Выбрать главу

— Wszyscy potwierdzili otrzymanie danych, Gene? — upewnił się Tremaine, spoglądając na porucznika Eugene’a Nordbrandta, oficera łącznościowego Bad Penny.

— Aye, aye, sir. Wszystkie maszyny mają namiary i są gotowe do otwarcia ognia.

— Doskonale. Przełącz mikrofon na Audrey.

— Aye, aye, sir.

— Na mnie? — zdziwiła się chorąży Pyne. Tremaine uśmiechnął się.

— Jesteś oficerem taktycznym i ty to wymyśliłaś — wyjaśnił. — Coś ci się za to należy: ty wydasz rozkaz otwarcia ognia.

— Uh… aye, aye, sir. Dziękuję, sir!

— Podziękujesz, jak wszystko się uda — uciął Tremaine i spojrzał na Nordbrandta. — Gotów, Gene?

— Mikrofon otwarty, skipper — potwierdził zapytany. — Audrey ma głos.

Tremaine skinął głową i dał znak Pyne. Ta wzięła głęboki oddech i oznajmiła:

— Hydra Jeden do wszystkich. Tango! Powtarzam: Tango!

* * *

Towarzyszka komodor Gianna Ryan siedziała wygodnie rozparta w swoim fotelu na pomoście dowodzenia dreadnoughta Ludowej Marynarki Rene d’Aiguillon z nogą założoną na nogę i kubkiem gorącej kawy w ręku. MacGregor był ważnym systemem dla Ludowej Republiki, ale od lat nic ciekawego się w nim nie działo, miała więc prawo być zrelaksowana. System od dawna służył jako placówka wczesnego ostrzegania dla bazy DuQuesne, osłaniając północno-wschodnie podejście do systemu Barnett. Miał też zaskakująco dobrze rozwiniętą gospodarkę — przy populacji liczącej nieco ponad dwa miliardy i wielu latach biurokratycznych rządów był jednym z niewielu w Ludowej Republice, który rok po roku przynosił zyski zamiast strat. Pomimo to nigdy nie wyposażono go w sieć sensorów dalekiego zasięgu. Powód był prosty: cierpiąca na chroniczny brak gotówki Ludowa Republika nader niechętnie montowała tak kosztowne sieci wczesnego ostrzegania gdziekolwiek. Stacjonujące w systemie siły w ciągu ostatnich kilku lat były na dodatek stopniowo redukowane. Można to było zrozumieć, gdyż od czasu zdobycia przez Sojusz Trevor Star na tym odcinku frontu panował zastój. Drugim powodem była decyzja towarzyszki sekretarz McQueen o znacznym wzmocnieniu sił stacjonujących w systemie Barnett. Siły, jakimi w efekcie dysponował admirał Theisman, umożliwiały ruchomą obronę zarówno systemu Barnett, jak i otaczających go czterech systemów przesłonowych: MacGregor, Mylar, Owens i Slocum.

Zadaniem Ryan nie było odpieranie wszelkich ataków sił Sojuszu, a jedynie obrona go przed rajdami. Gdyby pojawiły się poważne siły wroga, miała natychmiast zaalarmować Barnett i unikać walki, ale pozostać w systemie, nękając najeźdźców i zbierając informacje, o ile oczywiście okazałoby się to możliwe.

Niestety — tak głosiła teoria, a praktyka wyglądała inaczej, ponieważ admirał Theisman nie dysponował siłami pozwalającymi na taki rodzaj obrony. Zwykła towarzyszka komodor naturalnie nie była informowana, jakie decyzje i dlaczego zapadały w Octagonie, ale wątpiła, by McQueen z radością zabrała admirałowi Theismanowi okręty, które wcześniej z takim trudem zdołała mu wysłać. Jeśli wierzyć plotkom, a te krążące w Ludowej Marynarce były zwykle zaskakująco bliskie prawdy, okręty te trafiły do 12. Floty, która na południowym skrzydle odnosiła sukces za sukcesem. Nawet jeśli tak było, takie osłabienie obrony systemu Barnett było ryzykownym posunięciem, bo pięć systemów łącznie stanowiło już łakomy kąsek.

Co prawda zdawała sobie sprawę, że Ludowa Republika przetrwa ich utratę, ale jak to trafnie któregoś dnia zauważył jej oficer wywiadu: „System tu, system tam i będziemy mieć do czynienia z całkiem poważnymi stratami terytorialnymi”. Mimo to nie…

Dalsze rozmyślania przerwał jej ostry dźwięk alarmu — kubek upadł na pokład, a Gianna Ryan zerwała się na równe nogi.

