Выбрать главу

Sternik wachtowy doprowadził krążownik na wyznaczoną pozycję i obraz na ekranie znieruchomiał. Wzięła głęboki oddech, zastanawiając się, czy ktokolwiek na pokładzie domyślił się, dlaczego zostawiła Nimitza w kabinie, i poleciła:

— Panie Venizelos, proszę sprowadzić mój kuter i przejąć wachtę.

— Aye, aye, Ma’am — odparł Venizelos, obserwując ze źle maskowaną ciekawością Honor zmierzającą do windy.

* * *

Honor siedziała bez ruchu, czekając, aż kuter pokona pustkę między krążownikami. Miała ochotę użyć pinasy, ale byłaby to bezsensowna ostentacja. Pinasa miała nad kutrem tylko jedną przewagę — szybkość. Kutry były zbyt małe, by instalować na nich impellery, a każdy inny napęd był wolniejszy. Były też zbyt małe, by pomieścić kompensatory bezwładnościowe odpowiedniej mocy do zrównoważenia przyspieszeń wywołanych przez użycie impellerów. Miały jednakże wystarczające, by nie czuło się manewrów przy klasycznym napędzie, a poza tym mimo jej niecierpliwości przelot obiektywnie był krótki. Tyle, że ostatnich trzydzieści jeden godzin Honor spędziła, obawiając się tego, co nastąpi na pokładzie Warlocka.

Pilot zakończył podejście i kuter drgnął, złapany przez promienie ściągające krążownika. Okręcił się lekko, dostosowując pozycję do wewnętrznej grawitacji okrętu, i łagodnie wleciał na jasno oświetlony pokład hangarowy, po czym delikatnie osiadł w kołysce śluzy dokującej. Cichy stuk metalu świadczył o odblokowaniu włazu, a zielone światło nad nim o wyrównaniu ciśnień. Ponieważ była sama w kabinie pasażerskiej, pozwoliła sobie na westchnienie. Następnie wstała, wsunęła beret pod naramiennik i obciągnęła kurtkę. Prostując ramiona, podeszła do włazu, otworzyła go i pomaszerowała korytarzem przy wtórze świstu trapowego do oczekującej na nią warty okrętowej.

Z ulgą stwierdziła, że Young nie zjawił się osobiście, by ją powitać — była to jedna z drobnych, ale świadomych zniewag, w których celował, ale dało jej to szansę uspokojenia się i skoncentrowania przed nieuchronną konfrontacją. Zatrzymała się przed krępym komandorem dowodzącym wartą i zasalutowała, wygłaszając tradycyjne zdanie:

— Proszę o pozwolenie wejścia na pokład, sir.

— Pozwolenia udzielam, komandor Harrington — odparł równie oficjalnie, odsalutowując, po czym wyciągnął ku niej dłoń: Paul Tankersley, pierwszy oficer HMS Warlock.

Głos miał głęboki i miły, uścisk dłoni silny, a w bystrym spojrzeniu sporo ciekawości — musiał słyszeć plotki o niej i Youngu.

— Jeśli pani pozwoli, ma’am, zaprowadzę panią do kapitana — dodał po chwili milczenia. — Czeka w głównej sali odpraw.

— Proszę prowadzić, komandorze. — Wskazała gestem, by poszedł przodem, i oboje ruszyli do czekającej windy.

Po drodze panowała cisza, co potwierdziło, że musiał słyszeć jakieś plotki — w końcu trudno się było spodziewać, że zacznie rozmowę od uprzejmego pytania, czy prawdą jest, że gość i jego kapitan nienawidzą się serdecznie i od dawna. Nie mógł go zadać choćby z tego prostego powodu, że okazałby w ten sposób brak lojalności wobec swego dowódcy. W tych warunkach milczenie było najrozsądniejsze, Honor stłumiła uśmiech pełen uznania.

— Tędy, komandorze — Tankersley wskazał drogę, ledwie drzwi windy się otworzyły.

Korytarz prowadzący do sali odpraw okazał się krótki. Przewodnik zatrzymał się przed drzwiami, wcisnął odpowiedni przycisk i drzwi odsunęły się. Mijając go, Honor dostrzegła w jego oczach coś, co mogło być tylko współczuciem.

