Z punktu widzenia tego ostatniego argument był nieco naciągany, ale zawierał sporo prawdy, a Theisman miał rację, wskazując, że rozstrzelanie ich będzie miało przede wszystkim jeden skutek — każdy oficer Floty Systemowej zacznie się zastanawiać, kto będzie następny i kiedy przyjdzie jego kolej. Co, jak Theisman nie omieszkał zauważyć, raczej nie przyczyni się do uspokojenia nastrojów i skupienia się na ćwiczeniach. Taktownie nie dodał, że z pewnością nie przyczyni się do wzrostu lojalności wobec tego, kto wysłał pluton egzekucyjny.
Na Saint-Juście wywarły duże wrażenie zarówno argumenty, jak i odwaga admirała, który stanął w obronie podkomendnych w sytuacji, w której łatwo mógł do nich dołączyć. Rozważając zaś same argumenty, trudno było nie przyznać Theismanowi racji. Nawet jeśli nie miał jej w stu procentach, jedno nie ulegało wątpliwości. Wszyscy wiedzieli, jak poważnie Saint-Just rozważał rozstrzelanie Graveson i MacAfeego, by uzmysłowić wszystkim konieczność bezwzględnej lojalności w przyszłości. Fakt, że tego nie zrobił, mógł skutecznie przekonać tychże wszystkich, że nowy władca Ludowej Republiki Haven nie jest jednak bezwzględnym i żądnym krwi szaleńcem.
W tym jednak wypadku rzecz przedstawiała się inaczej.
— Ufam, że ta wypowiedź nie była zamierzona jako groźba, towarzyszu admirale — oświadczył chłodno Saint-Just. — A nawet gdyby była, to powinien pan być świadom, że zwrócono moją uwagę na pewne dowody związku Tourville’a, a być może i Giscarda ze spiskiem McQueen.
— Nie kwestionuję tego — odparł spokojnie Theisman, mając nadzieję, że nie widać, ile go ten spokój kosztuje. — Chciałbym natomiast zwrócić uwagę na dwie rzeczy, towarzyszu przewodniczący. Po pierwsze, wiele osób faktycznie wiernych Republice czy Komitetowi zrobiło lub powiedziało coś, co po próbie zamachu McQueen może zostać uznane za dowód nielojalności czy nawet zdrady. Nie twierdzę, że tak właśnie jest w przypadku tych dwóch oficerów, bo nie wiem, jaka jest prawda. Chciałem tylko zasygnalizować, że może ona tak właśnie wyglądać i ludzie nad tym właśnie będą się zastanawiać. Teraz druga sprawa. Jeśli obaj zostaną odwołani i zabici, to praktycznie wszystko, co dotąd zrobiłem z Flotą Systemową, zostanie zaprzepaszczone, ponieważ 12. Flota i jej dowódcy oraz ich sztaby uznawane są w całej Ludowej Marynarce za najlepsze. Po użyciu przez przeciwnika nowych systemów uzbrojenia powszechnie widzi się w nich jedyną nadzieję. I dlatego Giscard i Tourville są tak ważni dla morale całej Ludowej Marynarki. Ich likwidacja bez jednoznacznych i przekonujących dowodów, iż brali udział w spisku McQueen, spowoduje znaczne obniżenie tego morale. Nawet gdyby byli winni, egzekucja i tak wywrze złe wrażenie, a spora część korpusu oficerskiego, która już zaczęła się uspokajać, potraktuje to jako dowód, że nigdy już żaden zawodowy oficer nie zostanie obdarzony zaufaniem. Może to skłonić ich do podjęcia działań, które obu nam będą nie na rękę. Proszę dobrze zrozumieć: nie twierdzę, że nie są winni ani że ich egzekucja nie jest usprawiedliwiona. Twierdzę natomiast, że w obecnej sytuacji, gdy wszyscy są lekko spanikowani skutkami użycia przez Królewską Marynarkę nowych broni i tym, co wydarzyło się ostatnio w stolicy, zabicie ich może mieć znacznie gorsze konsekwencje niż przeczekanie. Jeśli zdołamy ustabilizować sytuację i spowolnić ofensywę przeciwnika, będę inaczej oceniał ten problem. Natomiast teraz zaniedbałbym obowiązki, gdybym pana nie ostrzegł, że ich egzekucja będzie miała poważny wpływ na lojalność i wartość bojową Floty Systemowej.
Theisman zamilkł i spokojnie czekał na reakcję. A groźny wyraz oczu Saint-Justa powoli niknął, w miarę jak ten analizował to, co usłyszał. Podejrzewał co prawda, że Theisman był przeciwny rozstrzelaniu obu także z prywatnych powodów, ale nie oznaczało to, że jego przewidywania co do możliwych reakcji Floty Systemowej były błędne.
— Co w takim razie pan by z nimi zrobił? — Ku swemu sporemu zaskoczeniu Saint-Just był autentycznie ciekaw odpowiedzi.
Theisman nie namyślał się przed jej udzieleniem.
— Zostawiłbym obu tak daleko od systemu Haven, jak to tylko możliwe. Prawdziwym kluczem do kontrolowania Republiki zawsze była stolica. Cokolwiek by obaj chcieli osiągnąć, niczego nie zdziałają, jeśli nie opanują Nouveau Paris. A nie będą w stanie tego zrobić, siedząc w okolicy Grendelsbane czy gdziekolwiek indziej na froncie. Poza tym udowodnili już, że są najlepszym zespołem dowódczym, i dlatego zleciłbym im spowolnienie ofensywy Royal Manticoran Navy. Nie wiem, czy skuteczniejsze byłoby zwiększenie nacisku na zdobycie Grendelsbane, bo zmusiłoby to przeciwnika do wzmocnienia obrony systemu kosztem operacji zaczepnej, czy też wycofanie ich z tego rejonu i postawienie na drodze White Havenowi, ale na pewno to właściwe zadanie dla nich.
— A jeśli im się uda, staną się bardziej popularni niż kiedykolwiek.
— Fakt — przyznał Theisman nieco uspokojony rzeczowością rozmówcy. — Z drugiej strony jeśli komuś się to nie uda, to ich ambicje przestaną mieć znaczenie, prawda?
Saint-Just uniósł pytająco brew, zamiast odpowiedzieć. Theisman zaś ponownie wzruszył ramionami i wyjaśnił:
— Zdaję sobie sprawę, że jestem tylko dowódcą Floty Systemowej, co ogranicza mój dostęp do informacji, ale z tego co mi wiadomo, Sojusz rozstrzeliwuje wszystko, co stanie mu na drodze. Jeśli więc moje zrozumienie sytuacji jest choćby częściowo prawidłowe — w rzeczywistości dzięki danym, do których miał dostęp LePic, było całkowicie prawidłowe, ale tego wolał rozmówcy nie uświadamiać — to nic, czym obecnie dysponujemy, nie zdoła powstrzymać przeciwnika przed dotarciem do Haven. Z drugiej strony Dwunasta Flota jest naszym najsilniejszym, najlepiej wyszkolonym i wyposażonym związkiem taktycznym. Jeśli ona nie zdoła powstrzymać White Havena, to nikt nie zdoła tego zrobić, a jeśli zdobędzie stolicę, to przegraliśmy wojnę.
I wstrzymał oddech, czekając na reakcję Saint-Justa. Ten jedynie pokiwał głową.
— Poza tym, towarzyszu przewodniczący, jest jeszcze jedno, co jak sądzę, powinien pan wziąć pod uwagę — dodał zachęcony brakiem gwałtownej reakcji Theisman. — Jak dotąd Dwunasta Flota straciła w walce dwóch dowódców zespołów wydzielonych. Nie istnieje żaden powód, dla którego nie mogłaby stracić trzeciego, albo i głównodowodzącego, zwłaszcza że będzie miała do czynienia z przeciwnikiem dysponującym nowymi, znacznie groźniejszymi rodzajami uzbrojenia.
Oczy Saint-Justa rozszerzyły się zauważalnie. Przyglądał się przez długą chwilę Theismanowi w milczeniu. W końcu powiedział:
— Mam nadzieję, że się pan nie obrazi, towarzyszu admirale, ale ostatnia wypowiedź wydaje mi się nieco podejrzana. Nie posądzałem pana o taką przewrotność, nie wykazywał jej pan zresztą dotąd, dlatego logiczne jest, że zastanawia mnie, dlaczego wysunął pan taką sugestię.