– Zdaje się, że to dziedziczne.
Maddie przyglądała mu się, a w głowie kłębiło jej się od nadmiaru myśli i wrażeń. Najpierw ogarnął ją gniew na niego i Ringa, że tak z niej zakpili w górach. Ta zabawa w rabusia i ofiarę przy jej uczestnictwie w charakterze niewinnego świadka, a później to przedstawienie, kiedy udawali, że się biją. Z pewnością właśnie wtedy szykowali plan ocalenia Laurel.
Równocześnie zaś przyglądając mu się, nie mogła zapomnieć słów Toby'ego, że Ring był najbrzydszy w rodzinie. Jamie miał ciemne, kręcone włosy, a gęste czarne rzęsy ocieniały jasnoniebieskie oczy. Do tego zgrabny nos i pełne, ładnie wykrojone usta nad kwadratową szczęką. I jeszcze dołek w brodzie. Nie dorównywał wzrostem Ringowi, mógł mieć „zaledwie" metr osiemdziesiąt pięć, ale był równie potężnie zbudowany jak starszy brat.
Maddie odwróciła się do Ringa.
– Rzeczywiście, jesteś brzydki.
Jamie zaniósł się dźwięcznym, głębokim śmiechem.
– Nie tylko piękna, ale i mądra. Gratulacje, braciszku.
Ring w ogóle nie był poruszony oświadczeniem Maddie, że uważa jego młodszego brata za przystojniejszego. Co więcej, słysząc to, ucałował ją w karczek.
– Tak, na tej szyjce jest mądra głowa – oświadczył z dumą, choć w jego głosie brzmiało również lekkie zdziwienie.
Jamie ziewnął szeroko.
– Tobie, Ring, miłość może i zastapi sen, ale nie mnie.
Jeśli to nikomu nie będzie przeszkadzać, chętnie skorzystał bym z tego namiotu. Czy jest tam łóżko? – z tym pytaniem zwrócił się do Toby'ego, który schodził ze wzgórza.
– Powinienem się był domyśle, ze któryś z was się tu pokaże – wyrzekał. – Chodź, poszukam czegoś do żarcia i dopilnuję, żebyś dostał łóżko.
Przechodząc obok Maddie, Jamie mrugnął porozumiewawczo. Siedziała nieruchomo, trzymając Laurel, z głową opartą o Ringa.
– Żadnego kazania? Żadnych wyrzutów, że cię zostawiłem?
– Żadnych – odparła. – Po prostu cieszę się, że jesteś bezpieczny.
– I żadnych pytań, skąd się tu wziął mój brat? Nic? Ułożyła wygodniej Laurel.
– Jutro zaśpiewam dla ciebie. Tylko dla ciebie. Zacisnął mocniej wokół niej ramiona i przez chwilę siedzieli bez słowa w zapadającym mroku.
– Czy czekałaś tutaj, przy tym zagajniku, kiedy zniknąłem?
– Cały czas, kiedy cię nie było, bałam się.
Pocałował ją w szyję.
– Ta mała diablica, twoja siostra, była zupełnie bezpieczna. Porywacze zostawili ją w górach, w rozpadającej się chacie, pod opieką jakiejś staruchy- Sądzili, że to miejskie dziecko, które będzie się bało puszczy.
Maddie prychneła pogardliwie.
– Nie córka Jeffersona Wortha.
– Racja. Kiedy dotarliśmy tam z Jamiem, uciekła kobiecie i szukali jej dwaj mężczyźni. Trudno było ją znaleźć.
– W to nie wątpię – odparła z dumą Maddie. – Czy Dobre Ucho ruszył za wami?
– Chyba tak. Ani razu go nie widzieliśmy, ale kilka razy zdawało mi się, że go słyszę.
– W takim razie chciał, żebyś go usłyszał.
– Możliwe. Tak czy owak Jamie i ja znaleźliśmy ją.
– I nic chciała z wami jechać.
Wiedząc, że i Ring, i Laurel są bezpieczni, Maddie mogła zacząć się uśmiechać.
– Istna diablica. – W głosie Ringa brzmiała lekka trwoga. – Nie spotkałem jeszcze nikogo, kto by walczył tak zawzięcie jak ona. Chwilami miałem wielką ochotę skręcić ten mały karczek.
– Cieszę się, ze tego nie zrobiłeś. A teraz powinniśmy ją położyć do łóżka. Przypuszczam, że oboje jesteście wyczerpani.
Ring chciał już powiedzieć, że on nie potrzebuje wypoczynku, ale oczy same mu się zamykały, kiedy tak siedział oparty o Maddie. Przez ostatnie parę dni ani on, ani Jamie nie spali zbyt wiele.
– Może i masz rację.