Był to bowiem alarm zbliżeniowy. Spojrzała na główny ekran taktyczny i zamarła, widząc setki czerwonych symboli mniej niż osiem milionów kilometrów od jej okrętów. Zbliżały się z prędkością dwudziestu pięciu tysięcy kilometrów na sekundę. Przemknęło jej przez myśl, że to, co widzi, jest niemożliwe, bo któryś z sensorów czy to sieci, czy niszczycieli eskorty powinien wychwycić napastników, ale odsunęła ją, bo zdawała sobie sprawę, że sensory i komputery nie kłamią…

A to oznaczało, że była skończona — i ona, i jej okręty, bo tylko dyżurna eskadra krążowników liniowych i trzy eskadry niszczycieli eskorty, które napastnicy jakimś cudem ominęli niezauważeni, miała czynne napędy. Inne pozostawały wyłączone, by była pewna, że żadne większe siły nie zdołają dostać się do systemu niezauważone mimo lepszych systemów elektronicznego maskowania, jakimi dysponował przeciwnik. Miałaby więc dość czasu na doprowadzenie wszystkich okrętów do stanu pełnej gotowości. Okazało się, że założenie było błędne, i teraz mogła jedynie bezsilnie obserwować zbliżającą się do dwóch bezbronnych eskadr pancerników i dreadnoughtów śmierć. Przy obecnej prędkości przeciwnik za mniej niż pięć minut znajdzie się w zasięgu dział, a w zasięgu rakiet już miał jej okręty od dobrej minuty, co…

— Nieprzyjaciel odpalił rakiety! — oznajmił ktoś z obsady pomostu.

* * *

Atak prowadziło 19. Skrzydło Tremaine’a, a za nim leciały 16. i 17. Skrzydła wyposażone w Ferrety. Salwa, którą odpaliły, była imponująca, gdyż po wystrzeleniu pierwszych rakiet przeszły na ogień ciągły, opróżniając magazyny amunicyjne najszybciej, jak się tylko dało. A na czele tej fali zniszczenia znajdowały się należące do systemu Ghost Rider rakiety zwane Dazzlerami i inne o nazwie Dragon’s Teeth. Choć miały mniejsze możliwości niż ich pełnowymiarowe odpowiedniki, i tak były znacznie paskudniejsze od wszystkiego, co dotąd posiadały na wyposażeniu kutry rakietowe.

Dazzlery były zagłuszaczami impulsowymi olbrzymiej mocy. Energii co prawda wystarczało im na ledwie parusekundową emisję, dlatego rakiety w salwie programowano na działanie kaskadowe, a nie równoczesne, ale dawały tak intensywny sygnał, że musiały oślepić każdą istniejącą kontrolę ogniową. Dragon’s Teeth leciały za nimi. Tremaine prywatnie uważał, że są najlepszym uzbrojeniem radioelektronicznym kutrów. Każda rakieta emitowała bowiem sygnał udający pełną salwę Ferreta i ściągała na siebie antyrakiety, których dzięki temu brakowało do niszczenia rzeczywistych rakiet z głowicami laserowymi.

Tym razem okazało się, że jedne i drugie nie były potrzebne, bo tylko jedna eskadra krążowników liniowych miała w pełni czynną obroną antyrakietową. Pozostałe okręty dopiero zaczynały uaktywniać sensory. Wyglądało na to, że tylko parę jednostek zdoła uaktywnić osłony przed dotarciem rakiet…

Krótko mówiąc, zaskoczył siły stacjonujące w systemie prawie tak jak Ludowa Marynarka komodor Yeargin w systemie Adler. Tyle że ten, kto tu dowodził, nie znalazł się w opałach przez własną głupotę — osłona niszczycieli i dyżurna eskadra krążowników liniowych były gotowe do akcji i nic większego od kutra nie zdołałoby niezauważenie zbliżyć się do sił głównych. I to kutrów nowej generacji wyposażonych w najnowsze systemy maskowania elektronicznego. Prawie zrobiło mu się żal oficera dowodzącego siłami Ludowej Marynarki.

Ale tylko prawie, bo musiał przeprowadzić atak i na tym się skupił. Obrona antyrakietowa zdołała zniszczyć mniej niż 3% rakiet, a 2700 pozostałych dotarło do celów i formacją okrętów przeciwnika zaczęły wstrząsać eksplozje.