Выбрать главу

Fakt, że plan był skomplikowany, a im bardziej skomplikowany plan, tym większe ryzyko, że się nie powiedzie, ale jedynie on dawał szansę sukcesu przy zachowaniu w tajemnicy roli Ludowej Republiki Haven w operacji.

A co ważniejsze, jak dotychczas wszystko szło dobrze, gdyż rakiety leciały właśnie do ustalonych celów niczym wysłannicy zagłady.

* * *

Patrząc na zbliżające się rakiety, Honor poczuła na czole krople potu. Ogień kutrów, jak podejrzewała, okazał się nieskuteczny, a rakiety od trafienia dzieliły już tylko minuty. Jachty ustawiły się do nich ekranami i sygnały nadajników zostały odcięte. O czym nikt nie wiedział, ale nie miało to już znaczenia, bo komputery celownicze rakiet miały stałe namiary celów i nie potrzebowały sygnału nadajników, by w nie trafić. Rakiety zmieniły nieco kursy, by zaatakować z góry, ponad krawędziami dennych ekranów.

Honor jeszcze przez sekundę spoglądała na ekran, a potem podjęła decyzję.

— Grayson One, utrzymuj kurs i pozycję! — poleciła. — Pod żadnym pozorem bez mojego polecenia nie zmieniać kursu i nie obracać okrętu!

* * *

— Co do ku…?! — Alfred Willis ugryzł się w język, widząc, jak Jamie Candless daje nagle całą naprzód.

— Co się dzieje, Alf? — warknął Hines. — Mów, człowieku!

— To… to lady Harrington, skipper — powiedział chrapliwie Willis. — Chce staranować rakietę celującą w Grayson One!

— Co?!

* * *

— Słodka godzino! — jęknął kapitan Leonard Sullivan, dowodzący Grayson One, wpatrując się w ekran z przerażeniem i nadzieją równocześnie.

Statek lady Harrington przyspieszał tak gwałtownie, jak nie byłby w stanie nawet kuter rakietowy nowej generacji, i zbliżał się coraz bardziej do burty Grayson One, lecąc pod kątem dziewięćdziesięciu stopni, tak że jego ekrany ustawione były prostopadle do ekranów jachtu. Inaczej mówiąc, lady Harrington zrobiła ze swojego statku osłonę burtową, której nie miał jacht.

Jeśli rakieta miała głowicę nuklearną, istniała szansa, że przeżyje ten szaleńczy manewr, gdyż ekran jej statku, choć mniejszy niż jachtu, był równie nieprzenikliwy. Natomiast jeśli była to głowica laserowa, musiała zginąć, bo jej statek także nie posiadał osłon burtowych, a przy tak niewielkich gabarytach wystarczyłoby jedno trafienie.

Natomiast dzięki jej poświęceniu Grayson One powinien przetrwać w obu przypadkach.

Sullivan zamknął oczy i zaczął modlić się za patronkę Harrington.

* * *

— Jestem na pozycji Grayson One — oznajmiła spokojnie Honor. — Na moją komendę wykonajcie zwrot o dziewięćdziesiąt stopni na prawą burtę, nie zmieniając płaszczyzny lotu.

— Aye, aye, milady — rozległo się w głośniku. — Niech panią Tester ma w opiece!

Honor nie odezwała się, całą uwagę skupiając na ekranie. Czuła miłość i odwagę Nimitza wspierającego jej decyzję, a gdzieś w tle równie zdeterminowany upór Wayne’a Alexandra siedzącego w maszynowni i LaFolleta samotnego w salonie.

Kutry nadal strzelały i odruchowo uśmiechnęła się złośliwie — szczytem ironii losu byłoby, gdyby promień któregoś z graserów trafił Candlessa, nim dotrze doń rakieta. Nie wydała im jednak rozkazu przerwania ognia, bo była w stanie próbować osłonić tylko jeden jacht — ludzie na pokładzie Queen Adrienne mogli liczyć tylko na zniszczenie rakiety przez szczęśliwy strzał, bo kutry były zbyt daleko, by któryś mógł powtórzyć jej wariacki manewr. Rakiety ponownie lekko zmieniły kursy, tak by znaleźć się nieco wyżej i przed celami, ale przekroczyły już granicę skutecznej detonacji impulsowych głowic laserowych, co znaczyło… nagle uaktywniły się sensory rakiety lecącej ku Grayson One i zmieniła ona ostro kurs.