Kapitan lord Young siedział za stołem konferencyjnym pogrążony w lekturze elektrokarty. Nie uniósł głowy i Honor zacisnęła zęby, zaskoczona, jak dalece taki drobiazg, i to w dodatku spodziewany, wyprowadził ją z równowagi. Podeszła do stołu i stanęła, nie odzywając się — w czekaniu była lepsza. Wyglądał podobnie jak ostatnim razem — przystojny i robiący wrażenie, choć przytył, i to sporo. Nie można jeszcze było powiedzieć, że się spasł, ale mimo krótkiej bródki widać było podwójny podbródek, a doskonale uszyty mundur z trudem maskował początki otyłości. Mundury zawsze miał doskonale skrojone — nawet w akademii, gdzie teoretycznie wszyscy powinni nosić takie same, pochodzące z przydziału. No, ale najstarszy syn i dziedzic earla North Hollow nigdy specjalnie nie przejmował się przepisami. Nie pozwolił także, by ktokolwiek zapomniał o jego pochodzeniu i pozycji. Nie miała pojęcia, co zmalował, że zasłużył na zesłanie do systemu Basilisk, ale prawdę mówiąc, nie musiał się specjalnie starać — wystarczyło, że po prostu był sobą. Patronat mógł przyspieszyć oficerską karierę — najlepszy przykład siedział przed nią: Young ukończył akademię zaledwie rok wcześniej, a kapitanem został mianowany pięć lat temu. A kiedy czyjeś nazwisko znajdzie się na liście, ma on praktycznie zagwarantowany stopień admiralski. Chyba że zrobiłby coś tak drastycznego, że Królewska Marynarka usunęłaby go ze swych szeregów, co nie zdarzało się często. W przeciwnym wypadku nie musi nic robić, jedynie żyć wystarczająco długo. Reszta to już tylko zasady starszeństwa.

Stopień jednak, jak miało się o tym okazję przekonać wielu oficerów RMN, nie gwarantował zatrudnienia, czyli dowództwa. Niekompetentni z zasady lądowali na połowie pensji, nadal będąc co prawda na liście oficerów w aktywnej służbie, ale bez własnego okrętu czy jakiegokolwiek innego dowództwa. Zasada połowy pensji miała w teorii stworzyć flocie rezerwę doświadczonych oficerów na wypadek nagłej konieczności (na przykład wojny). W praktyce była skutecznym środkiem usuwania wszelkiej maści idiotów zbyt ważnych, by ich wyrzucić z szeregów Królewskiej Marynarki, tam, gdzie nie byli w stanie wyrządzić żadnych szkód. Najwyraźniej Young nie załapał się jeszcze do tej kategorii, ale to, że przez prawie standardowy rok był dowódcą placówki Basilisk, świadczyło dobitnie, że Admiralicja nie była zachwycona jego dokonaniami. Co bez wątpienia wywołało podwyższenie poziomu wrodzonej jadowitości i wredoty.

Young skończył udawać, że czyta, odłożył starannie dokument na stół i uniósł głowę.

— Komandor — tenor miał gładki niczym jedwab otulający ostrze sztyletu.

— Kapitanie — Honor odparła pozbawionym wszelkich emocji sopranem.

Uśmiechnął się lekko, nie wskazał jej krzesła i poinformował:

— Ucieszyłem się z przybycia HMS Fearless. Warlock był od odlotu Implacable jedynym okrętem w systemie. Honor przytaknęła bez słowa.

— Jak pani wie, placówka Basilisk cierpi na chroniczne braki w wyposażeniu. A Warlock już dawno powinien przejść przegląd i pewną modernizację. To właśnie jest lista najpotrzebniejszych napraw — dodał, wskazując z uśmiechem elektrokartę. — Dlatego pani widok naprawdę mnie ucieszył: będę mógł odesłać HMS Warlock do stoczni.

Honor przygryzła wargę, próbując nie okazać targających nią uczuć — jeśli odsyłał swój okręt do remontu, oznaczało to, że przeniesie się ze sztabem na Fearless, a sama myśl o dzieleniu z nim mostka w czasie wacht przyprawiała ją o mdłości. Zdołała jednak jakimś cudem się nie poruszyć i nie zmienić wyrazu twarzy, zdając sobie sprawę, że jest uważnie obserwowana.

— Biorąc jednak pod uwagę rozległość niezbędnych napraw i proponowane zmiany, uważam, że nie mogę obarczać komandora Tankersleya odpowiedzialnością za ich dopilnowanie — dodał Young, podając jej elektrokartę, którą Honor wzięła tak, by nie dotknąć jego palców. — Dlatego też będę towarzyszył Warlockowi, by nadzorować remont okrętu.