Выбрать главу

— Jesteście ścierwem. Jesteście kobietami. Jesteście gównem! Podnosicie na mnie dzidy, a ja zabijam was. Jesteście martwym mięsem pod moimi stopami… jak ten Ravn, który jest martwym mięsem! — Mówiąc to, naciskał mocniej nogą na Ravna, który zajęczał imponująco. Brion czuł emanujący od Łowców paniczny strach. Jeden z impulsów wydał mu się znany. — Vjer, chodź tutaj — rozkazał.

Vjer podniósł się niepewnie i wolno ruszył do przodu, potykając się co chwila. Z nosa ciekła mu krew, był oszołomiony i ogłuszony wybuchami. Brion spojrzał na niego gniewnie.

— Kim jestem? — zawołał. — Jesteście Brrn…

— Głośniej! Nie słyszę. — BRRN!

— Czym jest to ścierwo, na którym stoję?

— To jest Ravn.

— Wobec tego kim jestem teraz?

— Musisz być… Ravnem Nad Ravnem!

Patrzył na niego szeroko otwartymi oczyma i Brion czuł jego strach, graniczący niemal z uwielbieniem. Brion wskazał na przezroczysty nóż, który trzymał Vjer.

— Co to jest, co trzymasz w ręce?

Vjer spojrzał na nóż i zaczął się trząść. Padł strwożony na kolana i podczołgał się do Briona, aby położyć go u jego stóp. Brion podniósł go i wsunął do pustej pochwy.

— Teraz pójdziemy — powiedział, zdejmując nogę z grzbietu Ravna. Tytuł, jaki otrzymał, był najważniejszy ze wszystkiego. Czuł to po reakcjach otaczających go ludzi. Agresja i strach zaczęły opuszczać ich, kiedy zaakceptowali go w nowej roli.

— Nadal mają broń — powiedziała Lea, mierząc Łowców podejrzliwym wzrokiem.

— Nie ma potrzeby ich rozbrajać, dopóki jestem w tej nowej roli częścią ich kultury.

— A co ze mną? Przecież jako kobieta jestem dla nich mniej niż niczym. Nieś swój tobołek i milcz, tak? Poczekaj, niech no tylko opuścimy ten samczo — szowinistyczny raj, Brionie Brandd! O, zapłacisz mi za to…

Kiedy wspinali się na wzgórze między drzewami, Brion śledził stany emocjonalne otaczających go ludzi. Dopóki akceptowali go, dopóty był bezpieczny. Wszystko to jednak mogło zmienić się w jednej chwili — z różnych, nie dających się przewidzieć powodów. Jeśli jego nowa pozycja zostanie zachowana, będzie to najszybszy i najskuteczniejszy sposób na poznanie tutejszej kultury i przeprowadzenie rozmów. Było to niebezpieczne, ale było już za późno, żeby się wycofać.

Gdy agresja i nienawiść opuściły Łowców, zaczęli się kolejno oddalać. Jedynie niewielka grupa została przy nich, towarzysząc im w drodze do obozowiska. Wspinali się dalej wzdłuż stromego wzgórza, aż znaleźli się przed widocznym między drzewami urwiskiem skalnym, tworzącym ciąg naturalnych jaskiń. Krzątała się tam niewielka grupa kobiet Oddzielały mięso od jaszczurczych skór kawałkami ostrych kamieni. Kiedy zobaczyły obcych, cofnęły się, ponaglane kopniakami i kuksańcami przez siwowłosą kobietę.

— To pewnie żeńska odpowiedniczka Ravna — powiedziała Lea, przyglądając się scenie z zainteresowaniem. — Skoro ty stanąłeś na czele Łowców, ja stanę na czele kobiet. — Opuściła na ziemię tobołek i ruszyła w ich kierunku, wołając, aby się zatrzymały. Zamiast tego przyspieszyły kroku wszystkie z wyjątkiem siwowłosej, która odwróciła się nagle i ruszyła na Leę.

— Zabiję! Ty ścierwo — zaskrzeczała.

Lea stanęła w rozkroku i cofnęła swoją małą, twardą pięść. Kiedy jej przeciwniczka podbiegła do niej, uderzyła ją z całej siły. Siwowłosa kobieta zgięła się i jęcząc z bólu złapała się za brzuch. Lea chwyciła ją za włosy i pociągnęła, odwracając jej głowę.

— Zamknij się i powiedz mi, jak się nazywasz… albo dostaniesz jeszcze raz!

— Jestem… Pierwszą Kobietą.

— Już nie. Ja jestem Pierwszą Kobietą. A ty jesteś teraz Starą Kobietą!

