Выбрать главу

Jest drugą pestką w jabłku. Osobną energią o wielkim oddziaływaniu. Z pestek wyrasta jabłko.

ON: Piotr Pietucha (Wodnik)

Skąd się w twoim życiu wzięła Manuela?

Mogę odpowiedzieć najprościej – wzięła się ze snu. Ale to dłuższa opowieść. Najpierw śniła mi się jako promienna postać kobieca, która mnie do siebie przyzywa. Byłem wtedy sam, po nieudanych związkach, cierpiałem, tęskniłem i wyobrażałem sobie, że może jest ktoś, kto na mnie czeka, kto mnie pokocha. I wtedy wpadł mi w ręce „Ex Libris”, nieistniejąca już dziś gazeta literacka, a w niej fragment prozy Manueli. Ten tekst zrobił na mnie niesamowite wrażenie. Parę tygodni później zobaczyłem zdjęcie Manueli w jakimś kolorowym piśmie. Bardzo mi się spodobała. Wyciąłem to zdjęcie, powiesiłem sobie na ścianie i tak się wpatrywałem w nią, jak jakiś czarownik wudu albo stuknięta nastolatka. I wtedy zaczęła mi się śnić obsesyjnie, co noc. Skończyłem właśnie czterdzieści lat, przechodziłem kryzys duchowy i dostawałem lekkiego fioła. Trzeba było coś z tym zrobić, uzewnętrznić te emocje. Napisałem więc do niej list, wysłałem na adres redakcji.

Co napisałeś w tym liście?

To był list nawiedzonego maniaka, bardzo długi, oniryczny, do bólu szczery i chyba odważny, bo przecież ja nic o niej nie wiedziałem, poza tym, że jest młodą pisarką z Paryża. Po tygodniu dostałem od niej odpowiedź, taką zwyczajną, żywą, sympatyczną. Byłem zachwycony. I przekonany, że to jest właśnie ta kobieta, na którą czekałem.

Uwierzyłeś, że jesteście sobie przeznaczeni?

Oczywiście. Później dostałem nawet potwierdzenie. Potwierdził to Helge – słynny islandzki szaman i jasnowidz. Dowiedzieliśmy się, że jesteśmy karmiczną parą, która jest ze sobą od czternastu wcieleń. Na ogół byliśmy małżeństwem, raz byłem jej ojcem, a najpiękniejszy związek mieliśmy, kiedy ja byłem mnichem, a Manuela mniszką. Byliśmy bez pamięci w sobie zakochani. W obecnym wcieleniu moją duchową karmą jest opiekowanie się Manuela, bycie jej rycerzem, który będzie jej strzegł przed szatanem. Helge przez godzinę, w transie, z zamkniętymi oczami, opowiadał nam o nas, o naszej przyszłości i przeszłości. Że ona pochodzi pierwotnie z Merkurego, a moja pierwsza inkarnacja jest z Tybetu, że byliśmy artystami, a ja kiedyś biskupem Canterbury i tak dalej. Fascynujące rzeczy.

Nie mieliście nigdy wątpliwości, że jasnowidz nabujał i nazmyślał?