— Z tym akurat nie ma problemu. Naturalnie tu, w systemie, wszystko wyda się dość szybko, ale ponieważ oba terminale są pod naszą kontrolą, nie dowie się o tym nikt spoza Trevor Star, dopóki sami tego nie ogłosimy albo wiadomość nie zostanie przez kogoś przewieziona przez nadprzestrzeń. A system jest zamknięty dla takiego ruchu, więc to nam nie grozi. Środki bezpieczeństwa po tej cholernej ofensywie McQueen zostały znacznie zaostrzone, bo dla wszystkich stało się jasne, że tu doszło do największego zaniedbania. Przeciwnik dysponował nader dokładnymi informacjami o siłach stacjonujących w większości miejsc, które zaatakował, a to oznacza, że miał dobre źródła wywiadowcze. Najwięcej informacji musiało pochodzić od załóg „neutralnych” jednostek używających Manticore Junction, przynajmniej jeśli chodzi o Basilisk i Trevor Star. Zwykła obserwacja wzrokowa czy odczyty standardowych sensorów cywilnych mogą specjalistom wiele powiedzieć, zwłaszcza jeśli dysponują takimi danymi regularnie przez dłuższy czas. Ponieważ rząd zdecydował, że nie możemy już bardziej obostrzyć zasad korzystania z wormhola, Admiralicja postanowiła ograniczyć jego wykorzystanie militarne. Dotyczy to zwłaszcza wszelkich nowych okrętów, których istnienia nie chcemy ujawniać. Dlatego właśnie jestem pewien, że zdołamy utrzymać całą sprawę w tajemnicy do czasu, aż Protektor zdecyduje, jak Grayson chce rzecz załatwić. I to także jest powód, dla którego poleci pani dłuższą drogą. Okręt, którego postanowiono użyć, należy do najnowszego typu i nie chcemy, by wiedziano o jego istnieniu. Może to niezbyt logiczne, ale gubernator zdecydował, że najwłaściwsze będzie przetransportowanie pani na pokładzie najlepszego graysońskiego okrętu, jaki jest do dyspozycji. A ja nie jestem na tyle głupi, by w tej sprawie próbować sprzeciwić się obywatelom Graysona. Zwłaszcza kiedy mają przewagę liczebną. Poza tym to rozwiązanie da czas zarówno Protektorowi, jak i królowej na ustalenie sposobu oficjalnego ogłoszenia pani powrotu, nim będzie on fizycznie możliwy. A zapewniam, że to wymaga naprawdę poważnego przemyślenia. Nawet nie próbuję sobie wyobrazić, jakie mogą być dyplomatyczne konsekwencje… Zdaje sobie pani sprawę, jak to zaszkodzi wizerunkowi Ludowej Republiki, a zwłaszcza wiarygodności oficjalnej propagandy i Urzędu Bezpieczeństwa?
— Przyszło mi to do głowy w paru spokojniejszych momentach drogi powrotnej — odparła, a White Haven uśmiechnął się, widząc złośliwy błysk w jej oku. — A mówiąc uczciwie, przyznaję, że sporo o tym myślałam i sprawiło mi to dużą satysfakcję. Zwłaszcza jeśli chodzi o wiarygodność mojej egzekucji.
To ostatnie zdanie powiedziała już bez śladu rozbawienia, za to z groźbą w głosie, a w jej oku pojawił się stalowy błysk.
— Widziałam to nagranie i domyślam się, jak zareagowali na nie rodzice, Mac i Miranda. Mam rachunki do wyrównania z tym, kto zmontował i wymyślił całe to zboczone przedstawienie. Świadomość, jak desperacko Pierre i Saint-Just będą szukali za parę tygodni kozła ofiarnego, sprawiała mi i nadal sprawia dużą radość. Zwłaszcza że wiem, co mają zwyczaj robić z kozłami ofiarnymi.
— Całkowicie panią rozumiem — zgodził się White Haven. — Myślę, że konsekwencje będą znacznie poważniejsze, sądząc z tego, co pani powiedziała w czasie odprawy… Zdaje sobie pani sprawę, milady, że zorganizowała pani największą masową ucieczkę z więzienia w dziejach ludzkości? Wydostała pani na wolność, jeśli dobrze pamiętam, coś ze czterysta tysięcy ludzi, tak?
— Tylu się zbierze, gdy tylko dotrze tu Cynthia Gonsalves — przyznała Honor.
Kapitan Cynthia Gonsalves, niegdyś z Marynarki Alto Verde, wyruszyła z systemu Cerberus znacznie wcześniej niż okręty, które przyprowadziła Honor, ale dowodziła konwojem złożonym z cywilnych jednostek, toteż przelot trwał znacznie dłużej. I dlatego pierwszej fali uciekinierów należało się spodziewać w systemie Trevor Star dopiero za parę tygodni.
