— Rozumiem — uśmiechnęła się niespodziewanie Honor, czując nagły spokój zamiast dotychczasowego niezdecydowania. — Panie McKeon, jak tylko chorąży Tremaine znajdzie się z powrotem na pokładzie, proszę wrócić na poprzednią orbitę, ale tak byśmy znaleźli się za rufą jednostki kurierskiej.
— Aye, aye, ma’am — odparł automatycznie, ale widać było, że jest zaskoczony.
— Proszę także nadal uważnie obserwować Siriusa i sprawdzić, czy napęd kuriera również znajduje się w stanie gotowości — dodała wyjaśniająco. — Sądzę, że ustaliliśmy raczej jednoznacznie, iż dzieje się coś dziwnego, a Haven jest w to zamieszane, natomiast nadal nie wiemy, o co chodzi. Chcę się tego dowiedzieć i złapać ich na gorącym uczynku, tak żeby nikt w galaktyce nie miał cienia wątpliwości, kto i za co jest odpowiedzialny.
— Rozumiem, ma’am — przytaknął McKeon.
— Doskonale. I chcę, żeby Fearless także pozostawał w gotowości manewrowej. Jeśli któryś z nich zacznie się gdzieś wybierać, mam zamiar siedzieć mu na ogonie. Proszę wykonać, panie McKeon. Poruczniku Webster, proszę połączyć się niezwłocznie z damą Estelle. Kodowanym połączeniem.
— Aye, aye, ma’am.
Obaj wrócili na stanowiska i zabrali się za wykonanie jej rozkazów, co obserwowała, głaskając odruchowo Nimitza i spoglądając od czasu do czasu na powiększenie węzła napędowego Siriusa widoczne nadal na ekranie fotela.
— Masz rację, Honor. Masz całkowitą rację — oceniła Matsuko Estelle, wyglądająca na tak zmęczoną, że Honor nie była pewna, czy rozmówczyni spała choć chwilę od ich ostatniej rozmowy. — Nie ulega kwestii, że coś tu kombinują.
— Sądzę, że co do tego nie ma żadnych wątpliwości, zwłaszcza po potwierdzeniu, że kurier także pozostaje w pogotowiu manewrowym. Może to głupio zabrzmi, ale naprawdę mi się to nie podoba.
— Nie dziwię ci się. — Matsuko przetarła oczy i westchnęła. — Nie marnowaliby energii, gdyby nie zakładali, że szybko będą musieli gdzieś lecieć. A ten przeklęty kurier ma immunitet dyplomatyczny i nie możemy go tknąć, nawet gdy się ruszy.
— To czy go mogę tknąć czy nie, mnie akurat nie martwi. Martwi natomiast, że są tu dwie jednostki Haven, owszem — odparła spokojnie Honor, wywołując zaskoczone spojrzenie pani gubernator. — Nie mam zamiaru prowokować dyplomatycznego incydentu, ale podstawowy problem sprowadza się do tego, że posiadam tylko jeden okręt. Jeśli frachtowiec i kurier ruszą równocześnie w różne strony, mogę ścigać tylko jeden.
— Ale o co tu chodzi? — Matsuko prawie jęknęła. — Mam naćpanych po czubki głów tubylców uzbrojonych w skałkówki i przygotowujących się do rzezi ludzi, a ty masz dwie jednostki utrzymujące gotowość do lotu. Co je łączy?!
— Nie wiem… jeszcze. Ale jestem pewna, że takie połączenie istnieje, a utwierdza mnie w tym przekonaniu ciągła łączność laserowa między nimi.
— Masz rację — zgodziła się niezbyt uszczęśliwiona dama Estelle. — Zobaczę, czego zdołam się w tej sprawie dowiedzieć.
— Chyba nie rozumiem — przyznała zaskoczona Honor.
— Obawiam się, że nie jestem wcale tak ufna, jak chcieliby moi zwierzchnicy z ministerstwa. Już dość dawno udało mi się ach… zorganizować parę ciekawostek łącznościowych nie przewidzianych w wykazie sprzętu komunikacyjnego tej placówki. Lubię wiedzieć, co się wokół dzieje, dlatego dość uważnie śledzimy łączność rozmaitych enklaw — wyjaśniła pani gubernator i dodała ze złośliwym uśmiechem, widząc minę Honor: — Nie musisz tego rozgłaszać, bo wszyscy by się strasznie zdenerwowali.
— Ja myślę — mruknęła Honor, zaczynając się uśmiechać.
