Выбрать главу

Pierwszy raz od wysadzenia Octagonu Oscar Saint-Just uśmiechnął się, pokazując zęby — natychmiast po eksplozji, nim jeszcze wysłał jednostki kurierskie do innych głównych systemów z ostrzeżeniem dla dowódców garnizonów Urzędu Bezpieczeństwa, uczynił coś innego. Pchnął kuriera z rozkazem wykonania operacji „Hassan”. Mimo niewielkich szans na sukces operacja ta stała się naprawdę ważna, bo jeśli udałoby się spowodować choć w części takie zamieszanie wewnętrzne w szeregach Sojuszu, z jakim on miał do czynienia u siebie, powinno to wywrzeć duży i korzystny wpływ na przebieg wojny.

A jeśli się nie powiedzie, nie straci niczego istotnego.

Rozdział XXXVII

Od strony trawnika dobiegła nowa fala krzyków i śmiechów. Honor odwróciła się i uśmiechnęła szeroko, widząc, jak Rachel Mayhew skacze, po czym ląduje miękko, trzymając oburącz frisbee. Nimitz i Hipper podskakiwali na tylnych łapach jak na sprężynach, rozpościerając chwytne łapy i bleeknięciami zachęcając ją do rzutu. Rachel przekrzywiła głowę, przyjrzała im się i pokazała Hipperowi język, po czym cisnęła wirujący dysk Samancie. Ta złapała go z wyskoku i wylądowała kilka kroków przed szarżującymi Artemis i Farragutem, za którymi gnali Jason i Achilles. Samantha gwałtownie ominęła Artemis, przeskoczyła nad Farragutem i rzuciła frisbee Jeanette tuż przed tym, nim Jason i Achilles wpadli na nią, treecaty uznały bowiem frisbee za sport kontaktowy.

Frisbee leciało prosto ku Jeanette, ale nim jej palce go dotknęły, przemknął przed nią kremowo-szary pocisk. Togo porwał frisbee z tryumfalnym bleeknięciem i pognał przed siebie ścigany przez sześcioro młodych, w tym dwa ludzkie, oraz trzy dorosłe treecaty. Oddalające się krzyki mieszały się z bleeknięciami. Honor słyszała radosny chichot któregoś z gości. Odwróciła się i zobaczyła, jak Benjamin Mayhew potrząsa bezradnie głową.

— To wszystko twoja wina — oświadczył oskarżycielsko, ruchem głowy wskazując pandemonium przewalające się przez trawniki i rabatki otaczające Harrington House.

— Co? To, że przywiozłam tu treecaty?

— To też, ale przede wszystkim to, że przywiozłaś to cholerne frisbee. Ta zaraza opanowuje całą planetę! Przejście po lekcjach przez Central Park w Austin grozi śmiercią lub kalectwem. To ostatnie przy dużej dozie szczęścia.

— Przesadzasz, przecież to jest plastikowe i lekkie. A poza tym miej pretensje do Nimitza: to on ma fioła na punkcie frisbee, nie ja.

— Tak?! To kogo widziałem miotającego się po trawniku krótko przed twoim powrotem na Manticore? Jakaś wysoka, jednoręka kobieta uczyła Rachel, Jeanette, Theresę i Honor, jak się toto rzuca. W tym roku wróciła i każdej na Gwiazdkę dała po jednym!

— Pojęcia nie mam, o kim mówisz — oznajmiła Honor, wcielenie urażonej niewinności. — Chyba ci się coś pomyliło, bo o ile wiem, nie ma wysokich graysońskich kobiet.

— Jedną taką znam i mówię ci, że ledwie się pojawiła, zaczęły się problemy — oświadczył z kamienną twarzą Protektor. — To, co się tam wyrabia, spowodowałoby apopleksję u każdego uczciwego konserwatysty. Gdyby na przykład był tu Mueller, bez wątpienia zalałaby go taka nagła krew, że wpłynąłby na niej do grobu!

Tam zaś wyrabiał się dalszy ciąg rozgrywki — dwie starsze córki Benjamina zapędziły wreszcie Togo do narożnika, ale nim go dopadły, przekazał celnym rzutem frisbee Farragutowi. Ostatnia uwaga Protektora wywołała złośliwe uśmiechy większości obecnych.

— Możecie się śmiać, bezwstydnicy — dodał Benjamin. — Heretykom i poganom wolno. Ja zaś jako lenny władca i Protektor Muellera muszę przestrzegać tradycji i żałować, że go szlag trafił. Co niestety nie nastąpiło!

