Выбрать главу

– Nie ma za co przepraszać – powiedział Jake, przyzywając kelnera ruchem ręki. – Coś tu się jednak nie zgadza.

– Nie zgadza? – Sarah zmarszczyła brwi. – Co się nie zgadza? '

– Powiedziałaś, że wstałaś wcześnie?

– Tak. – Sarah odczuwała taką senność, że nie zorientowała się, do czego zmierzają pytania Jake'a. – Co w tym dziwnego?

Jake wzruszył ramionami.

– Telefonowałem rano i nikt nie odbierał. Myślałem, że wyszłaś, na przykład do sklepu.

– Och. – Sarah poczuła się głupio. – Tak, to znaczy nie, nie wychodziłam. Na pewno sprzątałam wtedy łazienkę, a szum wody zagłuszył telefon.

– Prawdopodobnie. – Jake przyjął jej wyjaśnienie bez cienia wątpliwości, co wzbudziło w niej poważne wyrzuty sumienia.

– Przepraszam – szepnęła.

– Nic się nie stało, przecież w końcu jesteśmy jednak razem.

Uśmiech Jake'a sprawił, że przestała się martwić swoim kłamstwem. Znów ziewnęła.

– Chodź już, śpiochu – rzucił, dopijając kawę jednym potężnym haustem. Wstał. – Czas wracać do domu.

Z głową na oparciu fotela, Sarah zapadła w drzemkę, zanim jeszcze wyjechali z miasta. Nie zasnęła całkiem. Unosiła się na cudnej chmurce, senna i bezpieczna, obok Jake'a siedzącego za kierownicą.

Gdy dojechali do domu Sarah, Jake pomógł jej wysiąść z samochodu i odprowadził do drzwi.

– Och, Jake – szepnęła Sarah, szukając w torebce klucza. – Było cudownie. Dziękuję.

– To ja dziękuję – odparł. – Ja też przeżyłem cudowne chwile.

Sarah otworzyła drzwi, nie mogła jednak oderwać wzroku od oczu Jake'a. Gdy ten zbliżył się o krok, przeszedł ją dreszcz. Nagle oprzytomniała.

– Czy moglibyśmy zakończyć ten wieczór jeszcze cudowniej, pocałunkiem na dobranoc? – zapytał łagodnie.

Sarah wiedziała, wiedziała na pewno, że jeśli pozwoli na pocałunek, ten wieczór się nim nie skończy. Wiedziała, lecz nie zawahała się. Postanowiła nagle, całkiem świadomie, że spędzi tę noc z Jakiem… w łóżku.

– Tak – odpowiedziała, cofając się w głąb mieszkania. – Ale nie w korytarzu.

Chwyciła Jake'a za rękę i pociągnęła go lekko w kierunku saloniku.

– Wejdź.

Rozdział 7

Jake zdziwił się, ale nie zawahał. Bez słowa wszedł do środka, zamknął za sobą drzwi, odwrócił się i bardzo delikatnie przyciągnął Sarah do siebie.

– Jesteś pewna, kochanie? – zapytał szeptem. Spojrzał dziewczynie prosto w oczy, jakby chciał wyczytać z nich odpowiedź.

– Tak, Jake – odpowiedziała poważnie Sarah i oblizała wyschnięte wargi. Zadrżała, gdy zobaczyła, że mężczyzna patrzy na jej usta. – Tak, jestem pewna.

Wodził palcami po jej ramionach, potem wsunął dłonie pod płaszcz dziewczyny. Wełniane okrycie opadło na podłogę. Nie zwróciła na to uwagi.

Jake zdjął marynarkę.

Sarah nie poruszyła się. Nie mogła. Patrzyła w milczeniu, jak Jake pochyla głowę. Rozchyliła wargi i poczuła delikatną pieszczotę ust ukochanego.

– Sarah – wyszeptał Jake.

– Pocałuj mnie.

Sarah zdała sobie sprawę, że jej słowa zabrzmiały jak błaganie. Nie dbała o to. Pragnęła jego ust.

Jake pochylił się i dotknął jej ust swoimi wargami. Poczuł słodycz i przez nieskończenie długą chwilę dotykał ich tylko lekko, delikatnie.

Sarah jęknęła i chwyciła dłońmi głowę Jake'a. Przyciągnęła ją z całych sił, zęby wzmocnić siłę pocałunku.

Posłuszny temu gestowi Jake pocałował dziewczynę tak mocno i żarliwie, że Sarah odczuła rozkosz przeszywającą całe jej ciało. Czuła jego język, wargi, pragnęła go coraz gwałtowniej.

Przylgnęła do Jake'a, nieświadomie szarpała palcami jego włosy.

