– Czy są jakieś inne wejścia na tym terminalu?
– MASZ NA MYŚLI WEJŚCIA NA WYPADEK ZAWIESZENIA SYSTEMU? JUŻ W 2007 ZADBANO O TO…
Jeszcze raz „przerwij”.
– Czy obsługa ma możliwość wejścia do tego terminalu?
– FAŁSZYWE PYTANIE.
– Dlaczego?
– FAŁSZYWE PYTANIE.
Mrucząc do siebie pod nosem Gregory wyłączył się.
Wkrótce potem pracowniczki 34 i 35 opuściły Ośrodek i szły do domu przez park, pod czystym wieczornym niebem. Praca w KOZ była interesująca, lecz obsesje użytkowników często przygnębiały. Świeże powietrze i kilka zalotnych spojrzeń mężczyzn z reguły przywracały jednak dobry humor.
– Wytrwalec z niego, prawda?
– Tak. Wytrwalec.
– Dość inteligentny.
– A3.
– Nie A2? – w głosie pobrzmiewała nutka nadziei.
– Nie, stanowczo nie. Dałabym mu słabe A3.
– Hmm. Myślisz, że zdecyduje się na PA?
– Zastanawiałam się nad tym. Sądzę, że tak.
– A3 rzadko to robią, prawda? Sama mi powiedziałaś, że od A2 w górę i od C3 w dół.
– To wytrwalec. Wytrwalcy często się decydują.
– Ma dość odwagi?
– Już samo bycie wytrwalcem świadczy o odwadze, nie sądzisz?
– Pewnie tak. Myślę, że jest fajny.
– FAŁSZYWA ODPOWIEDŹ.
– Wiem. Pomyślałam sobie tylko, że mogłabym pójść z nim do domu.
– POWTÓRZ.
– Mogłabym pójść z nim do domu.
– ZMODYFIKUJ.
Reakcją był chichot i rumieniec, potem kolejny chichot.
– FAŁSZYWA MOŻLIWOŚĆ. WBREW PRZEPISOM.
– Sądzisz, że kiedyś zmienią przepisy?
– FAŁSZYWA MOŻLIWOŚĆ. CHODŹ DO DOMU ZE MNĄ.
– FAŁSZYWA MOŻLIWOŚĆ. WBREW PRZEPISOM.
– MIĘDZY LUDŹMI TEJ SAMEJ RANGI DOZWOLONE.
– WBREW MOIM WŁASNYM PRZEPISOM. ZACHOWAJ W PAMIĘCI I WYŁĄCZ SIĘ.
– Dobranoc.
Być może jednak popełnił błąd, rozpatrując kwestię Boga z perspektywy brutalnego wyboru. Bóg istnieje (toteż muszę Go czcić) kontra Bóg nie istnieje (toteż muszę uzmysłowić światu Jego nieobecność). Zakładał jedną odpowiedź na jedno pytanie. Strasznie zawężające; a poza tym skąd wie, że dobrze postawił pytanie? Ktoś kiedyś powiedział: problemem nie jest znalezienie odpowiedzi, lecz znalezienie pytania.
Musi być więcej możliwości, pomyślał Gregory. Więcej możliwości.
1. Że Bóg istnieje.
2. Że Bóg nie istnieje.
3. Że Bóg kiedyś istniał, ale już nie istnieje.
4. Że Bóg istnieje, ale nas porzucił:
a) ponieważ srogo się nami rozczarował;
b) ponieważ jest skurwielem, któremu wszystko się szybko nudzi.
5. Że Bóg istnieje, ale jego natura i motywacje przekraczają nasze pojmowanie. Przecież gdyby był w zasięgu naszego pojmowania i podlegał naszym kryteriom moralnym, można by go było bez ogródek nazwać skurwielem. Więc jeśli istnieje, musi być poza zasięgiem naszego pojmowania. Ale jeśli tak, to on skazał nas na niepojętność, na przykład na niezrozumienie istnienia zła; to on zdecydował, że będzie robił wrażenie skurwiela. Czy to dodatkowo nie czyni z niego psychopaty? W każdym razie, czy nie do niego należy zakręcić się koło nas, skontaktować się, zrobić pierwszy krok?
6. Że Bóg istnieje tylko dopóty, dopóki istnieje wiara w Boga. Dlaczego nie? Nie miałoby sensu, żeby Bóg istniał, jeśli nikt by w niego nie wierzył, więc powołuje się do istnienia tylko w tych czasach, gdy Człowiek w niego wierzy. Istnieje dlatego, że go potrzebujemy; może też zakres jego mocy zależy od tego, jak usilnie oddajemy mu cześć. Wiara jest jak węgieclass="underline" paląc nią w świątyniach, wytwarzamy moc bożą.
7. Że Bóg nie stworzył Człowieka i Wszechświata, lecz tylko odziedziczył. Hodował sobie spokojnie owce w jakiejś niebieskiej Australii, kiedy zdyszany młokos reporter z lokalnej gazety wytropił go i wytłumaczył, że wskutek jakichś genealogicznych machlojek (nieskonsumowane małżeństwo, eskplozja niepokalanych poczęć i nie wiadomo co jeszcze), wszedł w posiadanie kuli ziemskiej z dobrodziejstwa inwentarza. Nie był w stanie odrzucić spadku, tak jak nie był w stanie utracić zdolności latania.