Ostatnie zdanie powiedział już bez śladu wesołości, psując nastrój, ale to nikogo z obecnych nie zdziwiło, a najmniej Honor. Odruchowo spojrzała na drugi koniec trawnika, gdzie przy ocienionym drzewami stoliku siedziały Katherine i Elaine Mayhew. Katherine trzymała na kolanach pierwszego męskiego potomka rodu Mayhew — Bernarda Raoula, który wreszcie zastąpił Michaela, brata Benjamina, w roli następcy. Ku olbrzymiej uldze Michaela zresztą. Natomiast Elaine czytała głośno dwóm słuchaczkom: Honor i Alexandrze Mayhew.

Alexandra miała dwadzieścia jeden miesięcy i była całkowicie szczęśliwa, leżąc w podróżnej kołysce i słuchając głosu matki. Honor natomiast była zdecydowanie nieszczęśliwa — niedawno obchodziła siódme urodziny i zdecydowanie wolałaby ganiać po trawniku wraz z resztą. Niestety, poszła śladem sióstr i prawą rękę miała unieruchomioną na temblaku, co skutecznie eliminowało ją z zabawy. Złamanie było proste, a młody organizm i przyspieszone leczenie gwarantowały, że za około tydzień będzie jedynie wspomnieniem. Ale graysońscy konserwatyści i tak mało hurtem nie pomdleli, gdy dowiedzieli się, że najmłodsza chodząca córka Protektora złamała rękę, włażąc na najwyższe drzewo rosnące na terenie otaczającym pałac. Był to dla nich oczywiście kolejny dowód „złego wpływu matki chrzestnej”, czego nie omieszkał wykorzystać Mueller. Honor uśmiechnęła się na wspomnienie, ile wysiłku kosztowało go danie tego publicznie do zrozumienia. Myśl o Muellerze wywoływała zresztą nie tylko w niej niezbyt przyjemne uczucia — Benjamin reagował na jego nazwisko jeszcze gorzej i znacznie ostrzej niż na większość wzmianek o konserwatystach, ale panował nad emocjami w sposób godny podziwu i nawet Nimitz nie był w stanie dokładnie zorientować się, o co chodzi. Protektor bowiem był zdecydowany nie rozmawiać o tym, a raczej nie rozmawiać z nią o Muellerze, i starał się o tym także nie myśleć, co nasilało zaniepokojenie Honor.

— Może jesteśmy bezwstydnymi poganami, ale mieszkamy tu wystarczająco długo, by wiedzieć, że Mueller nie wypowiada się w imieniu większości mieszkańców Graysona — odezwała się kontradmirał Marynarki Graysona Harriet Benson-Dessouix.

Zawtórowały jej potakujące gesty siedzących przy stole na trawie.

— W imieniu większości nie — zgodził się Benjamin. Ale niestety w imieniu znacznej części, sądząc z sondaży.

— Jeśli Wasza Miłość raczy wysłuchać opinii niewiernego, to jestem zdania, że zbyt wielką wagę przykładamy do wyników sondaży i badania opinii publicznej — ocenił wiceadmirał Alfredo Yu.

Yu był zastępcą dowódcy Protektor’s Own, a ponieważ formacją oficjalnie dowodziła Honor, de facto był jej dowódcą. A jednostka ta stawała się ważniejsza, niż Honor pierwotnie przewidywała, ponieważ Protektor zdecydował się poważnie ją rozbudować. Oprócz wszystkich okrętów wchodzących w skład Floty Elizjum, od których wszystko się zaczęło, w jej skład została włączona eskadra superdreadnoughtów rakietowych — pierwsze trzy już odbyły próby odbiorcze. Dwa następne miały je przewidziane za tydzień, a reszta w ciągu miesiąca. Do tego należało dodać „stosowne elementy osłony”, jak to ładnie ujęto w rozkazie. A na dodatek w stoczniach Królestwa Manticore zamówiono już pierwsze dwa lotniskowce.

— Nie jestem pewna, czy masz rację — sprzeciwiła się komodor Cynthia Gonsalves. — Wygląda na to, że opozycja zwiększy liczbę posłów o, zdaje się, dwunastu, tak przynajmniej mówiono w zeszłotygodniowych wiadomościach.

— Mówiono o czternastu — poprawił ją kapitan Warner Caslet. — Choć według mnie to zawyżona ocena, bo podana przez Cantora, a wiadomo, że oni siedzą w kieszeni u Muellera czy się do tego przyznają, czy nie. Od samego początku niezwykle optymistycznie oceniają szansę opozycji.