Выбрать главу

Gregory zmarszczył brwi. Nie przypominał sobie. W czasach, zanim faunę przywrócono naturze, działo się tyle rzeczy.

– Dużo się zastanawiałam nad fermami norek. Chciałam wiedzieć, jak zabijają te zwierzęta. Bo przecież nie mogli uszkodzić futra. Raczej odpadało duszenie. Może je zagazowywali, jak borsuki.

Gregory nie wiedział. Nie pamiętał nawet, że zagazowywali borsuki. Przeszłość była barbarzyńska. Nawet borsukom nie dana była bezbolesna eutanazja.

Następnego dnia w KOZ wywołał kartotekę PRZYR.

– Norka – wpisał.

– GOTÓW.

– Dlaczego norka jest patologicznie żywotna? Nastąpiła przerwa, migotało zielone CZEKAJ, a po kilku sekundach wyskoczyła odpowiedź: FAŁSZYWE PYTANIE.

Nie przesadzaj, pomyślał Gregory. Kiepski wykręt. Czasami silos wiedzy strasznie skąpił zboża. Zdarzało się jednak, że można go było oszukać powtarzając pytanie.

– Dlaczego norka jest patologicznie żywotna?

– FAŁSZYWE PYTANIE.

No cóż, trzeba zacząć od postaw.

– Dlaczego trudno jest zabić norkę?

– USTAWA O OCHRONIE ZWIERZĄT W STANIE DZIKIM…

Gregory nacisnął „Przerwij”. Od nowa.

– Kiedy zostały zakazane fermy norek?

– 1998.

– Zbierz informacje o prowadzeniu ferm norek. – Odczekał około dziesięciu sekund.

– GOTÓW.

– W jaki sposób pracownicy ferm zabijali norki?

– RÓŻNY. TRUCIZNY, GAZOWANIE, NIEKIEDY MECHANICZNIE, TAKŻE PORAŻENIE PRĄDEM.

Gregory’ego przeszył dreszcz. Brutalne, dawne czasy.

– Jak długo trwała agonia?

– PORAŻENIE PRĄDEM 2-3 SEKUNDY… „Przerwij”.

– Czy norka zaciekle broni się przed śmiercią?

– TAK. PODAĆ PRZYKŁADY?

Gregory nie chciał przykładów. Na tym, między innymi, polegał problem z KOZ: posiadał tyle informacji, że zawsze chciał ci ich jak najwięcej wcisnąć; jak jakiś nudziarz na przyjęciu, usiłował cię odciągnąć od twych własnych zainteresowań, żeby móc się pochwalić swoją własną wiedzą.

– Dlaczego?

– DLACZEGO CO? UŚCIŚLLJ.

– Dlaczego norka zaciekle broni się przed śmiercią?

– FAŁSZYWE PYTANIE.

Skurwiel, pomyślał Gregory. Skurwiel. Ale pytał dalej, równie zaciekle, jak norka.

– Dlaczego norka broni się przed śmiercią bardziej zaciekle niż inne zwierzęta?

– KONTROPIN. SPRAWDŹ C37.

Gregory wywołał C37 bez większych oczekiwań. KONTROPIN oznaczało, że żądane informacje są nadal przedmiotem sporu wśród ekspertów światowych. Pod C37 uzyskał skróconą wersję obecnej teorii ewolucji. Dowiedział się jednak tylko tyle, że instynktowne zmagania norki ze śmiercią są powodem, dla którego gatunek przetrwał tak długo i z takim powodzeniem. Co nie posuwało sprawy do przodu.

Postanowił nic nie mówić Jean o różnych sposobach zabijania norek. Nie dlatego, żeby ją to miało zasmucić – sam nie chciał jeszcze raz przez to przechodzić.

– Spytałem KOZ, czemu norka jest patologicznie żywotna.

– Naprawdę, skarbie? Bardzo miło z twojej strony, że pamiętałeś.

– Pomyślałem, że chciałabyś wiedzieć.

– No i co powiedziała ta twoja maszyna o sprytnym drucianym rozumku? – Jean oczekiwała odpowiedzi bez większego przekonania; nie wierzyła w wiedzę komputerową. Jak sama przyznawała, była pod tym względem strasznie staroświecka.

– Powiedziała, że to fałszywe pytanie.

Jean zaśmiała się. Właściwie była dość zadowolona.

– Jakieś dziewięćdziesiąt lat temu, chociaż może trochę wcześniej, jak się zastanowię, spytałam ojca o godzinę. Powiedział, że jest trzecia. Ja spytałam, dlaczego jest trzecia, a on odpowiedział dokładnie to samo. Wyjął fajkę z ust, wycelował we mnie lufką i powiedział: – Jean, to jest fałszywe pytanie.