— Grayson One zwrot! — warknęła.

I jacht posłusznie wykonał polecenie.

Podobnie jak Jamie Candless trzymający się jego burty jak przylepiony.

Honor nie miała czasu przeliczyć całego manewru, więc działała na oko i na wyczucie, obserwując rakietę i dostosowując pozycję do pozycji jej i jachtu. Rakieta zniknęła z zasięgu sensorów pokładowych zasłonięta ekranem dennym i Honor wstrzymała oddech, czekając, czy wyskoczy w ostatnim momencie ponad jego krawędź, czy też…

Dwudziestomegatonowa głowica eksplodowała mniej niż pięćdziesiąt kilometrów od Jamie Candlessa, który przez mgnienie oka prawie znalazł się w sercu gwiazdy. Osłona kabiny sczerniała, gdy armoplast spolaryzował się automatycznie, a Honor odetchnęła z ulgą: to była klasyczna głowica, nie laserowa, a więc wszyscy mieli szansę, jeśli tylko…

Po błysku dotarła do nich fala plazmy, ale Honor przewidziała to i dzięki zmianie kursu zamiast trafić w niczym nie osłonięte dzioby obu jednostek, uderzyła w ekran denny jej statku. Jedynie jej obrzeża wyszły poza niego i generatory pól siłowych tak cząsteczkowego, jak i elektromagnetycznego zawyły nagle na maksymalnym obciążeniu. Były przystosowane do ochrony statku poruszającego się z szybkością wynoszącą osiemdziesiąt procent prędkości światła, a Candless leciał z prędkością ledwie dziewięciu tysięcy kilometrów na sekundę, ale w przestrzeni nie ma aż tak gęstych skupisk materii czy promieniowania jak lawina, która teraz nagle na nie spadła. Kabinę wypełniło wycie alarmów zagłuszające jęk generatorów.

Honor gwałtownie zmieniła kurs, próbując jak najszybciej wydostać dziko tańczący statek z piekła nuklearnego zniszczenia.

Wątpiła, czy się jej uda.

Niespodziewanie Candless przestał się miotać i ponownie odetchnęła z ulgą. Po czym popatrzyła na wyświetlającą się listę uszkodzeń — generator siłowego pola cząsteczkowego został zniszczony, a pola elektromagnetycznego poważnie uszkodzony. Było jasne, że na Grayson statek będzie lecieć naprawdę powoli. Poza tym był cały, nie licząc drobiazgów, jak spalone tu i tam obwody czy przepalone sensory. Spojrzała na ekran — Grayson One także przetrwał, choć i jego ekran właśnie zamigotał i zgasł. Utrzymywała jednak cały czas łączność z jego mostkiem i słuchając litanii uszkodzeń, szybko zorientowała się, że choć jest ich dużo, nie stanowią zagrożenia… i że wszyscy na jego pokładzie są cali i zdrowi. A potem radość zniknęła, bo uświadomiła sobie, że na ekranie widać tylko jeden złoty symbol.

Rozdział XLV

— Tak więc gdy tylko zładujemy ostatnie zasobniki na Nestora i Nicatora, będziemy gotowi do podjęcia ofensywy poinformowała zebranych kapitan Granston-Henley. — Admirał White Haven zdecydował się zacząć od planu Sheridan Jeden, który, jak wiecie…

Urwała, gdyż komandor McTierney, oficer łącznościowy White Havena nagle podskoczyła, przycisnęła dłoń do ucha, w którym znajdowała się słuchawka ustawiona na częstotliwość zewnętrznej łączności pomostu flagowego, i nim ktokolwiek zdążył coś powiedzieć, zaczęła blednąc w oczach.

Przez moment siedziała nieruchomo, po czym nadusiła klawisz na wmontowanej w stół klawiaturze i poleciła: