Выбрать главу

— Ma’am?

Pytanie wyrwało ją z zamyślenia, a zaskoczenie na widok Papadapolousa obudziło Nimitza, który siadł, ziewnął rozdzierająco i przeciągnął się.

— Słucham, majorze? — Dostrzegła stojącego przy wejściu do sali obrad Barneya i zmrużyła oczy. — Macie plan rozwinięcia sił?

— Tak, ma’am. Przepraszam, że trwało to tak długo, ale major Isvarian… był bardziej zużyty niż wyglądał. Mieliśmy też pewien problem ze znalezieniem uczciwych map i dojściem do tego, czym faktycznie dysponuje Agencja na planecie.

— Żaden problem, majorze — powiedziała spokojnie; być może, gdyby oficer się tłumaczył, zareagowałaby inaczej, ale on po prostu podał fakty.

Wstała, wzięła Nimitza i spojrzała na oficera wachtowego.

— Panie McKeon?

— Tak, skipper? — Pierwszy oficer uniósł głowę znad ekranu, a Honor ukryła uśmiech, widząc, jak kilku dyżurnych drgnęło, powstrzymując się w ostatniej chwili przed spojrzeniem na niego.

Nigdy dotąd się tak do niej nie zwracał, toteż nie zabrzmiało to całkiem naturalnie. Jeszcze nie.

— Proszę, by dołączył pan do nas w sali odpraw — wyjaśniła. — Chciałabym słyszeć pańskie uwagi na bieżąco.

— Oczywiście, ma’am. — McKeon wstał i zwrócił się do Cardonesa. — Proszę przejąć wachtę, panie Cardones.

— Aye, aye, sir. Przejmuję wachtę. McKeon skinął mu głową i pomaszerował w ślad za Honor i obydwoma majorami.

Papadapolous zdawał się być nadal pogrążony w błogiej nieświadomości i nie zauważał zmiany we wzajemnych stosunkach kapitana i zastępcy. Podszedł do stołu, załadował elektrokartę do komputera i poczekał, aż pozostali siądą. Isvarian, wyglądający bez porównania lepiej niż poprzednim razem, zrobił to jako ostatni, odchrząknął i zaczął:

— Na początek chciałbym przedstawić ogólną sytuację i możliwości, zanim przejdę do rozmieszczenia sił, jakie zaplanowaliśmy z majorem Isvarianem. Czy ma pani coś przeciwko temu, ma’am?

— Skądże. Proszę kontynuować.

— Dziękuję ma’am. Mieliśmy trzy podstawowe problemy do rozważenia. Po pierwsze: musimy odpowiedzieć na zagrożenie, którego skali nie znamy i nie potrafimy wcześniej ustalić w zadowalająco dokładnym stopniu. Po drugie: dysponujemy ograniczonymi środkami, a te znajdujące się poza planetą, czyli Marines, nie są aktualnie skoncentrowane w jednym miejscu. Po trzecie: idealne rozwiązanie wymagałoby połączenia siły ognia i umiejętności Marines z doświadczeniem i znajomością terenu policji, czyli utworzenia jednolitej formacji działającej według jednego planu. Po dłuższej dyskusji z majorem Isvarianem doszliśmy do wniosku, że siły przeciwnika będziemy znali dopiero, gdy rozpocznie on atak. W tej chwili nie mamy sposobu wcześniej poznać tych sił czy ich rozmieszczenia. Być może sytuacja ulegnie zmianie w miarę zyskiwania nowych źródeł informacji na planecie, a ponieważ liczy się każda informacja, major Isvarian zapewnił mnie, że jego ludzie zrobią, co tylko będą w stanie, by nam pomóc. Przechodząc do sprawy koncentracji sił: policja Agencji liczy mniej niż pięć niepełnych kompanii, jeśli uwzględni się placówki, które bezwzględnie muszą pozostać obsadzone. Moja kompania także nie jest w komplecie, więc za pani pozwoleniem, ma’am, chciałbym odwołać ludzi oddelegowanych do grup celnych. Sądzę, że poziom ruchu spadł na tyle, że można zredukować ilość jednostek kontrolujących, a w takim wypadku do ich obsadzenia wystarczyłby personel floty. Gdyby tak się stało, miałbym do dyspozycji cztery pełne plutony zamiast trzech niekompletnych.

Przerwał i spojrzał na Honor, która uniosła brwi i spojrzała z kolei na McKeona.

— Sądzę, że to wykonalne, ma’am — odezwał się po chwili pierwszy oficer. — Prawdopodobnie dwie jednostki wystarczą, jeśli obecny poziom ruchu nie ulegnie podwyższeniu, a nic na to nie wskazuje.

— Doskonale. W takim razie po tej wachcie dostaje pan swoich ludzi, majorze. — Zdecydowała Honor.

— Dziękuję, ma’am. Daje mi to znacznie większą elastyczność.

Na poparcie jego słów Isvarian z satysfakcją pokiwał głową.

