— I cóż, poruczniku? — spytała, gdy milczenie przeciągnęło się już wystarczająco długo. — Jak zamierza pan rozwiązać ten problem?
— Nie… — mrugnął i ugryzł się w język, a po sekundzie go olśniło: — Czy… Czy kapitan zechciałaby coś zasugerować?
— Nie zechciałaby — odparła lodowato, starając się, by ani współczucie, ani rozbawienie na widok jego rozczarowania nie było słyszalne. — To pan jest oficerem taktycznym na tym okręcie, panie Cardones. Zaprogramowanie platform sensorycznych to pański obowiązek, podobnie jak rozwiązanie wszystkich związanych z tym problemów. Proszę uprzejmie się tym zająć, poruczniku.
Spojrzał na nią błagalnie, przełknął z trudem ślinę i wykrztusił cicho:
— Tak jest, ma’am.
HMS Fearless wykonał ostatnią zmianę kursu i zwolnił, podchodząc do wyznaczonej orbity. Honor siedziała w fotelu kapitańskim, przyglądając się rosnącej na ekranie wizualnym planecie i czując zmianę w panującej na mostku atmosferze. Apatia prawie zniknęła i choć nie zastąpił jej, tak jak by sobie życzyła, espirit de corps, to i tak nastawienie załogi zmieniło się radykalnie. Z jej punktu widzenia na lepsze.
Ostatnie sześć dni wszystkim dało się we znaki, a dla komandor porucznik Santos stanowiło przedsionek piekła, nic więc dziwnego, że była wyczerpana. Pod koniec praktycznie goniła podkomendnych batem, ale gdy okazało się, że Honor nie zwolni tempa stawiania platform, sama harowała jeszcze ciężej. I ku swemu szczeremu zdumieniu zdążyła na czas ze wszystkim. Improwizowane wykorzystanie rakiet było genialnym posunięciem, dzięki któremu sieć była kompletna, na tyle na ile było to wykonalne. Obejmowała obszar po siedemdziesiąt stopni z każdej strony płaszczyzny ekliptyki, a Santos najwyraźniej była w rozterce — nie bardzo mogła się zdecydować, czy bardziej być dumną ze swoich (i swych ludzi) osiągnięć czy wkurzoną na wymagania dowódcy.
Nie tylko ona zresztą miała ów dylemat. Porucznik Cardones zdołał poprawić błędy w oprogramowaniu, co najbardziej zaskoczyło jego samego. Zmuszony był co prawda udać się po pomoc do McKeona (tak jak Honor miała nadzieję, że postąpi) i zajęło mu to masę czasu, ale dokonał tego. A McKeon ku miłemu zaskoczeniu Honor nie objechał go, lecz najprawdopodobniej zdając sobie sprawę, że nie dopilnował podporucznika, cierpliwie mu pomagał i subtelnie nakierowywał, tak był Cardones sam wpadł na możliwość przeprogramowania przy użyciu taktycznej ścieżki dostępu.
Przy okazji Webster musiał poprawić zgranie sieci, bo pierwotna jakość informacji nie odpowiadała wymaganiom Honor, a w międzyczasie Stromboli zmuszony był obliczyć dwie poprawki kursu, gdyż musieli wrócić po źle postawione platformy. Krótko mówiąc, wszyscy oficerowie byli zmęczeni, wściekli (celowo)… i w końcu pracowali jak zespół. Co prawda nie doszło do tego w sposób, jakiego Honor by sobie życzyła, ale skoro instynkt samozachowawczy był jedyną siłą zdolną zmusić ich do pracy, gotowa była znosić ich cierpiętnicze miny.
Spod oka obserwowała McKeona wysiadającego z windy i siadającego w swoim fotelu — nadal był sztywny i formalny, ale w ciągu ostatniego tygodnia udało się jej raz czy dwa razy przebić przez pancerz, jakim się otoczył (zwłaszcza w kwestii Cardonesa). Jasnym było, że coś go gryzie, i jak podejrzewała, zdawał sobie sprawę z tego, co i dlaczego robi jego dowódca. Największym zaskoczeniem zaś było to, że nie próbował jej w tym przeszkodzić. Miała prawie pewność, że nie podobał mu się sposób, w jaki wymusiła powrót załogi do życia, nie palił się też do pomocy. Nie miała pojęcia, dlaczego jej nie lubił, ale zaczynał w nim brać górę zawodowiec. Ich wzajemne relacje były dalekie od ideału, lecz przynajmniej oboje byli skłonni przyznać (choć chwilowo tylko sami przed sobą), że istniał w nich poważny problem — a to już był znaczny postęp. Miała nadzieję, że ponieważ oboje są profesjonalistami, pokonają tę niezrozumiałą niekompatybilność.
