Выбрать главу

Nie bardzo wiedziała, jak ma to rozumieć. Przecież nic innego nie robiła. Ale teraz padała z nóg i nie miała siły prosić go o dokładniejsze wyjaśnienie. Zamykając drzwi swojego apartamentu, zapewniła tylko, że dotrzyma warunków ich umowy.

Powiedział cicho coś, czego nie usłyszała, i życzył jej dobrej nocy. Posłusznie poszła do łóżka. Od razu zmorzył ją sen. Przez następne piętnaście godzin spała bez snów.

ROZDZIAŁ CZWARTY

Ateny zachwyciły Sam. Podobało jej się tu wszystko: zatłoczone do niemożliwości ulice, trąbiące samochody, panujący wszędzie gwar, przepełnione gośćmi zaciszne bary i kawiarenki, usytuowane jedna tuż obok drugiej. Z ciekawości zerkała przez przydymione szyby limuzyny na pozostające za nimi miasto.

– Arcybiskup Kominatos powiedział kiedyś, że patrząc na Ateny, zawsze ma się łzy w oczach, ale nie bierz sobie tego do serca. Raczej kieruj się zaleceniem Peryklesa i doceń wielkość Aten mimo licznych wad. Pokochaj to miasto i takim je pamiętaj.

– Dla mnie tu nie ma żadnych wad – zaoponowała. Od wyjścia z hotelu nie opuszczało jej radosne podniecenie.

– To znaczy, że należysz do tych nielicznych turystów, którzy machają ręką na pewne braki – podsumował Perseus. – Możemy jeszcze zawrócić i polecieć helikopterem. Wystarczy słowo, a kierowca zawiezie nas do biura. Na dachu jest lądowisko.

– Nie, proszę cię! – powiedziała błagalnie. – Tak bym chciała popłynąć promem.

– Ale wiesz o tym, że rejs trwa pięć godzin? W dodatku w niemiłosiernym upale.

– Uwielbiam wodę. Pływałam promem tylko po Hudson Bay, a to przecież nie to samo. W końcu jesteśmy w Grecji! – wykrzyknęła z uniesieniem.

Perseus zaśmiał się, słysząc jej entuzjazm. Pewnie uważał ją za idiotkę. No i dobrze, niech tak sobie myśli. Co to ma w końcu za znaczenie, skoro to tylko piękny sen. I kiedyś nadejdzie moment, że przebudzi się w swoim nowojorskim mieszkanku, by rozpaczliwie szukać pracy, która pozwoli jej przeżyć.

Teraz, kiedy już ma dyplom w kieszeni, teoretycznie świat stoi przed nią otworem, ale proza życia nadal ją przeraża. Powszechnie wiadomo, że minie przynajmniej kilka lat, nim znajdzie satysfakcjonującą pracę. A nawet i wtedy może się okazać, że to wcale nie to, co by chciała robić.

Ale jeśli ten sen jeszcze chwilą potrwa, to kto wie, może uda się jej coś zdziałać w swojej dziedzinie? Może znajdą się tacy, którym spodobają się jej projekty? Być może dzięki temu tajemniczemu mężczyźnie, który siedzi tuż obok, będzie mogła się rozwijać.

– Nad czym się tak poważnie zastanawiasz? – niespodziewane pytanie.

– Próbuję zapamiętać greckie słowa. Przejrzałam sobie ulotki, które pokojówka przyniosła mi ze śniadaniem. Już wiem, że jedziemy do limani i weźmiemy vapori.

Perseus odrzucił w tył głową i wybuchnął śmiechem. Uwielbiała, kiedy się śmiał.

– Wspaniale, Kyria Kostopoulos.

Pani Kostopoulos. To cudownie brzmi. Modliła się w duchu, by tak już zostało na zawsze.

– Cieszę się, że znalazłaś chwilę, by je obejrzeć. Powtarzaj teraz za mną, żeby wymawiać te słowa tak jak Grecy.

Do Pireusu było nie dalej niż dziesięć kilometrów. Przez ten czas pobrała pierwszą lekcję greckiego. I to nie od byle kogo, ale od mistrza. Nim dojechali do nadbrzeża, potrafiła poprawnie powiedzieć kalimera, co znaczy dzień dobry, chero poli, czyli jak się masz, i ya sas, czyli do widzenia. Kierowca, przed którym pochwaliła się nabytą wiedzą uśmiechnął się od ucha do ucha i nie szczędził jej komplementów. Potem pochylił się do Kostopoulosa i szybko coś do niego szepnął. Perseus rozpromienił się. Uśmiech ujmował mu lat i jeszcze dodawał atrakcyjności.

Nie chciała widzieć go młodszym. Młodość nierozerwalnie wiązała się z przeszłością i powodami, dla których odgrywała rolę jego tymczasowej żony. Przecież wiedziała, jak ciągnie go do tej, z którą kiedyś był zaręczony i która go odrzuciła… a teraz zmieniła zdanie.

