Выбрать главу

– Z jakiego był plemienia?

– Kri.

Dopiero po kilku sekundach Ring zareagował.

– Kri?

– Coś nie w porządku?

– Nie, tylko kilka elementów układanki wskoczyło na miejsce, to wszystko.

Rozejrzał się i wiedział już z całą pewnością, że to Dobre Ucho był owym Indianinem Kri, który pomógł mu odnaleźć Maddie.

– Pilnuje nas, wiesz o tym?

– Tak – odparła cicho. – Wiem.

– To bardzo wiele wyjaśnia. Na przykład, skąd tyle wiesz o Indianach i dlaczego się ich nie boisz.

– Boję się wtedy, kiedy powinnam. Po prostu nie podzielam poglądu, że Indianina na widok białej kobiety ogarnia żądza.

– A w jaki sposób doszłaś do tego wniosku?

– Dzięki Dobremu Uchu. Bo musisz wiedzieć, że na świecie nic nie może się równać z młodym wojownikiem Kri: wysoki, silny, przystojny, gęste, długie, czarne włosy, skóra koloru…

– Wiem. co masz na myśli.

Choć walcząc z braćmi o rolę wojownika Kri dokładnie tak wyobrażał sobie Indianina, nie podobało mu się. kiedy słyszał ten opis w ustach Maddie.

– I co zrobił Dobre Ucho?

– Ojciec i pozostali towarzysze współczuli Dobremu Uchu, bo wedle kryteriów białego człowieka, nie ma brzydszego stworzenia niż squaw z plemienia Kri, Cierpieli widząc pięknego, wspaniałego męża takiego jak Dobre Ucho w towarzystwie kobiet Kri, dlatego ojciec postanowił sprawić mu przyjemność i zabrał go do St Louis. – Przerwała. – Ojciec miał brata, który prowadził sklep w St.

Louis. Zresztą dzięki niemu moi rodzice się poznali. Wracając do rzeczy, tato i Dobre Ucho wybrali się do St. Louis. Na Dobrym Ucha miasto zrobiło ogromne wrażenie, ale, z tego, co widział ojciec, nawet nie zerknął na śliczne białe kobiety w ich pięknych strojach. Choć one wodziły za nim wzrokiem. Oczywiście żadna kobieta nie przeszłaby obojętnie obok młodego, postawnego wojownika Kri, a Dobre Ucho jest jednym z najwspanialszych mężczyzn…

– Nie musisz kończyć.

Uśmiechnęła się do niego.

– Kiedy wyjechali z St. Louis, ojciec spytał Dobre Ucho, jak mu się podobały kobiety, na co ten oświadczył, że przykro była na nie patrzeć. Uważał ich szczupłe talie za okropne, jego zdaniem wygadały jak mrówki, a nie kobiety. Poza tym jak kobieta z takim szczupłym stanem ma pracować czy rodzić dzieci? Nie podobała mu się także ich jasna cera i zgorzkniałe twarze.

Roześmiała się.

– Dobre Ucho powiedział także tacie, co sądzi o traktowania kobiet przez białych mężczyzn: nie pochwalał, że zabierają je ze sobą na zachód, pozbawi i towarzystwa. Uważał, że traktują je jak dzieci, ubierają w obcisłe suknie, zmuszają do ciężkiej pracy i…

Sam widziałem, jak Indianie zmuszają swoje kobiety to pracy. Traktują je jak zwierzęta pociągowe.

– To dlatego, że pogodzili się z faktem, że są bezwartościowi.

– Mogłabyś to wyjaśnić?

Mężczyzna musi mieć wolne ręce, żeby walczyć, a nawet umrzeć w obronie tego, co najcenniejsze: kobiety. Kobieta nosi wszystko, ale także wszystko posiada. Uwiera mi, tylko biali ludzie tak ciężko pracują. Indianie uważają nas za głupców.

– Czasem muszę im przyznać rację. Tak wiec twój Dobre Ucho wrócił do swoich współplemieńców i swoich kobiet? Rozumiem, że tych nie uważał za brzydkie?

Uśmiechnęła się.

Ojciec poprosił przyjaciela, zęby mu opisał swój wzór urody kobiecej. Otóż zdaniem Dobrego Ucha kobieta powinna być niska i krępa, o mocnej budowie, mieć szeroką, płaską twarz z szerokim, płaskim nosem, a oprócz tego długie, cienkie piersi wiszące aż do pasa.

Ring przez dłuższą chwilę mierzył Maddie wzrokiem od stóp do głów, zatrzymując się na piersiach, które nawet bez gorsetu były pełne i jędrne. – W tym, niestety, nie mogę się z nim zgodzić. Maddie odwróciła się, zarumieniona, lecz mile połechtana. – A co się stało z tą malarką? – spytał Ring, kiedy ruszyli w kierunku obozowiska. – Ojciec się z nią ożenił.

