Toby powiódł wzrokiem od Ringa do Maddie, potem spojrzał na Jamiego.
– Niech mnie kule biją – wyszeptał. – Wreszcie i jego rąbnęło.
Uśmiechając się radośnie poderwał Ringa na nogi i popchnął w stronę Maddie.
– Idź ją udobruchać – powiedział ze śmiechem. – Przyprowadź tutaj. Już ja dopilnuję, żebyście mieli spokój.
Ringowi udało się zmusić nogi do pracy na tyle, że dotarł do namiotu Maddie, jednak ręka tak mu się trzęsła, że z trudem uchylił płachtę namiotu. Ledwo wsunął głowę, a w jego stronę poleciało coś co wyglądało na zdjęcie w ramce. Wślizgnął się do namiotu.
– Jak śmiałeś? – wrzasnęła Maddie. – Jak śmiałeś wyjść, zanim skończyłam?
Chwyciła mały słoiczek z kremem i cisnęła nim w Ringa. Ring złapał pojemniczek i ruszył w jej kierunku.
– Czekam na wyjaśnienie.
Kiedy bez słowa szedł dalej w jej stronę, złapała buteleczkę perfum, która stała na kufrze, i rzuciła. Ring chwycił ją prawą ręką. Doszedłszy do Maddie, wyciągnął ręce po obu jej stronach, ustawił na kuferku słoiczek i butelkę, potem chwilę stał bez ruchu, przyglądając się kobiecie. Dopiero kiedy spojrzała mu w oczy, zrozumiała, co czuł, i serce podeszło jej do gardła. Widywała taki wzrok u wielu mężczyzn, lecz nigdy o takiej sile i natężeniu. Nigdy jeszcze nie bała się Ringa, ale ten mężczyzna o dzikim spojrzeniu ją przerażał;
– Ring, muszę… – zaczęła, ale nie odpowiedział.
Gdzie się podział tamten cywilizowany, opanowany mężczyzna, z którymś. Nim zdążyła zareagować, przerzucił ją sobie przez ramię i wyniósł z namiotu. Na zewnątrz stali Jamie Toby, Edith. Frank, Sam i Laurel, nie wspominając już o jakiejś dwudziestce mieszkańców miasteczka. Zamknęła oczy, żeby ich nie widzieć, czuła bowiem, że próby przemówienia do rozsądku temu obcemu człowiekowi, który ją niósł, są z góry skazano na przegraną. Zaniósł ją do chaty na zboczu, zamknął drzwi, postawił ją na nogi i popatrzył na nią wzrokiem, w którym płonili ogień.
– Ring, wiesz, chyba czegoś zapomniałam. Może powinnam…
Chwycił ją za ramię, kiedy próbowała ruszyć do drzwi. Trzymając ją wodził dłońmi po jej ciele, wreszcie natrafiwszy na pośladki, zacisnął palce na ich krągłych kształtach. Maddie chwilę się nie ruszała, stała z szeroko otwartymi oczami, wreszcie podniosła na niego wzrok. Oczy jeszcze bardziej mu pociemniały, oddychał inaczej. Wolno pochylił się nad nią i lekko pocałował w usta.
Już wcześniej ją całował, ale nie tak jak teraz. Teraz czuła w jego pocałunkach gwałtowność, której przedtem w nich nie było. Zamrugała oczami, przełknęła ślinę, potem wycofała się z jego ramion.
– Myślę, że… eee… muszę porozmawiać z Laurel. Zrobił krok do przodu, Maddie oparła rękę na klamce.
– Zdaje się, że ktoś mnie wolał.
Ring sięgnął nad nią i opuścił rygiel, tak że nikt nie mógł dostać się do środka. Maddie cofała się w stronę fortepianu. Ring szedł za nią.
– Czy ktoś dogląda twojego konia? Wiesz, że on potrafi jeść wszystko. Zmartwiłabym się, gdyby coś mu się…
Zagonił ją w róg, oparł dłonie po obu stronach jej głowy, pochylił się i pocałował, miękko i długo. Kiedy Maddie zaczęła osuwać się na podłogę, chwycił ją w pasie i przyciągnął blisko do siebie. Wreszcie cofnął głowę. Maddie odwróciła wzrok, oddychała szybko i płytko. Nigdy jeszcze nie czuła nic podobnego. Popatrzyła na niego, od samego jego spojrzenia bił na nią war.
– Nie… nic wiem, co robić – wyszeptała.
– Ja też tak znowu dużo nie wiem – odszepnąl. – Ale chętnie się nauczę.
Posłała mu wątły uśmiech.
– Może powinniśmy nająć profesorów.
Zaczął się zmagać z licznymi guziczkami z tyłu jej sukni, delikatnie ucałował ją w szyję, policzek, oczy.
