Выбрать главу

Instynkt podpowiadał Jake'owi, że wreszcie wpadł na trop. Chwileczkę, zmitygował się. Nawet jeśli ci trzej to złodzieje, jaką, u diabła, rolę odgrywa w tym wszystkim Sarah? Nikt i nic nie przekonałoby Jake'a, że Sarah może być zamieszana w kradzieże czy w ogóle być nieuczciwa.

Pomyłka. Jake westchnął, a potem znieruchomiał na myśl o innej możliwości. A może Sarah coś widziała albo słyszała? Coś, co wskazywałoby na tych studentów jako sprawców przestępstwa?

Oczywiście, to tylko domysły, ale… cholera, myślał Jake, jest jakaś luka w tym rozumowaniu. Sarah była zdenerwowana w czwartek rano, a pierwszą kradzież zgłoszono w piątek. No cóż, to podważa całą logikę, pomyślał niechętnie, chyba… chyba że oni wcześniej też coś ukradli, tyle że poza okręgiem Sprucewood.

Trzeba koniecznie porozmawiać z Sarah, postanowił.

Zaklął na myśl, że musi czekać do kolacji. Włączył silnik, rozejrzał się i ruszył. Czekanie nie będzie łatwe, muszę jednak wykonywać swoje obowiązki, pomyślał.

Postanowił sprawdzić przed rozmową z Sarah meldunki o kradzieżach samochodów i części dokonanych niedawno, w okolicach Sprucewood.

Zrobiło się późno, nadchodził zmierzch. Sarah już dawno skończyła zajęcia; nie poszła jednak do domu. Siedziała nieruchomo w pokoju wykładowców; nie mogła opanować drżenia rąk.

Nie chodziło o poranny zamach na jej życie, choć właśnie otarcie się o śmierć zapoczątkowało zmianę, jaka w niej zaszła. Strach zmieniał się stopniowo w gniew.

Teraz, gdy zbliżał się wieczór, gniew osiągnął szczyt. Andrew Hollings, inteligentny student, który okazał się łajdakiem, usiłując popełnić morderstwo. Sarah nie miała wątpliwości co do jego zamiaru: na zimno zaplanował, że ją zgładzi.

Andrew próbował mnie zabić, pomyślała. Co gorsza, niewiele brakowało, a zabiłby Jake'a.

Trzeba przerwać przestępczą działalność tego studenta, myślała. Doszła do wniosku, że skoro tylko ona o wszystkim wie, ona jedna może to zrobić.

Potrzebuję dowodu, czegoś konkretnego, co mogłabym przedstawić policji, Jake'owi, myślała. To właśnie potrzeba zdobycia dowodu sprawiła, że Sarah nie poszła po zajęciach do domu.

Po odrzuceniu kilku nieudanych pomysłów doszła do wniosku, że może osiągnąć swój cel tylko w jeden sposób. Sposób ten przyszedł jej do głowy, gdy przypomniała sobie, jak Jake opowiadał o bracie, tajnym agencie policji działającym w Filadelfii.

Sarah podniosła słuchawkę telefonu i wykręciła numer sekretariatu uczelni. Po chwili zapisywała już w notesie adres Andrew Hollingsa. Uśmiechnęła się, wstała i wyszła z pokoju. Musiała szybko dotrzeć do domu i wyprowadzić z garażu samochód. Musiała zająć się obserwacją szajki przestępców.

Zadowolony z wyników lektury raportów, Jake wyszedł z budynku komendy policji i wsiadł do samochodu. Dowiedział się o dwóch kradzieżach części samochodowych. Pierwsza miała miejsce dziesięć dni wcześniej, w okolicach Valley View, druga w Filadelfii, w osiedlu Golf Acres, pięćdziesiąt kilometrów na zachód od Sprucewood.

Zdobył też inną cenną informację. Znał markę, model i rok produkcji czarno-srebrzystej furgonetki oraz… nazwisko i adres jej właściciela.

Andrew Hollings. Jake powtarzał sobie to nazwisko, wjeżdżając na parking przy barze, w którym jadał kolację. Na pewno sprawdzi dokładnie pana Hollingsa. Najpierw jednak musi porozmawiać z Sarah.

Ciemno, zimno i trochę niesamowicie, pomyślała Sarah. Coś z zaduszkowego nastroju, choć nie przebrałam się za zjawę, a tylko włożyłam dżinsy, kurtkę i wełnianą czapkę, żeby ukryć włosy. Może powinnam kupić po drodze czarną maskę?

Roześmiała się cicho i spojrzała przez przednią szybę na duży wiktoriański dom, w którym mieścił się akademik.

