Wyrwała mu rękę i przekręciła pierścionek. – Czy właśnie dlatego mnie nie dotykasz? – wyszeptała.
– Zapomniałaś, że również obiecałem tego nie robić?
– Też mi obietnice – roześmiała się. – Mówiłeś, że nasze ciała idealnie do siebie pasuje ze chciałbyś wkładać do ust moje palce i ssać jeden po drugim, że…
– Zamknij się – warknął.
Maddie spojrzała aa niego i zobaczyła na jego twarzy ogromne napięcie.
– I wspominłeś coś, zdaje się, o moich ramionach i zagięciu łokcia?
– Maddie, przestań mówić.
Na jego czole lśniły grube krople potu.
– Co jeszcze? – Otarta się o niego lekko, jakby chciała się wygodniej umościć. – Coś o mojej stopie, tak? Chciałbyś całować moją stopę. Czy nauczyłeś się tego od kogoś? Nikt nigdy nic całował mnie w stopy.
– Żaden mężczyzna jeszcze nie całował ani kawałeczka twego dała – powiedział chrapliwie, jakby coś go bolało.
– Ha! To tylko ci się wydaje! Byli tacy, którzy pili szampana z moich trzewików. A jeden chciał mi ofiarować rubinowy naszyjnik, bylebym poszła z nim do łóżka.
Mężczyźni gotowi byli dać mi wszystko, żebym została ich kochanką. Ale to prawda, żaden z nich nie powiedział, że chciałby pieścić moją stopę. Ramiona tak, ale stopę nie.
W tym momencie Ring chwycił ją pod brodę, przechylił jej głowę i pocałował. A Maddie zatraciła się w tym pocałunku. Nic ją nie obchodziło, kto ich obserwuje, w tej chwili liczył się tylko ten jeden mężczyzna.
– Ring – wyszeptała, obejmując go wolnym ramieniem.
– Mój Ring.
To on pierwszy się oderwał.
– Nie możemy, Maddie. Nie, nie zrobię tego. Nie przed publicznością. Zbyt wielu ludzi nam się w tej chwili przygląda.
Obróciła się i ocierała plecami o niego. Zapanowało między nimi takie napięcie, ze Maddie czuła, jak jej ciało drży z pragnienia. Ręce jej się trzęsły, przed oczami przesuwały się obrazy; ten dzień, kredy wyciągała mu ciernie z pleców i przeciągnęła dłońmi po jego nogach; czy owa przeprawa przez rzekę, gdy pchał powóz i zdjął koszulę; tamta noc, kiedy przyszedł do jej namiotu, mając na sobie jedynie przepaskę:
– Maddie… – powiedział ostrzegawczo. – Myśl o czymś innym.
– Skąd wiesz, o czym myślę?
Wyciągnął rękę do ognia i wtedy zobaczyła, że jego dłoń drży dokładnie tak samo jak jej.
– Dlaczego tamtego dnia, kiedy wyciągałam ci dernie, powiedziałeś „nie"?
– Dlatego, że wtedy byłem dla ciebie kapitanem Montgomerym. Byłem wyłącznie przystojnym, dobrze zbudowanym mężczyzną, byliśmy sami, a ty jesteś namiętną kobietą.
– Nawet twoje siostry przyznają, że jesteś brzydki – prychnęła.
– Brzydki w porównaniu z moimi braćmi.
– Litości – jęknęła. – Od początku wiedziałam, że jesteś próżny, ale nie miałam pojęcia, że aż do tego stopnia.
– A kto ma najwspanialszy głos na świecie?
Uśmiechnęła się w ciemnościach,
– Rozumiem, co masz na myśli. A więc teraz uważasz, że to coś innego? Sądzisz, że widzę w tobie coś więcej niż przystojnego mężczyznę?
– A ty jak sądzisz?
Trzymała jego dłoń w swojej i uważnie jej się przyglądała. Ring miał długie, szczupłe palce i piękne paznokcie. Co o nim sądziła? W tej chwili nie potrafiła sobie wyobrazić bez niego życia. Od samego początku sprawiał wrażenie, że wie o niej więcej niż ktokolwiek, kto ją do tej pory znał. Miał rację, mówiąc, że najpierw widziała w nim wyłącznie przystojnego mężczyznę, ale teraz… Teraz pamiętała, ile razy ryzykował życie, żeby ją ocalić, jak wspinał się po skale, by być blisko niej, jak przyszedł po występie, kiedy śpiewała Carmen. Myślała o wszystkich ranach, których przez nią doznał. Myślała o tym, jak dawała mu opium i oszukiwała go, a on mimo wszystko był przy niej, próbując jej pomóc. – Generał Yovington mi pomagał – przemówiła cicho.
