– Brzmi prawdopodobnie – zgodził się Gunn. – Zakładasz wylęgarnie bioryb na całym świecie i w krótkim czasie możesz zarybić główne łowiska.
– Nie potrzeba do tego wielu bioryb – dodała Gamay. – Każdy uwolniony osobnik męski może zapłodnić mnóstwo osobników żeńskich. Chciałabym jednak zaznaczyć, że wpuszczanie ryb do morza nie jest sprzeczne z prawem.
– Oceanus zatopił okręt i statek oraz zabił kilka osób, żeby zachować w tajemnicy swoje kombinacje – zauważył Austin. – Trzyma w niewoli całą wioskę indiańską. Prawo nie akceptuje morderstw i porwań.
– Ponieważ jednak na razie nie możemy Oceanusowi nic udowodnić – odrzekł Sandecker – musimy postępować ostrożnie. Nawet rząd kanadyjski nie może wiedzieć, co robimy. Oceanus ściągnąłby nam na kark policję. Zespół specjalny został stworzony do zadań poza oficjalną kontrolą, więc doskonale się nadaje do zrealizowania naszego planu.
– Nie wiedziałem, że mamy jakiś plan – odezwał się Zavala.
– Mnie wydaje się to oczywiste – odparł admirał. – Rozwalimy Oceanusa i jego cholerny projekt. Zdaję sobie sprawę, że to nie będzie łatwe. Rodzina Nighthawka może się znaleźć w niebezpieczeństwie, kiedy wkroczymy na scenę.
– Musimy wziąć pod uwagę jeszcze coś – powiedział Austin. – Marcus Ryan jest zdecydowany wprowadzić do akcji SOS. Mogą pokrzyżować nam plany i narazić więźniów na duże ryzyko.
– To przesądza sprawę – odrzekł Sandecker. – Ruszamy natychmiast. Musimy uderzyć w samo serce Oceanusa, w tamto miejsce w kanadyjskich lasach. Kurt, czy ten młody Indianin podał ci lokalizację swojej wioski?
– Ryan trzymał go na krótkiej smyczy. Ben gdzieś zniknął, ale postaram się go znaleźć.
– Nie możemy czekać tak długo. – Sandecker przeniósł wzrok na mężczyznę o niechlujnym wyglądzie, który w czasie dyskusji wśliznął się cicho do sali i usiadł w rogu. – Hiram, masz coś dla nas?
Hiram Yeager był szefem centrum komputerowego, zajmującego całe dziesiąte piętro budynku NUMA. Ośrodek przetwarzał i przechowywał taką ilość danych o morzach, jakiej nigdy odtąd nie zgromadzono pod jednym dachem. Człowiek kierujący tą niewiarygodną machiną do zbierania informacji był ubrany w swój zwykły strój – dżinsy i kurtkę Levisa, biały T-shirt i kowbojskie buty. Długie włosy miał związane w kucyk i patrzył na świat przez okulary w drucianej oprawce.
– Rudi prosił mnie, żebym sprawdził, czy Max uda się zrobić listę miejsc, gdzie nagle giną ryby, oraz powiązać to z pobliskimi przetwórniami lub hodowlami.
– Chcesz, żebyśmy przenieśli to spotkanie do centrum komputerowego? – zapytał Sandecker.
Chłopięca twarz Yeagera rozpromieniła się z podniecenia.
– Zostańcie tutaj. Zaraz zademonstruję wam przenośną Max.
Sandecker skrzywił się. Chciał jak najszybciej wysłać swoich ludzi w teren i nie interesowały go eksperymenty Yeagera. Jednak z szacunku dla komputerowego geniusza wykazał wyjątkową cierpliwość. Z tego samego powodu pozwalał Yeagerowi ignorować obowiązujący w NUMA strój.
Yeager podłączył laptop do różnych końcówek i ekranu wideo. Wcisnął przycisk uruchamiający. Jeśli ktoś spodziewał się zwykłej prezentacji, nie znał Hirama Yeagera. Na ekranie wideo pojawił się obraz kobiety. Miała oczy jak brązowe topazy, lśniące kasztanowe włosy i nagie ramiona.
Trudno było uwierzyć, że piękna kobieta na ekranie to system sztucznej inteligencji, produkt końcowy najbardziej skomplikowanych obwodów elektronicznych. Yeager nagrał swój głos i zmienił cyfrowo jego brzmienie na kobiece. Do stworzenia programu wykorzystał twarz żony, znanej artystki. Max była równie wrażliwa i drażliwa jak ona.
Podczas pracy w centrum komputerowym Yeager siedział przy wielkiej konsoli i wyświetlał trójwymiarową Max na ogromnym ekranie.
– Przy przenośnej Max nie musicie przychodzić z pytaniami do centrum komputerowego. Laptop jest połączony z głównym komputerem, więc mogę ją zabierać ze sobą, dokąd chcę. Zgadza się, Max?