Po dojściu do tego budującego wniosku przestała marzyć i skoncentrowała się na bieżących problemach — Fearless powoli zbliżał się do orbity parkingowej i wreszcie miała okazję dokładniej przyjrzeć się, co przebywa na orbitach wokół planety. Na ekranie taktycznym zwróciła jej uwagę karmazynowa kropka — jedyna wśród tłumu statków handlowych parkujących w pobliżu Medusy. Była to niewielka jednostka kurierska zarejestrowana jako kurier dyplomatyczny Ludowej Republiki Haven. Jej obecność, jak też fakt, iż objęta była immunitetem dyplomatycznym, nie spodobała się Honor, choć nie była w stanie powiedzieć dlaczego.
Wiedziała, że Haven ma konsulat i misję handlową na planecie, ale do chwili przeczytania informacji towarzyszących rozkazom Younga nie zdawała sobie sprawy, że Republika utrzymuje też w systemie kuriera w pełnej gotowości do lotu. Było to jak najbardziej legalne, tyle że nielogiczne — każda misja handlowa mogła reprezentować interesy Republiki na takim zadupiu, a wszystko co związane było z terminalem i tak leżało w jej gestii. Mimo oficjalnych informacji o rozwijającym się handlu między „kupcami” z Republiki Haven a tubylcami prawda wyglądała nieco inaczej — tubylcy nie mieli nic, co warto byłoby eksportować, a Haven nie miała prywatnych kupców — wszystkie gałęzie handlu należały od dawna do państwa. Oznaczało to ni mniej, ni więcej, że Haven świadomie traci pieniądze, udając, że handluje z aborygenami, a więc coś kombinowali. Jedynym logicznym wyjaśnieniem istnienia konsulatu było szpiegostwo i inne tajne operacje prowadzone pod ochroną immunitetu dyplomatycznego. Sensownym było zbieranie informacji o ruchach czy rozmieszczeniu jednostek RMN w systemie, jak też o ruchu towarowym na terminalu, choć dziwne było miejsce, z którego te obserwacje prowadzono — Medusa leżała bardzo daleko od terminalu. Z drugiej jednak strony, nie istniała żadna bliższa planeta. Równie sensownym było podkreślenie swojej obecności w układzie planetarnym choćby jako przeciwwagi dla Królestwa. Było to tym sensowniejsze, że liberałowie nadal próbowali przeforsować w parlamencie ustawę nakazującą opuszczenie systemu Basilisk przez przedstawicieli władz i sił zbrojnych Królestwa Manticore. Wysiłki te nie były regularne, za to były częste. Konsulat mógł być kwaterą główną siatki wywiadowczej działającej w Królestwie, choć Honor prywatnie uważała, że lepszą jej lokalizacją byłaby Trevor Star.
Czego by nie robili, nie podobało jej się to, a obecność kuriera dyplomatycznego podobała się Honor jeszcze mniej. Poczta dyplomatyczna objęta była immunitetem, niezależnie od tego kto ją przewoził, a statków handlowych Republiki było aż za dużo w okolicy. Jednostka kurierska miała nad nimi przewagę z uwagi na dwie rzeczy — szybkość oraz fakt, że cała objęta była immunitetem, toteż nie można było sprawdzić nawet kształtu ładunku, a to oznaczało (przynajmniej dla Honor) chęć ukrycia czegoś. Zdawała sobie jednak sprawę, że odruchowo podejrzewała Haven o wszystko co najgorsze — ten kurier mógł wykonywać wyłącznie zadania, które Republika podała do publicznej wiadomości, a jedynie jej paranoja podsuwała podejrzenia, że jest inaczej. Było to jednak równie prawdopodobne jak to, że Pavel Young nie wpuścił jej rozmyślnie w bagno.