Выбрать главу

Prilicla poczuł nagły przypływ strachu u trolańskich rozbitków.

— Gdy te przerośnięte druule weszły po raz pierwszy na nasz statek, myśleliśmy tak samo jak ty. Ale później przylecieli jeszcze inni, którzy gotowi byli wystawić się na wielkie ryzyko, aby ocalić tych pierwszych, nawiązać z nami kontakt i naprawić nasze rany. Wyszło nam, że nikt nie zadaje sobie aż tyle trudu, gdy chodzi jedynie o zdobycie pożywienia. Bardzo boimy się o przyszłość naszej rasy i ci z drugiego statku obiecali nam pomoc w rozwiązaniu naszego problemu. o swoją osobistą przyszłość się nie lękamy. Ty też nie powinnaś.

— Mówisz, że i wy, i wasi porywacze przeszliście po wielkiej sieci między gwiazdami, że pokonaliście ją w statkach, których się nie tka i które rosną, i że umiecie robić i używać wielu cudownych narzędzi służących do budowy i naprawy tych statków oraz marynarzy, którzy nimi latają. Według waszych standardów Crextikowie nie są wykształceni. Ja jednak znam różnicę między wykształceniem a inteligencją i wiem, że — za przeproszeniem — wykształcona osoba też może być kretynem.

— Wiem, że sceptycyzm jest podobno oznaką inteligencji, ale to już przesada — rzuciła Keet, tracąc ostatecznie cierpliwość. — Jesteś żeglującym po morzu pająkiem, który nie wierzy ludziom żeglującym wśród gwiazd. Próba przemówienia ci do rozumu to czysta strata czasu.

Przede wszystkim dlatego, że zdajesz się go nie mieć. Odrzucasz wszystko, co wymaga myślenia.

Rosnąca irytacja Trolannów nie zagłuszyła całkowicie nowej, cichszej i bardziej złożonej emocji, która pojawiła się u Irisik. Pajęczyca po raz pierwszy poznała, czym mogą być wątpliwości.

Prilicla zastanowił się, czy nie powinien włączyć się do tej rozmowy, uznał jednak, że jeszcze nie pora. Przypomniało mu się zdanie wygłoszone kiedyś przez naczelnego dietetyka szpitala Gurronsevasa i postanowił pozwolić Irisik podojrzewać jeszcze trochę we własnym sosie. W jej głowie rodziło się coraz więcej pytań, ale nie należało wyprzedzać biegu zdarzeń.

Najlepiej, aby sama je sformułowała i zadała.

Keet wstała z noszy i przeszła szybko do rzędu zajmowanego przez rozbitków z Terragara.

— Jest coś, co Jasam i ja musimy wam powiedzieć — zaczęła. — Chcemy was przeprosić za to, jak nasz system obronny uszkodził wasz statek, przez co straciliście kończyny. Nie wierzyliśmy, że ktokolwiek wyglądający jak druul może chcieć nam pomóc. Myliliśmy się.

Prosimy o wybaczenie, a gdy wrócimy na Trolann, zaproponujemy wam nowe kończyny.

Dysponujemy zaawansowaną technologią pozwalającą na łączenie materii organicznej z nieorganiczną. Wasze metalowe kończyny będą podłączone do układu nerwowego i będziecie czuli je prawie tak samo jak żywe, na wygląd zaś będą nie do odróżnienia. Wasi oficerowie z Rhabwara, którzy badali nasz statek, potwierdzą to. Jeśli nie macie żadnych zastrzeżeń psychologicznej albo religijnej natury, aby…

— Nie mamy — powiedział jeden z rozbitków.

— Czy da się tak zrobić, aby moje nowe nogi były o pięć cali dłuższe? — spytał inny. — Zawsze chciałem być wysoki i przystojny.

Trzeci wydał odgłos, który umknął translatorowi, i rozmowa z wolna się rozkręciła, wchodząc na poważniejsze tematy, przede wszystkim zaś dotyczące planów wszystkich obecnych.

Gdy Irisik próbowała się w nią włączyć, została świadomie zignorowana. Prilicla odnotował z zadowoleniem, że w jej umyśle niezdecydowanie zaczynało ustępować miejsca jakiemuś postanowieniu.

