Выбрать главу

Maddiee zasłoniła twarz dłońmi i znowu zaczęła płakać. Trzymał ją mocno, gładząc po włosach.

– Nie płacz, dziecino, nie ma o co. Wszystkim kochankom zdarza się pokłócić.

Ponieważ ręce miała przygwożdżone i nie mogła go uderzyć, zadowoliła się kopniakiem w goleń. Jęknął z bólu.

– A to za co?

– Mam większe powody do płaczu niż kłótnia z tobą. A zresztą nie jesteśmy kochankami tylko…

– Waśnie – powiedział cicho – czym jesteśmy?

Nie wiem. Ja już nic nie wiem. Pół roku temu wiedziałam doskonale, kim jestem i czego w życiu pragnę, ale teraz wszystko wydaje się inne. Przestałam cokolwiek wiedzieć czy rozumieć.

– To najlepsza wiadomość, jaką kiedykolwiek słyszałem.

Może i najlepsza w moim życiu.

Dla niego to może i była najlepsza wiadomość, ale nie dla niej. Schroniła twarz w zagłębienie jego ramienia i wdychała zapach jego ciała.

– Czy przeszkadza ci, że nie jesteśmy kochankami?

– Nie, oczywiście, że nie. Prawdziwa dama powinna z tym poczekać do ślubu. Prawdziwa dama…

Umilkła, bo Ring ją pocałował, wsuwając równocześnie dłoń pod jej luźną bluzkę i dotykając gołego brzucha.

– Ring, nie sądzę…

– Ciiii. Kochanie, nie ruszaj się.

Leżała bez ruchu, kiedy jego ręka przesunęła się ku piersiom- Objął jej pierś dużą, ciepłą dłonią, kciukiem dotknął brodawki. Maddie nie mogła oddychać. Z zamkniętymi oczami odchyliła głowę, kiedy Ring dotknął wargami jej szyi.

– Czy ty naprawdę nie zdajesz sobie sprawy, co chciałbym z tobą robić? – W jego głosie brzmiał ból. – Jesteś tak niewinna, że nie wiesz, jak bardzo cię pragnę i od jak dawna cię pragnę?

– Nie, myś…

– Tak też podejrzewałem. Pragnę cię tak bardzo, że aż Toby się ze mnie naśmiewa. Chcę cię dotykać, dotykać twojej skóry, twoich włosów. Chcę zbadać wnętrze twego ciała. Chcę cię poznać, Maddie, poznać cię tak dokładnie i całkowicie, jak mężczyzna może poznać kobietę. Przesunął głowę, żeby dotknąć jej ucha czubkiem języka. Leciutko przygryzał płatek jej ucha, a Maddie poczuła ciarki na grzbiecie.

– Ring – wyszeptała.

– Tak, kochanie, jestem. Jestem przy tobie, zawsze blisko ciebie, zawsze ciebie spragniony.

Całował teraz jej szyję, ale nie wargami; wodził językiem po skórze. Zaczęła drzeć, wtedy przestał. Przez chwilę leżała nieruchomo, zamknięta w jego ramionach. Maddie nic już nie obchodziło, nawet gdyby przyglądała im się cała armia Stanów Zjednoczonych. Wyciągnęła ku niemu rękę, chwyciła go za szyję, próbując zmusić, by się na niej położył.

– Nie – powiedział. – Nie mogę. Nie żartuję, kochanie. Nie jestem z kamienia, choć przez ostatnich kilka dni niektóre części mego ciała sprawiały takie wrażenie. Nie mogę się posunąć dalej. Teraz po prostu leż bez ruchu i zaśnij. Jutro wrócimy do obozu, tam znajdziemy miejsce, gdzie nikt nas nie będzie obserwował.

Maddie leżała nieruchomo w jego ramionach i po chwili drżenie ustąpiło, a jej mózg znowu zaczął pracować-Przypomniała sobie, jak powiedział, że od dawna jej pragnie. Skoro tak bardzo jej pragnie, dlaczego może się zatrzymać? Dlaczego nie drżał tak jak ona? Uniosła wolna rękę i powoli rozpięła guzik jego koszuli.

– Maddie, co ty wyprawiasz? Nie możesz…

Dotknęła wargami ciepłej, opalonej skóry na jego piersi otarła twarz o włosy na jego torsie, równocześnie odpinając kolejny guzik.

