Odwróciła się do okna, za którym widać było artystycznie jak co noc oświetlony teren i budynki pałacu. Honor potrząsnęła głową — legislatorzy zabili Króla Rogera, chcąc osadzić na tronie głupią, słabą i łatwą do zmanipulowania nastolatkę… Gdyby była w stanie, ulitowałaby się nad głupotą tych, którzy to wszystko zaplanowali, i przekonali się, jaka jest Królowa Elżbieta III.
— A teraz to… — dodała cicho Królowa. — Może nigdy nie zdołamy tego udowodnić, ale oczywiste jest, że za tym zamachem stało UB. Wykonawcami byli ci zboczeńcy z Masady, ale to UB dostarczyło im broń i podsunęło pomysł z przekonaniem Muellera, żeby dał nam kamienie z nadajnikami.
Za to Mueller zapłacił błyskawicznie, i to napełniało Honor mściwą satysfakcją. W ciągu tygodnia został pozbawiony tytułu, osądzony, skazany i powieszony. Na dobrą sprawę był martwy od momentu, w którym odkryto nadajnik w kamieniu pamięci Elżbiety III. Zwłoka była wynikiem konieczności zachowania formalnych procedur.
Królowa odwróciła się od okna i oświadczyła:
— Niektórzy analitycy nie mogą zrozumieć, dlaczego tak nienawidzę Ludowej Republiki Haven. A powód jest prosty: jak by się to państwo nie nazywało i kto by w nim nie rządził, nic się tam nie zmienia. Służba bezpieczeństwa i legislatorzy zamordowali trzydzieści cztery lata temu mojego ojca. Urząd Bezpieczeństwa i Komitet Bezpieczeństwa Publicznego zabili mojego wuja, kuzyna, premiera, wszystkich ich pomocników, załogę mojego jachtu i członków ochrony. Ludzi, których znałam od lat i którzy byli moimi przyjaciółmi. Próbowali też zabić mnie, moją ciotkę i Benjamina Mayhewa, a nie udało im się to tylko dzięki tobie, Honor. Było, jest i będzie tak samo, dopóki ktoś nie położy temu kresu, nie zdobędzie tego gniazda żmij i nie wytłucze ich do ostatniej. Potem można tam stworzyć normalne władze i niech sobie żyją. A banda imbecyli pieprzy bzdury o „konieczności zachowania umiaru, pokojowym rozwiązywaniu konfliktów” i inne dyrdymały. Opowiadają mi te brednie przez dziesięć standardowych lat, podczas których musieliśmy sami z Allenem toczyć wojnę z Haven i drugą z idiotami w Izbie Lordów. A teraz chcą go pozbawić nawet zasług za to, czego dokonał! Mogę nie być w stanie powstrzymać ich od stworzenia rządu i od odsunięcia cię od władzy, Willie, ale daję ci słowo: nadejdzie dzień, w którym każde z tych trojga przypomni sobie, co im obiecałam. A ja zawsze dotrzymuję słowa.
Rozdział XLVII
Oscar Saint-Just odłożył kolejny dokument i odchylił się na oparcie fotela. W pokoju poza nim nie było nikogo, toteż nikt nie zobaczył czegoś, w co mało kto by uwierzył — lekkiego drżenia palców obu dłoni, nim nie zacisnął ich w pięści.
Przez długą chwilę wpatrywał się niewidzącym wzrokiem w nicość — po raz pierwszy od śmierci Roba miał cień nadziei. Wciągnął głęboko powietrze i wypuścił je ze świstem, po czym powoli wyprostował dłonie i przyjrzał się im uważnie. Palce już nie drżały.
Tak naprawdę nigdy nie wierzył, że operacja „Hassan” zakończy się sukcesem, tylko bał się do tego przyznać, nawet sam przed sobą. Wtedy jego jedyną nadzieją było, że plan się powiedzie, gdyż sytuacja militarna była katastrofalna i wiedział, że w żaden sposób nie zdoła powstrzymać Sojuszu, gdy ten wznowi ofensywę. Uporczywa wiara, że „Hassan” się uda, tylko należy wytrzymać do tego momentu, pozwalała mu funkcjonować. I okazało się, że operacja się udała, choć nie do tego stopnia, jak miał nadzieję.