Andrew mieszkał razem z dwoma kolegami. Czarno-srebrzysta furgonetka stała zaparkowana przy krawężniku przed budynkiem.

Robię z siebie wariatkę, pomyślała Sarah, usadawiając się wygodniej na siedzeniu swego małego samochodu. A jeśli przesiedzę tu całą noc i nic się nie wydarzy? Co potem zrobię?

Nieważne, wcześniej zamarznę tu na śmierć, pomyślała.

Gdzie ona, u diabła, jest? zżymał się Jake. Usłyszał w słuchawce już dwunasty sygnał. Po piętnastym zrezygnował z kolacji i ruszył biegiem do radiowozu.

Jest już po siódmej, a Sarah nie wspominała, że gdzieś się tego dnia wybiera. Gdzie ona jest?

U przyjaciółki. Na zebraniu. Robi zakupy. Weź się w garść, Wolfe, powiedział sobie, tłumiąc panikę, jaka zaczęła go ogarniać. Sarah może wychodzić z domu. Jest przecież dorosła. Z tego, że wyznali sobie miłość, nie wynika, że musi uzgadniać z nim swój każdy krok. Nie są przecież do siebie uwiązani.

Muszę poczekać do jutra, do jej telefonu, powiedział sobie. Wytrzymam. U diabła, nie znoszę czekania. Nie zniosę, zwłaszcza dziś. Zaklął. Postanowił pojechać pod adres, który dostał na posterunku. Nic się nie działo, radiostacja milczała… na razie. Jake miał zapas czasu, wynikający z przerwy na kolację. Obejrzę sobie miejsce, w którym mieszka ten Hollings, postanowił.

Sarah nie mogła już dłużej zwalczać silnej pokusy. Postanowiła włączyć silnik, choćby na krótko, żeby zaczęło działać ogrzewanie. Nie odrywając wzroku od wejścia do budynku, sięgnęła do stacyjki. Zamarła, gdyż w tym właśnie momencie ujrzała w drzwiach Andrew Hollingsa i jego przyjaciół. Wyszli i ruszyli do furgonetki.

Oddychając płytko, nierówno, Sarah patrzyła, jak zajmują miejsca w samochodzie. Rozbłysły reflektory; furgonetka ruszyła. Sarah zawahała się, a potem dygocącymi palcami włączyła silnik. Powoli, żeby utrzymać odpowiednią odległość, ruszyła i pojechała za furgonetką.

Jake zatrzymał samochód przy skrzyżowaniu, w pobliżu budynku akademika. Po chwili zobaczył, że trzej mężczyźni wsiadają do furgonetki i odjeżdżają.

Interesujące, mruknął, gdy czarno-srebrzysty samochód mijał skrzyżowanie. Sięgnął do tkwiącego w stacyjce kluczyka, gdy nagle dojrzał mały samochód, który najwidoczniej ruszył w ślad za furgonetką.

Bardzo interesujące. Jake włączył silnik, ruszył i skręcił za rogiem, zajmując ostatnie miejsce w dziwnej kawalkadzie pojazdów.

Furgonetka minęła obwodnicę i wyjechała z miasta. Za rżyskiem skręciła w boczną, nie oświetloną drogę. Zatrzymała się koło starej, zrujnowanej stodoły. Drugi, mniejszy samochód pojechał dalej.

Jake znał to gospodarstwo i budynek, który był już właściwie tylko połową stodoły; druga połowa spłonęła kilka lat wcześniej.

Co robią studenci w jakiejś starej stodole? zadał sobie pytanie Jake, mimo iż sądził, że zna odpowiedź. W końcu pół stodoły to lepsze niż nic, gdy chce się ukryć jakiś trefny towar.

Westchnął, myśląc o bezczelności młodzieńców. Zatrzymał samochód na poboczu, chwycił mikrofon krótkofalówki, złożył zwięzły raport i wysiadł. Poruszając się cicho, podszedł do stodoły. Rozpiął kaburę policyjnego rewolweru… tylko tak, na wszelki wypadek.

Sarah rozejrzała się, żeby zapamiętać miejsce, w którym furgonetka zjechała z szosy. Nie skręciła od razu za nią, lecz przejechała jeszcze jakieś pół kilometra. Zawróciła na wąskiej drodze, odnalazła zapamiętane miejsce i zatrzymała samochód. Z szybko bijącym sercem wysiadła. Zawahała się, widząc leżący na ziemi solidny drąg. Przystanęła i podniosła go. Może będę musiała się bronić? pomyślała nieco histerycznie. Ruszyła ostrożnie w kierunku stodoły.