— …wiem, że druule to niezbyt sympatyczne typy — powiedział jeden z rozbitków — ale Federacja nie pozwoli…

— Niezbyt sympatyczne? — przerwała mu Keet. — To podłe, przebiegłe i zdradzieckie bestie, które myślą tylko o tym, jak zabić i zjeść każdego, kto nie jest druulem. Wiadomo też, że zwykły zjadać swoich poległych, aby nic się nie marnowało. Powinny zostać wybite do ostatniego.

— Ale Federacja nie nakaże Korpusowi Kontroli zgładzenia całej rasy tylko dlatego, że wy tak mówicie. Wiedzą zresztą, że nawet gdyby ktoś wydał taki rozkaz, i tak byśmy go nie wykonali. Sami stalibyśmy się w ten sposób niecywilizowanymi dzikusami, nie lepszymi wcale od nich. Zamiast tego przyjrzymy się uważnie tym druulom…

— Może odczuwacie wobec nich coś w rodzaju sympatii, ponieważ są do was podobni — powiedział Jasam. — Ludzie potrafią żywić pozytywne uczucia wobec zwierząt, lalek albo mniejszych wersji siebie. Ale w tym wypadku to bez sensu. Uwierz mi, że oni tego nie docenią.

— Wierzę, ale rozmawiamy o gatunku inteligentnym. Nie mamy prawa ich niszczyć.

Federacja podda ich socjologicznemu oraz psychologicznemu badaniu. Jeśli okażą się tak aspołeczni, jak mówisz, niemal na pewno zostaną odizolowani na swojej planecie i będą musieli sami sobie radzić, aż wyginą albo pokażą nam z czasem, że potrafią jednak zbudować cywilizację. Wtedy pomożemy im, tak jak zamierzamy pomóc wam.

Trolannie nie byli zachwyceni, ale Prilicla nie wyczuł, co naprawdę w nich dojrzewało, zwrócił bowiem uwagę na silniejszy sygnał, napływający od Irisik. Ona jednak też milczała i tylko jeden z oficerów ciągle mówił.

— Wasi ludzie też zostaną przebadani, ale w wypadku rasy, która zna podróże kosmiczne, to czysta formalność. Przez ostatnie sto lat odkryliśmy kilka planet tak czystych i świeżych jak ta, tylko bez inteligentnego życia, które idealnie będą się dla was nadawać.

Biorąc pod uwagę, jak niewielu was zostało, transport ludzi, majątku, techniki i wszystkiego nie będzie problemem… — Oficer wyraźnie pęczniał z dumy i dawał się porwać coraz większemu entuzjazmowi, który ogarniał jego umysł niczym jasna emocjonalna mgła. — Mamy jednostki klasy Emperor. Technicznie to okręty wojenne, ale rzadko bywały używane, jeśli nie liczyć akcji na Etli. Ich emitery oczyszczą połacie gruntu pod budynki, uprawy, a nasi specjaliści kolonizacyjni pomogą wam zagospodarować ten nowy świat. W tym owszem, ale niewiele więcej, bo nazbyt wielkie uzależnienie nie jest pożądane. Moglibyście mieć wtedy problem z uzyskaniem samodzielności. To ważna zasada, na której Federacja opiera politykę kontaktów. No i możecie zapomnieć o druulach. Dopóki nie wykażą się cywilizowanymi zwyczajami, dopóty nigdzie się nie przeprowadzą.

— Ale chwilę, rozmawiamy o populacji całej planety — powiedział Jasam. — Do tego będą potrzebne naprawdę wielkie statki.

— Mamy je.

Napięcie Irisik doszło do granicy. Prilicla poczuł, że jeszcze chwila, a pajęczyca nie wytrzyma.

— Zachowujecie się, jakby wcale mnie tu nie było — powiedziała ze złością. — To niełatwe dla mnie, ponieważ mam pewną pozycję wśród swoich, ale możliwe, że zaszło pewne nieporozumienie i chciałabym o tym z wami porozmawiać.

— Ale oni mogą nie chcieć rozmawiać z tobą — rzuciła Naydrad, przerywając długie milczenie. — Mogą nie chcieć nawet ciebie słuchać.

— Irisik jest partnerką Krititkukika naszego klanu, naszego starszego kapitana i dowódcy floty — odezwał się nagle cicho i powoli ranny pilot szybowca. — Zajmuje więc wysoką pozycję i rzadko musi kogoś przepraszać. Mam jednak wrażenie, że teraz próbuje to uczynić. Jest niezależna, silna, inteligentna i szorstka w obejściu i pewnie niezbyt umie przepraszać.