Выбрать главу

– Przodku Balthazara, mojego nowego znajomego. Dobra robota.

Perlmutter uśmiechnął się.

– To dopiero początek. Martinez stwierdza stanowczo, że Aguirrez ma miecz i róg Rolanda. Zapowiada, że będzie go ścigał, cytuję, “na koniec świata”, żeby odzyskać te przedmioty.

Austin gwizdnął cicho.

– Wynika z tego, że relikwie Rolanda naprawdę istniały i były w rękach rodziny Aguirrezów.

– To wydaje się potwierdzać plotki, że Diego miał miecz i róg.

Perlmutter podsunął Austinowi dokument.

– Oto kopia rękopisu z Archiwów Państwowych w Wenecji. Znaleziono go w muzeum morskim w aktach dotyczących galer wojennych.

Austin przeczytał tytuł na pierwszej stronie: OCZYSZCZENIE Z ZARZUTÓW CZŁOWIEKA MORZA. Na frontispisie była podana data: 1520 roku. We wstępie do publikacji autor napisał: Relacja Richarda Blackthorne’a, najemnika w służbie hiszpańskiej inkwizycji, skromnego marynarza, który zawsze stawał w obronie dobrego imienia Jej Królewskiej Mości, dowodzi, że oskarżenia pod jego adresem są nieprawdą, oraz stanowi ostrzeżenie dla wszystkich, by nigdy nie ufali zdradzieckim Hiszpanom.

Austin zerknął na Perlmuttera.

– Co Blackthorne ma wspólnego z Rolandem i dawno nieżyjącym Aguirrezem?

– Wszystko, mój chłopcze. Wszystko. – Perlmutter zajrzał do swojej filiżanki. – Ponieważ wstajesz, czy mógłbyś mi dolać kawy? Czuję się osłabiony po trudach podróży. Sobie też nalej.

Austin wcale nie zamierzał wstawać, ale podniósł się z fotela i poszedł po kawę. Wiedział, że Perlmutter najlepiej funkcjonuje, kiedy pije lub je.

Gospodarz łyknął kawy i przesunął dłonią po manuskrypcie, jakby czytał go palcami.

– Możesz to przestudiować w wolnej chwili. Blackthorne’a najwyraźniej gnębiły plotki, że chętnie służył znienawidzonym Hiszpanom i chciał to sprostować.

– Mówi o tym jasno i wyraźnie we wstępie.

– Blackthorne obawiał się plamy na swoim nazwisku. Pochodził z szanowanej rodziny kupieckiej z Sussex. W młodości wyruszył na morze, zaczął pracę od chłopca okrętowego, aż w końcu został kapitanem statku handlowego, pływającego po Morzu Śródziemnym. Wpadł w ręce berberyjskich piratów i jako niewolnik został przykuty do wioseł na algierskiej galerze. Statek zatonął, a Blackthorne’a uratowali Genueńczycy i przekazali Hiszpanom.

– Przypominaj mi, żebym nigdy nie korzystał z pomocy Genueńczyków.

– Hiszpanie mieli z Blackthorne’em problem. Według inkwizycji, każdy Anglik był heretykiem, zasługiwał na więzienie, tortury i śmierć. Angielscy i holenderscy żeglarze omijali hiszpańskie porty z obawy przed aresztowaniem. Jeśli kogoś złapano z Biblią króla Jakuba lub z dziełami starożytnych klasyków uznawanymi za heretyckie, był ugotowany, w dosłownym znaczeniu tego słowa.

Austin spojrzał na manuskrypt.

– Blackthorne albo przeżył, albo te wspomnienia napisał jego duch.

– Nasz kapitan Blackthorne uciekł Hiszpanom, ale go złapali. W końcu wywlekli go w kajdanach z ciemnej celi i postawili przed sądem. Oskarżyciel nazwał go wrogiem wiary i obrzucił “innymi obelżywymi słowami”, jak sam wspomina. Skazano go na śmierć i zostałby spalony na stosie, gdyby nie El Brasero.

– Czy to nie nazwa meksykańskiej restauracji w Falls Church?

– Pytasz niewłaściwą osobę. Zawsze uważałem, że słowa “meksykańska” i “restauracja” to taka sama sprzeczność, jak “wojskowy” i “inteligent”. “El Brasero” znaczy po hiszpańsku “kotlarz”. Takie przezwisko miał wspomniany przeze mnie wcześniej Martinez. Zawdzięczał je gorliwości w paleniu heretyków.

– Nie zaprosiłbym takiego typa na grilla.

– Jednak okazał się wybawcą Blackthorne’a. Anglik zaimponował Martinezowi zaradnością i znajomością hiszpańskiego, ale najważniejsze, że znał się na galerach wojennych i żaglowcach.

– To dowodzi, jak daleko Martinez był gotów się posunąć, żeby dopaść Aguirreza. Potrafił nawet oszczędzić skazańca.

