Выбрать главу

Odetchnął, zanurzył dłoń we włosach Maddie i zaczął je gładzić.

– Trzy lata temu, kiedy Ardis skończyła siedemnaście lat, dostałem od niej list. Pytała, czy mogę przyjechać na jej ślub z Davym. W przypadku tych dwojga ślub nie był żadną niespodzianką. Nie wiem, czy kiedykolwiek widziano ich osobno. – Znowu się uśmiechnął. – Żałuj, żeś tego nie widziała. Byli dla siebie całym światem. Nieustannie ze sobą rozmawiali, a kiedy ktoś próbował do nich zagadać, nie mieli nic do powiedzenia. Bardzo się ucieszyłem, kiedy Ardis zaprosiła mnie na ślub, bo, szczerze mówiąc podejrzewałem, że nie widzi nikogo poza Davym.

– I pojechałeś?

– Tak, oczywiście. Przyjechałem do Warbrooke trzy dni przed ślubem. Matka była roztrzęsiona, bo Ardis jako pierwsza z jej dzieci wychodziła za mąż. Ardis była najspokojniejsza w tym towarzystwie. Niepokój okazała wyłącznie wtedy, gdy matka powiedziała, że dzień przed ślubem nie będzie się mogła zobaczyć z Davym. Zdaje się, że do tej pory osobno spędzili najwyżej godzinę i nie podobało się jej, że zostaną rozłączeni. Myślę, że gdyby to od niej zależało, odwołałaby ślub, byle nie rozdzielano jej z Davym na cały dzień. – Umilkł. – Davy'emu też nie spodobał się ten pomysł, ale nic nie powiedział – on w ogóle rzadko się odzywał. Przypuszczamy jednak, że właśnie dlatego pognał na Wyspę Duchów.

– Wyspę Duchów?

– Warbrooke leży na półwyspie i niedaleko jest kilka wysepek. Na Wyspie Duchów straszą ponoć duchy dwóch mężczyzn, jeden z nich w czarnej masce. Chłopcy często nabierają tam dziewczęta, żeby je nastraszyć.

– Ty też?

– Nie.

Milczał, siedział bez, słowa, tuląc ja i gładząc po włosach.

– Co się stało z Davym?

– Nie wiemy. Nie wrócił. Kiedy nie pojawił się na ślubie, wiedzieliśmy,, że coś musiało się stać. Davy nie porzuciłby Adris na ślubnym kobiercu. Wszyscy zaczęli go szukać. Mój brat. Jamie, znalazł łódkę Davy'ego. Wpadła na mieliznę niedaleko Wyspy Duchów. Po Davym jednak nie było ani śladu,

– Jak Ardis to przyjęta?

– Bardzo, bardzo spokojnie. Wszyscy się miotali, nie spaliśmy, chwytaliśmy tylko w przelocie kęs jedzenia i szukaliśmy dalej, ale Ardis siedziała spokojnie, nic nie mówiąc. Na trzeci dzień po planowanym terminie ślubu, morze wyrzuciło na brzeg ciało Davy'ego.

– Co mu się stało?

– Nigdy się nie dowiemy. Po trzech dniach w wodzie ciało było zniekształcone, ryby…

– Rozumiem. A co z Ardis? Czy wtedy płakała?

– Nie, wtedy nic. Matka poszła jej powiedzieć, Ardis przyjęła to bardzo spokojnie. Wszyscy odetchnęli z ulgą, aż do następnego dnia, kiedy przy śniadaniu Ardis ciągle wyglądała przez okno. Ktoś spytał, na kogo tak czeka, na co ona odparta, ze zastanawia się, czemu Davy'ego ciągle jeszcze nie ma.

– To straszne.

– Takt, to było straszne. Nie wiedzieliśmy, co zrobić, Owa dni chodziliśmy na paluszkach, bojąc się, czy Ardis nie postradała zmysłów. Wiem, że wszyscy chcieli jak najlepiej, obchodząc ją tak, aleja spędziłem trochę czasu w Wojsku i niejedno widziałem.

– Na przykład?

– Sprawy, o których nie chce pamiętać, a już na pewno mówić. Spotkałem jednak kobiety i mężczyzn, którzy widzieli straszne rzeczy, które przydarzyły się ich najbliższym. Oni też za wszelką cenę usiłowali udawać, że nic się nie stało.

– I co zrobiłeś? – spytała, czując, że to on pomógł Ardis.

– Pokazałem jej ciało Davy'ego. Odsunęła się, żeby na niego spojrzeć.

– To ciało poszarpane przez ryby i…

– Tak. Sądziłem, że dzięki temu szokowi będzie mogła stawić czoło rzeczywistości.

– I tak się stało?

– Nie. Spojrzała na ciało, ale go nie widziała. Stwierdziła, że musi wracać do domu, żeby czekać na powrót Davy'ego z Wyspy Duchów. – Zaczerpnął tchu. – Kiedy wróciłem, wszyscy byli na mnie wściekli. Uważali, że Ardis powinna leżeć w łóżku. Doszło do strasznej awantury, wszyscy byli po strome Ardis. Można by sądzić, że jestem potworem, który chce skrzywdzić własną siostrę. – W jego głosie nadal brzmiała uraza. – W końcu moja matka spytała, co zamierzam zrobić z Ardis. Odpowiedziałem, że chcę z nią popłynąć na Wyspę Duchów, Matka przyszykowała dla nas jedzenie i koce i mimo protestów reszty rodziny wyruszyłem z Ardis na wyspę.

– Co jej powiedziałeś?

Początkowo nie wiedziałem, co jej powiedzieć, ale ile razy wspomniała Davy'ego, mówiłem, że Davy nie żyje. Nie zwracała na mnie uwagi. Zachowywała się normalnie, ale w jej oczach pojawiła się jakaś dzikość, której przedtem ni widziałem. Trzeciego dnia nie mogłem już tego dłużej znieść. Wspomniała coś o Davym, a ja chwyciłem ją za ramiona i wydarłem się, że Davy nie żyje i że już nigdy nie wróci. Przyciągnął mocniej Maddie.

– Ardis zaczęła mi się wyszarpywać, walczyła ze wszystkich sił. Chciała się wyrwać. Nie wiedziałem, co zrobi, jeśli jej się uda, i nie ryzykowałem wypuszczenia jej, żeby się przekonać. Starałem się tylko chronić twarz przed jej paznokciami, a kiedy mnie kopała, usiadłem jej na nogach i zdjąłem buty.

Maddie uniosła głowę, ale Ring przycisnął ją sobie z powrotem do piersi.

– Nie wiem, jak długo się broniła, ale trwało to jakiś czas. Godzinę, może dłużej. Sądziłem, że się zmęczyła, i rozluźniłem uścisk. Wyślizgnęła mi się w jednej chwili. Biegłem za nią, ale nie mogłem jej znaleźć. Przypuszczam, że byłem oszołomiony albo coś takiego, bo zakradła się od tyłu i uderzyła mnie w głowę. Na kilka minut straciłem przytomność.

– Co wtedy zrobiła?

Serce Maddie przepełniało współczucie dla biednej dziewczyny.

– Przypuszczam, że chciała się utopić, bo płynęła w stronę lądu. Dopiero po jakimś czasie ją odnalazłem, ale była lak daleko, że nic wiedziałem, czy to jej głowa, czy sieci. Ruszyłem w tamtą stronę. Ardis pływa szybko i dobrze, batem się, że jej nie dogonię.

– Ale dogoniłeś.

– Tak. A kiedy zaczęła ze mną walczyć, wyciągnąłem ją nad wodę, uderzyłem w szczękę tok mocno, że straciła przytomność, potem przyciągnąłem na ląd. Oboje byliśmy przemarznięci na kość, ale wiedziałem, że nie ma czasu na rozpalenie ognia, więc rozebrałem ją i siebie do naga, wziąłem ją na kolana, owinąłem, nas w cztery koce i próbowałem rozgrzać.

– I właśnie wtedy zaczęła płakać – powiedziała cicho

Przez chwilę milczał.

– Kiedy się obudziła, mówiła tak cicho, że z trudem słyszałem. Opowiadała, że ona i Davy postanowili, że z rozpoczęciem współżycia poczekają do ślubu. Uznali, że tak dobrze sie znają, że zachowają tę jedną sprawę na później. Mówiła, że zawsze wiedziała, że jeśli kiedykolwiek będzie siedziała naga w ramionach mężczyzny, będą to ramiona Davy'ego, nie ramiona jej brata, a już na pewno nie tego najbrzydszego.

Maddie nie spojrzała na niego, bo wiedziała, że nie tylko w jego głosie, ale i w oczach drżą łzy.

– I wtedy Ardis zapłakała. Przepłakała cały dzień i większość nocy. Rozpaliłem ognisko, wysuszyłem nasze ubrania, ubraliśmy się, a ona ciągle płakała. Zmusiłem ją, żeby zjadła małego homara. Więcej nie chciała. Potem…

Urwał i Maddie wiedziała, że nie może więcej o tym mówić. Uniosła rękę, otoczyła jego kark i przyciągnęła do siebie jego głowę, tak że oparł ją na jej szyi.

– Tak ci Współczuję, tak bardzo ci współczuję.