Выбрать главу

— Jazda! — zawołał i cofnął się z rękami założonymi na piersi.

Generator zaczął obracać się z piskiem, ale nie zdarzyło się nic, co można by zobaczyć. Ponieważ nie miał zielonego pojęcia jaka jest moc generatora i jaka jest pojemność butli, na wszelki wypadek pozwolił, by ładowanie trwało dobrych parę minut. Doskonale zdawał sobie sprawę, jak wiele zależy od pomyślnego wyniku pierwszego eksperymentu. W końcu, szmer wśród sciuloj zaczai narastać. Jason podszedł do słoja i końcem suchego kija odłączył go od dopływu energii.

— Zatrzymajcie generator. Wszystko gotowe. Aku-mulatorojest aż po brzegi napełniony świętą elektrycznością.

Wyciągnął przygotowaną poglądową aparaturę kontrolną, czyli kilka prymitywnych żarówek połączonych szeregowo. Ładunek butli lejdejskiej powinien pokonać słaby opór włókna węglowego i rozżarzyć je. Przynajmniej miał taką nadzieję.

— Bluźnierstwo! — zawył ten sam stary sciulo wysuwając się do przodu. — W świętym piśmie czytamy, iż święta moc może przepływać tylko wtedy, gdy połączenie jest zamknięte, a kiedy droga jej przepływu jest przerwana, płynąć nie może. Ale ten cudzoziemiec śmie twierdzić, że świętość zamknięta jest obecnie w słoju, do którego prowadzi tylko jeden drut. Kłamstwo i bluźnierstwo!

— Na twoim miejscu nie robiłbym tego… — powiedział Jason do staruszka, który właśnie pokazywał palcem kulę na butelce lejdejskiej.

— Tu nie ma żadnej mocy, tu nie może być żadnej mocy. — Machnął palcem w odległości jakiegoś cala od kuli i jego głos urwał się raptownie. Gruba, niebieska iskra przeskoczyła między naładowanym metalem i końcem palca. Stary sciulo wrzasnął ochryple i runął na podłogę. Jeden z jego towarzyszy klęknął, by go zbadać i po chwili spojrzał z przerażeniem na słój.

— On nie żyje — wyszeptał.

— Musicie przyznać, że go ostrzegłem — oznajmił Jason i nie tracąc ani chwili przystąpił do ataku. — To on bluźnił! — zawołał i staruszkowie cofnęli się, skułem.

— W słoju znajdowała się święta siła, a on zwątpił! I dlatego święta moc go zabiła! Nie ważcie się wątpić, gdyż w przeciwnym razie spotka was ten sam los! Do naszych obowiązków, jako sciuloj — dodał, awansując się ze stopnia niewolnika — jest okiełznać siły elektryczności na większą chwałę Hertuga. I niechaj będzie to przestrogą.

Popatrzyli na zwłoki i cofnęli się jeszcze bardziej. Widać jego słowa dotarły do ich świadomości.

— Święta moc może zabijać — powiedział Hertug patrząc z uśmiechem na ciało i zacierając ręce. — To zaiste cudowna nowina. Zawsze wiedziałem, że może człowiekiem wstrząsnąć, czy go poparzyć, ale nie orientowałem się, że jest aż tak potężna. Nasi wrogowie zostaną obróceni w proch.

Niewątpliwie — powiedział Jason i kując żelazo póki gorące, wyciągnął przygotowane zawczasu szkice. — Popatrz na te inne cuda. Elektryczny silnik, który może podnosić lub przesuwać rzeczy, światło zwane łukiem węglowym, które może przebić noc, sposób pokrywania przedmiotów cienką warstwą metalu i wiele, wiele innych. Możesz mieć je wszystkie, o Hertugu. »

— Natychmiast zabierz się do budowy!

— Oczywiście, natychmiast, gdy uzgodnimy warunki mojego kontraktu.

— Nie podoba mi się to słowo.

— Kiedy poznasz szczegóły, będzie ci się jeszcze mniej podobać, ale na pewno będzie warto. — Pochylił się i szepnął Hertugowi do ucha: — Czy chciałbyś mieć machinę, która może zdruzgotać mury fortec twoich nieprzyjaciół, dzięki czemu zdołasz ich pokonać i posiąść ich tajemnice?

— Niech wszyscy opuszczą komnatę — rozkazał Hertug, a kiedy zostali sami, zwrócił swe sprytne, zaczerwienione oczka w stronę Jasona.

— Co to takiego, ten kontrakt, o którym wspomniałeś?

