Выбрать главу

– No dobra! – pisnął w końcu Charles. – Poddaję się! Robbie przestał go łaskotać, ale trzymał ręce w pogotowiu.

– Serio? Zjesz płatki? – Tak.

Chłopiec westchnął, łapiąc oddech. Czerwone plamki pojawiły się na jego pulchnych policzkach, kiedy usiadł prosto na kolanach taty. Jednak przy pierwszej łyżeczce wykrzywił się naprawdę imponująco.

– Smakuje jak kupa!

Christine parsknęła kawą i szybko ukryła śmiech za lnianą serwetką.

– Przepraszam, źle przełknęłam.

– Christine – odezwał się brat z synem posłusznie zajadającym u niego na kolanach. – Chcesz pójść z nami obejrzeć zawody, czy wolisz zostać i pomóc mamie?

Rozważała obie możliwości. Iść zobaczyć najlepszych zawodników w akcji czy pomagać już poirytowanej matce, która będzie nadzorować dekorowanie sztucznej choinki. Nawet biorąc pod uwagę groźbę wpadnięcia na Aleca, zawody wygrywały w cuglach.

– Wiesz – uśmiechnęła się – myślę, że pójdę z wami. Brat odpowiedział uśmiechem.

– Przeczuwałem to.

– Ślicznie ci w tej czapce – powiedziała Natalie, roztrzepując sztuczne futro, który kompletnie kryło włosy Christine i częściowo twarz. – Wyglądasz jak królowa śniegu.

– Czuję się idiotycznie.

Christine zerknęła nerwowo na tłok przy wejściu na trybuny i żałowała, że panowie tak się guzdrzą przy kupowaniu biletów.

– Więc czemu chciałaś ją pożyczyć? – zapytała urażona Natalie.

– Hm? – Christine odwróciła się. Zezłościła się na siebie. – Bo… bo pamiętałam, jak świetnie wyglądała na tobie, i chciałam przymierzyć. Zawsze tak świetnie ją nosisz, a ja… nie umiem.

– Nieprawda. – Natalie odsunęła się na krok, żeby przyjrzeć się płaszczowi od kompletu z futrzaną czapką. – Wyglądasz olśniewająco.

– Dziękuję za komplement i pożyczkę.

Podniosła kołnierz płaszcza jak szpieg chowający się w trenczu i znowu pospiesznie rozejrzała się za Alekiem. Jak na razie miała szczęście.

– A co do drzewka, nadal uważam, że powinniśmy mieć prawdziwe.

Natalie westchnęła.

– Nie będę się z tobą kłócić. Robbie i ja zdecydowanie się z tym zgadzamy.

– Dlaczego nic nie powiedzieliście dziś rano? Nieważne, wiem, dlaczego ty się nie odezwałaś, ale czemu Robbie milczał?

Natalie poprawiła sztucznego lisa.

– Jego zdaniem matka i tak ma niewiele przyjemności w życiu, więc czemu nie przymknąć oka na jej obsesję na punkcie wystroju? W końcu była żoną twojego ojca przez czterdzieści lat. Może tylko dzięki temu nadal są razem.

– O czym ty mówisz? Moi rodzice są szczęśliwym małżeństwem.

Dostrzegła błysk neonowo – zielonej kurtki i serce zabiło jej szybciej. Zerkając znad kołnierza płaszcza, zobaczyła, że Alec rozgląda się, rozmawiając z jednym z mężczyzn pilnujących bramy.

Ogarnęło ją wspomnienie pocałunku, a zaraz potem powróciła setka innych drobiazgów, które przypomniały jej, jak dobrze się z nim bawiła. Jaka była ożywiona. A teraz proszę, on jej szuka i pewnie się zastanawia, czy w ogóle się pojawi.

Chciała podnieść rękę, zawołać go po imieniu i zobaczyć, jak jego twarz rozpromieni się na jej widok. Zamiast tego udała, że chowa włosy pod futrzaną czapką, i zakryła twarz ręką. O czym to mówiły z Natalie? A tak, o rodzicach.

– Przyznaję, że nie są zbyt wylewni, ale nie mają wielkich problemów małżeńskich ani nic takiego. Nigdy się nie kłócą.

Natalie zacisnęła usta.

– Trudno się kłócić, kiedy się ze sobą praktycznie nie rozmawia.

– Mama jest trochę wycofana.

– To nie tylko twoja mama. Nie chcę być krytyczna, ale… Och, do diabła, Robert senior jest jednym z najbardziej zapatrzonych w siebie, egoistycznych i szowinistycznych facetów, jakiego kiedykolwiek poznałam.

