Выбрать главу

“Wprawdzie obecnie dwadzieścia trzy kraje Europy oraz USA podpisały konwencję zakazującą klonowania ludzi, lecz naukowcy przewidują, że w ciągu najbliższych 20-30 lat projektowanie doskonałego genetycznie człowieka stanie się faktem. Tego procesu nikt nie zatrzyma – oświadczył wybitny fizyk, Stephen Hawking, w prognozie przygotowanej dla Rady Przełomu Tysiąclecia, z inicjatywy Białego Domu. Homo sapiens geneticus stanie się faktem. W przyszłości będzie można nie tylko wykrywać wady genetyczne embrionów, ale usuwać je przed ich wszczepieniem do narządów rodnych kobiety…”

“Dlaczego nie żyjemy trzydzieści lat później?”, rozmyślał Adam. “Moglibyśmy określić nie tylko pojemność mózgu swego dziecka, ale nawet kształty ciała. Po świecie chodziliby piękni ludzie, z mózgami Einsteinów, a wśród nich nasza córka… i jedliby transgeniczne hamburgery, w przerwie pomiędzy wymyślaniem kolejnych, coraz bardziej nieludzkich udoskonaleń. A pewnego dnia pytanie o to, kto stworzył świat, Bóg, człowiek czy przypadek, przestałoby mieć jakikolwiek sens, więc już nikt by go nie zadawał. Pytano by jedynie o genom, skład chemiczny i fizyczną masę”, przebiegło mu przez głowę, ale zaraz odrzucił tę myśl. Sieć podsuwała mu usłużnie kolejne informacje:

“Sekwencja genomu ludzkiego jest prawie gotowa, już znajduje się w rękach naukowców. Zidentyfikowano 80-100 tysięcy genów, które określają większość cech człowieka. Ten genetyczny obraz pozwoli lekarzom skutecznie leczyć chorych, a ludziom zdrowym podejmować decyzje, co robić, by zachować zdrowie. Nawet na tak trywialne pytania – co jeść, co pić – pojawią się jedynie słuszne i racjonalne odpowiedzi…”

“Na wszystko znajdą się racjonalne odpowiedzi. Zabraknie pytań, na które nie ma odpowiedzi”, stwierdził Adam z fascynacją, lecz niespokojna część jego umysłu znów zakłóciła mu podążanie za myślą naukowców:,Jeżeli każdemu pytaniu towarzyszyć będzie racjonalna odpowiedź, to gdzie pozostanie miejsce na tajemnicę?”

“Myszka to tajemnica”, uświadomił sobie i głośno powiedział: – Świat bez Myszki będzie doskonalszy. Świat bez tajemnic będzie… – i urwał. Jakim stanie się świat bez tajemnic? Czy taki jak bez Myszki? Z doskonałymi genetycznie ludźmi, których będzie tak wielu, że powoli przestanie się odróżniać jednych od drugich? Będą jak ożywione, precyzyjne klocki lego, z których stworzy się dowolną, przewidywalną konstrukcję? Bez żadnych niespodzianek i zaskoczeń?

W drzwi jego gabinetu nagle ktoś zaczął uderzać pięściami.

– Ty świnio! Ty potworze! Nasłałeś na nas obcych! Chcesz oddać Myszkę! Nie pozwolę! Nienawidzę cię!

Gwałtownie kliknął myszką i wyłączył się z Internetu. Drzwi, na szczęście, były zamknięte na klucz. Znieruchomiał, udając, że go nie ma. Głos Ewy zaczął się oddalać, a potem ucichł.

Tak, chciał oddać Myszkę. Chciał jej zapewnić bezpieczną egzystencję, z dala od nich obojga: minimum, którego ta dziewczynka potrzebowała, aby przeżyć – jedzenie, czyste ubranie, opiekę lekarską. I chciał też odzyskać żonę, jeśli było to jeszcze możliwe. Ale Ewa nie umiała tego zrozumieć ani docenić.

“A przecież, nawet gdyby jej geny były uszkodzone, moglibyśmy mieć dziecko z odpowiednio dobranego materiału. Stephen Hawking twierdzi, że to tylko kwestia czasu i że już niedługo na pewno będziemy poprawiać ludzi. Wtedy wszystkie Myszki znikną z powierzchni ziemi”, pomyślał.

Nagle sobie uświadomił: cóż to za paradoks! Przecież Stephen Hawking jest genialnym mózgiem w kalekim ciele! Jeździ na inwalidzkim wózku, karmią go przez rurkę, a głos ze sparaliżowanej krtani wydobywa jedynie za pomocą specjalnego aparatu!

“Gdyby poprawiono jego poczwarkowatą fizyczność, czy ten genialny mózg byłby równie bezbłędny, czy też poprawiony Stephen Hawking byłby, na przykład, zadowolonym ze swego życia przeciętnym zjadaczem chleba?”, zamyślił się Adam.

Nagle wyobraził sobie cały zastęp, ba, armię doskonałych ludzi, wyhodowanych według tego samego wzorca. Mogliby zaludnić naukowe laboratoria, instytuty, szpitale.

“A jeśli mimo użycia tego samego genetycznego materiału każdy z nich byłby całkowicie inny? Wbrew i emu, co mówi prezydent USA, język Boga musi być czymś więcej niż tylko zapisem kodu DNA…”

– Język Boga… – zaśmiał się szyderczo, ale zaraz się zasępił: “Czy jest możliwe, że te dzieci nazwano Darami Pana, bo lepiej rozumieją język Boga niż wszyscy uczeni świata razem wzięci?”

