Stanisław Lem
Podróż czternasta
19 VIII
Dałem rakietę do remontu. Ostatnim razem zanadto zbliżyłem się do słońca; cały lakier zlazł. Kierownik warsztatów radzi pomalować na zielono. Jeszcze nie wiem. Przed południem porządki w mojej kolekcji. W futrze najpiękniejszego gargauna pełno moli. Nasypałem naftaliny. Po południu — u Tarantogi. Śpiewaliśmy pieśni marsjańskie. Pożyczyłem od niego Dwa lata wśród kurdli i osmiotów Brizarda. Czytałem do świtu — szalenie ciekawe.
20 VIII
Zgodziłem się na zielony kolor. Kierownik namawia mnie do kupna mózgu elektrycznego. Ma do zbycia porządny, mało używany, o mocy dwunastu parowych dusz. Powiada, że bez mózgu nikt się teraz nie rusza nawet poza księżyc. Waham się, bo duży wydatek. Całe popołudnie czytam Brizarda — porywająca lektura. Aż wstyd, że nigdy nie widziałem kurdla.
21 VIII
Rano w warsztatach. Kierownik pokazał mi mózg. Rzeczywiście przyzwoity, z baterią dowcipów na pięć lat. Podobno rozwiązuje to problem nudy kosmicznej. — Prześmieje pan najdłuższą podróż — powiedział kierownik. Po wyczerpaniu baterii można dać nową. Kazałem pomalować stery na czerwono. Co do mózgu — jeszcze się namyślę. Do północy czytałem Brizarda. Czy nie zapolować samemu?
22 VIII
Kupiłem w końcu ten mózg. Kazałem wbudować go w ścianę. Kierownik dodał mi do niego poduszkę elektryczną. Musiał porządnie ze mnie zedrzeć! Powiada, że zaoszczędzę masę pieniędzy. Rzecz w tym, że przyjeżdżając na planety trzeba zwykle płacić cło wjazdowe. Otóż, mając mózg, można zostawić rakietę w próżni, krążącą swobodnie wokół planety na kształt sztucznego księżyca i nie płacąc ani grosza cła przejść resztę drogi pieszo. Mózg oblicza astronomiczne elementy ruchu i podaje, gdzie trzeba potem szukać rakiety. Skończyłem Brizarda. Jestem już niemal zdecydowany jechać na Enteropię.
23 VIII
Odebrałem rakietę z warsztatów. Bardzo ładnie wygląda, tylko stery nie grają kolorystycznie z resztą. Przemalowałem sam na żółto. Dużo lepiej. Pożyczyłem od Tarantogi tom Encyklopedii kosmicznej na E i odpisałem artykuł o Enteropii. Oto on:
ENTEROPIA.6 planeta podwójnego (czerwonego i niebieskiego) słońca w gwiazdozbiorze Cielca. 8 kontynentów, 2 oceany, 167 wulkanów czynnych, l ściorg (ob. ŚCIORG). Doba 20godzinna, klimat ciepły, warunki dla życia poza okresem strumów (ob. STRUM) dobre.
Mieszkańcy:
a) rasa panująca — Ardryci, istoty rozumne wieloprzejrzystościenne symetryczne nieparzystoodnogowe (3), należące do typu Siliconoidea, rząd Połytheria, klasa Luminifera. Jak wszystkie Połytheria (ob.) Ardryci podlegają okresowemu rozszczepieniu dowolnemu. Zakładają rodziny typu kulistego. System rządów: gradarchia II B, z wprowadzonym przed 340 laty Transmem Penitencjarnym (ob. TRANSM). Przemysł wysoko rozwinięty, głównie środków spożywczych. Podstawowe pozycje eksportu: manubne fosforyzowane, sercoklety i laupanie w kilkudziesięciu gatunkach, żebrowane i wolno opalane. Stolica: Tentotam, l 400 000 mieszk. Gł. ośrodki przemysłowe: Haupr, Drur, Arbagellar. Kultura luminama z oznakami zgrzybienia, wskutek przesiąknięcia reliktami cywilizacji wytrzebionych przez Ardrytów Fytogozjan (Grzyboniów, ob.). W ostatnich latach coraz większą rolę odgrywają w życiu kult. społecznym sepulki (ob.). Wierzenia: religia panująca — Monodrumizm. Według M. świat stworzony został przez Mnogiego Drumę pod postacią Plątwi Pierwotnej, z kt. narodziły się słońca i planety z Enteropią na czele. Ardryci budują świątynie platerowe stałe i składane. Poza Mondrumizmem działa kilkanaście sekt, z tych najważniejsza — Plakotrałów. Plakotratowie (ob.) nie wierzą w nic poza Emfezą (ob. EMFEZA), a i to nie wszyscy. Sztuka: taniec (toczny), radioakty, sepulenie, dramat bajonowy. Architektura: w zw. ze strumami — wdmuchowotłoczona, gmaziowa. Gmaziowce kielichowe osiągają 130 pięter. Na szt. księżycach przeważnie budowle owicellarne (jajowate).