– Jacyś ludzie porwali moją siostrzyczkę Laurel, i jeśli chcę ją odzyskać, muszę wystąpić w sześciu osadach. W każdym z tych miejsc mam się spotkać z łącznikiem i wymienić listy. Obiecali, że tym razem ją zobaczę, ale kłamali.
– Uniosła rękę. – Tamten mężczyzna na dowód, że na prawdę przetrzymują Laurel, dał mi pierścionek, który kiedyś jej przysłałam. Groził… Groził, że cię zabija, jeśli nie przestaniesz się wtrącać. Próbowała powstrzymać Izy.
– Powiedzieli, że w ostatnim mieście oddadzą mi Laurel, ale ja się boję. Zaczynam podejrzewać, że tego nie zrobią. Boję się. że ją zabiją przez tę ich głupią wojnę, którą chcą wywołać. – Nie mogła juz dłużej powstrzymać łez. – A teraz się boję, że i tobie coś zrobią.
Obrócił ją do siebie i mocno przytulił. Przełożył nawet nogę, jakby jeszcze bardziej chciał ją obronić.
– Wiem, kochanie, wiem.
Płakała przez dłuższą chwilę.
– Skąd możesz wiedzieć? Nie zdajesz sobie sprawy, jacy są niebezpieczni. Tamten człowiek powiedział…
– Nie musisz mi mówić, ja to wszystko słyszałem.
– Słyszałeś? – Pociągnęła nosem. Ring podał jej wilgotną, zabrudzoną chusteczkę. – Co słyszałeś?
– Wszystko, co tamten człowiek ci powiedział. Jesteś już bezpieczna, śpij. Jutro rano o tym porozmawiamy.
Odsunęła się od niego.
– Chcę się dowiedzieć, ile wiesz. Co słyszałeś?
W jej głosie pojawił się gniew.
– Dobrze, powiem ci. Chyba nie przypuszczałaś, że dam ci się drugi raz uśpić? Ty i Edith tak się zachowywałyście, że nawet ślepy by zauważył, że coś knujecie. Podczas gdy ty tak długo siedziałaś w wygódce, kazałem Toby'emu zastąpić twoje zatrute figi czymś innym. Sądząc po smaku włożył końskie łajno, ale przynajmniej tym razem nic zasnąłem. A przy okazji przekonałem się, że zależy ci na mnie na tyle, by powstrzymać mnie przed zjedzeniem śmiertelnej dawki. Powinniście przestać się zabawiać takimi rzeczami, jeśli nie wiecie, jak z nich korzystać.
– Oszukałeś mnie. Udawałeś, że zasypiasz. Słaniałeś się po namiocie jak umierający klown. Kiedy sobie pomyślę, jak… Doprowadzasz mnie do furii!
– Ja? Ciebie? Do furii? A co miałem zrobić? Przyznać się, że nie zjadłem zatrutych fig? Tak strasznie chciałaś się wyrwać, że bałem się, że byś mnie zastrzeliła, gdybym cię nie puścił. Zaczęta się szarpać, próbując się wydostać z jego ramion.
– A więc mnie śledziłeś, tak? Wiedziałeś, że chce pojechać sama, a mimo to, mnie śledziłeś?
Popatrzył na nią zdumiony.
– Ten twój przystojny Indianin idzie za tobą krok w krok i jesteś mu wdzięczna, ale jeśli ja za tobą jadę, wściekasz się na mnie. To bez sensu.
– Dobre Ucho mnie broni.
– A ja co robię? Myślisz, że naprawdę przepadam za przemykaniem się wśród kaktusów, przedzieraniem przez chaszcze, tak że cały jestem podrapany, nie wspominając już o moim koniu? Rzeczywiście uważasz, że mam na to taką straszną ochotę?
Chciała się od niego odsunąć, ale ponieważ, łączył ich łańcuch, a Ring się nie ruszył, nie oddaliła się zbytnio.
– Nie lubię, kiedy mnie Szpiegują.
– A ja nie lubię, kiedy kobieta, którą kocham, robi coś, co zmusza mnie do szpiegowania, więc jesteśmy kwita. Maddie – powiedział łagodniej – próbowałem cię ochronie. Czy to naprawdę coś złego?
– Tak, jeśli ja sobie togo nie życzę. Sama sobie poradzę.
– Rzeczywiście! Gdyby Dobre Ucho nie posłał strzały, tamten człowiek… -urwał, przypominając sobie, jak tamten wyciągnął do niej rękę, potem znowu przyciągnął Maddie, tuląc mocno do siebie. – Maddie, przestańmy się sprzeczać. Zrobiłem to, co uważałem za konieczne. Chciałem cię obronić i dowiedzieć się, o co naprawdę w tym wszystkim chodzi. Nawet mi przez myśl nie przeszło, żeby cię obrazić.