— Skala to jedno — dodał White Haven — a drugie to to, skąd uciekliście. UB nigdy nie odzyska pełnej wiarygodności po takiej wpadce. A jeśli chodzi o wiarygodność władz, to swoje dołoży Amos Parnell, gdy tylko zacznie mówić, kto tak naprawdę dokonał zamachu na Harrisa…
Earl wzruszył wymownie ramionami, a Honor przytaknęła w milczeniu.
Bez wątpienia aparat propagandowy Ludowej Republiki zrobi, co będzie mógł, by zdyskredytować wszystko, co powie były naczelny dowódca Ludowej Marynarki, ale były to wysiłki z góry skazane na fiasko. Parnell bowiem swoje rewelacje ujawni w Lidze Solarnej, a na poparcie swoich słów będzie miał nagrania skopiowane z banku danych obozu Charon. Można będzie co prawda twierdzić, że komendant największego i najlepiej zabezpieczonego więzienia Urzędu Bezpieczeństwa był idiotą, który bredził od rzeczy, opowiadając więźniom, kto zorganizował zamach na prezydenta Harrisa i związaną z nim masakrę, ale było wysoce wątpliwe, by ktokolwiek rozsądny w to uwierzył. A kiedy rozniesie się, że głównym organizatorem był człowiek stojący na czele Komitetu Bezpieczeństwa Publicznego, który przejął władzę tylko po to, by nie dopuścić do puczu oficerów Ludowej Marynarki będących sprawcami zamachu, konsekwencje dyplomatyczne będą naprawdę poważne. By nie rzec wstrząsające.
— Jest jeszcze jedna kwestia, milady — dodał cicho White Haven. — Niezależnie od tego, jak bardzo prywatnie i służbowo cieszy mnie pani powrót, nie należy lekceważyć wpływu, jaki wywrze on na morale całego Sojuszu. A będzie on olbrzymi, przynajmniej na krótką metę. Brutalnie rzecz ujmując, zjawiła się pani w idealnym momencie, bo Esther McQueen pierwszy raz w dziejach tej wojny zmusiła nas do przejścia do defensywy. A to wszystkimi wstrząsnęło. Dotyczy to głównie ludności cywilnej, ale nie tylko. W takich warunkach dobre wieści są niezwykle potrzebne, a to oznacza, że wszystkie sojusznicze rządy będą wręcz zachwycone pani wyczynem.
Honor wzdrygnęła się odruchowo. Wiedziała, że Hamish ma rację, ale słabo jej się robiło na samą myśl, jaki cyrk zrobią z tego media. Miała ochotę zaszyć się gdzieś i kazać LaFolletowi strzelać do każdego pismaka, jaki się pojawi, ale wiedziała, że to niewykonalne. Miała bowiem obowiązki, których nie mogła unikać, i miała też świadomość, jaką wagę propagandową ma to, co zrobiła. Nie podobała jej się perspektywa zostania dyżurną bohaterką, tym bardziej że miała już okazję tego zasmakować, ale nie było wyjścia. Pozostało jedynie żywić nadzieję, że przeżyła już najgorszą nachalność, i to złośliwie nastawionych dziennikarzy, w związku z czym teraz będzie jej łatwiej. Tylko jakoś nie mogła sama siebie przekonać, że ta nadzieja się ziści…
— Rozumiem… Nienawidzę samej myśli o tym, co się rozpęta, ale rozumiem.
— Wiem, milady — powiedział cicho White Haven.
Niewielu ludzi rozumiało, że naprawdę nienawidziła sławy i całego medialnego zamieszania wokół własnej osoby, ale Hamish Alexander należał do tych nielicznych. Dlatego uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością.
White Haven właśnie otwierał usta, by coś powiedzieć, gdy rozległ się melodyjny sygnał. Earl pochylił się, by spojrzeć przez okno, po czym usiadł wygodniej i oznajmił z satysfakcją:
— Oto pani transport na Graysona, milady.
Honor odwróciła się w stronę okna, a zaintrygowany Nimitz stanął i przycisnął nos do armoplastu. Za oknem powoli i majestatycznie wyłaniał się z mroku przestrzeni potężny biały kształt z zielono-białymi światłami nawigacyjnymi oznaczającymi „zakotwiczoną” jednostkę. Był to jeden z największych superdreadnoughtów, jakie Honor w życiu widziała. Prawdopodobnie największy, biorąc pod uwagę stosunek wielkości ambrazur czy węzłów napędu do reszty kadłuba. Dopiero po chwili zwróciła uwagę na nietypowy kształt rufy i wyprostowała się gwałtownie.