Trochę musieli się poszamotać, zanim wstali i ruszyli w stronę namiotu. Ring chciał wziąć Laurel, ale Maddie uparła się, żeby nieść siostrę, więc objął ją ramieniem i razem szli do namiotu. Toby już wcześniej kazał Edith rozłożyć na podłodze derki, żeby Laurel i Ring mieli gdzie spać. Jamie już leżał na za małym dla niego łóżku, tak samo jak kilka dni temu King.
– Wywalę go stąd – powiedział Ring.
– Nie, niech śpi- Może zająć łóżko. Żałuję tylko, że nie mam nic porządnego dla ciebie i Laurel.
Ring był zbyt zmęczony, żeby się spierać. Popatrzył na koce rozłożone na podłodze i chwilę potem leżał na ziemi pogrążony we śnie. Maddie położyła Laurel na drugim posianiu i długo wpatrywała się w jej uśpioną buzię. Tylko dziecka mogło spać mimo wstrząsów i niewygody. Pocałowała siostrę w czoło, owinęła dokładnie kocem, zdmuchnęła latarnię I wyszła.
Przed namiotem czekał na nią Toby.
– Wszystko w porządku?
Uśmiechnęła się.
– Tak. Są tylko zmęczeni. Zostało trochę kawy? Toby nalał kawy do kubka i podał Maddie.
– Dowiedziała się pani, jak to wyglądało?
Usiadła przy ognisko i zrelacjonowała mu, czego się dowiedziała od Ringa. Toby zapatrzył się w płomienie i kiwał głową.
– Z tego wisusa też niewiele dało się wyciągnąć.
Maddie uśmiechnęła się, słysząc jego ton. Wyraźnie Ring był zdecydowanym ulubieńcem staruszka.
– Skąd Jamie się tu wziął?
Toby pokręcił głową.
– Powiadam pani, to dziwna rodzina. Ich ojciec mówił mi kiedyś, że mają w rodzinie dziewczynkę, która widzi rzeczy, co to jeszcze się nie wydarzyły. Nie to, co już było, ale co się dopiero stanie,
Maddie trzymała w dłoniach ciepły kubek i potakiwała.
– Słyszałam o tym, Czasem określa się to jasnowidzeniem. Nie potrafię sobie wyobrazić jasnowidza w rodzinie Ringa.
– No, nie chwalą się tym na lewo i prawo. Ale każdą taką dziewczynkę nazywają Christiana. Teraz jest jedna taka, mieszka na wybrzeżu, nie w Maine, ale na zachodzie, To dopiero dziewuszka, młodsza od paninej siostry, ale kiedyś ocaliła kościół pełen ludzi. Pożar tam był, czy coś takiego, więc na pewno już, wiadomo, że ma to „widzenie".
– Wiedziała, że cos jest źle?
– Zdaje się, że parę miesięcy temu bawiła się lalkami i powiedziała matce, że wujek Ring znajdzie się w opałach, – Toby się uśmiechnął. – Tamta z drugiego końca kraju wysłała człowieka, żeby ostrzegł ojca chłopaka, a staruszek przysłał tu jednego ze smarkaczy, żeby pomógł Ringowi.
Maddie powoli piła kawę.
– Więc Jamie znalazł brata i śledził go.
– Kiedy pani pilnowalim, Ring wypatrzył porywaczy, potem tego Indiańca i jeszcze kogoś, ale nijak nie mógł go dopasować do tej układanki.
– I to był Jamie.
– No.
Pokręciła głową.
– I Jamie zobaczył nas dwoje skutych kajdankami i postanowił odegrać rabusia, przepraszam, rozbójnika, zabrał Ringowi konia i wszystkie nasze rzeczy.
Milczała przez chwilę, myśląc o wszystkim-, co Ring wiedział, a ona nie. Nic dziwnego, że tak spokojnie zareagował, kiedy mężczyzna zabrał mu konia. Nic dziwnego, że nie chciał biec za swoim ukochanym zwierzęciem. Wiedział, że w rękach brata Kary jest bezpieczny. Wiedział też, że przez te trzy dni nic im nie grozi, ponieważ jego brat ich pilnował. A poza tym przez cały czas Ring miał klucze od kajdanek. Przypomniała sobie ten jego głupkowaty uśmieszek, kiedy ona tak się o niego niepokoiła, gdy chciał ruszyć za złodziejem. Albo odgłosy walki, którą odgrywali na jej benefis; Ring zdawał sobie sprawę, że ona jest niedaleko i słucha. Przecież zdziwiło ją, że później nie znalazła na ciele Ringa żadnych obrażeń.
Wstała i popatrzyła na siedzącego Toby'ego. Może powinna czuć gniew, ale nie czuła. Nieważne, co Ring zrobił. Oddał jej siostrę, to najważniejsze. – Idę spać – oświadczyła.