Normalnie Max odpowiadała na to pytanie czarującym uśmiechem, ale teraz miała taki wyraz twarzy, jakby ssała cytrynę. Yeager pomanipulował przy złączach i spróbował jeszcze raz.
– Max? Wszystko gra?
Spojrzała w dół ekranu.
– Czuję się jakaś… płaska.
– Ależ skąd, wyglądasz świetnie – odrzekł Yeager.
– Tylko świetnie?
– Cudownie!
Sandecker stracił cierpliwość.
– Może powinieneś posłać tej młodej damie bukiet róż.
– W moim wypadku to zawsze działa – wtrącił się Zavala.
Sandecker zmiażdżył go wzrokiem.
– Dzięki, że zechciałeś podzielić się z nami swoim ogromnym doświadczeniem, Joe. Możesz to umieścić w pamiętnikach. Hiram, bądź tak dobry i przejdź do rzeczy.
Max uśmiechnęła się.
– Cześć, admirale Sandecker.
– Cześć, Max. Hiram ma rację, że wyglądasz cudownie. Uważam jednak, że powinniśmy zakończyć ten eksperyment z przenośną Max. W przyszłości będziemy cię odwiedzali w centrum komputerowym.
– Dzięki za zrozumienie, admirale. Czym mogę służyć?
– Pokaż nam dane, o które prosił Hiram.
Twarz natychmiast zniknęła. Zastąpiła ją mapa świata.
– Ta mapa ukazuje miejsca, gdzie w pobliżu akwakultur giną ryby. Mogę podać szczegóły – powiedziała Max.
– Nie fatyguj się na razie. Pokaż nam akwakultury należące do Oceanusa. Niektóre kółka zniknęły, ale dużo pozostało.
– A teraz poproszę Kanadę – powiedział Sandecker.
Pojawiło się powiększenie Cape Breton.
– To tam Gamay i ja mieliśmy spotkanie z Oceanusem! – wykrzyknął Paul Trout.
– Max – odezwał się Austin – mogłabyś poprowadzić linię prostą od terenu Oceanusa do najbliższego jeziora w północnej Kanadzie?
Na mapie wyświetliła się linia prowadząca od nadmorskiego terenu firmy w głąb kraju, ale wskazane jezioro było zbyt małe i znajdowało się za blisko cywilizacji. Po kilku próbach Max połączyła akwakulturę z jedynym jeziorem na tyle dużym i odludnym, że odpowiadało opisowi Nighthawka.
– Możemy zrobić zdjęcia satelitarne tego miejsca – zaproponował Austin. – Jednak instynkt mówi mi, że to tu.
– Dziękuję, Max. Możesz się wyłączyć – powiedział Sandecker.
Ekran zgasł. Sandecker, najwyraźniej zadowolony z siebie, odwrócił się do Zavali.
– Tak się postępuje z kobietami. – Po chwili spoważniał. – Chyba czas ruszać.
Zavala odchrząknął.
– To dość dziki rejon. Załóżmy, że bez kłopotu znajdziemy tych hombres. I co dalej? Po prostu rzucimy się na nich?
Sandecker zrobił minę, jakby pytanie go zaskoczyło.
– Czekam na propozycje.
– Mam jedną. Wezwać Królewską Kanadyjską Policję Konną.
Sandecker pokazał w krokodylim uśmiechu równe zęby.
– Jestem pewien, że poradzicie sobie bez nich. Daję wam wolną rękę.
– Wolałbym Kanadyjską Konną – odparł Zavala. – Jeśli są zajęci, może być kontyngent Sił Specjalnych.
Austin przyszedł partnerowi z pomocą.
– Nie dziwię się, że Joe ma wątpliwości. Troutowie i ja już przekonaliśmy się, że Oceanus najpierw strzela, potem zadaje pytania.
– Formalności potrzebne do wezwania kanadyjskiej policji czy wojska trwałyby za długo. Co do Sił Specjalnych, musielibyśmy mieć zgodę prezydenta na przekroczenie granicy kanadyjskiej. Wątpię, żebyśmy ją dostali.
– W takim razie mam propozycję – odrzekł Austin.
Powtórzył swoją rozmowę z Aguirrezem.
Sandecker przez chwilę w zamyśleniu palił cygaro.
– Chcesz skorzystać z pomocy tego Baska, który może być terrorystą, żeby przeprowadzić operację NUMA w obcym kraju?
– Jeśli nie możemy liczyć na amerykańskich marines ani Kanadyjską Konną, tylko on nam pozostaje.
– Hm… – mruknął Sandecker. – Można mu ufać?
– Wiem, że zrobi wszystko, żeby znaleźć relikwie. Więcej nie potrafię powiedzieć. Ale dwa razy uratował mi życie.