– Namalował go Jules Gregory. Kiedy przyjechał na Serifos, dopiero stawiał pierwsze kroki, zaczynał karierę. Ten obraz kupiłem od niego jakieś szesnaście lat temu, może więcej. Teraz jego prace są w cenie, kolekcjonerzy biją się o nie. Osobiście uważam, że ten portret jest jego najlepszym dziełem. Może dlatego, że kiedy go malował, był świeżo po rozstaniu z dziewczyną i bardzo to przeżywał.
Starała się za wszelką cenę zachować kamienną twarz, ale w środku wszystko się w niej gotowało.
Perseus naraz przestał się uśmiechać, popatrzył na nią czujnie. Błyskawicznie ujął ją za rękę.
– Co ci jest? – zapytał z niepokojem. – Złapał cię skurcz?
– Tak – potwierdziła skinieniem głowy, wdzięczna, że mimowolnie podsunął jej wygodną wymówką. – Na pewno dlatego, że za dużo pływałam po obfitej kolacji.
– Chodź.
Wziął ją na ręce i wyniósł na brzeg, a potem ruszył w stroną domu. Dopiero gdy znaleźli się w łazience, postawił ją na podłodze. Odkręcił prysznic. Trzymał ją w ramionach zaledwie chwilę, ale Sam nie mogła ochłonąć. Ta nagła bliskość poraziła ją. Płonęła od dotyku jego ciała. Miała na sobie jedynie niebieski dwuczęściowy kostium, który Perseus wybrał dla niej w Nowym Jorku. Nie był zbytnio wycięty, choć sama wybrałaby skromniejszy.
– Dziękuję ci – wydusiła z trudem. Ciągle czuła na sobie jego uważne spojrzenie. – Już jest dobrze – zapewniła, sięgając po kąpielowy ręcznik i okrywając się nim starannie.
– Nie jestem tego taki pewny – odparł z poważną miną. – Dlaczego tak nagle zmieniłaś się na twarzy? Przecież jeszcze przed chwilą śmiałaś się beztrosko.
Jest nieprawdopodobnie przenikliwy, pomyślała już któryś raz z rzędu. Pewnie dzięki temu tak świetnie sobie radzi w interesach.
– Może wychodzi zmęczenie po podróży. Jak się wyśpię minie bez śladu.
– Jeśli w nocy źle się poczujesz, to pamiętaj, że jestem obok. Przybiegnę na pierwsze wezwanie – dodał z troską.
Pokusa, by tak właśnie zrobić, była nie do zwalczenia.
– Ty też potrzebujesz snu – wymamrotała, chcąc jak najszybciej znaleźć się od niego w bezpiecznej odległości. Bała się, że jeszcze chwila, a pęknie tama powstrzymująca jej uczucia. A wtedy padnie mu w ramiona.
– Ja jestem przyzwyczajony do latania, ty nie – wyjaśnił. – Wydaje mi się, że powinniśmy odłożyć na później zwiedzanie wyspy. Zamiast tego, poopalamy się jutro przy basenie.
Sprawiał wrażenie, że zależy mu na jej samopoczuciu i kieruje się wyłącznie jej dobrem, ale jednocześnie podejrzewała, że chyba nie chce być widziany na wyspie w jej towarzystwie. Możliwe, że zamierza odwiedzić Sofię i nie wie, jak potoczą się sprawy po tym spotkaniu.
– Jutro nadejdą z Aten katalogi ogrodnicze, które dla ciebie zamówiłem. Możemy przez cały dzień planować ogród i nic innego nie robić. Jak ci się to podoba?
Poczuła dziwny żal. Ta perspektywa była taka miła, taka swojska. Czyż nie tak właśnie spędzają czas kochające się małżeństwa?
– Powiem ci szczerze, że już nie mogę się doczekać, by zacząć.
– W takim razie postanowione. Dobranoc, Samantho. Wiem, że wolisz krótszą wersję imienia, ale ona mniej do ciebie pasuje, jesteś za bardzo kobieca. – Nim się spostrzegła, pochylił się i delikatnie musnął jej usta. I niemal natychmiast wyszedł.
Samantha. Pierwszy raz wypowiedział jej imię. W jego ustach zabrzmiało tak pięknie. Grecki akcent tylko dodawał uroku. Stała, rozpamiętując pocałunek i wszystkie miłe słówka, które od niego usłyszała. A przecież poza nimi nikogo nie było, nie musiał udawać.
Prawdopodobnie chce mnie w ten sposób bardziej ze sobą oswoić, uznała, stojąc pod prysznicem. Przygotować na wszelkie ewentualności, jakie mogą się zdarzyć, gdy pokażę się z nim publicznie. Musi przecież tak odegrać rolą kochającej żony, by nikt, ani rodzina, ani znajomi, nie powzięli najmniejszych wątpliwości.
