— Zatem nie ma tam ludzi ani żadnych oznak cywilizacji… poza kilkoma ogromnymi pobojowiskami?
— Tak… — powiedział Carver — i to nas właśnie zaintrygowało. To militarne złomowisko, w pobliżu którego wylądowali Marcill i Hartig, było największym, jakie dotąd odkryto. A jest ich sporo.
— Sprzęt wojenny… bez żołnierzy. Gdzie są ci wszyscy ludzie? Pod ziemią?
— Być może. To właśnie będziesz musiał stwierdzić, kiedy tam bezpiecznie wylądujesz. Sama planeta wygląda dość atrakcyjnie. Te białe czapy, które tam widać, to lód i śnieg. Jest tam oczywiście sporo wody. Są wyspy i archipelagi, a także jeden duży kontynent. O, tam. Po części panuje teraz na nim noc. Ma w przybliżeniu kształt dużej misy otoczonej łańcuchami gór. W jego środku znajdują się trawiaste równiny i porośnięte lasami wzgórza. Mnóstwo jezior, wliczając w to jedno duże, prawie na środku. Od niego odbijają się te promienie słoneczne. To prawdziwy śródlądowy ocean. Dostaniesz szczegółowe dane na ten temat.
— Jaki jest tam klimat?
— Znakomity. Przynajmniej na równinach otaczających to gigantyczne jezioro. W górach jest nieco zimniej, ale na mniejszych wysokościach jest ciepło i przyjemnie.
— W porządku. Pierwszą rzeczą, której potrzebujemy, to środek transportu. Co jest do dyspozycji?
— Tym zajmie się dowódca akcji. Proponuję, byście wcięli jeden z lądowników. To są dobrze wyposażone statki, o stosunkowo dużej mocy, w których jest dosyć miejsca na niezbędny sprzęt dodatkowy. Są też dobrze uzbrojone. Technicy zadbają już o to, aby znalazł się na nich najnowszy sprzęt bojowy i urządzenia obronne.
Brion uniósł wysoko brwi słysząc te słowa.
— Działka niewiele pomogły Hartigowi, o ile mi wiadomo.
— To doświadczenie może nam pomóc.
— Nie szafuj tak beztrosko słowem my — powiedziała Lea — o ile nie zamierzasz lecieć z nami.
— Przepraszam. Możecie otrzymać wszelką broń, jaką zechcecie. Zarówno ręczną, jak i pokładową. Wybór sprzętu należy do was.
— Mogę dostać listę sprzętu, jakim dysponujecie? — zapytał Brion.
— Ja się tym zajmę — powiedział czyjś głos. Odwrócili się i zobaczyli szczupłego, siwowłosego mężczyznę, który wszedł niezauważenie podczas ich rozmowy. Rzucił jakieś polecenie do mikrofonu przymocowanego do pasa przekaźnika, spojrzał na nich i dodał:
— Jestem Klart, wasz dowódca akcji. Do mnie należy udzielanie rad, a takie dopilnowanie, abyście dostali to, czego chcecie i czego potrzebujecie. Spójrz na tamten ekran, znajdziesz tam spis wszystkiego, czym dysponujemy.
Spis sprzętu był długi i szczegółowy. Brion przeglądał go razem z siedzącą obok Leą, dotykając ekranu w miejscach, gdzie pojawiały się te pozycje, które ich interesowały. Z wolna zaczął piętrzyć się obok stos wydruków. Gdy skończyli, Brion zważył je w dłoni i rzucił przelotne spojrzenie na planetę pod sobą.
— Podjąłem decyzję — rzekł. — I mam nadzieję, że Lea zgodzi się ze mną. Lądownik zostanie wyposażony we wszystkie najpotężniejsze bronie, jakie tylko są tu dostępne. Zabierzemy także wszelki możliwy sprzęt, jaki może przydać się nam na tej planecie. Kiedy zostaniemy w to wszystko zaopatrzeni, wyląduję na niej sam, bez żadnych urządzeń, bez niczego, co by posiadało cokolwiek metalowego. Nawet z gołymi rękami, jeśli zajdzie taka potrzeba. Nie uważasz, Lea, że w tych warunkach będzie to najrozsądniejsze?
Jej niema, wyrażająca przerażenie twarz była jedyną odpowiedzią.
4. Dzień przed akcją
— Zaraz przygotuję spis propozycji — powiedział Klart, wprowadzając serię poleceń do swojego osobistego terminalu. Spokój, jaki zachowywał świadczył wyraźnie, że żadne zachowanie najbardziej nawet oryginalnego agenta nie było w stanie go zaskoczyć.
Lea jednak nie podzielała tego spokoju.