– Nauczę ciebie, jeśli ty nauczysz mnie.
– Tak – szepnęła. Strach powoli znikał. – O, tak.
– Maddie, ja… – zaczął i poczuła, jak drżą mu palce.
Nie była pewna, co wydarzyło się potem. Guziki nie dawały się łatwo rozpiąć, więc szarpnął, materiał się rozdarł i suknia opadła wokół stóp Maddie.
Znowu ją pocałował, tym razem nie tak delikatnie. Jedną ręką przechylił jej głowę i Maddie otworzyła usta pod dotykiem jego warg. Nie wiedziała, które z nich jęknęło, ale było to B z bemolem.
Nie wiedziała nawet, kiedy opadła z niej reszta ubrania, ale po kilku minutach wszystko leżało u jej stóp, ona sama zaś stała w objęciach Ringa, ubrana jedynie w pończochy, podtrzymywane w kolanach przez koronkowe podwiązki, i w trzewikach. Wziął ją za ręce, odsunął się i przyjrzał. W chacie panował półmrok, przez jedyne okno wpadały promienie słońca, w ich świetle wszystko nabierało złocistej barwy, Maddie poczuła, jak pod spojrzeniem Ringa cała oblewa się rumieńcem, ale on palcami ujął ją pod brodę i uniósł jej twarz.
– Jesteś równie piękna jak twój głos – powiedział.
Nie byle jaka to pochwała – pomyślała Maddie. Bardzo nie byle jaka.
– Chcę cię zobaczyć – wyszeptała.
Ring drżącą dłonią przeciągnął po jej ramieniu, przez pełną pierś, ku talii, wodząc palcami po płaskim, delikatnym brzuchu. Wreszcie znowu popatrzył jej w oczy i uśmiechnął się krzywo.
– Mężczyźni nawet w połowie nie są tak interesujący jak kobiety.
Uniosła dłoń do jego piersi, rozpięła jeden guzik i wsunęła rękę do środka, dotykając włosków na torsie, ciepłej skóry, mocnych, twardych mięśni. Wolno rozpinała guzik po guziku, schowała obie ręce pod koszulą, zsuwając mu ją z ramion. Spojrzała na jego twarz i dostrzegła w niej nie tylko namiętność, ale i coś innego. Coś, co przypominało zdumienie. Z tego, co zdążyła się dowiedzieć, w jego życiu nie było wiele kobiet i zdawała sobie sprawę, że dla niego, tak samo jak dla niej to wszystko jest nowe. Ta świadomość wywołała kolejny rozkoszny dreszcz. Maddie zawsze sądziła, że pewnego dnia pokocha mężczyznę, który zgłębił wszelkie tajniki sztuki miłości, mężczyznę, który weźmie ją do łóżka i wszystkiego nauczy – zwłaszcza że niejeden ofiarował się to uczynić. Czuła jednak, że Ring tak samo jak ona jest uczniem w tej szkole, i nie wiedziała czemu, ale ogromnie jej się to podobało. Może właśnie na tym polega różnica w otrzymaniu w darze nowej pary butów zamiast zużytych przez innych pantofli?
Objęła go ramionami, dotykając piersiami jego skóry. Ring mocno ją przytrzymał.
– Nigdy nie sądziłem… – wyszeptał jej we włosy. – Nigdy nie wiedziałem, o co im właściwie chodzi. Toby twierdził, że mężczyzna po prostu musi to przeżyć.
Znowu zaczął drżeć, potem odsunął Maddie od siebie i popatrzył na nią pociemniałymi oczami.
– Nie chciałbym cię skrzywdzić, ale, jak to powiedzieć, czuję narastającą potrzebę.
Roześmiała się.
– Skrzywdzić? – powiedziała i ugryzła go w pierś. – Mnie? Tylko spróbuj.
Jeszcze kilka razy lekko go ugryzła, aż wreszcie Ring poddał się ogarniającemu go pożądaniu. Wybuchły w nim lata powstrzymywanej namiętności. Lata, kiedy patrzył, ale nie widział; pragnął, ale sobie odmawiał; lata samotności; wszystko to teraz wydostało się na powierzchnię.
Początkowo Maddie uśmiechała się, kiedy niecierpliwie całował jej ciało, pochylając się nad nią, dłońmi przytrzymując jej pośladki, przyciskając jej gołe nogi do szorstkiej wełny swoich spodni, a jego pasek wrzynał się w jej miękki brzuch. Kiedy jednak przywarł ustami do jej piersi, uśmiech zniknął z jej twarzy. Szeroko otworzyła oczy, potem cicho jęknęła i odchyliła się w jego ramionach, zwisając na nich całym ciężarem.
Popchnął ją na ścianę, opasując jedną ręką jej ramiona, podczas gdy drugą ręką i ustami penetrował jej ciało.