Wślizgnęła się do łóżka. Marzyła, by wreszcie zasnąć, ale była zbyt wzburzona. Ciągle jeszcze nie mogła ochłonąć.
Jutro zerknie do jego pokoju, by zobaczyć obraz namalowany przed laty przez ojca. Niesamowite, że znalazł się właśnie tutaj. Tym bardziej zastanawiające, że Perseus jest tak do niego przywiązany. Dlaczego przywiózł go na Serifos, zamiast wyeksponować w nowojorskim czy ateńskim biurze?
Jej myśli znów poszybowały ku Sofii. Mimo stanowczości Perseusa i jego sprecyzowanych zamiarów, nie miała wątpliwości, że dawna miłość zwycięży, że się pogodzą. Ta świadomość doprowadzała ją do rozpaczy. Kiedy nie miała już sił więcej płakać, odłożyła na bok mokrą od łez poduszkę i powoli zapadła w sen.
ROZDZIAŁ SZÓSTY
Kiedy się obudziła, słońce stało wysoko. Przespała dwanaście godzin. Poczuła, że z głodu burczy jej w brzuchu.
Przeraziła się, kiedy spojrzała w lustro i zobaczyła spuchnięte od płaczu powieki. Perseus od razu wszystkiego się domyśli. Kto wie, może nawet słyszał w nocy jej stłumione łkanie? Nie ma innego wyjścia, jak ukryć je pod ciemnymi okularami. Powie mu, że słońce ją razi.
Otworzyła szafę, popatrzyła na starannie porozwieszane stroje. Wszystko prosto ze sklepu. Wybrała spodnie z beżowego lnu i takąż górą bez rękawów, ozdobioną białymi wypustkami. Do tego brązowe sandały. Spięła włosy spinką w kształcie żółwiej skorupy.
Jeszcze tylko odrobina jasnej szminki i kropla ulubionej wody o cytrynowym zapachu. Może iść na spotkanie z Perseusem, z którym łączy ją przecież jedynie umowa Nic więcej.
Ruszyła do kuchni. Na śniadanie wystarczy jej bułka i trochę soku. Nie będzie przecież fatygować Ariadne.
Jednego tylko nie wzięła pod uwagę: że wpadnie na Perseusa. Wychodził właśnie ze swojego pokoju. Ubrany jedynie w dżinsowe szorty wyglądał nieprawdopodobnie męsko. Zaparło jej dech.
– Kalimera, Samantha – odezwał się na powitanie, mierząc ją uważnym spojrzeniem od stóp do głów.
– Kalimera, Perseus.
Szybko przełknęła ślinę pośpiesznie odwróciła wzrok. Lepiej, żeby nie widział, jak na niego patrzy.
– Jak minęła noc?
– Świetnie, aż za dobrze. Jeszcze nie mogę się przyzwyczaić do światła.
– Jesteś naturalną blondynką. A w tej części Grecji słońce jest ostre, dopiero po jakimś czasie człowiek się z nim oswaja. Chodź ze mną, zjemy razem śniadanie przy basenie.
Tak łatwo ją usprawiedliwił. Czyżby domyślił się powodu, dla którego założyła ciemne okulary?
– Pewnie już nieźle dziś popracowałeś. Co najmniej za siedmiu! – zagadnęła, okrążając za nim dom, by dojść do basenu łączącego się szklanymi drzwiami z patio.
– Tylko za siedmiu? – przekomarzał się.
Zaśmiała się. Z apetytem sięgnęła po potrawy. Niczego sobie nie żałowała. Na talerzu wylądowały owoce, glazurowana miodem ____________________dające ciasto. Nalała soku do szklanki.
– Jeśli zostanę dłużej, to będziesz musiał zwolnić Ariadne i mnie zatrudnić w kuchni. Wtedy oboje bardzo szybko schudniemy.
Teraz to on wybuchnął śmiechem. Był rozluźniony, wyraźnie rozbawiony jej stwierdzeniem.
– Na szczęście już znalazłem dla ciebie inne zajęcie – ogród.
– Już nie mogę się tego doczekać – powiedziała szczerze.
Popatrzył na nią znad filiżanki z kawą.
– Chyba już masz wstępną koncepcję. Widziałem to wczoraj po twoich oczach. Zdradzisz mi ją teraz, czy mam czekać, aż wszystko będzie gotowe?
– To twoja willa, więc…
– Nasza – ____________________gając się na leżaku. Wolałaby, żeby przestał wygadywać takie rzeczy. Mógłby to sobie darować.
– Owszem, mogę ci przedstawić ogólne zarysy, ale mam pomysł na ogród, który chciałabym, aby był dla ciebie niespodzianką. Mam jednak problem. Póki wszystko nie wyrośnie, przechodząc tędy, musisz mieć zawiązane oczy.