b) Zwierzęta. Fauna typu silikonoidalnego, gt. przedstawiciele: mierzawce, dendrogi autumalne, asmamty, kurdle i ośmioły skowytne. Dla człowieka zwierzęta te są niejadalne, z wyjątkiem kurdli (tylko okolica zardu, ob. ZARD). Fauna wodna: stanowi surowiec przemysłu spożywczego. Gł. przedstawiciele: inf emalia (piekluchy), bliskwy, pszywięta i śmędzie. Osobliwością Enteropii jest ściorg z jego fauną i florą mętlinową. W naszej Galaktyce jedynym jego odpowiednikiem są ały w bezpiennych ulasach Jupitera. Całe życie Enteropii rozwinęło się, jak wykazują badania szkoły prof. Tarantogi, w obrębie ściorgu ze złoży balbazylowych. W zw. z masową zabudową lądową i wodną należy liczyć się z rychłym zniknięciem resztek ściorgu. Podpadając pod 6 paragr. ustawy o ochr. zabytków planetarnych (Codex Galacticus t. MDDDVII, vol. XXXII, pag. 4670), ściorg podlega ochronie; w szczególności wzbronione jest tąpanie go w ciemno.
W artykule tym wszystko jest dla mnie jasne, z wyjątkiem wzmianek o sepulkach, transmie i strumie. Niestety, ostatni tom Encyklopedii, który się ukazał, kończy się na haśle „SOS GRZYBOWY”, więc o transmie ani o strumie nie ma nic. Poszedłem jednak do Tarantogi, żeby zajrzeć pod „SEPULKI”. Znalazłem krótką informację:
SEPULKI — odgrywający doniosłą rolę element cywilizacji Ardrytów (ob.) z planety Enteropii (ob.) Ob. SEPULKARIA.
Poszedłem za tą radą i przeczytałem:
SEPULKARIA — obiekty służące do sepulenia (ob.).
Poszukałem pod „Sepulenie”, było tam:
SEPULENIE — czynność Ardrytów (ob.) z planety Enteropii (ob.). Ob. SEPULKI.
Krąg się zamknął, nie było już gdzie szukać. Nigdy w życiu nie zdradziłbym się z podobną ignorancją przed profesorem, a nikogo innego spytać nie mogę. Kości rzucone — postanowiłem jechać na Enteropię. Wyruszam za trzy dni.
28 VIII
Wystartowałem o drugiej, tuż po obiedzie. Żadnych książek nie wziąłem, bo miałem ten nowy mózg. Aż do księżyca słuchałem kawałów, które opowiadał. Porządnie się uśmiałem. Potem kolacja, i spać.
29 VIII
Zdaje się, że się przeziębiłem w cieniu księżyca, bo wciąż kicham. Wziąłem aspirynę. Na kursie — trzy rakiety towarowe z Plutona; maszynista telegrafował, żebym dał wolną drogę. Pytałem, jaki ładunek, myśląc, że Bóg wie co, a to zwyczajne bryndasy. Zaraz potem pośpieszna z Marsa, okropnie zapchana. Widziałem przez okna, wszyscy leżeli na sobie jak śledzie. Machaliśmy chusteczkami, aż nic już nie było widać. Do kolacji słuchałem kawałów. Doskonałe, tylko wciąż kicham.
30 VIII
Zwiększyłem szybkość. Mózg działa bez zarzutu. Przepona zaczęła mnie trochę boleć, więc wyłączyłem go na dwie godziny i włączyłem poduszkę elektryczną. Dobrze mi zrobiło. Po drugiej złapałem ten sygnał radiowy, który Popów wypuścił z Ziemi w 1896 roku. Już porządnie odsądziłem się od Ziemi.
31 VIII
Słońce już ledwo widoczne. Przed obiadem — przechadzka dookoła rakiety, żeby się nie zasiedzieć. Do wieczora — kawały. Większość z brodą. Zdaje się, że kierownik warsztatów dał mózgowi do czytania stare pisma humorystyczne, a z wierzchu przyrzucił parę garści nowych dowcipów. Zapomniałem o kartoflach, które wstawiłem do stosu atomowego, i spaliły się co do jednego.
32 VIII
Wskutek szybkości czas się dłuży — powinien być październik, a tu wciąż sierpień i sierpień. W oknie zaczęło coś migać. Myślałem, że to już Droga Mleczna, ale to tylko lakier się łuszczy. Przeklęta tandeta! Mam na kursie stację obsługi. Namyślam się, czy warto się zatrzymać.
33 VIII