Выбрать главу

Helge spotkał nas pierwszy raz w życiu. A opisał dokładnie mojego nieżyjącego już ojca, znał imiona rodziców Manueli. Byliśmy tym zaszokowani. Ja sobie czasem żartuję, że ten Helge to mój były pacjent, którego przekupiłem, żeby Manueli namącił w głowie po to, aby była mi posłuszna. A mówiąc serio – spotkanie z jasnowidzem było dla nas obezwładniającym przeżyciem. Od tamtego momentu zaczęliśmy lepić gniazdo, z pełnym przekonaniem, z ufną pewnością, że tak właśnie ma być.

A jak było wcześniej?

Wcześniej wydawało się, że się zatracamy w tym związku. To było za silne. Wchodziliśmy w taką symbiozę, że już nie wiadomo było, gdzie jestem ja, a gdzie ona, to był jakiś androginizm. Chyba ze dwa razy próbowaliśmy boleśnie oderwać się od siebie, bo to się stawało zbyt zniewalające. A my oboje bardzo kochamy wolność. Jesteśmy też skrajnymi indywidualistami i źle nam było w związkach. A teraz idzie nam świetnie.

Jak wam się udaje pogodzić tak mocno przeżywany związek z wielką potrzebą wolności?

Myślę, że w obszarach duchowych i intelektualnych jesteśmy bardzo do siebie podobni. Naszą bazą jest głęboka duchowa przyjaźń. Doskonale się rozumiemy, nie musimy niczego przed sobą udawać, każde z nas może być sobą, może się realizować. Wiele razem przeżyliśmy, powiedzieliśmy sobie miliony słów, zjeździliśmy razem kawał świata.

A jak wygląda wasza osiadła, szwedzka codzienność?

Ta codzienność jest dość zwyczajna, choć nie do końca. Nie mamy tradycyjnie określonych ról – co należy do mężczyzny, a co do kobiety. Manuela jest przede wszystkim artystką, a ja pilnuję, żeby były płacone rachunki. Ja częściej gotuję, bo jej nie bardzo to wychodzi, ja też piorę, bo ona, choć maluje cuda na jedwabiu, słabo rozróżnia kolory, gdy trzeba wrzucić ubrania do pralki. Kiedy ona prała, mieliśmy wszystko szare. Zakupy robimy wspólnie, ona bardziej sprząta, o kwiaty w ogrodzie też dbamy wspólnie. Wyłącznie ja prowadzę samochód, bo Manuela nie ma prawa jazdy. Ona lubi być wożona, a ja lubię ją wozić. Nasze jazdy samochodem są upojne: kiedy podróżujemy, Manuela czyta mi na głos jakieś świńskie książki albo tłumaczy z francuskiego mądre dzieła.

„Macie takie same wzroki”, powiedziała twoja córka, gdy zobaczyła zdjęcie Marnieli. Tak napisałeś w swojej książce. Myślisz, że rzeczywiście patrzycie tak samo?