— Myślisz zupełnie właściwie. Co się tyczy placówek Haven, możemy śledzić poziom ich łączności, ale treść komunikatów pozostanie tajemnicą. Używają nie tylko kodowania, ale i zakłócania o często zmienianym algorytmie. Zdołaliśmy złamać ostatni i jeśli dotychczas nic nie zmienili, może to coś da. Natomiast kod pozostaje problemem.
— Sądzi pani, że oni o tym wiedzą?
— Bardzo wątpię. Mogą się orientować, że jesteśmy świadomi zaistnienia połączenia, ale nie jego treści. Poza tym nie możemy prowadzić nawet takiego nasłuchu, jeśli chodzi o połączenia między jednostkami na orbicie, co daje im przynajmniej jeden całkowicie bezpieczny kanał.
— Co jest istotne, jeśli założymy, że na kurierze lub frachtowcu przebywa koordynator całego przedsięwzięcia — zauważyła Honor. — Jeśli jest w konsulacie, to wszystkie rozkazy i meldunki przynajmniej w teorii mamy w zasięgu ręki…
— Racja. — Matsuko przez kilka sekund bębniła palcami po stole, a w końcu przyznała, krzywiąc się z odrazą. — Marny byłby ze mnie szpieg: nienawidzę tych wszystkich domysłów i niepewności.
— Ja też. — Honor potarła czubek nosa. — Czego by nie chcieli osiągnąć, zaplanowali to dawno i starannie, a ten wódz ostrzegał panią, że delta nie będzie bezpieczna w zimie; to zdaje się za jakieś dwa miesiące?
— Mniej więcej. Sądzisz, że mamy tyle czasu na rozwiązanie zagadki?
— Nie wiem. Wiem natomiast, że zaczęliśmy składać części tej układanki i to jest głównym powodem, by się pospieszyć. Z drugiej strony, dowiedzieliśmy się już wystarczające wiele, abym mogła poczynić pewne oficjalne kroki.
— Jak na przykład?
— Jestem w trakcie pisania raportu zawierającego wszystkie fakty, podejrzenia i wnioski, skierowanego osobiście do Pierwszego Lorda Przestrzeni. Może pomyśli, że zwariowałam, ale może też przysłać nam pomoc, jeśli potraktuje to poważnie.
— Jak długo to potrwa?
— W najlepszym wypadku, jeśli uwierzy w moje wnioski, około pięćdziesięciu godzin. Oczywiście, jeżeli będzie miał jakieś jednostki do dyspozycji. Prawdę mówiąc, spodziewam się reakcji za trzy do czterech dni i byłabym zaskoczona, gdyby ktoś zjawił się tu wcześniej. Przynajmniej będzie to krok we właściwym kierunku.
— A do tego czasu jesteśmy skazani na własne siły — skonkludowała dama Estelle.
— Dokładnie. Kiedy wyrusza patrol Barneya?
— Powinni wystartować za jakieś dwadzieścia minut — dama Estelle sprawdziła czas. — Barney przeprowadza właśnie ostatnią odprawę. Mają zakaz lądowania bez wcześniejszego uzgodnienia, ale mają uważać na wszystko w dole, nawet w drodze nad rejon celu. Powinniśmy dzięki temu wiedzieć przynajmniej, gdzie nie ma szamana i jego zwolenników.
— Chciałabym dołączyć wynik poszukiwań, obojętne pozytywny czy nie, do raportu. Admirał Webster uzyska wówczas pełniejszy obraz sytuacji, a ja będę się znacznie lepiej czuła, mając choćby ogólne pojęcie, na ile źle mają się sprawy na powierzchni.
— Ja też. Dobrze, Honor, zajmę się tym, czym mogę się tu zająć, a ty informuj mnie, gdyby coś się zaczęło dziać albo wyjaśniać.
— Na pewno to zrobię, pani gubernator — obiecała i zakończyła połączenie.
Założyła nogę na nogę, złączyła palce dłoni w piramidkę i z opartą na nich brodą zamarła w ulubionej do przemyśleń pozycji, ignorując odgłosy towarzyszące normalnemu przebiegowi wachty na mostku.
Nie wiedziała, ile czasu siedziała bez ruchu, lecz w końcu prychnęła cicho i opuściła dłonie.
— Panie McKeon?
— Słucham, ma’am? — Pierwszy oficer podszedł, widząc jej znak.
— Sądzę, że zbliżamy się do finału — powiedziała cicho, tak by tylko on to słyszał, i wstała. — Może się mylę, ale zbyt wiele rzeczy na to wskazuje i łączy się w logiczną całość.