Christine opadła szczęka.

– Jest też lojalnym mężem i oddanym żywicielem rodziny. Nie słyszałam, żeby mama narzekała.

Natalie uniosła brew.

– No dobra, czasem rzuca te swoje sarkastyczne subtelne uwagi – przyznała Christine. – Najwyraźniej odpowiada im ten układ.

– To dziwne, ale masz rację – zgodziła się Natalie. – Robbiemu chodzi o to, że skoro świąteczne ozdoby przygotowane przez zawodowca uszczęśliwiają mamę, to niech je sobie ma. Lepsze to, niż żeby przez dwa tygodnie naburmuszała się i wyżywała na nas w ten swój pasywno – agresywny sposób.

– Więc pozwolisz, aby twoi synowie dorastali ze sztuczną choinką w każde Boże Narodzenie?

– Nie. – Szelmowski uśmieszek pojawił się na ustach Natalie. – Poczekamy, aż rodzice pójdą spać i wtedy cichaczem wniesiemy na poddasze prawdziwą choinkę, żeby chłopcy mogli ją ubrać w każdą kiczowatą ozdóbkę, jaką znajdą. Jak Barbara to odkryje, będzie już za późno.

– Och, cudowny plan – Christine uradowała się jak dzieciak. – Mogę wam pomóc w ubieraniu? Proszę.

– Pod warunkiem, że będziesz w piżamie i wypijesz hektolitry gorącej czekolady.

– Z piankami?

– Pewnie.

– Wchodzę w to! – Christine uściskała bratową. – Tak się cieszę, że wyszłaś za mojego brata.

Natalie odwzajemniła uścisk.

– Ja też się cieszę.

Kiedy Christine się wyprostowała, zobaczyła w oczach Natalie to samo szczęście, jakie rozbłyskiwało w oczach Maddy, gdy patrzyła na swojego narzeczonego Joego.

„Tego właśnie chcę. Właśnie tego. Miłości, która wypełnia tak, że aż się wylewa na innych”.

Gdyby tylko przytrafiło jej się to z kimś tak zabawnym jak Alec… Poruszona tą myślą zerknęła przez ramię, ale brat i ojciec, którzy nagle się pojawili, zasłonili jej widok na bramę.

– Zwycięscy wojownicy powrócili! – oświadczył Robbie, wyciągając dwa bilety. – Nieźle nam się udało. Mamy miejsca w sekcji dla VIP – ów, tuż za budką komentatorów.

Christine wytrzeszczyła oczy.

– Nie. Niemożliwe.

– Robi wrażenie, co? – Brat znacząco poruszył brwiami, zerkając na żonę. – Spodziewam się później sowitej nagrody.

Natalie zachichotała, kiedy musnął jej szyję ustami i szepnął jej coś do ucha.

Robert senior podał bilet Christine.

– Poszukamy miejsc?

– Prowadź – zaproponował Robbie, przyciskając do boku żonę. Christine wstrzymała oddech, odwracając się. W każdej chwili gotowa była schować się za plecami ojca. Alec jednak zniknął, prawdopodobnie poszedł w pobliże budki komentatorów, gdzie mieli się spotkać. Dobra, musiała go teraz ominąć i dojść na swoje miejsce, a potem zastosować jakieś sztuczki maskująco – chowające. Kiedy obeszli trybuny, westchnęła z ulgą. Aleca nigdzie nie było widać. Ale kiedy zaczęli wchodzić po schodach obok budki dla komentatorów, omal się nie potknęła z wrażenia. Alec nie czekał przed budką komentatorów, tylko w niej! Siedział obok mężczyzny ze słuchawkami i mikrofonem. Tak się przebrała, że gdyby nie stanęła i nie zagapiła się, to pewnie nawet by na nią drugi raz nie spojrzał. Ale miała pecha. Zauważył, że się potknęła, zerknął drugi raz i zmrużył niepewnie oczy. Nim zdążyła spuścić głowę, brat wpadł na nią z tyłu, prawie ją przewracając.

– Oj, przepraszam – powiedział, łapiąc ją.

– Kto to? – zapytała Natalie.

– Co? – Christine starała się schować twarz.

– Ten mężczyzna, który macha do ciebie. – Natalie wskazała na Aleca. Nie mając wyboru, odwróciła się do niego. Uśmiechnął się szeroko, widząc, że to rzeczywiście ona. Ale co on robił w budce komentatorów? Na jej pytające spojrzenie postukał w zegarek, pokazał pięć palców, a potem kciuk. Och, proszę, niech to nie znaczy, że za pięć minut do niej dołączy.