Выбрать главу

— Interesujące… — Honor zapisała kolejną uwagę w notesie. — A czy zmniejszyło się też zaludnienie ich enklaw? Albo dały się zauważyć objawy ukrytej ewakuacji?

— Musiałaby pani spytać o to majora Isvariana albo panią gubernator. My niczego podobnego nie zauważyliśmy.

— Ewakuacja albo redukcja obsad może nie być celowa, ma’am — Tremaine odezwał się ponownie nie pytany, co było ewenementem. — Konsulat zbudowany jest jak fort i ma niezwykle liczną ochronę, a faktorie handlowe leżą daleko na północy, na skraju delty… tylko to oznaczałoby, że pierwsze padną ofiarą ataku, jeśli szaman rzeczywiście planuje zaatakować deltę…

Tremaine zmarszczył brwi i zamilkł, pocierając w zamyśleniu podbródek.

— Jak duże są te faktorie? — spytał z błyskiem w oku McKeon.

— Cóż, tylko przelatywałem nad nimi, sir… Nie są zbyt duże, sądzę, że mają dziesięć, góra piętnaście osób stałego personelu, ludzi i tubylców, ale to tylko przypuszczenie.

— Sądzi pan, komandorze, że ich wielkość jest istotna? — spytała Honor.

— Nie wiem, ma’am. — McKeon wzruszył ramionami. — Natomiast jeśli ich celem jest pozbycie się nas z planety i zajęcie naszego miejsca, może im odpowiadać sytuacja, w której poniosą niewielkie straty. Poza tym, jeśli zaplanowali masakrę wszystkich ludzi na powierzchni, a sami nie ponieśliby żadnych strat, to inni, nawet nie my, mogliby zacząć się zastanawiać, jakim cudem akurat obywatele Haven mieli tyle szczęścia.

— Może pan mieć rację — przyznała Honor, czując równocześnie szacunek i odrazę dla bezwzględności autora planu.

McKeon tymczasem zajął się nagle klawiaturą notesu, po czym wyprostował się i oświadczył:

— Właśnie coś sobie przypomniałem, ma’am. Po pierwsze: poziom ruchu ich jednostek przez terminale nie uległ zmianie. Po drugie, w tej chwili na orbicie przebywają tylko dwie jednostki należące do Ludowej Republiki Haven: konsularny kurier i frachtowiec Sirius.

Honor zmarszczyła brwi — nazwa Sirius brzmiała dziwnie znajomo, lecz dopiero po chwili przypomniała sobie dlaczego. Obserwujący uważnie jej reakcję McKeon przytaknął z satysfakcją.

— Właśnie: siedzi na orbicie parkingowej od ponad trzech miesięcy — wyjaśnił. — Może jestem paranoikiem, ale to raczej dziwny zbieg okoliczności, biorąc pod uwagę, co się dzieje na planecie.

— Przepraszam, skipper, ale co tak naprawdę wiemy o tym frachtowcu? — spytała Santos. — Dlaczego jest tu tyle czasu?

Honor dała znak McKeonowi, ten sprawdził coś na wyświetlaczu notesu i odpowiedział, patrząc na pierwszego mechanika:

— Ma siedem i pół miliona ton, należy do klasy Astra. Kapitan Johan Coglin, Ludowa Marynarka Handlowa Republiki Haven. Ma awarię napędu, a dokładniej, istnieje uzasadniona obawa wystąpienia takiej awarii w czasie lotu. Coglin zameldował, że jego załoga maszynowa zauważyła fluktuację tunerów napędu nadprzestrzennego podczas wychodzenia z nadprzestrzeni, i ogłosił stan zagrożenia. Frachtowiec pozostaje na orbicie, oczekując na części zamienne, konkretnie na nowe tunery.

— Że jak proszę? — zdziwiła się średnio gramatycznie Santos, podskakując z wrażenia.

— O co chodzi, pani komandor? — zainteresowała się Honor.

— O to, że to dość dziwna awaria, ma’am. Co prawda niewiele wiem o zwyczajach remontowych i zasadach technicznych obowiązujących w Haven, a fluktuacja żagla nie jest czymś, co należałoby lekceważyć, i jeśli wystąpiła, to kapitan Coglin słusznie ogłosił stan zagrożenia. Tylko że to uszkodzenie nie pojawia się nagle, a stopniowo, a ponieważ tunery są najbardziej narażoną na uszkodzenie częścią napędu, gdyż działają pod stałym obciążeniem, każda załoga maszynowa, jeśli nie jest bandą samobójczych durni, zwraca naprawdę baczną uwagę na odczyty częstotliwości. Zanim pojawi się rzeczywista fluktuacja, dawno powinni zażądać przeglądu, a najciekawsze jest to, że w Haven nie ma prywatnych statków; wszystkie należą do państwa i są przez państwo ubezpieczone, więc oszustwo czy obcięcie kosztów nie bardzo wchodzi w grę.