Cichutko otworzył drzwi gabinetu i na palcach przeszedł do kuchni, żeby zrobić sobie kawę. Ewa, na szczęście, była w salonie, a hol był pusty. W kącie leżał poszarpany pluszowy miś bez jednej nogi. Barbie i Ken zniknęli.

“Wreszcie zniszczyła lalki. Może kupić nowe?”, zastanowił się przelotnie, ale zaraz sobie uprzytomnił, że Myszka nie jest w stanie odróżnić tak pięknej lalki jak Barbie od zwykłego szmacianego potworka.

*

Myszka znowu obserwowała zza drzewa mieszkańców Ogrodu. Teraz, gdy już mieli imiona, sprawiali inne wrażenie, niż gdy ujrzała ich po raz pierwszy. Byli jakby mniej plastikowi, choć wciąż im czegoś brakowało. I nie chodziło już o “Nic” pod figowym liściem. Dziewczynka przyglądała się nieruchomej, obojętnej twarzy Adama i idealnemu obliczu Ewy, zastygłemu w grymasie wydatnych warg.

– Wiem… – uprzytomniła sobie i ruszyła ku nim.

– Jesteś wreszcie – powiedziała oskarżycielsko Kobieta. – Znów stoisz za tym drzewem i nas obserwujesz, nie podchodzisz. Co ci się tym razem nie podoba?

– Skąd wiesz, że stałam za drzewem? – zdziwiła się Myszka.

– On mi powiedział – i Ewa wskazała na Węża. Wąż zachichotał. “Zdrajca”, pomyślała Myszka. “Lubi mnie, ale nie wolno mu ufać. A jednak ja też go lubię, bo wiem, czego się po nim spodziewać”.

– Nie wiesz, że jesteś nam potrzebna? – ciągnęła z irytacją Kobieta.

– Do czego? – zdziwiła się Myszka.

– On wprawdzie nas stworzył, ale poza zakazem zjadania jabłek z jakiegoś drzewa, o którym nie wiemy, gdzie rośnie, nie powiedział, co mamy robić. Więc tkwimy koło strumienia i nudzimy się – wyjaśnił Adam ponuro.

– I tak będzie wiecznie! – zawołała Ewa.

– Wiecznie? – zdziwiła się Myszka. Wąż znowu zachichotał i leniwie przeciągnął się na swoim drzewie.

– Oni sssą nieśmiertelni – wyjaśnił. – Mają Początek, ale nie będą mieli Końca.

Myszka zamyśliła się. Myśli krążyły tym razem z szybkością tak zawrotną, że aż jej się zawróciło w głowie.

– Mają Początek, nie będą mieć Końca, lecz mogą mieć Środek – oznajmiła. – Ale najpierw muszą nauczyć się uśmiechu. Posiadają nieśmiertelność i nie umieją się z niej cieszyć?

– Nie wiem, czy jessst z czego – mruknął Wąż, ale lak cicho, że usłyszała go tylko Myszka. Udała, że nie słyszy, i mówiła dalej: – Musicie się uśmiechać! Uśmiechnij się do Adama, Ewo…

– Uśmiechnij? – spytała z niezrozumieniem Kobieta.

– Ooo, tak, widzisz? – i Myszka rozchyliła usta,:i ponieważ rozbawił ją zdziwiony wyraz twarzy nowych znajomych, zaczęła się głośno śmiać. Ewa i Adam próbowali ją naśladować. Początkowo czynili to nieudolnie, ale po chwili zaczęli wydawać z siebie dźwięki, które przypominały śmiech. Im dłużej to trwało, tym śmiech stawał się prawdziwszy, jakby Kobieta i Mężczyzna zarażali się nim od Myszki i od siebie nawzajem.

– Prawie dobrze – orzekła Myszka z zadowoleniem.

– Do czego potrzebny jest śmiech? – spytała Ewa, wciąż chichocząc.

Myszka zamyśliła się. Mama nie uśmiechała się zbyt często, a jednak od jej uśmiechu robiło się jaśniej, i to zarówno w miejscu, gdzie przebywały, jak i we wnętrzu Myszki. Tata nigdy się nie uśmiechał – i gdy się pojawiał, zachmurzony, dziewczynka miała uczucie, że sufit w holu obniża się i zsuwa ku jej głowie, a ściany zbiegają się wokół i zamykają jak niebezpieczna pułapka.

– Śmiech oświetla życie. Jest jak lampa – odparła. – Bez niego jest ciemno, duszno i ciasno, nawet wówczas, gdy świeci słońce. Dlatego tam, na dole, tak często panuje mrok.

– Chciałabym zobaczyć mrok – powiedziała tęsknie Ewa i rozejrzała się po rozsłonecznionym Ogrodzie. Dopiero teraz Myszka zauważyła, że nie ma tu cienia. Nie dają go ani drzewa, ani ludzie. Nawet Wąż nie dawał cienia. “Słońce bez cienia jest mniej słoneczne”, uświadomiła sobie ze zdziwieniem.

Adam wskazał liść figowca i spytał:

– Czy tam, skąd przychodzisz, kobiety i mężczyźni mają coś pod nimi?

– Ooo, tak. I chyba coś ważnego. Dlatego przykrywają to ubraniami – odparła dziewczynka.

– Skoro to takie ważne, to czemu przykrywają? – zdziwił się Adam.

Myszkę zaskoczyła jego uwaga. Przykrywanie zajmowało ludziom na dole bardzo wiele czasu. A zarazem to, co przykryte, budziło większą ciekawość. Nagość Adama i Ewy była monotonna.