A nie zdali sobie z tego sprawy wcześniej dlatego, że więź z człowiekiem musiała funkcjonować poprzez zmysł empatyczny, który nadal był w pełni sprawny. Ponieważ nie potrafili rozmawiać ze sobą telepatycznie, a na Hadesie nie było innego treecata, Nimitz po prostu nie wiedział, że cokolwiek stracił, gdyż zmysłu telepatii nie miał okazji użyć przez cały ten czas.
Aż do momentu gdy odezwał się do Samanthy i stwierdził, że ta go nie słyszy.
— Honor?
Uniosła głowę, słysząc cichy i zatroskany głos matki.
Allison klęczała z twarzą ściągniętą niepokojem i troską.
— Co się stało? — spytała miękko.
— To, że… — Honor zmusiła się do milczenia i uporządkowania myśli, po czym zaczęła jeszcze raz: — W systemie Barnett, w bazie na planecie Enki, gdy Ransom oznajmiła, co chce z nami zrobić, kazała ubekom zabić Nimitza. Nie mieliśmy nic do stracenia, więc…
I jej głos się załamał.
— Więc zaatakowali strażników — dokończył LaFollet.
Honor dopiero w tym momencie zdała sobie sprawę, że klęczy obok niej, bo znajdował się z lewej strony, toteż nie dostrzegła go.
— To musiało być wtedy, milady — dodał Andrew, gdy spojrzała na niego. — Ten cios kolbą.
— Musiało — przytaknęła.
Nie zaskoczyło jej, że domyślił się, co zaszło. Natomiast wyraźnie czuła dezorientację pozostałych. Na wyjaśnienia będą musieli jeszcze poczekać; teraz postawiła nosidło na podłodze, umożliwiając Nimitzowi wyjście. Burza emocji szalejąca w umysłach obojga była ważniejsza od wszystkiego innego. Nimitz wygramolił się na zewnątrz i usiadł naprzeciwko Samanthy, wtulając nos w jej szyję. A ona zaczęła mruczeć tak głośno, że wszyscy wyraźnie to słyszeli. Objęła go ogonem i cały czas gładziła obydwoma chwytnymi łapami.
Honor z trudem oderwała wzrok od zdeformowanego ciała treecata i spojrzała w pełne troski oczy matki. Allison nadal nie rozumiała.
— Nikt nie był pewien, czy treecaty są prawdziwymi telepatami… aż do tej chwili — powiedziała cicho. — Są. Kiedy ten ubek go uderzył, musiał uszkodzić coś, dzięki czemu mogą telepatycznie rozmawiać, bo Samantha go nie słyszy. Odbiera jego uczucia, ale nie może odebrać myśli.
— Nie może? — dobiegło z góry.
Honor uniosła głowę — nad nią stał ojciec z obydwoma niemowlakami i ze zmarszczonym czołem przyglądał się Nimitzowi.
— Z tego, jak siedzi, wnioskuję, że dostał kolbą prawie dokładnie w środkową miednicę — ocenił.
— Trochę z tyłu i z prawej, milordzie. Tak przynajmniej sądzimy, bo nikt tego dokładnie nie widział — odparł LaFollet. — Fritz Montoya mógłby to precyzyjnie określić, ale w mojej ocenie cios trafił z góry pod kątem około siedemdziesięciu stopni.
Alfred Harrington pokiwał powoli głową.
— To by pasowało — mruknął.
Wyraz twarzy miał nieobecny, co oznaczało, że intensywnie myśli.
Potem potrząsnął głową i już przytomniej spojrzał na córkę.
— Od paru wieków zastanawiamy się, dlaczego treecat ma w każdym biodrze węzeł tkanki nerwowej. Istnieje teoria, że to swego rodzaju pomocnicze mózgi, gdyż są wystarczająco duże i mają odpowiednio skomplikowaną budowę. To mogłoby wytłumaczyć fakt, że istoty o tak małej masie ciała są tak inteligentne. Naturalnie istnieją też inne teorie, jak na przykład taka, że choć węzły te pod wieloma względami przypominają mózg, w innych jednak znacznie się od niego różnią, toteż powinny spełniać inną funkcję. Zostały dokładnie zbadane strukturalnie, ale nigdy nie zdołano powiązać ich z żadną konkretną funkcją. No, ale nikt nie miał do pomocy takiego eksperta w dziedzinie treecatów jak ty. Teraz, jak sądzę, wiemy już, do czego służy przynajmniej jeden z tych superwęzłów.