Gdy nadeszły pierwsze raporty, był rozczarowany. A gdy dowiedział się, dzięki komu Elżbieta i Benjamin przeżyli, wpadł we wściekłość. Istniało naprawdę niewiele kwestii, w których zgadzał się całkowicie ze zmarłą i nieopłakiwaną Cordelią Ransom. Jedną z nich był problem z Honor Harrington. A jedyną różnicę stanowił sposób rozwiązania — on sam po prostu kazałby ją po cichu zastrzelić, pochować w lesie czy pod płotem i nigdy by się nie przyznał, że kiedykolwiek ją widział.
Natomiast kiedy zaczęły napływać fragmentaryczne z początku informacje o sytuacji w Królestwie Manticore po zamachu, zdał sobie sprawę, że operacja „Hassan” udała się lepiej, niż można było oczekiwać, i że w pierwotnym doborze celów tkwił poważny błąd. Gdyby zabita została Elżbieta, tron objąłby jej syn, rząd Cromarty’ego nadal sprawowałby władzę i nic by się nie zmieniło. Jedynie odwlekło w czasie, ale nie zmieniło. Natomiast zabicie Cromarty’ego, a pozostawienie przy życiu Elżbiety stworzyło zupełnie nową i korzystniejszą sytuację. Kiedy liderzy opozycji ogłosili, że będą tworzyć rząd bez udziału centrystów i lojalistów Korony, był to niespodziewany prezent, z którego Saint-Just nie miał zamiaru zrezygnować.
Pochylił się nad blatem biurka i wcisnął klawisz interkomu.
— Słucham, towarzyszu przewodniczący — głos sekretarki rozległ się natychmiast.
— Powiedz towarzyszowi sekretarzowi Kersaintowi i towarzyszcze sekretarz Mosley, że chcę się z nimi zobaczyć.
— Rozumiem, towarzyszu przewodniczący.
Saint-Just usiadł wygodniej i wpatrzył się w sufit, czekając na przybycie wezwanych. Kersaint był nowym ministrem spraw zagranicznych, a Mosley następczynią Leonarda Boardmana. Ich poprzednicy zginęli w Octagonie. Nikt nie wnikał, czy jako zakładnicy, czy jako zdrajcy. Nowi towarzysze sekretarze nie grzeszyli nadmiarem doświadczeń, za to panicznie bali się Saint-Justa. I właśnie dlatego mógł mieć pewność, że zrobią dokładnie to, co im każe.
— W porządku, Allyson. — White Haven skończył ziewać i przecierać oczy. — Jestem przytomny.
Spojrzał na chronometr i skrzywił się — Benjamin the Great miał dobę pokładową ustawioną na standardowe dwadzieścia cztery godziny, a nie na dwadzieścia dwie z kawałkiem jak okręty RMN. Ponieważ była trzecia rano, oznaczało to, że spał trochę dłużej niż trzy godziny, a za pięć miał ostatnią odprawę przed rozpoczęciem ataku na Lovat. Wolałby, aby powód tej pobudki okazał się naprawdę ważny…
Ekran interkomu ukazywał twarz kapitan Granston-Henley, ale było to połączenie z wizją w jedną stronę. Earl White Haven nie miał zamiaru pokazywać nikomu, jak wygląda, gdy niespodziewanie wyrywają go ze snu. Sam oglądał się w lustrze i przyznawał, że nie był to atrakcyjny obrazek.
— O co chodzi? — spytał, widząc osłupiałą minę pani kapitan.
— Właśnie przybyła jednostka kurierska, sir. Z Ludowej Republiki Haven.
— Skąd?! — White Haven oprzytomniał natychmiast.
— Z Ludowej Republiki, sir. Wyszła z nadprzestrzeni dwadzieścia sześć minut temu, a pięć minut i trzydzieści sekund temu odebraliśmy od niej wiadomość nadawaną otwartym tekstem, sir.
— Jaka to wiadomość?