– Świetnie.
Obok niej pojawiła się obsługa helikoptera. Pomogli jej zejść z toboganu.
– Tim, ci ludzie zabiorą cię do szpitala. – Uścisnęła jego dłoń uspokajająco. – Będzie dobrze. Okej?
Pokiwał słabo głową.
Szybko przedstawiła stan pacjenta, gdy przejmowali go ludzie z helikoptera. W ciągu kilku sekund Tim znalazł się w środku śmigłowca, który po chwili wystartował. Stała między Trentem i Alekiem i patrzyła, jak helikopter się wzniósł, zakręcił nad górami. Kiedy głuchy odgłos śmigieł ucichł, zdała sobie sprawę, że serce jej biło w tym samym rytmie.
– Cóż. – Odetchnęła. – To też sposób na podwyższenie poziomu adrenaliny.
– Nie żartuj. – Alec zaśmiał się i spojrzał na nią. – O czym to rozmawialiśmy, zanim Tim nam przerwał?
Spojrzała na niego, na rozświetlone słońcem włosy na tle błękitnego nieba, szeroki uśmiech i śmiejące się oczy i nagle poczuła się lżejsza od powietrza.
– Coś o tym, że jesteś maniakiem narciarskim bez pracy, a ja bogatą suką, która nie przepracowała jednego dnia w swoim życiu.
– Ach, racja. – Uśmiechnął się szerzej. – Teraz sobie przypominam.
– Alec bez pracy? – Trent się uśmiał. – Szalony Alec, który pracuje dwadzieścia cztery godziny na dobę przez siedem dni w tygodniu niezależnie od tego, czy mu płacą, czy nie?
Jej umysł przetrawiał nowe informacje.
– To dlatego nazywają cię szalonym? Bo jesteś pracoholikiem? Speszył się, chociaż nie przestał się uśmiechać nawet na chwilę.
– Cóż, z tego powodu i przez… hm… brak uczucia strachu.
– Brak uczucia strachu?
– Aha, Hunter – wtrącił się Trent, chociaż ci dwoje byli zbyt zajęci patrzeniem na siebie, żeby chociaż zerknąć w jego kierunku. – Powiedz jej, jak nas pouczasz na temat bezpieczeństwa, a potem pochwal się, kto pierwszy mimo ryzyka skacze z helikoptera, spuszcza się na linie z urwiska podczas lawiny albo czołga się na brzuchu po śnieżnym nawisie, który zaraz się oberwie?
– Taką mam robotę.
Pokręciła głową, nic nie rozumiejąc.
– Czy ratownicy medyczni nie zostawiają takich zadań wykwalifikowanym ratownikom górskim?
– Hm. – W końcu odwrócił wzrok i zerknął na zalane krwią rękawiczki na dłoniach. – Może zajrzymy do przebieralni i doprowadzimy się do porządku? Podwiozę cię do miasteczka. Pogadamy po drodze.
– Zdecydowanie.
Uśmiechnęła się do niego promiennie.
ROZDZIAŁ 9
Bądź otwarta na niespodzianki.
Jak wieść idealne życie
Alec starał się nie wiercić nerwowo, kiedy czekał na Christine, która miała dojść do niego przy bramie, ale tamten uśmiech sprawił, że serce zabiło mu szybciej. Wyglądała, jakby chciała go pocałować mimo obecności Trenta i całego tłumu gapiów.
To musi być dobry znak.
Chyba że to po prostu podniecenie po akcji ratowniczej. Każdy, kto pracował w pogotowiu górskim, znał efekt nagłego skoku endorfin. A kiedy razem pracują mężczyźni i kobiety, wpadają na siebie w czasie pracy, nic dziwnego, że seks staje się typowym sposobem pozbycia się napięcia. Adrenalina to naprawdę wspaniały afrodyzjak. Teraz właśnie taki afrodyzjak sprawił, że jego ciało było spięte i gotowe.
Bez wątpienia na Christine też to podziałało, ale miał nadzieję, że to nie jedyna rzecz, która stała za jej spojrzeniem. A jeśli jednak się mylił? Jeżeli to tylko chwilowe poruszenie i przejdzie jej w przebieralni? Może wyjdzie i znowu będzie go odpychać.
Wreszcie pojawiła się, szła przez tłum wysoka i pełna wdzięku, w długim futrze płynącym wokół niej. Kompletnie zniszczonym futrze. Zatrzymała się przed Alekiem, trzymała ręce przez sobie, spuściła wzrok. Spłukała rękawiczki, ale ich nie zdjęła. Mądry wybór, biorąc pod uwagę, że futro całkiem nasiąkło krwią.