Miała wrażenie, że wraca do domu po długiej, męczącej podróży.

Czuła twarde, muskularne ciało kochanka; jego dłonie przyciągały ją coraz mocniej. Zatracali się w sobie nawzajem.

Świat Sarah, skurczony nagle do małej przestrzeni, jaką zajmowały ich ciała, stanął w płomieniach. Ten pożar zapierał dech w piersi, dawał rozkosz.

Sarah odnosiła wrażenie, że szybuje, unosi się ponad czasem. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie doświadczyła.

Płonęła. Chciała tworzyć jedność z Jakiem, należeć do niego, poczuć, jak ją wypełnia.

Wbiła paznokcie w skórę ukochanego, przywarła do jego rozpalonego pożądaniem ciała.

Jake jęknął. Oderwał usta od jej ust i zaczął wodzić nimi po szyi dziewczyny, całując ją i delikatnie kąsając.

Sarah wyszeptała imię kochanka. Wodziła ustami wokół jego ucha, a potem zagłębiła w nim język. Jake drgnął i wysunął do przodu biodra. Sarah poczuła siłę jego pożądania i to odkrycie sprawiło jej radość.

Zsunęła dłonie wzdłuż ramion Jake'a, niżej, na biodra. Gwałtownie przyciągnęła je do swoich.

– Sarah, Sarah… – szeptał jej imię Wypowiadając jej imię, chwycił dziewczynę za biodra. Ponieważ nogi odmówiły mu posłuszeństwa, opadł na kolana i zagłębił twarz w dolinie okolonej szczytami jej piersi Sarah czuła, że słabnie. Dygotały jej kolana. Mogła stać tylko dlatego, że trzymała się kurczowo ramion Jake'a. Drżała, czując dotyk języka pieszczącego jej piersi.

To było niebo. Piekło. Coś pięknego. Nie do wytrzymania. Zbyt dużo, a jeszcze nie dość.

Nie, nie dość.

Sarah odczuwała niezwykłe pożądanie. Pożądanie sprawiające, że zatraciła się całkowicie, nie potrafiła logicznie myśleć.

– Jake – szepnęła cicho, niemal bezgłośnie. Szepcząc krzyczała do niego o swym pragnieniu. Jake oderwał wargi od jej piersi, pozostawiając wilgotną plamę na jedwabiu garsonki. Uniósł głowę i znów spojrzał w oczy dziewczyny, zadając nieme pytanie.

Odnalazł w nich odpowiedź i delikatnie pociągnął Sarah w dół, na dywan. Poczuła włókna tkaniny; najpierw kolanami, potem calem ciałem. Jake położył się, czując na piersi dotyk jej sutek, miażdżąc jej usta swymi wargami.

Dobrze, że wyczyściłam dywan, pomyślała.

Ta idiotyczna myśl sprawiła, że Sarah parsknęła śmiechem.

Jake uniósł się nieco i spojrzał dziewczynie w twarz.

– Co w tym śmiesznego? – zapytał.

Sarah przygryzła wargę i pokręciła głową, szorując włosami o dywan.

– Ja… ja tylko pomyślałam o czymś idiotycznym – wyjaśniła.

Nie wyglądał na przekonanego.

– O czym?

Uprzednie krańcowe napięcie sprawiło, że Sarah zaczęła nerwowo chichotać.

– Ja… ja… tylko pomyślałam, że… – Przerwała, żeby zaczerpnąć tchu. – Pomyślałam, że to dobrze, że wyczyściłam dzisiaj dywan.

Jake wpatrywał się w nią, robiąc wrażenie kogoś zdezorientowanego. Potem jego ramiona zadrżały i po chwili wybuchnął śmiechem.

– Wiesz doskonale, jak można sprowadzić mężczyznę na ziemię – powiedział oskarżycielskim tonem, niemal dławiąc się śmiechem. – I na kolana.

– Och, Jake, tak mi przykro. – Skruszona Sarah pogłaskała go po policzku. – Wcale nie chciałam wszystkiego zepsuć.

Uśmiechnął się.

– Zepsuć? – Pocałował ją gwałtownie i usłyszał, jak jęknęła z rozkoszy. – Niczego nie zepsułaś, kochana.

Żeby to udowodnić, przysunął biodra blisko do jej bioder.

Sarah zadrżała, ścisnęła mocniej ramiona Jake'a i w odpowiedzi również przywarła do niego biodrami. Ogarnęła ją nowa fala pożądania. Żarliwie szukała spragnionymi ustami warg Jake'a., – Chcesz więcej? – zapytał, całując ją delikatnie.

– Tak, tak – błagała, zatapiając paznokcie w ramionach kochanka. – Nie obchodzi mnie, czy dywan jest czysty, czy brudny.