Popatrzyli na siebie z uśmiechem. Wydawało się naturalne, że ich losy są tak splecione: Ring jako dziecko odgrywał rolę jej ojca, a przyjaciele jej ojca byli jego bohaterami.

Resztę popołudnia spędzili przy ognisku rozmawiając, a właściwie to Ring pytał, a Maddie odpowiadała. Co za wspaniałe, przecudowne uczuciee, nie musieć udawać księżniczki! Wiele lat temu John Fairlie, jako typowy angielski snob, stwierdził, że żaden Europejczyk nie będzie chciał słuchać córki człowieka, który utrzymywał się z oprawiania zwierząt, wpadł więc na pomysł, że Maddie powinna podawać się za księżniczkę niewielkiego państewka, Lanconii. Wtedy to wydawało się rozsądne. Przepełniała ją ambicja, nade wszystko chciała śpiewać dla publiczności. Dopiero wiele lat później Maddie pożałowała swej decyzji, miała bowiem wrażenie, ze w len sposób wyparła się ojca i jego przyjaciół. Jakieś pięć lat temu jej rodzice wraz z Thomasem, Baileyem i Linkiem odwiedzili ją w Paryżu i Maddie wstydziła się, że nie używa imienia, które nadał jej ojciec. To tak jakby się go wstydziła. Ojciec się roześmiał i powiedział, ze przecież to tylko słowo, a Maddie zawsze będzie jego córką, niezależnie od tego, jakie będzie nosiła nazwisko Opowiedziała Ringowi o tej wizycie, o tym, jak Thomas i Link. a także jej ojciec nie potrafili sobie znaleźć miejsca i chcieli wrócić do domu.

– Ale ojciec naprawdę wspaniale prezentował się w stroju wieczorowym. Za to Baileyowi Paryż ogromnie się spodobał. Ojciec i Thomas dwukrotnie musieli go wykupić z aresztu, gdzie został wsadzony za niemoralne zachowanie.

Ojciec nie chciał nam powiedzieć, co właściwie Bailey takiego zrobił.

Znowu zaczęło padać, zrobiło się zimno, więc wtuliwszy się w siebie siedzieli przy ogniu, jedli indyka i królika (który zaczynał już im wychodzić uszami), a Maddie opowiadała i opowiadała o swoich rodzicach, o obrazach matki, które, co wszyscy przyznawali, stały się świadectwem czasów, które nigdy już nie powrócą.

Dopiero późno w nocy, kiedy zrobiło się tak chłodno, że aby nie zmarznąć musieli się położyć, obejmując się ramionami, Maddie poczuła się zagubiona. Nigdy przedtem nie uświadamiała sobie, że właściwie nie ma swojego miejsca. Należała do wygodnego świata opery, ale równocześnie i do twardego świata Jeffersona Wortha. A gdzie wpasować tego mężczyznę, które teraz leży przy niej?

Uniosła twarz, żeby ją ucałował, ale Ring odsunął od siebie jej brodę.

– Czemu? – spytała. – Dlaczego mówisz, że mnie kochasz, a potem odsuwasz mnie od siebie? Dlaczego patrzysz na mnie tak… tak pożądliwie, a jednak prawie wcale mnie nie dotykasz? Tak naprawdę dotykasz.

– Ach, kochanie, nie zdajesz sobie sprawy, ilu ludzi nas teraz obserwuje?

– Obserwuje?

– Co najmniej trzech. Od początku trzymali się blisko ciebie. Jadą za tobą, tylko jeden, jak mi sie wydaje, pilnuje raczej mnie niż ciebie. Wybacz, może jestem grymaśny, ale nie lubię popisywac się przed publicznością.

– Kim są dwaj pozostali?

Wiedziała o Dobrym Uchu i rozumiał teraz; dlaczego się nie pokazał tamtego wieczoru, kiedy gwizdała. Wiedzie ze Ring jest blisko. Nie potrafiła powściągnąć uśmiechu. Skoro Dobre Ucho pozostawił ją w rękach Ringa, znaczyło to, że go zaakceptował. A to już nie byle jaka pochwała.

– Jeden to ten człowiek, który zabrał mojego konia.

– Ten szuler?

– Szuler? – odsunął się nieco, żeby na nią spojrzeć.

– Bo na takiego wyglądał: gładkiego szulera, który pływa na statkach. Brakowało mu tylko złotej, brokatowej kamizelki i białego kapelusza stoiskowego. Ciekawe, czy umie śpiewać?

– Nie umie – zapewnił szybka Ring.

– Hm, hm, ciekawe. I kto jeszcze za nami jedzie?

– Jeden z mężczyzn, z którymi się spotykasz – odparł. W jego głosie brzmiała drwina. Wziął dłoń Maddie, tę, na której nosiła pierścionek Laurel. – Ten sam, który dał ci pierścionek.