– Maddie, proszę, nie. Nie możemy…

Przesunęła usta niżej. Ring był cieplejszy niż ona, miał twarde mięśnie bez grama tłuszczu, a na nich ciepłą, jędrna skórę. Wsunęła mu rękę za koszulę, żeby dotknąć żeber. Wodziła po nich palcami, żeby poczuć jego siłę. Nie mówił nic, kiedy zeszła niżej, do jego brzucha, całując, potem delikatnie kąsając jego skórę. Kiedy dotarta do paska, zatrzymała się i przez chwilę leżała z twarzą na jego twardym brzuchu. Cała pokryła się potem, oddech rodził się gdzieś głęboko w jej wnętrzu. Ring – szepnęła, ale nie odpowiedział.

Uniosła się lekko, żeby na niego spojrzeć. Nigdy wcześniej nie widziała u człowieka takiego wyrazu twarzy, może tylko na renesansowych rzeźbach we Florencji. Mieszał się tam ból z pragnieniem, cierpienie z ekstazą. Wszystko to widziane na tej przystojnej, męskiej twarzy sprawiło, że na chwilę serce przestało jej bić. Było to równie boskie, jak najwspanialsza aria operowa. Wyraz jego twarzy był równie piękny jak podarowany jej przez Boga głos.

– Ring – wyszeptała i przesunęła się do góry, wracając w jego ramiona.

– Kocham cię, Maddie – powiedział wreszcie. – Szukałem ciebie. Żeby cię odnaleźć, zostawiłem dom i rodzinę, którą kocham, rodzinę, która mnie potrzebuje. Jesteś częścią mnie.

– Tak – odparła. – Myślę, że chyba rzeczywiście nią jestem.

Ułożyła się w jego ramionach i pozwoliła, by ją obejmował. Nic już nie mówili, tylko leżeli. Jej ciało drżało i tętniło życiem, ale Maddie na razie wystarczało, że Ring jest blisko niej.

13

Rankiem, po zjedzeniu kolejnego królika, ruszyli do doliny. Maddie śmiałą się z Ringa, kiedy wyrzekał na królicze mięso.

– I pomyśleć, że mówi to ten sam człowiek, który wolał wojskowy suchy prowiant od moich jarzyn i świeżego chleba? – pokpiwała Maddie.- Mój ojciec potrafił żywić się wyłącznie królikami i na pewno się nie skarżył.

– Twój ojciec – mruknął. – Ten starzec?

– Starzec? Jak śmiesz tak mówić? Ty…

Popędziła za nim, a on uciekał, trzymając się blisko niej, a równocześnie najdalej, jak na to pozwalał łańcuch, chwytając ją, kiedy się potykała. Maddie nie przypominała sobie, by kiedykolwiek spędziła równie beztroski dzień. Dziś nie dopuści, by troski przyćmiły jej radość! Idąc śmiali się i przekomarzali. Maddie szybko zdała sobie sprawę, że ma nad Ringiem taką samą władzę, jak on nad nią, Kiedy upadała, a on się zbliżał, żeby ją chwycić, dotykała go w najdziwniejsze miejsca, na przykład wewnętrznej strony uda, czasem jej biust zderzał się z jego klatką piersiową.

Śmiał się, chwytał ją w ramiona i kręcił wokół siebie. W pewnym momencie upadli na ziemię i potoczyli się w dół zbocza. Silne ciało Ringa osłaniało Maddie przed cierniami i ostrymi kamieniami.

– Mój pompatyczny kapitan – powiedziała, śmiejąc się i turlając razem z nim w dół.

Nagle usłyszała rżenie konia, ale ponieważ Ring właśnie całował ją w szyję, nie zwróciła na to uwagi.

– Ciii – odezwał się, unosząc głowę i nasłuchując

– Co to jest?

– Mój koń.

– Mhmm – mruknęła Maddie bez zainteresowania. -Wiesz, tu chyba nikt nie powinien nam przeszkodzić.

Dopiero po chwili dotarł do niej sens jego słów. Odsunęła Ringa, żeby mu się przyjrzeć.

– Jak to twój koń? Trzymał rękę pod jej bluzką.

– Kary-

Potrzebowała jeszcze chwili, żeby wrócić do siebie. Kiedy Ring jej dotykał i całował, nie potrafiła myśleć zbyt jasno.

– Ring, posłuchaj. Jeśli to twój koń, to znaczy, że złodziej jest gdzieś w pobliżu. Jesteś pewien, że rozpoznajesz rżenie swojego konia?

– Nie zapominaj, że mam słuch absolutny – stwierdził i znowu zajął się całowaniem jej szyi.

Musiała go trzy razy szturchnąć, zanim się odsunął, a potem kopnąć, żeby zrobić na nim jakiekolwiek wrażenie.

– Ring, słuchaj. Musimy coś zrobić.

– Właśnie zamierzam coś zrobić. Odzyskam mojego konia. Muszę wyrównać- rachunki z tym rabusiem.