– O, tak! Wiemy z jego zapisków, że uważał Aguirreza za wyjątkowo niebezpiecznego, gdyż powierzono mu opiekę nad relikwiami Rolanda, które mogły zjednoczyć Basków przeciwko Hiszpanom. Kiedy w 1515 roku Aguirrez uciekł swoim statkiem przed aresztowaniem, Brasero ruszył za nim. Galerą Martineza, płynącą na czele pościgu, dowodził Blackthorne. Dogonili karawelę Aguirreza u wybrzeży Francji. Mimo braku wiatru i przewagi ogniowej przeciwnika Aguirrez zdołał zatopić dwie galery i zmusił Martineza do ucieczki.

– Im więcej wiem o Aguirrezie, tym bardziej go lubię.

Perlmutter skinął głową.

– Jego strategia była genialna. Zamierzam wspomnieć o tej walce w książce o bitwach morskich, którą przygotowuję. Niestety, Brasero miał informatora i wiedział od niego, że Aguirrez zawsze zatrzymuje się na odpoczynek na Wyspach Owczych przed rejsem przez ocean do Ameryki Północnej.

Austin pochylił się w fotelu.

– Skaalshavn – mruknął.

– Więc wiesz?

– Byłem tam kilka dni temu.

– Nie mogę powiedzieć, żebym znał to miejsce.

– Nie dziwię się, to raczej odludzie. Małe, malownicze miasteczko rybackie. W pobliżu są ciekawe groty.

W niebieskich oczach Perlmuttera ukazał się błysk ożywienia.

– Groty?

– Widziałem je. Sądząc po rysunkach na ścianach, były znane już w starożytności. Baskowie, czy ktoś inny, mogli z nich korzystać przez setki, może nawet tysiące lat.

– Blackthorne wspomina o nich w swojej opowieści. Odgrywają ważną rolę w tej historii.

– W jakim sensie?

– Aguirrez mógłby łatwo uciec swoim przeciwnikom do Ameryki Północnej, gdzie Brasero nigdy by go nie znalazł. W tamtych czasach tylko Baskowie potrafili przepłynąć Atlantyk. Jednak Aguirrez wiedział, że Brasero będzie tropił jego rodzinę. Wiedział też, że jeśli nawet ukryje relikwie w Ameryce Północnej i wróci do Europy, Brasero będzie czekał.

– Może postanowił zostać – odrzekł Austin. – Chciał się zemścić na człowieku, który zniszczył mu życie i ukradł majątek.

– Zgadza się. Brasero również był zdecydowany dokończyć to, co zaczął. Przesiadł się z galery na okręt wojenny dwukrotnie większy od karaweli Diego. Dowództwo powierzył Blackthorne’owi. Okręt był najeżony działami i szybko rozprawiłby się z uciekinierami. Jednak Aguirrez wiedział już, że Brasero ma informatora, i przezornie trzymał się z dala od jaskiń. Umieścił na lądzie garstkę swoich ludzi, żeby Brasero ich zobaczył. Kiedy Martinez spuścił na wodę szalupy, Baskowie uciekli do grot i wciągnęli za sobą przeciwników.

– Czuję pułapkę.

– Więc masz lepszy nos niż Martinez, zaprzątnięty wizją spalenia na stosie Aguirreza i jego załogi.

– Te jaskinie to labirynt. Doskonałe miejsce do zorganizowania zasadzki.

– Więc na pewno nie będziesz zaskoczony, kiedy usłyszysz, co się stało. Baskowie zastosowali strategię ataku z dwóch kierunków. Karawela ruszyła na okręt wojenny i postraszyła jego nieliczną załogę kilkoma strzałami armatnimi. Potem Baskowie dokonali abordażu i opanowali okręt. Poza tym Aguirrez przygotował pułapkę. Wciągnął do grot jedno ze swoich dział i otworzył ogień do przeciwników. – Perlmutter uniósł pulchną pięść, jakby przeżywał tamtą walkę. – Brasero był dobrym szermierzem, ale Aguirrez lepszym. Zamiast od razu zabić Martineza, pobawił się z nim, zanim go wykończył.

– A jaką rolę odegrał w tym wszystkim Blackthorne?

– Gdy jeden z ludzi Brasero chciał strzelić do Aguirreza, Blackthorne zabił go. Aguirrez kazał sprowadzić do siebie Anglika i wysłuchał historii jego życia. Ponieważ Blackthorne był doświadczonym kapitanem, powierzono mu dowodzenie zdobycznym okrętem wojennym, na pokładzie którego zamierzano odstawić do domu część ludzi Aguirreza. Kilka tygodni później okręt wpłynął na Tamizę.

– A co się stało z relikwiami Rolanda?

– Blackthorne nie wspomina o tym. Pisze jednak, że przed wysłaniem swoich ludzi do domu Aguirrez zebrał małą grupę ochotników, którzy z nim zostali. Nie potrzebował już strzelców i kanonierów, tylko doświadczonych żeglarzy. Wiedział, że mimo śmierci Brasero relikwie nie będą bezpieczne, dopóki istnieje inkwizycja. Popłynął więc na zachód i przepadł bez śladu. Jeszcze jedna niewyjaśniona tajemnica morska.