Nowo nazwana Stara Kobieta zajęczała, protestując i jednocześnie starając się uwolnić włosy z uchwytu Lei. Jej jęk przeszedł w krzyk bólu, kiedy przechodzący obok Ravn kopnął ją od niechcenia w bok.

— Jesteś teraz Starą Kobietą — powiedział zadowolony, że ktoś jeszcze oprócz niego został upokorzony. Podszedł do skalnej ściany i usiadł w słońcu, opierając się o nią plecami, a następnie krzyknął, żądając jedzenia.

— Czarujący ludzie — powiedziała Lea.

— Twory swojej własnej kultury — odrzekł Brion, owijając kawałkiem jaszczurczej skóry nadajnik, zanim wyjął go z tobołka. — Ten system pomaga im przetrwać na tej planecie. Inaczej nie byłoby ich tutaj. Chcę przekazać do pamięci komputera pokładowego lądownika raport z dzisiejszych wydarzeń. Musimy na bieżąco uzupełniać relację, na wypadek gdyby nam się coś stało.

— Oszczędź mi, jeśli łaska, tych dodatkowych zmartwień. Spodziewam się, że zakończymy tę misję żywi. Miej to cały czas na uwadze! Kiedy będziesz przekazywał raport, postaram się porozmawiać z kobietami. Spróbuję zobaczyć, jak wygląda ten odrażający świat z ich punktu widzenia.

— Dobrze. Potrzebujemy informacji, ale nie będziemy mogli zostać tu dłużej niż będzie to konieczne. Większość z nich ma insekty, zauważyłaś to?

— Trudno nie zauważyć. Robi mi się niedobrze, ilekroć na nich patrzę. Nie oddalaj się zbytnio.

— Będę tutaj. Sam chcę zadać im parę pytań. Porozmawiam z Vjerem, łączy mnie już z nim co nieco. Powodzenia!

Było już prawie ciemno, kiedy Lea wyszła z jaskini drapiąc się pod pachą. Brion rozmawiał z dwoma Łowcami, ale kiedy zobaczył wyraz jej twarzy, polecił im odejść. Podał jej plastikowy pojemnik i powiedział:

— Znalazłem w apteczce środek antyseptyczny, może być dobry na insekty. Tamta jaskinia to dosłownie siedlisko robactwa!

Szybko zdjęła ubranie i spryskała całe swoje ciało pokryte czerwonymi pręgami. Kiedy smarowała skórę kremem gojącym, Brion spryskał jej ubranie. Ubierając się powiedziała do niego:

— Bądź tak dobry i nalej mi dużą wódkę. Butelka jest na dnie tobołka.

— Napiję się z tobą. To był długi dzień dla nas obojga. Jak ci poszła rozmowa?

— Doskonale, jeśli pominę kąsanie przez robactwo. Do pełna, świetnie, dzięki. O, jak miło… Kobiety mają swoją własną subkulturę ściśle zhierarchizowaną i wspaniałą skarbnicę opowieści. To jakby mityczny lub mnemoniczny śpiew o wszystkim, co tylko można nazwać. To cała historia przekazywana z ust do ust. Następnym razem wezmę ze sobą rejestrator. To będzie bezcenny materiał dla antropologów. A teraz powiedz, czego ty się dowiedziałeś.

— Niewiele. Łowcy rozmawiali ze mną dosyć chętnie, ale tylko o zabijaniu tego czy innego zwierzęcia lub o swoich niezwykłych zdolnościach tropicielskich. Myślę, że nie muszę tego rozwijać. Na inne tematy nie mają . własnego zdania. Są po prostu chodzącymi skarbnicami różnych tabu. Wszystko, co robią lub myślą jest określane przez ten system.

— To samo dotyczy kobiet, przynajmniej jeśli chodzi o ich życie fizyczne. Często sięgają do mitów, co wydaje się nie podlegać żadnemu tabu. Odnoszę jednak wrażenie, że te opowieści są prawdopodobnie tabu dla mężczyzn. Słyszałeś coś o micie stworzenia?

Brion zaprzeczył, potrząsając głową.

— Nie, nic na ten temat nie słyszałem.

— Jest interesujący, ponieważ może być uproszczoną wersją prawdziwych zdarzeń, czymś, co żyje w ich pamięci, ale w formie mitu. Mówi on o tym, że ludzie żyli kiedyś jak bogowie, że poruszali się nad ziemią, nie chodząc po niej, a nawet latali w powietrzu bez skrzydeł. W tamtych czasach ludzie byli źli, ponieważ cenili rzeczy wykonane z cklt… Spotkałeś się może z tym słowem?