Выбрать главу

— To prawda. Nie powiedziałem, że tego nie zamierzają, tylko że nie ma na to żadnych dowodów, a to nie to samo.

— Jedynie dlatego nie ma, że nie szukaliśmy tam, gdzie trzeba, albo nie robiliśmy tego z wystarczającym zdeterminowaniem — odparł Baird nie tylko z pewnością siebie, ale wręcz z tryumfem w głosie.

— Szukaliśmy tak dokładnie i długo, jak mogliśmy — oznajmił Mueller, czując rosnący gniew.

— Nie, lordzie Mueller — sprzeciwił się Baird jeszcze bardziej zdecydowanie. — Ale będziemy. I właśnie dlatego poprosiłem pana o spotkanie.

— Co pan przez to rozumie? — spytał Mueller tak ostro, że kapral Higgins położył dłoń na rękojeści pulsera.

— Chodzi mi o to, lordzie Mueller, że potrzebujemy pańskiej pomocy w uzyskaniu tego dowodu.

— Przecież użyłem już wszelkich dostępnych mi środków!

— Jesteśmy tego świadomi, ale otworzyła się nowa możliwość. Z pańską pomocą.

— Jaka nowa możliwość? — Mueller z trudem zapanował nad chęcią wyrzucenia obu, ale przeważyła ciekawość.

— Plan jest prosty, a swoistą ironią losu jest to, że możliwy do wykonania dzięki wizycie Królowej Elżbiety.

— Proszę łaskawie przejść do rzeczy — ponaglił go Mueller.

— Naturalnie. Zakładając, że Protektor zamierza wystąpić z propozycją przyłączenia Graysona do Królestwa, idealnym czasem do przedyskutowania całej sprawy będzie jej wizyta. Przywozi ze sobą ministra spraw zagranicznych, co jedynie wzmaga podejrzenia, jako że earl Gold Peak musi brać udział w każdych negocjacjach tego typu. Zgodzi się pan ze mną?

Baird uniósł uprzejmie brwi i czekał, toteż Mueller kiwnął głową. Sam doszedł co prawda do wniosku, że Protektor tego nie planuje, ale przyznawał, że gdyby było inaczej, wizyta byłaby doskonałą okazją do ustalenia wszelkich szczegółów.

— Wierzymy także, że cały pomysł przyłączenia jest jedynie wybiegiem mającym odwrócić uwagę od prawdziwego celu Protektora, jakim jest dalsza eskalacja reform mających na celu ostateczne odebranie władzy patronom i ograniczenie roli Kościoła, by zrobić z nas społeczeństwo na obraz i podobieństwo społeczności Królestwa. A skoro tak, to w prywatnych rozmowach muszą te tematy poruszyć. Gdybyśmy byli w stanie je nagrać, mielibyśmy dowód, którego nie da się podważyć.

— Nagrać ich rozmowy? — Mueller usiadł prosto i roześmiał się chrapliwie. — Fakt, nagrania prywatnych rozmów Protektora z Królową Manticore byłyby skarbnicą wiedzy. Tylko że nie ma fizycznej możliwości umieszczenia pluskwy.

— Myli się pan — powiedział dziwnie miękko Baird. — Taki sposób istnieje, tylko potrzebujemy do jego realizacji pańskiej pomocy.

— O czym pan mówi?!

— Po przybyciu Królowa i Cromarty wezmą udział w obradach Konklawe. Będą wówczas kwieciste przemówienia i rozmaite inne formalności. Pan jako lider opozycji oczywiście zostanie im przedstawiony. I właśnie wtedy sprezentuje pan każdemu z nich kamień pamięci.

— Kamień pamięci? — powtórzył Mueller całkowicie zaskoczony pomysłem.

Kamienie pamięci były, można rzec, elementem odwiecznej tradycji. Pomimo prymitywizmu technicznego mieszkańcy Graysona najwcześniej, jak się tylko dało, podjęli loty w kosmos. Trwały one dłużej, niż istniało Królestwo Manticore, ponieważ jedynie coraz większe wykorzystywanie źródeł surowców pozaplanetarnych i stacji orbitalnych pozwalało wyżywić ludność i rozbudowywać przemysł. I tylko dzięki temu byli w stanie rozwijać myśl techniczną, a potem całą gospodarkę po przystąpieniu do Sojuszu.

Podbój i wykorzystywanie przestrzeni wewnątrzsystemowej nie mogły się oczywiście obyć bez ofiar. Mueller nie miał pojęcia, ilu mieszkańców Graysona zginęło w kosmosie czy to na skutek wypadków, czy nieustających wojen z Masadą, ale musiało ich być naprawdę wielu. Dlatego Grayson stworzył własny zwyczaj czczenia ich pamięci.

