli nauki z tego zdarzenia.
Ponieważ religia zabraniała im stosowania przemocy, zatrudnili najemników. W ten sposób powstał pułk Gurkhów. Gurkhowie byli żołnierzami z gór Nepalu, o reputacji najlepszej na świecie lekkiej piechoty. Żeby im zapłacić, Bhutan otworzył kilka filii głównych banków w liczących tysiące lat, ogromnych kamiennych klasztorach. Banki, chronione teraz przez najlepszych na świecie żołnierzy, potężne mury i przeszkody terenowe, przed którymi ugiąłby się sam Hannibal, zostały zalane cennymi dziełami sztuki, klejnotami, metalami szlachetnymi i pieniędzmi. Nawet niewielki ułamek tych wpływów wystarczył na zakup najnowocześniejszego na Ziemi uzbrojenia dla Gurkhów. Gurkhowie i ich najemni oficerowie brytyjscy aż za bardzo się palili, aby wypróbować je w walce.
Inflacja, deflacja i niedostatek niszczyły świat, powodowały głód i choroby. Mimo to życie toczyło się dalej, wierząc w zwycięstwo.
— Słyszałem — powiedział Horner z uśmiechem — że podobno procent niezamężnych kobiet jest teraz wyższy niż kiedykolwiek.
— Ale…
— Wieczorem idziesz się rozerwać. Na pewno już skończyłeś.
— Skończyłem. — Mike wskazał na potężny stos wydruków na biurku. — To właśnie efekt mojej pracy.
— Dobra, w porządku — powiedział Horner, zadowolony, ale wcale nie zaskoczony.
I Mike pracował dla niego przez dwa lata, kiedy zarządzał zespołem GalTechu do spraw uzbrojenia piechoty, początkowo jako cywilny specjalista od spraw technologii, później jako jego adiutant.
Horner od razu zauważył, że młody oficer posiada zdolność niespotykanej koncentracji na wykonywanej pracy. Zdecydowało to o wybraniu go do tego zadania w równym stopniu, jak doświadczenie w dziedzinie pancerzy wspomaganych. Czas naglił. Lista osób, które mogły opracować strategię użycia jednostek pancerzy w Programie Fortec była bardzo krótka. Jeszcze krótsza była lista tych, którzy mogli to zrobić w ciągu zaledwie dwóch tygodni. Jedyny oficer, którego Jack znalazł na obu tych listach, siedział właśnie przed nim.
— Skoro jesteś gotowy na konferencję dowódców wszystkich rodzajów broni, nie ma powodu, żebyś nie przyszedł dziś wieczorem do klubu Fort Myer w eleganckim granatowym mundurze Floty.
— Cóż, sir — powiedział Mike z trochę tylko udawanym ziewnięciem — właściwie jest około trzydziestu powodów, poczynając od snu.
Jack nie zareagował na jego odmowę.
— Oprócz powitania wszystkich dowódców armii na oficjalnym rozpoczęciu Programu Fortec, wydamy specjalne przyjęcie, żeby uczcić wizytę nowego dowódcy francuskich sił lądowych. Pomyślałem, że może zechcesz przyjść.
— Cóż, sir, jak już powiedziałem…
— Nazywa się Crenaus.
— Dowódca Dewcieme Armore, sir?
Druga pancerna razem z dziesiątą dywizją grenadierów pancernych i niedobitkami brytyjskich, chińskich oraz amerykańskich jednostek pancernych została oswobodzona z posleeńskiego oblężenia megawieżowca Dantren na Diess przez pluton ówczesnego porucznika O’Neala. Pluton zburzył megawieżowce zajęte przez wroga i złamał natarcie posleeńskich wojowników ogniem zaporowym granatów z ładunkiem antymaterii. Francuski generał — bardzo szczupły człowiek na szczudłowatych nogach, uderzająco podobny do stracha na wróble z „Czarnoksiężnika z Oz” — był wówczas pod dużym wrażeniem wyczynów Mike’a. On natomiast był mile zaskoczony profesjonalizmem, z jakim generał utrzymał jednostkę w tak niewiarygodnie trudnej sytuacji. Dewcieme Armore wyszła z konfliktu z mniejszymi stratami, niż jakakolwiek inna jednostka spośród biorących udział w obronie ruchomej, głównie dlatego, że zachowała spójność, kiedy inne pękły jak szklanki. Do zachowania tej spójności najbardziej przyczynił się honorowy gość dzisiejszego przyjęcia.
— Ten sam. Kiedy usłyszał, że tu jesteś, uparł się, że musisz przyjść — powiedział Horner z rzadkim u niego prawdziwym uśmiechem.
— Tak jest, sir.
Mike przejrzał w pamięci zawartość swojej garderoby. Miał granatowy mundur galowy Floty i medale — na wszelki wypadek, gdyby ktoś domagał się ich przypięcia.
Do tej pory udawało mu się tego uniknąć, pomimo wyraźnych przepisów Sił Lądowych; twierdził, że nie jest oficerem tych sił i ich przepisy go nie obowiązują. Przykre zajścia z nadgorliwymi oficerami żandarmerii skończyły się, kiedy wydano specjalne rozporządzenie, określające pozycję Floty wobec Sił Lądowych. Mike nie robiłby z tego problemu, gdyby nie to, że inni członkowie Floty, przypisani do Pentagonu, mieli takie same kłopoty. Nienawidził spojrzeń, jakimi go obrzucano na widok jego Medalu Honoru. Ale, co tam, miał dzisiaj okazję spotkać się ze starymi towarzyszami.