Nie ma mowy, by wpadł w jej ręce. Już Sam się postara, by nigdy do niej nie wrócił. Zrobi, co w jej mocy, by nigdy do tego nie doszło, by nie wpadł w jej sidła. Będzie go strzec i chronić, a jeśli ta kobieta odważy się…

Nieoczekiwanie Perseus otoczył ją silnym ramieniem, przygarnął ku sobie.

Serce zabiło jej jak szalone. Co on najlepszego robi? Boże, jakie to wspaniałe uczucie być tak blisko!

– Co za poważne myśli chodzą ci po głowie w ten śliczny letni poranek? – zapytał szeptem, niemal muskając ustami jej kark. Zadrżała z wrażenia. – Jaki smutek zasnuł te śliczne oczy? – Łagodny dotyk jego ust doprowadzał ją do ekstazy.

Spokojnie, Sam, próbowała przemówić sobie do rozsądku. Przecież wiedziałaś z góry, na co się decydujesz. Uprzedzał cię. Zgodziłaś się odgrywać rolę świeżo poślubionej małżonki. Normalne, że Perseus zachowuje się jak zakochany mąż. Na pokaz. Nie zapominaj o tym. I nie dla twojej przyjemności wiezie cię promem na wyspę. Ta podróż jest jedynie dobrą okazją, by widziano was razem.

Jeszcze nim go poznała, doskonale wiedziała, że Perseus stale jest w kręgu zainteresowania mediów. Nie spodziewała się jednak, że natarczywość reporterów może być tak dokuczliwa. Praktycznie nie mogli postąpić kroku, by zza węgła nie wynurzyło się oko kamery czy aparatu. Reporterzy wręcz ich prześladowali.

Perseus nie okazywał zniecierpliwienia. Wyraźnie zależało mu, by jego powrót na wyspę nie przeszedł bez rozgłosu. Powrót z młodziutką żoną. A wszystko po to, by obronić się przed tą, która czekała z otwartymi ramionami, gotowa błagać go o wybaczenie…

Po moim trupie…

– Wiesz, prawdę mówiąc, czuję się trochę nieswojo. Mam wrażenie, że obserwują każdy mój ruch – wyznała, poprawiając mu kołnierzyk sportowej kremowej koszuli.

Wraz z gwarnym tłumem wchodzili na prom. Delikatny cytrynowy zapach jego mydła łagodnie drażnił jej zmysły. Jest nieprawdopodobnie męski, przebiegło jej przez myśl. Nie równa się z żadnym innym. Nawet dobrze, że założył te ciemne okulary, bo już ją korciło, by zajrzeć mu w oczy. Za często jej się to zdarzało. Jeszcze chwila, a nie będzie się mogła bez tego obyć.

– Przywykniesz do tego, że jesteś obserwowana. Staraj się nie zwracać uwagi. Rób to, co ja, a będzie dobrze. Gdy już wylądujemy na Serifos, zostawią nas w spokoju. – Pogładził kciukiem jej policzek.

Tylko że ona tam będzie, ta kobieta, dodała w duchu Sam. Bała się tego.

Otoczył ją ramieniem, gdy wchodzili na zatłoczony pokład. Bagaże nadano wcześniej, Sam miała ze sobą tylko torebkę. Oparła się o reling, rozkoszując świeżą bryzą. Prom odbijał od brzegu. Zapowiadał się upalny dzień, ale na razie powietrze było przyjemnie rześkie. Wokół roztaczała się wspaniała panorama, a na błękitnej powierzchni morza unosiły się dziesiątki jachtów i stateczków. Było niewyobrażalnie pięknie.

Perseus stał tuż za nią. Jego dłonie obejmowały ją w talii, wtulił twarz w jej włosy. Dziś związała je białą wstążką.

Do tej pory nie ubierała się na biało. Z tym większym zdumieniem patrzyła na swoje odbicie, gdy w jednym z butików przymierzyła wybraną przez niego białą letnią sukienkę z kamizelką. Całość ozdobiona była kolorowym haftem. Było jej w tym wyjątkowo do twarzy. Do tego skórzane sandały. Cała zakupiona przez Perseusa garderoba już czekała na nią na Serifos.

Dla kogoś z boku wyglądali na typową parę nowożeńców w podróży poślubnej. Przez cały czas szeptali do siebie z czułością trzymając się tak blisko, jak pozwalało na to dobre wychowanie. Taka była umowa, nim zgodziła się go poślubić. Przy ludziach musi zachować pozory, zapomnieć o oporach. Nie przypuszczała tylko, że przyjdzie to jej z taką łatwością. Aż zbyt łatwo. Radowała ją każda spędzona z nim chwila. Nawet jej serce biło w rytmie jego serca.