— Macie jakichś egzobiologów? — spytała Lea z odwieczną kobiecą zdolnością do kierowania każdej rozmowy na tematy osobiste.
— Na uniwersytetach zapewne tak, chociaż nic o tym nie wiem. I musisz zrozumieć, że kiedy mówię: „żadnych dużych miast”, to oznacza to również: „żadnych małych miast”. Nie mamy czegoś takiego. Sądzę, że podstawowym tworem społecznym jest rodzina i krąg jej znajomych. Znajomi są niezwykle ważni, gdyż rodzina szybko się rozpada, jeszcze kiedy dzieci są stosunkowo małe. Zapewne to coś w genach, wszyscy lubimy samotność. Myślę, że można to nazwać naszym przyzwyczajeniem.
— Pewnie tak — powiedziała ostrożnie, gryząc jabłko. — Jeśli posuniecie się w tym odrobinę za daleko, to będziecie mieli zerową populację. We wszystkim potrzebny jest umiar.
— Jasne, że tak. Potrzebna jest też jakaś uznana forma związku między mężczyzną a kobietą albo całkowita swoboda seksualna. My, na Anvharze, kładziemy nacisk na odpowiedzialność osobistą i to wydaje się rozwiązaniem tego problemu. Gdybyśmy nie potrafili traktować… tych spraw w sposób dojrzały, nie moglibyśmy żyć tak, jak żyjemy. Jednostki łączą się ze sobą przypadkowo lub w sposób zaplanowany, a wobec tego umiar musi być wypadkową emocji i…
— Gubię się w tym — przerwała Lea. — Albo jestem jeszcze otępiała po lekach, albo nagle zacząłeś mówić szyfrem. Wiesz co, za każdym razem, kiedy tak mówisz, mam wrażenie, że próbujesz coś ukryć. Na Occama, wyrażaj się jasno! Połącz dwie takie hipotetyczne jednostki i powiedz, co się stanie.
Brion wziął głęboki oddech. Znalazł się na niebezpiecznych wodach, i to daleko od brzegu.
— No… weźmy na przykład kawalera, takiego jak ja. Lubię narciarstwo biegowe, mieszkam w wielkim domu, który nasza rodzina postawiła na skraju Broken Hills. Latem pilnuję stada drumtumów, ale po uboju mam całą zimę dla siebie. Dużo jeździłem na nartach, gdy trenowałem do Twenties. Czasem bywam u znajomych. Oni wpadają do mnie. Na Anvharze domów jest niewiele i są bardzo oddalone od siebie. Nie mamy nawet zamków w drzwiach. Okazujemy i przyjmujemy gościnność bez żadnych zobowiązań. Ktokolwiek przybędzie, mężczyzna… kobieta… w grupie czy samotnie…
— Zaczynam rozumieć. Na tej twojej lodowej planecie życie musi być piekielnie nudne dla samotnej dziewczyny. Pewnie musi ciągle siedzieć w domu.
— Tylko jeśli sama tego chce. W przeciwnym razie może iść gdziekolwiek i będzie wszędzie mile widziana. Myślę, że w innych częściach galaktyki to już wyszło z mody — a na Ziemi budziłoby śmiech, ale na Anvharze platoniczna, bezinteresowna przyjaźń między mężczyzną a kobietą jest rzeczą powszechnie akceptowaną.
— To wydaje się przeraźliwie nudne. Jeżeli jesteście takimi chłodnymi, utrzymującymi dystans przyjaciółmi, to jak robicie dzieci?
Brion poczuł, że się czerwieni. Nie wiedział, czy Lea z niego nie kpi.
— W ten sam cholerny sposób jak wszędzie! Jednak nie jest to tylko czynność instynktowna jak u pary królików, które przypadkiem spotkały się pod jednym krzakiem. To kobieta okazuje mężczyźnie, czy interesuje ją małżeństwo.
— Czy wasze kobiety interesuje wyłącznie małżeństwo? — Małżeństwo… czy coś innego. To zależy od dziewczyny. Na Anvharze mamy szczególne problemy. Zapewne zdarza się to na każdej planecie, na której ludzka rasa uległa znaczniejszym zmianom. Nie wszystkie związki są płodne i liczba poronień jest znaczna. Wiele dzieci rodzi się w wyniku sztucznego zapłodnienia. To w porządku, jeżeli nie można mieć dziecka w zwykły sposób. Jednak większość kobiet odczuwa emocjonalną potrzebę urodzenia dziecka swojemu mężowi. I jest tylko jeden sposób, aby sprawdzić, czy to możliwe.
Lea szeroko otworzyła oczy.
— Sugerujesz, że wasze dziewczyny sprawdzają, czy mężczyzna może zostać ojcem, zanim rozważą możliwość małżeństwa?