Ale co to są prawdziwe pytania, zastanawiała się. Pytania są prawdziwe wtedy, gdy ludzie, którym się je zadaje, znają odpowiedź. Jeżeli ojciec lub KOZ zna odpowiedź, pytanie jest prawdziwe; jeżeli nie zna, zbywa je jako fałszywie postawione. Jakie to niesprawiedliwe. Ponieważ najbardziej jej zależało na odpowiedziach właśnie na fałszywie postawione pytania. Przez dziewięćdziesiąt lat chciała się dowiedzieć o norce. Jej ojciec zawiódł, Michael również, a teraz KOZ wykręca się od odpowiedzi. Tak to już jest. Wiedza nie posuwa nas do przodu, tylko takie odnosimy wrażenie. Poważne pytania zawsze pozostają bez odpowiedzi.

– Skoro już się za to zabrałeś, mógłbyś sprawdzić, co się dzieje ze skórą po śmierci?

– No nie, mamo!

– Nie żartuję, chcę wiedzieć. -Jean coraz częściej przypominała sobie czasy, które uznała już za na zawsze wykreślone z pamięci; odległe lata okazały się wyrazistsze niż niedawne. Nie było w tym oczywiście nic niezwykłego, a miało swoje przyjemne strony. Widziała Gregory’ego zgarbionego nad samolotami. Oklejał szkielet z balsy kartonem. Spryskiwał karton wodą, aby naprężył się podczas suszenia. Potem powlekał lakierem modelarskim, od czego karton znów robił się oklapły i powybrzuszany. Po kolejnym wyschnięciu był jeszcze bardziej sztywny i napięty.

Może to samo dzieje się ze skórą. Z początku robi wrażenie dość napiętej, lecz z upływem lat staje się oklapła i powybrzuszana, jakby ktoś nas schlapał wodą i pociągnął lakierem modelarskim. Może człowiek wygląda najlepiej, cały szykowny i wykończony, dopiero po śmierci.

– Proszę cię, Gregory.

– Nie, daj mi spokój. To chorobliwe.

– Oczywiście, że to chorobliwe. – Gotowa była się założyć, że ma rację. Przecież ludzie, których zwłoki leżały w bagniskach, mieli skórę suchą i naprężoną, jakby śmierć wygładziła tylko ich troski. – No to sprawdź chociaż, co się stało z kanapkami Lindbergha.

– Kanapkami?

– Tak. Lindbergha. Mogłeś o nim nie słyszeć. Przeleciał w pojedynkę nad Atlantykiem. Zabrał ze sobą pięć kanapek, a zjadł tylko półtorej. Przez całe życie chciałam wiedzieć, co się stało z resztą.

– Zobaczę, czy KOZ się w tej sprawie orientuje. – No nie, to już…

– Szczerze mówiąc wątpię. Nieszczególnie sobie cenię tę twoją maszynkę do mielenia.

– Przecież nawet jej nie widziałaś, mamo.

– Nie, ale mogę sobie wyobrazić. Mieliśmy coś w tym rodzaju, gdy byłam mała. Mówiło się na niego Człowiek-Pamięć. Wędrował po wesołych miasteczkach i tego typu sprawach. Można go było pytać o największe głupoty – wyniki meczów piłkarskich czy coś takiego – a on odpowiadał bez żadnego problemu. A zahacz go o coś pożytecznego, nic nie miał do powiedzenia.

– Pytałaś go kiedykolwiek o coś?

– Nie, ale mogę sobie wyobrazić.

***

Jak ludzie umierają? Gregory wywołał ostatnie słowa wielkich ludzi. Królowie zdają się umierać na jeden z dwóch sposobów: albo krzyczą, „Łotrze, łotrze”, dźgnięci nożem mordercy, albo poprawiają pumpy przepojeni pewnością, że wkrótce wstąpią na inny dwór, bardzo podobny do ich własnego, lecz odrobinę, odrobinkę okazalszy. Duchowni umierają z zezem w oczach: jedno pokornie spuszczone w dół, drugie uniesione w nadziei. Pisarze umierają z literaturą na ustach, nadal chcąc zapisać się w pamięci, do ostatka niepewni, czy dokonają tego wszystkie ich wcześniejsze słowa. Pewna amerykańska poetka powiedziała na koniec: „Trzeba mi ruszać w drogę, mgła się podnosi”.

Doskonale, pomyślał Gregory, ale warto znać dzień i godzinę. Bo nie wypadnie najlepiej, jeśli człowiek wygłosi swoje starannie przygotowane pożegnanie, a śmierć nie nadejdzie. Jego ostatnie zanotowane słowa mogą wtedy brzmieć: „Przynieś mi nowy termofor”.