Выбрать главу

— Michel Raynaud i cała ACS są zachwyceni — przyznał Webster. — Dostałem od niego dwa czy trzy raporty wręcz ociekające pochwałami dotyczącymi niejakiego porucznika Venizelosa, którego im przydzieliła. Ten Venizelos swoją drogą musi być niezły wariat, jeśli choć połowa z tego, co Haven wypisuje, jest zbliżona do prawdy, ale Reynaud go lubi. Co się tyczy Estelle Matsuko, to wydaje się być przekonana, że Harrington mogłaby przejść Zatokę Jasona, nie mocząc pięt. Poprzednimi dowódcami była do tego stopnia zniesmaczona, że przestała nawet na nich narzekać, a teraz dostałem już dwa listy z podziękowaniami za „doskonałą współpracę Królewskiej Marynarki”!

— To ci powinno coś powiedzieć, prawda?

— Że mam się trzymać z daleka, prawda? — To nie było pytanie. — Ty też tak uważasz.

— Pewnie, że uważam. Placówka Basilisk była hańbą dla całej RMN od dnia, w którym się znaleźliśmy w tym układzie planetarnym. Już dawno ktoś powinien był to głośno i wyraźnie powiedzieć, może wtedy zmieniono by ten cały chory Akt.

— I uważasz, że teraz jest najwłaściwszy czas ku temu? — zdziwił się Webster.

Alexander wzruszył ramionami.

— Jeśli chcesz, wypytam Williego i powiem ci, jakie jest jego zdanie, ale sądzę, że Cromarty zgodzi się ze mną. Przez lata z powodów politycznych chodziliśmy na palcach koło problemu, przez co problem jeszcze się powiększył. Pewnie: konserwatyści będą jojczeć, liberałowie też, ale czas im uświadomić przykrą prawdę. Konserwatyści nie utrzymają swojej miłej sercu bezpiecznej izolacji, jeżeli nie utrzymamy terminalu, a liberałowie nie będą w stanie ochraniać tubylców przed zarazą spoza planety, jeśli nie będziemy kontrolowali ruchu orbitalnego. Pierwszy raz znalazł się tam oficer mający dość odwagi, by im to pokazać, i jeśli spróbują przeszkadzać, Izba Gmin zablokuje ich tak, że ani zipną. Według mnie należy wykorzystać okazję, i myślę, że Willie powie to samo.

— Mam nadzieję, że się nie mylisz. — Webster wstał, schował korespondencję do szuflady i klepnął gościa w ramię. — Naprawdę mam nadzieję, Hamish, bo czego byś nie mówił, obaj wiemy, że z punktu widzenia floty jesteś politykiem. Czas na lunch; przyłączysz się do mnie? Sądzę, że parę głębszych pomoże mi pozbyć się tego niesmaku, jaki zawsze czuję po rozmowach o polityce.

ROZDZIAŁ XIII

— Zbliżamy się do wyznaczonego punktu. Przygotować się do otwarcia ognia — głos podporucznika Rafaela Cardonesa był cichy, gdyż oficer ze skupieniem obserwował swój ekran celowniczy, trzymając palec wskazujący na dużym kwadratowym przycisku umieszczonym na środku konsolety ogniowej.

Dłoń jego zastępcy spoczywała w pobliżu zapasowej konsolety.

— Ognia!

Cardones wdusił przycisk i ekran rozbłysł, by po sekundzie wrócić do normalnej jasności, wyświetlając przy okazji ocenę skuteczności ostrzału. Podporucznik odchylił się na oparcie fotela i otarł zroszone potem czoło, prostując zgarbione przez ostatnie trzy kwadranse plecy — tyle czasu trwało bowiem ćwiczenie taktyczne. Prawie z obawą spojrzał na wynik, mrugnął niedowierzająco i spojrzał ponownie — prawie osiemdziesiąt trzy procent celności broni energetycznej. I prawie tyle samo w rakietach: trzy trafienia na pięć strzałów.

— Dobra robota, panie Cardones — rozległ się za jego plecami znajomy sopran; za fotelem stała Harrington.

Nadal nie mógł się przyzwyczaić do tego, jak cicho porusza się dowódca HMS Fearless. Nie miał w związku z tym pojęcia, ile czasu za nim stała. Nacisnęła jeden z klawiszy na konsoli i na ekranie wyświetlił się pokręcony kurs, jakim Cardones podchodził do celu. Cała seria manewrów przesuwała się przez ekran na przyspieszonych obrotach, a ciemnobrązowe oczy obserwowały to z aprobatą.

— Bardzo dobra robota, Rafael — powiedziała i Cardones mało nie zamruczał z dumy: pierwszy raz zwróciła się doń po imieniu i było to warte każdej minuty koncentracji i każdej godziny ćwiczeń, które do tego doprowadziły. Było to diametralnie inne uczucie niż to, które ogarnęło go, gdy był zmuszony przyznać, że sknocił programowanie platform sensorycznych.