— Oczywiście. Inaczej Anvhar wyludniłby się już przed wiekami. Tak więc to kobieta dokonuje wyboru. Jeżeli interesuje się mężczyzną, mówi mu to. Jeśli nie jest zainteresowana, mężczyźnie nawet nie przyjdzie do głowy, by coś sugerować. To zupełnie inaczej niż na innych planetach, ale u nas, na Anvharae, tak właśnie jest. I dobrze się to sprawdza, a to dla nas najważniejsze.
— To odwrotnie niż na Ziemi — powiedziała Lea, upuszczając ogryzek jabłka do popielniczki i starannie oblizując końce palców. — Podejrzewam, że wy, Anvharczycy, uznalibyście Ziemię za siedlisko galaktycznej rozpusty. Krańcowe przeciwieństwo waszego systemu i też się sprawdza. Jest nas zbyt wielu, żeby mogło być dobrze. Kontrola urodzeń przyszła zbyt późno i do dziś ma przeciwników, jeżeli możesz to sobie wyobrazić. Jest tam po prostu zbyt wiele archaicznych religii i poronionych idei od dawna uświęconych zwyczajem. Nasz świat jest przeludniony. Mężczyźni, kobiety, dzieci… Gdziekolwiek spojrzysz, kłębi się tłum. I wszyscy dojrzali fizycznie zdają się być pochłonięci „wielką grą w miłość”. Mężczyzna jest zawsze stroną aktywną, ale nie fizycznie, przynajmniej nie zawsze, a kobiety przyjmują najbezwstydniejsze pochlebstwa za rzecz normalną. Na przyjęciach zawsze czujesz na szyi kilka gorących, namiętnych oddechów. Dziewczyna musi mieć dobrze naostrzone obcasy szpilek.
— Musi mieć co?
— To takie wyrażenie, Brion. Oznacza, że przez cały czas musisz walczyć, jeżeli nie chcesz, żeby porwał cię prąd.
— Brzmi to dość… — Brion szukał odpowiedniejszego słowa, ale nie znalazł — …odstręczająco.
— Z twojego punktu widzenia. Obawiam się, że my tak się do tego przyzwyczaiłyśmy, że uważamy to za rzecz oczywistą. Socjologicznie biorąc…
Urwała i spojrzała na sztywno wyprostowanego Briona. Nagłe szeroko otworzyła oczy, a jej usta ułożyły się do nie wypowiedzianego: och.
— Jestem głupia — stwierdziła. — Wcale nie mówiłeś ogólnikowo! Miałeś na myśli coś konkretnego. Mnie!
— Proszę, Lea, musisz zrozumieć…
— Przecież rozumiem! — roześmiała się. — Przez cały ten czas, kiedy myślałam, że jesteś zimną i pozbawioną serca bryłą lodu, ty starałeś się być miły. Po prostu zachowywałeś się w dobrym, anvharskim stylu, czekając na jakiś znak z mojej strony.
Gdyby nie to, że mając więcej rozsądku ode mnie uświadomiłeś sobie, że coś jest nie tak, nadal gralibyśmy według różnych reguł. A ja sądziłam, że jesteś zimnokrwistym zwolennikiem celibatu.
Wyciągnęła rękę i pogładziła jego włosy. Od bardzo dawna miała na to ochotę.
— Musiałem — rzekł, próbując nie zwracać uwagi na lekki dotyk jej dłoni. — Ponieważ jesteś mi tak droga, nie mogłem zrobić niczego, co mogłoby cię obrazić. Na przykład narzucać się ze swoimi zalotami. W końcu zacząłem się zastanawiać, co może tu być zniewagą, ponieważ nic nie wiedziałem o zasadach obowiązujących na twojej planecie.
— No, teraz już wiesz — powiedziała bardzo cicho. Mężczyzna jest stroną aktywną. Teraz, kiedy to zrozumiałam, myślę, że wasze zwyczaje podobają mi się znacznie bardziej. Jednak nadal nie jestem pewna reguł. Wyjaśniam, że tak, Brion, bardzo cię lubię. Jesteś najwspanialszym, jakiego spotkałam w życiu, mężczyzną w kształcie wielkiej, barczystej bryły lodu. To nie czas i miejsce, aby dyskutować o małżeństwie, ale z pewnością chciałabym…
Wziął ją w ramiona i przytulił. Jej ręce objęły go, a wargi odszukały w ciemnościach jego usta.
— Delikatnie… — szepnęła. — Łatwo mnie posiniaczyć…
13
— Nie chciał wejść, proszę pana. Tylko załomotał do drzwi i zawołał: „Jestem, powiedzcie Branddowi”.
— Dobrze — rzekł Brion, wkładając broń do kabury, a zapasowe magazynki do kieszeni. — Teraz wychodzę. Powinienem wrócić przed świtem. Ściągnijcie jeden wózek ze szpitala. Chcę, żeby tu czekał, kiedy wrócę.