— Chciałbym wraz z całą kompanią jak najszybciej znaleźć się na powierzchni — podjął Papadapolous. — Podstawą planowanego rozmieszczenia sił jest jak najlepsze zabezpieczenie enklaw, zgodnie z prośbą damy Estelle, oraz możliwość udzielenia jak najszybszej i najskuteczniejszej pomocy każdemu z miast-państw. Aby to osiągnąć, mam zamiar przekonfigurować zbroje dwóch drużyn do roli zwiadowczej. Na wszelki wypadek przypomnę, że nasze pancerze bojowe zwane zbrojami przewidziane są do rekonfiguracji w polu w miarę potrzeb wynikających z konkretnych zadań. Normalnie działamy w pełnym wyposażeniu, z ciężką bronią, co daje nam olbrzymią siłę ognia, ale przez stosunkowo krótki czas. Powoduje to zmniejszenie możliwości ładunkowych, gdyż większość miejsca zajmuje broń, a po drugie, jako że większość uzbrojenia jest energetyczna, szybko wyczerpuje zasilacze. W roli zwiadowczej uzbrojenie zostaje zredukowane do minimum na rzecz szerokopasmowych sensorów i dodatkowych zasilaczy, co przedłuża tak czas działania, jak i zasięg „widzenia”. Normalnie skonfigurowany pancerz pozwala na cztery godziny działania w warunkach bojowych. Przystosowany do roli zwiadowczej wystarcza na ponad pięćdziesiąt godzin akcji i osiągnięcie szybkości około sześćdziesięciu kilometrów na godzinę w terenie. Jeśli chodzi o uzbrojenie, to jest ono nieznacznie silniejsze od tego, jakim dysponuje nieopancerzony Marine w standardowym wyposażeniu polowym.

Przerwał i przyjrzał się obojgu oficerom marynarki, sprawdzając, czy się nie zgubili w tych zawiłościach, gdyż prawdę mówiąc, wątpił, by im coś przypominał — raczej tłumaczył zupełne nowości. Honor skinęła potwierdzająco głową i major ponownie zabrał głos:

— Zamierzam wykorzystać te dwie drużyny do rozpoznania dalekiego zasięgu. Kiedy tylko dowiemy się, że nieprzyjaciel rozpoczął atak, zwiadowcy wyruszą, by rozpoznać jego siły i kierunki natarcia. Wówczas można będzie zniszczyć ich atakami z powietrza, nim dotrą do enklaw. Będą mogli zbadać spory teren, a pancerze powinny ich ochronić przed ogniem tubylców. Major Isvarian jest pewien, że nawet w terenie nie są oni w stanie ukryć się przed naszymi pełnozakresowymi sensorami, toteż mam nadzieję uzyskać w miarę kompletny obraz sytuacji taktycznej. Trzecia drużyna pozostanie w zbrojach skonfigurowanych na maksymalny stopień bojowy i będzie stacjonowała między enklawami w centralnym punkcie, by jak najszybciej znaleźć się w punkcie największego zagrożenia. Biorąc poprawkę na to, jaką siłą ognia dysponuje pojedynczy Marine, najprawdopodobniej będę ich wysyłał sekcjami lub parami, chyba że atak będzie naprawdę zmasowany. Wolałbym co prawda zachować ich jako rezerwę, ale obawiam się, że z uwagi na mobilność i siłę ognia zostaną wykorzystani lepiej w roli ofensywnej. Dwa z pozostałych trzech plutonów chcę rozdzielić i połączyć z siłami Agencji. Moi ludzie są lepiej uzbrojeni i chronieni przed ostrzałem niż policjanci. Poza tym są przeszkoleni do walki, nie do służby porządkowej. Wolałbym przydzielić po drużynie do każdej kompanii lub plutonu policji jako wsparcie ogniowe i taktyczne. Równocześnie chciałbym, by choć jeden policjant dobrze znający teren towarzyszył mojej opancerzonej drużynie, choć byłoby lepiej, by znalazło się ich tam kilku na wypadek, gdybym musiał ją rozdzielić. Moi ludzie będą bardziej skuteczni, wiedząc, w jakim terenie przyjdzie im działać. Policja natomiast będzie stanowiła osłonę perymetru obejmującego enklawy. Ich zadaniem będzie powstrzymanie ataku do czasu przybycia moich ludzi, obojętne, czy w wersji bojowej, czy zwiadowczej. Otrzymają rozkazy, by nie narażać się na ostrzał, ponieważ są gorzej chronieni niż Marines. Powinni wytrzymać nawet przy dużej przewadze atakujących. Czwarty pluton i drużyna wsparcia ogniowego będą stanowiły rezerwę. Drużyna wsparcia będzie do dyspozycji wszystkich sił, a major Isvarian zapewnił mnie, iż dostarczy transport zapewniający ciągłą mobilność rezerwy. Mam nadzieję wypożyczać ją w całości lub obsługami poszczególnych broni na zasadzie czasowej: mają wracać natychmiast po wykonaniu zadania. Ryzykowne, lecz jedyne możliwe rozwiązanie. Czwarty pluton pozostanie skoncentrowany tak długo, jak to tylko możliwe, by zlikwidować poważne włamania w linie obronne, ponownie przy użyciu transportu dostarczonego przez majora Isvariana, ponieważ również po ich zlikwidowaniu mają wrócić — nadal pozostaną jedyną rezerwą, jaką dysponujemy. I tak nasze siły będą bardzo rozciągnięte, ale będziemy mieć do dyspozycji nieporównanie lepszą łączność niż przeciwnik, tak samo zresztą jak znacznie większą siłę ognia. Rozważyliśmy z majorem Isvarianem możliwości tych nowych karabinów i uważam, że powinniśmy sobie poradzić z każdym pojedynczym atakiem, obojętnie jak silnym. Inaczej sprawy będą się miały w przypadku dużej ilości drobniejszych ataków w różnych miejscach przeprowadzonych symultanicznie. Przy tak rozciągniętych liniach obronnych tubylcy muszą się gdzieś przełamać, co jest bardziej prawdopodobne i równocześnie niebezpieczne w zabudowanym obszarze delty. Widoczność jest tu ograniczona, więc zauważymy ich znacznie później niż na otwartej przestrzeni i znacznie później otworzymy ogień. Pole ostrzału też zresztą będzie ograniczone… Dlatego potrzebuję tylu zwiadowców. Jest to zresztą także powód, dla którego tak dalece rozciągnęliśmy nasze siły: powoduje to znacznie krótszy czas reakcji na każde zagrożenie.