Kamienie pamięci były nieobrobionymi fragmentami asteroid, najczęściej żelaznych, ale nie było to regułą. Ten, kto chciał uczcić pamięć zabitych w kosmosie, nosił taki kamień przez sześć dni przy sobie, modląc się i medytując w wolnych chwilach nad tymi, którym żywi tak wiele zawdzięczają. Siódmego dnia, w którym Bóg odpoczywał, kamienie także kierowano na odpoczynek — zostawały wyrzucone po takiej trajektorii, by dotarły prosto do słońca. Naturalnie żaden tam nigdy nie dotarł, gdyż energia wypromieniowywana przez gwiazdę zmieniała je wcześniej w rój cząstek, które niosła ze sobą w głąb systemu na podobieństwo dusz zawsze zmierzających ku górze i rozświetlonych przez całą wieczność obecnością Boga.

Był to zwyczaj religijny zawierający w sobie wszystko co graysońskie i kultywowany zarówno przez konserwatystów, jak i radykałów. Od momentu rozpoczęcia wojny, gdy liczba zabitych zaczęła wzrastać, stał się jeszcze cenniejszy dla wszystkich mieszkańców planety.

Mueller o tym wiedział, tylko nie bardzo mógł zrozumieć, co kamienie pamięci mają wspólnego z podsłuchiwaniem Protektora… aż w końcu dotarło to do niego. Wytrzeszczył oczy i z trudem przełknął ślinę.

A potem powiedział, starannie dobierając słowa:

— Ufam, że nie proponuje pan tego, co podejrzewam. Nie wątpię, że jesteście w stanie umieścić odpowiednio małą pluskwę w kamieniu pamięci i zamaskować ją tak, by nie pozostał ślad, ale służby bezpieczeństwa i planetarne, i chroniące gości będą w stanie najwyższej gotowości i namierzyłyby je, gdy tylko zaczęłyby nadawać.

— One nie będą nadawać — poprawił go Baird. — Kamienie pamięci będą zawierały urządzenie nagrywające, ale nie transmitujące. Jeżeli kamienie zostaną ofiarowane publicznie, obdarowani będą musieli nosić je przez sześć dni zgodnie z tradycją. Dziennikarze już tego dopilnują, podobnie jak nadadzą transmisję na żywo z ich uwolnienia. Wie pan równie dobrze jak ja, jak długo trwa pokonanie drogi z orbity Graysona do słońca. Będziemy mieć aż za dużo czasu, by je przechwycić, gdy będą już na tyle daleko, by nikt się nimi nie interesował.

— Przechwycić? — powtórzył z niedowierzaniem Mueller.

Baird wzruszył ramionami.

— Będziemy wiedzieć, kiedy i gdzie zostaną wyrzucone w przestrzeń, więc obliczenie ich trajektorii i kursu umożliwiającego przechwycenie nie powinno być trudne. A na wszelki wypadek zostaną zaopatrzone w nadajniki podobne do będących na wyposażeniu kapsuł ratunkowych, tylko znacznie mniejsze. W odpowiedzi na kodowany sygnał zaczną nadawać własny sygnał o zasięgu paru tysięcy kilometrów umożliwiający bezproblemowe odszukanie ich.

— Obawiam się, że w tej kwestii jest pan znacznie większym optymistą niż ja — prychnął Mueller, ponownie żałując, że nie ma przy nim Hughesa. Sierżant mógłby mu powiedzieć, czy to, co właśnie usłyszał, było zgodne z prawdą czy też wyssane z palca… gdyby żył.

— Nasi ludzie zapewnili mnie, że to wykonalne i wcale nie takie trudne, jak mogłoby się wydawać — dodał David. — Ale żeby się udało, kamienie muszą zostać wręczone publicznie, i to przez kogoś na tyle ważnego, by nie dało się zignorować całej sprawy. Uznany przywódca opozycji jest taką właśnie osobą, a wizyta Królowej w Sali Patronów da panu doskonałą okazję.

— Nie zrobię tego! — oznajmił Mueller — Nie dość, że nie podzielam pańskiej pewności co do odzyskania urządzeń nagrywających, to przede wszystkim nie mogę ryzykować uczestnictwa w takim wariactwie. Jak pan sam powiedział, jestem oficjalnym przywódcą opozycji. Nie rozumiecie, jak katastrofalne skutki nie tylko dla mnie, ale dla wszystkich, którzy sprzeciwiają się systematycznemu niszczeniu naszego sposobu życia, miałoby odkrycie podsłuchu w „prezentach”, które osobiście wręczyłem Królowej Manticore i jej premierowi? Człowieku, toż to by zniszczyło moją wiarygodność wraz z wiarygodnością całej opozycji! Nie, dla czegoś takiego jak potwierdzenie plotek nie będę ryzykował wszystkiego, co przez tyle lat budowałem!