— Jednakże — dodała Honor, zatrzymując obraz. — Co z tym manewrem?

Siedzący na jej ramieniu treecat przekrzywił łeb, jakby przyglądał się splątanym liniom na ekranie, po czym spojrzał zaciekawiony na podporucznika.

— Ma’am? — spytał ostrożnie Cardones.

— Tutaj wykonał pan trzystugeowy skręt w tej samej płaszczyźnie i biorąc kurs 035 — powiedziała tonem, jakiego używali instruktorzy w akademii. — Znalazł się pan tam, gdzie chciał, ale proszę spojrzeć na odległość i na to, gdzie była skierowana główna bateria celu.

Cardones zerknął, przełknął ślinę i zarumienił się.

— Prosto w mój dziób, ma’am — przyznał.

— Właśnie. Powinien pan zmienić płaszczyznę lotu tak, by ustawić się do celu ekranem, a nie otworem dziobowym, prawda?

— Tak jest, ma’am — odparł, czując jak sporo samozadowolenia wyparowuje z niego.

— Niech się pan tym aż tak nie martwi — uśmiechnęła się Honor. — Proszę się lepiej zastanowić, dlaczego komputer na to pozwolił?

— Nie wiem, ma’am — przyznał, przyglądając się ekranowi z namysłem. — Miał idealną pozycję do strzału.

— Miał — kapitan postukała w ekran. — Czynnik ludzki, poruczniku. Komputer taktyczny zaprogramowano tak, by brał pod uwagę czas reakcji żywego człowieka hipotetycznego przeciwnika. Tym razem miał pan szczęście: przeciwnik miał mniej niż trzy sekundy, by dostrzec okazję, przeanalizować sytuację, podjąć decyzję i wykonać ją. Komputer zdecydował, że to za mało czasu, by człowiek zdążył zrobić to wszystko i trafić. Jestem skłonna się z nim zgodzić, ale w prawdziwej walce nie liczyłabym na tyle szczęścia. Rozumiemy się?

— Jasne, skipper! — Cardones uśmiechnął się szeroko.

Honor poklepała go po ramieniu i wróciła na fotel kapitański.

Zdecydowała się nie mówić mu, że wykonała to samo ćwiczenie jako przeciwnik podporucznika w tym samym czasie co on, używając ekranów i klawiatury fotela, i w ciągu tych trzech sekund strzeliła i trafiła. Młodzieniec w czasie ostatnich paru tygodni poczynił olbrzymie postępy i w pełni zasłużył na radość z własnych sukcesów. Poza tym nie była wcale taka pewna, czy zdążyłaby wykorzystać taką okazję w prawdziwej walce, a nie miała zamiaru chwalić się czymś, co mogło się zdarzyć, lecz nie musiało.

Nimitz zsunął się na swoje ulubione miejsce, czyli jej kolana, podczas gdy rozglądała się po mostku. Porucznik Panowski także wykonywał ćwiczenie na stanowisku astrogacyjnym, i sądząc po spojrzeniach wymienianych przez porucznik Brigham i starszego mata — zastępcę Panowskiego, nie szło mu za dobrze. Honor starannie ukryła uśmiech — McKeon miał rację co do jego skłonności do leniuchowania — wyglądał na ciężko zszokowanego, gdy ogłosiła, że nawet pomimo braków w obsadzie i dłuższego pobytu na orbicie parkingowej ćwiczenia odbywać się będą bez żadnych przerw. Przyznawała w duchu, że była zbyt miękka dla Panowskiego — prawdopodobnie przyczyną była świadomość faktu, jak słabą sama jest matematyczką i astrogatorem — ale McKeon wspomagany przez Brigham skutecznie wyrównywali jej pobłażliwość. Przeniosła wzrok na główny ekran manewrowy — przebywali na orbicie prawie pełen miesiąc i ilość frachtowców krążących wokół planety znacznie się zmniejszyła. Był to bez wątpienia efekt kampanii antyprzemytniczej, jaką toczył chorąży Tremaine — Medusa przestała być bezpiecznym punktem tranzytowym kontrabandy, a takie wieści błyskawicznie się rozchodziły. Prawdę mówiąc, przydzielając mu to zadanie, nie zdawała sobie sprawy, że stanie się prawdziwym biczem bożym — wyglądało na to, że wyrobił w sobie szósty zmysł reagujący na przemytników. W połączeniu z naprowadzaniem na podejrzane przeloty, jakie zapewniał mu Stromboli, zaowocowało to likwidacją trzech orbitalnych paserów i skonfiskowaniem kontrabandy wartej prawie pół miliarda.