— Wolność dla mnie, stanowisko twojego osobistego doradcy, niewolnicy, kosztowności, dziewczęta, dobre jedzenie — to, co zwykle towarzyszy pracy. W zamian za to zbuduję dla ciebie wszystkie urządzenia, o których wspomniałem i wiele, wiele innych. Nie ma takiej rzeczy, której nie zdołałbym zrobić! I wszystko będzie twoje…

— Zniszczę ich wszystkich… Będę władać Appsalą!

— To właśnie miałem na myśli. I im lepiej będzie się wiodło tobie, tym lepiej się będzie wiodło mnie. Nie chcę nic poza wygodnym życiem i możliwością pracy nad moimi wynalazkami, jestem bowiem człowiekiem o niewielkich ambicjach. Będę szczęśliwy dłubiąc w moim laboratorium… podczas gdy ty będziesz władał światem.

— Wiele żądasz…

— Ale również wiele ci ofiarowuję. Wiesz, co ci powiem? Zastanów się dzień lub dwa, a ja tymczasem przedstawię ci jeszcze jeden wynalazek.

Jason pamiętał iskrę, która zabiła starca i dawało mu to nową nadzieję. Może będzie to sposób wydostania się z tej planety.

Rozdział 12

— Kiedy skończysz? — zapytał Hertug, wskazując części rozrzucone na warsztacie Jasona.

— Jutro rano, choć pracuję przez całą noc, o Hertu-gu. Ale zanim skończę, mam dla ciebie jeszcze jeden dar — a mianowicie, sposób ulepszenia waszego systemu telegraficznego.

— On wcale nie wymaga żadnych ulepszeń! Tak było za czasów naszych praojców i…

— Nie mam zamiaru nic zmieniać. Praojcowie zawsze wiedzieli lepiej, zgoda. Po prostu przedstawię ci nową procedurę nadawania i odbioru. Spójrz na to.

— Uniósł jedną z metalowych taśm pokrytych wyżłobionymi w wosku znaczkami. — Czy możesz odczytać wiadomość?

— Oczywiście, ale wymaga to niezwykłej koncentracji, jest to bowiem wielka tajemnica.

— Nie taka znów wielka. Od pierwszego spojrzenia zorientowałem się jak bardzo to proste.

— Bluźnisz!

— Ależ nie. Popatrz — to jest B, prawda. Dwa ruchy magicznego wahadła. Hertug policzył na palcach.

— Tak, to jest B, masz rację. Ale skąd o tym wiesz?

— Jason zdołał ukryć grymas pogardy.

— Trudno się było zorientować, ale te sprawy są dla mnie jak otwarta księga. B jest drugą literą alfabetu, a więc przedstawia sieją dwoma poruszeniami wahadła. C — trzema, wciąż proste. Ale alfabet kończy się na Z i to wymaga dwudziestu sześciu naciśnięć klucza nadawczego, co jest nonsensowną stratą czasu. A musisz tylko nieco przerobić swoją aparaturę tak, by wysyłała dwa różne sygnały. Bądźmy oryginalni i nazwijmy jeden kropką, a drugi kreską. A teraz, używając tych dwóch sygnałów, długiego i krótkiego impulsu, możemy przekazać każdą literę alfabetu za pośrednictwem najwyżej czterech elementów. Zrozumiałeś?

— W głowie mi szumi i trudno nadążyć…

— Pomyśl o tym. Rano mój wynalazek będzie ukończony i wtedy przedstawię ci mój kod.

Hertug wyszedł, mrucząc coś pod nosem, a Jason zakończył nawijać ostatnie zwoje swego nowego generatora.

— Jak to nazywasz — zapytał Hertug obchodząc naokoło wysokie, bogato zdobione, drewniane pudło.

— To Głosiciel “Chwalcie Wszyscy Hertuga”, nowe źródło ubóstwienia, szacunku i dochodów Waszej Ekscelencji. Należy umieścić to w świątyni albo jej miejscowym ekwiwalencie, tam gdzie ludność będzie płacić za przywilej składania ci hołdu. Proszę popatrzeć — jestem lojalnym poddanym, który wchodzi do świątyni. Daję kapłanowi ofiarę, chwytam korbę, która sterczy tu z boku i kręcę. — Zaczął energicznie obracać korbą. Z pudła dobiegł odgłos kręcących się trybów i narastające wycie. — A teraz patrz do góry.

Z górnej powierzchni szafki sterczały dwa zakrzywione, metalowe ramiona zakończone rozsuniętymi nieco miedzianymi kulami. Hertug odskoczył z okrzykiem, widząc niebieską iskrę przeskakującą między kulami.