— Brionie Brandd, każdy, kto mówi coś takiego, musi być stuknięty. Carver, dopilnuj, aby go natychmiast zamknięto!
— Lea ma rację — przytaknął Carver. — Nie możesz poruszać się nieuzbrojony na tak śmiertelnie niebezpiecznej planecie. To byłoby samobójstwo.
— Czyżby? Czy te wszystkie urządzenia i całe to uzbrojenie pomogło tym dwóm ludziom przede mną? Marcill zniknął po prostu bez śladu… Mamy jednak na szczęście wyobrażenie, co się z nim stało. I wiemy dokładnie, co tamten wóz bojowy zrobił z Hartigiem. Mam nadzieję, że nie będziecie mieli nic przeciwko temu, że nie pójdę ich śladem. Myślę o przetrwaniu, a nie o samobójstwie. Zanim się wypowiecie, chciałbym, abyście rozważyli dwa drobne fakty. Pamiętacie, jak zginął Hartig? Tamten wóz bojowy jechał prosto na niego przechwytując i namierzając wysyłane przez niego sygnały radiowe lub lokalizując jego broń. Wykrył go i zniszczył. Nie mylę się?
— Jak na razie, nie — powiedziała Lea. — Czy to pierwszy fakt?
— Tak. Hartig został namierzony i zniszczony. Fakt drugi to zwierzęta. Przypominacie sobie, że Hartig dostrzegł je i opisał zaraz po wylądowaniu. Biegły w oddali, skacząc.
— No i jaki wniosek wynika z tych dwóch informacji? zapytał Carver.
— To oczywiste — powiedziała do niego Lea. Zwierzęta były żywe i mimo to nie były atakowane przez sprzęt bojowy. Hartig natomiast został zabity. Żeby więc tam przetrwać, trzeba zachowywać się jak zwierzę i zbadać sytuację poruszając się na własnych nogach.
— To szaleństwo — jęknął Carver. — Nie mogę na to pozwolić.
— Nie możesz mi zabronić. Twoja odpowiedzialność skończyła się w momencie dostarczenia nas tutaj. Teraz ja kieruję tą akcją. Lea pozostanie na orbicie. Wyląduję sam.
— Cofam, co powiedziałam — odezwała się Lea. To rozsądny plan. W sam raz dla Zwycięzcy Twenties. Dostrzegła nieme pytanie na twarzy Carvera i zaśmiała się. — Widać, że niezbyt dokładnie cię poinformowali, skoro nie wiesz, że Brion jest światowej sławy bohaterem. Jego rodzinna planeta, jedna z najbardziej nie sprzyjających ludziom w Galaktyce, organizuje co roku zawody fizyczno — umysłowe. Dwadzieścia różnych konkurencji, od szermierki, poprzez pisanie wierszy, podnoszenie ciężarów, po szachy. To z pewnością najbardziej wycieńczające zmagania, jakie kiedykolwiek organizowano, wyczerpujący pokaz zdolności zarówno fizycznych, jak i intelektualnych. Zapytaj Briona o szczegóły, a dowiesz się, że jest to nieprawdopodobne wydarzenie sportowe, które po całym roku zmagań wylania jednego jedynego Zwycięzcę. Potrafisz wyobrazić sobie całoroczne zawody sportowe, w których uczestniczą wszyscy mieszkańcy planety? Pomyśl więc, kim musi być ten Zwycięzca! Jeśli nie starczy ci wyobraźni, to popatrz na Briona. On jest jednym z tych Zwycięzców. Bez względu na to, co wywołuje trudności na Selm — II, jest bardzo prawdopodobne, że Brion potrafi je pokonać. I zwyciężyć.
Carver podczłapał do fotela i opadł nań ciężko, upuszczając kulę, która spadła na podłogę.
— Wierzę ci — powiedział. — Ale to niczego nie zmienia. Jak powiedzieliście jednak, od tej chwili odpowiedzialność za wszystko, co się wydarzy, spada na was. Masz rację, ja jestem już poza tą sprawą. Jedyne, co mogę teraz zrobić, to życzyć wam szczęścia. Klart dopilnuje, żebyście otrzymali wszystko, co może wam być potrzebne.
— Oto spis propozycji — powiedział Klart, odrywając kartkę papieru z drukarki i wręczając im.
Lea chwyciła ją pierwsza, zanim Brion zdążył wyciągnąć rękę.
— Ponieważ ja będę krążyć na orbicie w lądowniku podczas twojego pobytu na powierzchni planety, zajęcie się Wyposażeniem należy do mnie. Idź poćwiczyć pompki lub weź trochę anabolików. Zrób po prostu to, co zawsze robisz przed walką, a ja zajmę się sprawą.