– Chyba zapomniałam, że nie mam na sobie fartucha. – Podniosła wzrok i zobaczył, że w jej oczach tańczą wesołe iskierki. – Nie żeby to miało jakieś znaczenie. Co miałam powiedzieć? „Przepraszam, Tim, mógłbyś poczekać z krwawieniem, aż znajdę stosowniejsze ubranie?”.
Pięść zaciśnięta na jego sercu rozluźniła się nieco, gdy zobaczył, że mur między nimi nie wyrósł ponownie. To była ta kobieta, w której zakochiwał się coraz bardziej przez ostatni tydzień: sprzeczność między piękną powierzchownością i nieśmiałym humorem tętniącym wewnątrz. Chciał ująć jej twarz w dłonie i pocałować ją mocno.
Zamiast tego skinął głową w stronę parkingu.
– Chodź, w wozie mam zapasową kurtkę.
Ruszyła za nim między morzem terenówek ze stelażami do przewożenia nart. Wycelował pilota od autoalarmu w stronę ciemnozielonego pikapu z napędem na cztery koła, z kogutem i srebrnym napisem „Pogotowie górskie” na drzwiach.
– To twój wóz? – Jej oczy rozświetliły się. – To się nazywa mokry sen faceta na czterech kołach.
Parsknął śmiechem, słysząc, jakich słów użyła.
– Służbowy.
– Na czym właściwie polega twoja praca?
– Jestem koordynatorem ekip ratowniczych w hrabstwie – odparł z nieskrywaną dumą.
– Serio? – Uniosła brew. – Robi wrażenie.
Otworzył drzwi pasażera i powitał rozentuzjazmowanego Buddy’ego, który pociągnął tylko nosem i wiedział, że robota wisi w powietrzu. Pies szczekał i merdał ogonem, czekając, aż Alec założy mu czerwoną kamizelkę, co jest sygnałem, że zaczynają pracę.
– Przykro mi, kolego. Po zabawie. – Buddy zaskomlał, kiedy Alec nie sięgnął po kamizelkę. – Oj, nie dąsaj się. Nie mogę na to patrzeć. Może pobawimy się w ratowanie później, hm? – Buddy zaszczekał z radości, słysząc tę propozycję. – Zuch chłopak. – Alec podrapał go po grzbiecie.
Kiedy Buddy już się uspokoił, Alec sięgnął do tyłu kabiny i złapał kurtkę strażacką, którą czasem wkładał w pracy, i podał Christine. – Włóż to.
Zdjęła zniszczone futro i rękawiczki chirurgiczne, wywinęła rzeczy na lewą stronę i rzuciła na tylne siedzenie. Zaraz potem zdjęła czapkę. Jej blond włosy rozsypały się na plecy. Potrząsnęła solidnie głową.
Alec dosłownie zgłupiał, widząc burzę wspaniałych włosów. Następnym razem, kiedy ją pocałuje, Christine zapomni o zasadzie „tylko bez rąk”. Chciał zanurzyć dłonie w tych wspaniałych włosach, spijając z jej ust pocałunki.
Odwróciła się, on pomógł jej włożyć kurtkę, a potem pozwolił sobie na drobną przyjemność i wyjął włosy spod kołnierza. W dotyku przypominały jedwab i zmysłowo przesunęły się mu między palcami. Zbyt szybko odsunęła się i odwróciła.
– Jak wyglądam?
Uniósł brew zaskoczony swoim nagłym podnieceniem. Kurtka całkiem ją skryła. Nie miał pojęcia, dlaczego to go podnieciło, ale ciało Aleca z radością powitało widok jego kurki na Christine.
– Dobrze.
Skinął głową, upominając się, żeby zachować dystans. Nie chciał gorącego seksu w gorączce po akcji. Chciał z nią porozmawiać, wyjaśnić parę spraw, umówić się na randkę.
– Mogłabyś zapoczątkować nowy trend w modzie.
– Sprzęt ratowniczy na wybiegu w Mediolanie? – Uśmiechnęła się figlarnie. – To jest myśl.
Nie ufając własnym obietnicom, podszedł do drzwi kierowcy i wsiadł do wozu. Ona już siedziała w środku całowana przez psa.
– Buddy, okaż trochę godności osobistej. – Odpędził psa na tylne siedzenie.
– Och – nadąsała się Christine, a potem spojrzała na Aleca. Przyglądała mu się chwilę i w końcu się uśmiechnęła. – Więc… Jesteś pomocnikiem medycznym i ratownikiem? Czy to nie jest niezwykłe? Myślałam, że ochotnicy z ekipy ratunkowej, czy jak to jest w twoim wypadku, pracownicy, muszą być dyspozycyjni dwadzieścia cztery godzinę na dobę, co właściwie uniemożliwia pracę gdzie indziej.