— Chcesz powiedzieć, że w środkowym biodrze mieści się nadajnik telepatyczny?
— Na to wygląda. Samantha nie może go usłyszeć, ale on ją tak, zgadza się?
— Tak mi się wydaje. Trudno w tej chwili mieć pewność, bo gdy zrozumiał, że ona go nie odbiera…
— Zareagował tak, jak ja bym zareagował na jego miejscu — przerwał jej ojciec. — Trudno mu się dziwić. Zastanawiałem się nieraz, co stałoby się z teleempatą, który nagle stwierdziłby, że jest sam, odizolowany od pozostałych i zamknięty w swoim małym świecie. Nadal nie wiemy nawet drobnej części tego, co powinniśmy wiedzieć o treecatach, ale jedno nie ulega wątpliwości — są empatycznie i telepatycznie cały czas połączone ze sobą — i w mniejszym stopniu — z adoptowanymi ludźmi. Te połączenia istnieją od zawsze, od chwili narodzin, i dla nich musi to być coś tak naturalnego jak oddychanie. A teraz…
Alfred potrząsnął głową, nie kończąc, a Honor przytaknęła milcząco. Zaskoczyło ją, jak dokładnie ojciec opisał coś, czego sam nie doświadczył i co znał jedynie z teorii.
— Jeżeli mam rację — podjął Alfred Harrington — i powodem były opisane przez was obrażenia, to Nimitz nie jest pierwszym, któremu coś podobnego się przytrafiło. Nie mówię, że wiele, ale przynajmniej kilka treecatów musiało odnieść wcześniej podobne urazy i przeżyć. Teoretycznie muszą więc wiedzieć, że coś takiego może przytrafić się każdemu z nich, i na pewno jest to jedna z rzeczy, której najbardziej się boją. To, jak sądzę, dodatkowo wpłynęło na reakcję Nimitza, gdy zrozumiał, że właśnie coś takiego stało się jego udziałem…
Potrząsnął głową i spojrzał ze współczuciem na przytulone do siebie treecaty.
— Możemy mu jakoś pomóc? — spytała Honor z dość dziwną intonacją.
LaFollet spojrzał na nią zaskoczony i dopiero po parunastu sekundach go olśniło. Alfred Harrington był jednym z czterech lub pięciu najlepszych neurochirurgów w Gwiezdnym Królestwie Manticore. To nie córka prosiła ojca o duchowe wsparcie, to pacjentka pytała lekarza, który odbudował nerwy w połowie jej twarzy i zainstalował jej cybernetyczne oko, czy przypadkiem nie zdoła dokonać jeszcze jednego cudu.
— Nie wiem, słonko — przyznał szczerze. — Zwracałem baczną uwagę na wszystkie informacje medyczne dotyczące treecatów, odkąd Nimitz stał się częścią naszej rodziny, ale specjalizuję się w ludzkim układzie nerwowym. Opieką nad istotami pochodzącymi ze Sphinksa zawsze zajmowali się weterynarze. Między układem nerwowym treecatów a naszym jest sporo różnic. Właściwe złożenie kości tak, by staw normalnie funkcjonował, nie będzie żadnym problemem, ale nie mam pojęcia, jak będzie to wyglądało przy nerwach. Po prostu jeszcze za mało wiem, ale zajmę się tym. I obiecuję ci… i Nimitzowi także, że jeżeli to uszkodzenie neurologiczne można naprawić, znajdę sposób, by to zrobić!
Honor przyglądała mu się uważnie przez sekundę lub dwie, wreszcie odetchnęła z lekką ulgą. Miała uzasadnione zaufanie do wiedzy medycznej obojga rodziców — zbyt wiele ich osiągnięć widziała i o zbyt wielu słyszała, by mogło być inaczej. Toteż skoro ojciec powiedział to, co powiedział, to nie było to uspokajające kłamstwo, tylko jego zawodowa opinia.
Poza tym nigdy dotąd nie złożył jej obietnicy, której by nie dotrzymał… i dlatego wiedziała, że i teraz tak będzie.
— Dziękuję, tato — szepnęła.
I poczuła ponownie otaczające ją ramiona matki.
Rozdział IV
— Nie wierzę, kurwa, nie wierzę! — warknęła towarzyszka sekretarz McQueen z taką wściekłością, że kilkoro obecnych drgnęło bojaźliwie. Powodem był nie tyle strach przed nią, ile świadomość, że tylko samobójca albo wariat odezwałby się w ten sposób do Roba Pierre’a czy Oscara Saint-Justa.