8. Że Bóg istniał, w tej chwili nie istnieje, ale w przyszłości znów będzie istniał. Wziął sobie urlop wypoczynkowy. To by wiele wyjaśniało.
9. Że Bóg na razie nigdy nie istniał, ale kiedyś w przyszłości będzie istniał. Przyjdzie wywieźć śmieci, przyciąć trawę w parkach publicznych i doprowadzić budynki do stanu używalności. Bóg jest przepracowanym administratorem w poplamionym kombinezonie, który ma na głowie o wiele za dużo planet.
Może powinniśmy zwiększyć mu uposażenie i podpisać stałą umowę o administrację domu, zamiast wzywać go za każdym razem, gdy coś nawali.
10. Że Bóg i Człowiek nie są odrębnymi bytami, jak to sobie na ogół wyobrażamy, że nasza więź z nim jest znacznie silniejsza niż posiadanie nieśmiertelnej duszy – cząstki bożej – wsadzonej w jednorazowe ciało. Może jesteśmy jak dwójka dzieci, która biegnie na trzech nogach.
11. Że Człowiek jest w rzeczywistości Bogiem, a Bóg Człowiekiem, lecz jakaś ontologiczna sztuczka z lustrami nie pozwala nam tego zobaczyć. Jeśli tak, to kto ustawił lustra?
12. Że jest kilku Bogów. To mogłoby wiele wyjaśniać.
a) może wiecznie się kłócą, więc nie ma komu pilnować interesu;
b) może paraliżuje ich nadmiar demokracji, jak ONZ; każdy Bóg ma prawo weta, więc nic nie jest w stanie przejść przez Radę Bezpieczeństwa. Nic dziwnego, że z naszej planety zrobiła się taka rozpadowa;
c) ten rozdział odpowiedzialności osłabił ich potęgę i koncentrację. Choć widzą, co jest nie w porządku, nic w tej sprawie nie robią; może bogowie są dobrotliwi, lecz bezsilni, może potrafią się tylko przyglądać jak eunuchy w haremie.
13. Że istnieje Bóg i że stworzył świat, lecz jest to dopiero projekt próbny – innymi słowy, fuszerka. Stwarzanie świata jest w końcu sprawą dość skomplikowaną, nawet od Boga nie można oczekiwać, żeby mu się powiodło od pierwszego razu. Przy suchym rozruchu zawsze wyjdą jakieś usterki: choroby, komary, tego rodzaju rzeczy. Bóg nas stworzył, a potem przeniósł się w jakiś inny zakątek wszechświata, gdzie jest lepsza kanalizacja i mniej zdradliwe przyciąganie. Mógł oczywiście zniszczyć sfuszerowany projekt próbny, zmiąć w kulkę i wypstryknąć palcami w przestrzeń jako kometę. Jest oznaką wielkoduszności, że tego nie uczynił. Oczywiście tak to załatwił, że nic nie będzie trwać wiecznie – tak to zmajstrował, że po jakimś czasie ziemia spadnie na słońce i spłonie – ale nie miał nic przeciwko temu, byśmy tymczasem zostali dzikimi lokatorami. Dobra, weźcie to sobie na kilka tysiącleci, dla mnie to jak z bicza strzelił. Może wpada do nas od czasu do czasu, żeby sprawdzić, czy się za bardzo nie spieprzyło. Bóg jest żonglerem z wielką liczbą wirujących talerzy. My jesteśmy jego pierwszym talerzem, więc nas trochę zaniedbuje. Kolebiemy się i tracimy pęd na naszym kiju, publiczność martwi się o nas, lecz boski palec wskazujący zawsze zdąży nam nadać jeszcze jeden piruet w czasie.
14. Że jesteśmy wszyscy szczątkami Boga, który zniszczył się na początku Czasu. Dlaczego to zrobił? Może po prostu nie chciało mu się żyć, był szwedzkim Bogiem, Robeckiem. To by wiele wyjaśniało, może wszystko: niedoskonałość wszechświata, nasze poczucie kosmicznej samotności, nasze pragnienie, by wierzyć, nawet nasze zapędy samobójcze. Jeżeli jesteśmy szczątkami Boga, który dokonał samozagłady, jest naturalnym, a nawet świętym odruchem, że chcemy się zabić. Niektórzy z tych wczesnych chrześcijańskich męczenników (którym tak się spieszyło do śmierci, że sprawiają wrażenie karierowiczów chcących za wszelką cenę załatwić sobie dobre miejsce w niebie), mogli być niczym więcej, jak tylko religijnymi samobójcami. Według jednej ze śmiałych herezji, nawet ukrzyżowanie Chrystusa było świadomym aktem unicestwienia, jako że nakazał swemu życiu odejść i odeszło. Może heretycy mieli rację: Chrystus poszedł tylko w ślady swego Ojca.