Выбрать главу

Nocą w sypialni słyszę głos, ze mnie: „Mamusiu!”. Piotr w pokoju obok ogląda telewizję, jestem sama. Jeszcze odróżniam halucynacje od realności, na pewno słyszałam wołanie. Piotr nie wierzy, gasi mi światło, zawija w kołdrę i radzi odpocząć. Ktoś powiedział do mnie: „Mamusiu!” Ten zaledwie centymetr z bijącym serduszkiem.

Rozpieszczam Go, podjadając sery, owoce, podgryzam nawet kiełbasę. Przez dwa miesiące zwalczałam cztery centymetry czegoś, co rozpanoszyło się w środku mnie. Wyobrażałam sobie, jak maleje, znika. Teraz szykuję miejsce na ten Centymetr, rozrastający się w brzuchu, głowie, mojej przyszłości.

Koniec sierpnia

8. tydzień:

Dziecko jest wielkości ziarna fasoli 14 – 20 mm. Na twarzy widać dziurki nosa. Tworzą się uszy. Palce są jeszcze ukryte w fałdach skóry. W sercu rozwijają się zastawki. Doskonalą się płuca.

O trzeciej kończę pisać ostatnią stronę Miasteczka, cudem zdążyłam. O czwartej na lotnisko. Żegnamy się, Pietuszka żegna nas dwoje: „Dbaj o Połę”. Upieram się, że będzie Nana albo Lula.

– Ty wybrałeś nazwisko, zostaw mi imię.

– Żadna Lula.

– A Pola to ma na pewno przylizane jasne włosy, przedziałek pośrodku i perkalową sukienkę – wybrzydzam.

– Właśnie, od razu się ją widzi.

– Przegadamy – wiem, nikomu nie podoba się Lula, może uda mi się z Naną, mamy na to pół roku. Jeżeli będzie chłopiec – też jak najprościej: Teo.

Pietuszka wyczuwa dziewczynkę.

Celnik przegania nas do wyrysowanej na podłodze zagrody z żółtym napisem PUSS – całowalnik. Natychmiast przechodzi nam czułe natchnienie.

Do odlotu zostało pół godziny. Z baru przepłoszył mnie papierosowy dym. Łażę po zatłoczonym korytarzu, chroniąc się przed buchającymi z free shopu perfumami. Jest kącik dla palaczy, dla zjadaczy sushi, a nie ma bezwonnego kąta dla takich psów jak ja. Wyczuwam cienie zapachów, ich prawdziwe intencje ukryte pod kwiatowym bukietem perfum. Słodkości ulatują z flakonów szybciej niż z obietnic pijaka i zostaje to, co na dnie – alkohol. Nie wiem, gdzie się schować. Z nosa pocieknie mi zaraz krew. Perfumowany smród przeżarł gardło.