— I jeszcze jedno — dodał McKeon. — Takie uszkodzenie znacznie łatwiej zauważyć przy wejściu w nadprzestrzeń niż przy wyjściu, bo maskuje je oddawanie energii przez żagiel, ma’am.

— Powstaje pytanie, co daje im wymyślanie powodu pozwalającego na przetrzymywanie frachtowca na orbicie — odezwał się porucznik Panowski i dodał pospiesznie, gdy Honor spojrzała na niego zaskoczona: — Chodzi mi o to, ma’am, że mają do dyspozycji jednostkę kurierską, jaki więc mogą mieć pożytek z frachtowca?

— Nie wiem, ale coś jeszcze jest dziwne w tej całej historii — odparła Santos, choć nie do niej adresowane było to pytanie. — Mianowicie dlaczego czekają na części zamienne z Haven? Jeśli nie mają poważnego uszkodzenia, a tylko jego podejrzenie, mogliby przetransferować się przez terminal i dolecieć na Manticore; to bardzo krótki skok i niewielkie obciążenie dla tunerów. Jest tam wystarczająca ilość stoczni, by w dwa miesiące załatwić całą sprawę. A jeśli się tego obawiali, dlaczego nie wynajęli statku remontowego z częściami z Manticore? Byłoby szybciej i taniej, a na Manticore jest wiele prywatnych jednostek mogących wykonać taką naprawę. Wreszcie, jeśli z Haven nie wysłano statku remontowego, a jedynie tunery, to i tak będą musieli wynająć któryś z naszych. Czas spędzony na oczekiwaniu musi kosztować ich znacznie więcej niż to, co straciliby, płacąc nam za naprawę i części. Nie ma cudów, ma’am, są tu z innego powodu niż uszkodzenie hipernapędu, bo ta wymówka nie jest ani logiczna, ani ekonomiczna, ani zrozumiała z technicznego punktu widzenia.

— Co wiemy o ładunku, ma’am? — spytała porucznik Brigham. — Znamy choćby docelowy punkt dostarczenia frachtu?

— Komandor McKeon podał państwu wszystkie posiadane przez nas informacje — poinformowała ją zwięźle Honor. — Sirius przebywa w systemie dłużej niż my, co oznacza, że zezwolenia na pobyt na orbicie udzielił mu kapitan Young.

Obecni jak jeden mąż przybrali specyficzne wyrazy twarzy, do których najlepiej pasowało określenie „niewyrażająco potępiające”, i Honor musiała przysłonić usta dłonią, by ukryć uśmiech.

— W takim razie może powinniśmy sprawdzić jego ładunek, ma’am? — zasugerował Tremaine. — Wezmę mata Harknessa i za pani pozwoleniem…

— Nie, Scotty. — Honor nie zwróciła uwagi na nagły rumieniec, gdy użyła ulubionego skrótu imienia chorążego. — Nie możemy go sprawdzić, bo to już zrobił Warlock…

Tym razem ktoś nie wytrzymał i prychnął pogardliwie.

Honor spróbowała przyjrzeć się zebranym surowo, co jej się nie udało, i dokończyła:

— Problem w tym, że oficjalnie jest uznany za czysty. Bez jakiegoś solidnego dowodu nie możemy go poddać ponownej kontroli. I choć prywatnie sądzę, że komandor Santos ma rację i Sirius nie ma kłopotów z napędem, brak nam podstaw, by zarzucić jego kapitanowi kłamstwo. Co gorsza, jeśli spróbujemy, zdradzimy się, że go podejrzewamy. Gdyby był to tylko objaw paranoi i okazało się, że nie mamy racji, nic wielkiego by się nie stało, ale jeśli jest inaczej, możemy w ten sposób przestraszyć ich i zmusić do przeczekania albo poszukania innego sposobu osiągnięcia tego, co zaplanowali. Sposobu, o którym nie będziemy wiedzieć.

— Jest jeszcze jeden problem, ma’am — dodał z westchnieniem McKeon. — Jak pani powiedziała, kapitan Young udzielił mu pozwolenia na pobyt, uznając legalność ładunku, i kapitan Siriusa może po prostu odmówić nam zgody na wejście na pokład. Bez dowodów, że skłamał albo że statek jest powiązany z tym, co dzieje się na planecie, a takowych nie mamy, nie możemy siłą wejść na jego pokład, bo wywołamy solidną burzę tym razem jak najbardziej uzasadnionych protestów i to nie tylko ze strony Haven.