Выбрать главу

Umilkł, a Venizelos skinął głową na znak milczącej zgody.

— Wiem, sir. I doceniam to, co pan zrobił. — Andy odetchnął głęboko. — Potrzebuję paru minut, żeby się ubrać… Czy może pan uprzedzić dyżurnego łącznościowca, że zaraz u niego będę? I poprosić o kodowane połączenie z HMS Fearless?

— Naturalnie, Andy — ulga w głosie Reynauda była naprawdę duża.

Venizelos wyłączył interkom i przez długie sekundy wpatrywał się bez ruchu w ciemny ekran, a w głowie kotłowało mu się od natłoku myśli. Cywile, nieważne jak wpływowi, oficjalnie nie mieli prawa znajdować się na pokładach kurierskich jednostek Korony, ale Klaus Hauptman nie był zwykłym cywilem i Venizelos poważnie wątpił, czy ktokolwiek w ciągu ostatnich parunastu lat czegokolwiek mu odmówił. Prawdę mówiąc zresztą, to jak zdołał dostać się do układu Basilisk było zdecydowanie mniej ważne od tego, dlaczego się tu znalazł. Andreas był w stanie znaleźć tylko jeden taki powód, zwłaszcza biorąc pod uwagę, że Hauptman zjawił się w tajemnicy na pokładzie jednostki rządowej, nie zaś jawnie na pokładzie frachtowca czy liniowca pasażerskiego (albo własnego jachtu). Zdenerwowany wstał i sięgnął po spodnie.

ROZDZIAŁ XVIII

— Jezus, Maria, Westerfeldt! Coś ty, do wszystkich diabłów, zrobił?! — Wallace Cunning wyglądał, jakby miał zamiar przeskoczyć biurko i rzucić się do gardła stojącemu po przeciwnej jego stronie mężczyźnie.

Twarz i głos zniekształcała mu wściekłość, a oczy ciskały gromy, ale pułkownik Bryan Westerfeldt nawet nie drgnął.

— Nic nie zrobiłem — powiedział cicho, spokojnie i tak dobitnie, iż jasnym było, że był to spokój pozorny.

— Ktoś, kurwa, zrobił! — warknął Cunning. — Ty skrety…

Nagle zamilkł i gwałtownie zamknął usta, omal nie przygryzając sobie języka. Opanował się z największym wysiłkiem i głęboko oddychał, zmuszając mięśnie do odprężenia, a umysł do myślenia. Całe szczęście, że kontradmirał odleciał, nim wyszło na jaw fiasko operacji dezinformacyjnej. Cała starannie zaplanowana legenda, pracowicie wydrukowana fałszywa księgowość i inne notatki — wszystko, dokładnie wszystko poszło na marne. Gorzej niż na marne — tak Agencja poszłaby fałszywym tropem, teraz, po masakrze prawie sześćdziesięciu swoich ludzi, nie spocznie, póki nie dopadnie tego, kto za to odpowiada. A skoro nie znajdą fałszywego tropu, bo został całkowicie zniszczony, mogą…

— No dobrze — odezwał się prawie spokojnie. — Co się tam wydarzyło i jakim cudem?

— Przekazałem Summervale’owi pierwsze ostrzeżenie dokładnie tak, jak to uzgodniliśmy. — Westerfeldt mówił ostrożnie i z namysłem. — Musieliśmy go ostrzec, bo wiedział, że mamy wtyczki w Agencji. Gdybyśmy tego nie zrobili, w trakcie przesłuchań z zemsty powiedziałby nie tylko to, co wie, ale też czego się domyśla, a wtedy Matsuko i Isvarian mogliby zacząć coś podejrzewać. Każda organizacja mająca takie możliwości próbowałaby ostrzec…

— Wiem, dlaczego podjęliśmy taką decyzję — przerwał mu zimno Cunning. — I wiem też, że nie powinien go pan informować o rzeczywistym terminie policyjnego nalotu. Do cholery, przecież mieli zostać złapani!?

— Właśnie to panu próbuję powiedzieć! — Warknął Westerfeldt. — Ja ich nie ostrzegłem o ataku! Nie wysłałem żadnej wiadomości ani nie rozmawiałem z Summervale’em!

— Co?! — Cunninga wbiło w fotel tak, że aż oparcie się odchyliło. — To skąd wiedział?!

— Mogę tylko przypuszczać. Otóż Summervale był przekonany, że odpowiada za bezpieczeństwo produkcji i laboratorium, więc sądzę, że miał własne źródło lub źródła informacji niezależne od naszych. W najgorszym razie mogła to być na przykład wysunięta sieć posterunków, które ostrzegły go wystarczająco wcześnie. W każdym razie ja nie mam z tym nic wspólnego.

— To po jaką cholerę wysadził laboratorium? — w głosie Cunninga pobrzmiewały już tylko ślady gniewu. — Przecież nigdy nie kazaliśmy mu tego robić!

— To akurat może być moja wina — przyznał niechętnie Westerfeldt. — W czasie ostatniej rozmowy spytał mnie, co zrobić ze sprzętem w przypadku ewakuacji. Powiedziałem mu, że jeśli będzie miał czas, to zabrać, a jeśli nie, urządzenia zawsze można zastąpić… Do diabła, skąd miałem wiedzieć, że ten facet to maniak?! Każdy normalny wziąłby nogi za pas i miał wszystko gdzieś. Zwerbowali go ludzie Gowana na Manticore i przysłali bez żadnych informacji. Jeżeli wiedzieli, co to za szaleniec, nie powinni w ogóle z nim gadać, obojętnie jak dobre politycznie czy szkodliwe nie byłyby jego referencje.

— No dobrze, już dobrze — konsul machnął ręką już bez gniewu i przygryzł wargę. — Nie zmienimy tego, co się stało, a przynajmniej zabili go za nas policjanci. Natomiast pozostaje druga sprawa: dlaczego pozwoliłeś pan, żeby w okolicy laboratorium pałętali się naćpani tubylcy z karabinami?

— Przysięgam na wszystko, na co pan chce, że nie miałem o tym pojęcia. Co więcej: z tego co wiem, wszystkie dostarczone przez nas karabiny są nadal w skrzyniach leżących w jaskiniach szamana. Od razu po wybuchu kazałem je przeliczyć i jak dotąd nie brakuje ani sztuki, choć jeszcze nie skończono sprawdzać. To nie musiał być nasz karabin!

— O, kurwa! — Jęknął Cunning, łapiąc się oburącz za włosy.

— Musieli zacząć je robić sami. — Westerfeldt uspokoił się wyraźnie. — Szaman musiał część rozdać, bo jak mieli inaczej nauczyć się z niej strzelać. Zebrał ją potem, ale któryś okazał się bardziej zmyślny i zaczął na własną rękę kombinować. Wymyśliliśmy broń, którą mogliby zbudować, mając wzór. Tylko nikomu nie przyszło jakoś do głowy, że potrafią samodzielnie produkować proch i tak szybko rozpocząć produkcję broni.

— Pięknie, kurwa, pięknie! — Cunning zacisnął oczy, otworzył je jednak czym prędzej i spojrzał nieżyczliwie na oficera. — Nawet jeśli nie pan rozkazał zniszczyć laboratorium, to i tak jest pan odpowiedzialny za przebieg akcji w terenie. Mówiąc prościej: to pański bajzel i pan go posprząta!

— Tylko jak? — Westerfeldt zrobił krok w stronę biurka.

— Nie mam pojęcia — przyznał Cunning i nagle go olśniło. — Agencja wie, że to operacja jakiejś grupy spoza planety, ale nie wie, że to my. A ten maniak nie wysadził przekaźników energetycznych?… To dobrze. Mogą więc wyśledzić, skąd laboratorium czerpało energię, a to doprowadzi ich do wniosku, że to „rodzinny interes” kogoś z Królestwa. Czyli do tego, do czego zawsze chcieliśmy, żeby ich doprowadziły ślady, prawda?

Oficer przytaknął w milczeniu, a Cunning zamyślił się głęboko. Teoretycznie rzecz biorąc, powinien o wszystkim zameldować, tyle że jeśli tak zrobi, „góra” najprawdopodobniej odwoła całą operację. Co oznacza, że jeśli nie zdoła zwalić wszystkiego na Westerfeldta, wywiad floty ukrzyżuje jego. Z drugiej strony, przeciwnik nadal nie dysponował choćby poszlakami łączącymi Haven z masakrą. No i dobrze — skoro Harrington i Matsuko nie wiedziały, że to sprawka Haven, jedyną rzeczą, o której wiedziały, a która mogła mu zaszkodzić, były te zasrane karabiny, bo żadna z nich nie zignoruje potencjalnego zagrożenia, jakie stanowią. Oznaczało to, że spróbują zaplanować przeciwdziałania, ale skoro nie znały skali operacji i tak nie zdołają jej powstrzymać.