Выбрать главу

Zamarł pod drugiej stronie łóżka; zdawało mi się, że obserwuję tę sytuację gdzieś z daleka. Zauważyłam, że nóż w jego dłoni to tylko zwykły składany scyzoryk.

Wpatrywał się w rewolwer.

– Zdejmij maskę!

Jego ramię poruszyło się powoli i biały pasek materiału spłynął na podłogę…

Morderca obrócił się na pięcie…

Krzyczałam… a w tej chwili w pokoju rozległy się huki wystrzałów… szybko, jeden po drugim, a potem brzęk tłuczonego szkła… Nie wiedziałam, co się dzieje.

To było szaleństwo. Szyba rozprysła się w drobny mak, nóż, padając na podłogę, błysnął w świetle lampy… morderca rąbnął o krawędź nocnego stolika i lecąc na ziemię, pociągnął za sobą lampę.

W pokoju zapanowała ciemność.

Chwilę potem od strony drzwi rozległo się pospieszne skrobanie po ścianie…

– Gdzie się zapala światło w tym przeklętym pokoju?

Zrobiłabym to.

Wiem, że bym to zrobiła.

Nigdy w życiu nie pragnęłam niczego równie mocno, jak pociągnąć za spust.

Chciałam przestrzelić mu serce na wylot i zostawić w nim dziurę wielkości księżyca.

Wałkowaliśmy to już po raz piąty. Marino sprzeczał się ze mną i uważał, że sprawy potoczyły się nieco inaczej, niż pamiętam.

– Hej! W chwili gdy zobaczyłem go wchodzącego do twojego domu przez okno, śledziłem go, doktorku. Nie mógł być w twojej sypialni dłużej niż trzydzieści sekund, zanim ja tam wpadłem. I wcale nie wyciągnęłaś broni. Usiłowałaś to zrobić, stoczyłaś się z łóżka, a wtedy wszedłem i zastrzeliłem skunksa.

Siedzieliśmy w moim biurze w mieście; był poniedziałek rano. Właściwie nie pamiętałam, co działo się przez ostatnie dwa dni. Czułam się tak, jakbym znajdowała się przez ten czas pod wodą albo na innej planecie.

Bez względu na to, co mówił Marino, święcie wierzyłam, że mierzyłam do mordercy z rewolweru, gdy on nagle stanął w drzwiach mej sypialni i władował w drania cztery kule ze swojego magnum 357. Nie sprawdziłam mu pulsu; nie usiłowałam zatamować krwawienia. Siedziałam na podłodze, na zwiniętej kołdrze i trzymałam rewolwer na kolanach, podczas gdy łzy strumieniami ciekły mi po twarzy; dopiero wtedy uświadomiłam sobie, że ruger nie był naładowany.

Kiedy tego wieczora poszłam do sypialni, byłam tak zdenerwowana i zmęczona, że zapomniałam go naładować. Kule nadal tkwiły w pudełku w szafie z ubraniami, gdzie je schowałam, by Lucy nie mogła ich znaleźć.

Morderca nie żył.

Był już martwy, gdy padł na dywan koło mego łóżka.

– Nie zdjął też maski – ciągnął Marino. – Pamięć płata dziwne figle, co? Sam ściągnąłem tę przeklętą pończochę z jego twarzy, gdy dołączyli do nas Snead i Riggy. A wtedy on już był martwy.

Był zaledwie chłopcem.

Chłopcem o twarzy pokrytej bliznami po trądziku i popielatoblond włosach; pod nosem miał cieniutki wąsik.

Nigdy nie zapomnę jego oczu; okna, przez które nie widać było duszy. Były tylko pustymi oknami otwartymi na ciemność, jak te, przez które wchodził do mieszkań swych ofiar, gdy ich głosy usłyszał przez telefon.

– Wydawało mi się, że coś powiedział – mruknęłam do Marino. – Wydawało mi się, że usłyszałam, jak coś mówi, padając na podłogę. – Po chwili wahania zapytałam: – Powiedział coś?

– O, tak.

– Co? – Drżącą ręką sięgnęłam do popielniczki i strzepnęłam popiół z papierosa.

Marino uśmiechnął się złośliwie.

– Te same ostatnie słowa, jakie zazwyczaj rejestrują czarne skrzynki samolotów, które uległy katastrofom. Te same ostatnie słowa, które wypowiada większość łajdaków. Powiedział: „O, cholera!”

Jedna kula przebiła aortę, druga płuca. Inna przeszła przez żołądek i utknęła w kręgosłupie. Czwarta przeszła na wylot przez miękkie ciało i strzaskała szybę w moim oknie.

Nie ja robiłam jego sekcję; raport podpisany przez jednego z moich podwładnych leżał już na moim biurku. Nie pamiętam, bym wzywała go do tej roboty, lecz musiałam to zrobić.

Nie czytałam gazet. Nie miałam na to sił. Wystarczyły mi nagłówki wczorajszego wieczornego wydania „Timesa”. Wpadły mi w oczy, gdy wrzucałam wszystkie gazety do śmieci chwilę po tym, jak wylądowały na moim trawniku.

DUSICIEL ZASTRZELONY PRZEZ DETEKTYWA W SYPIALNI DOKTOR KAY SCARPETTY KORONERA OKRĘGOWEGO STANU WIRGINIA

Pięknie. Ciekawe, co też sobie ludzie pomyślą; że kto był w mojej sypialni o drugiej nad ranem, Marino czy morderca?

Pięknie.

Zastrzelonym psychopatą okazał się oficer łącznościowy zatrudniony przez władze miasta jakiś rok temu. Oficerowie łącznościowi w Richmond nie są nawet policjantami; to cywile. Pracował na zmianie od szóstej po południu do północy. Nazywał się Roy McCorkle, czasem przyjmował zgłoszenia 911. Czasem pracował przy rozdzielaniu zgłoszeń wozom patrolowym i dlatego Marino rozpoznał jego głos na taśmie, którą odegrałam mu przez telefon. Co prawda wtedy się do tego nie przyznał, lecz rozpoznał ten głos.

McCorkle nie pracował w piątek wieczorem. Zadzwonił z domu, że jest chory. Nie pojawił się w pracy od czasu ukazania się artykułu napisanego przez Abby Turnbull. Jego koledzy z pracy nie mieli o nim sprecyzowanego zdania, oprócz tego, że podobały im się jego żarty i sposób przekazywania wiadomości przez radio. Lubili drażnić się z nim na temat jego częstych wycieczek do toalety, czasem nawet kilkunastu w czasie dyżuru. Za każdym razem mył twarz, ręce i szyję. Pewnego razu jeden z jego kolegów zastał go w łazience praktycznie kąpiącego się w zlewie za pomocą małej gąbki.

W męskiej toalecie nieopodal pokoju radiowego wisiał na ścianie duży dystrybutor mydła borawash.

McCorkle był „fajnym facetem”, lecz nikt z współpracowników nie znał go za dobrze. Założyli, że po godzinach widywał się z kobietą, „odlotowo wyglądającą blondynką” o imieniu „Christie”. Tylko że żadna Christie nie istniała; jedynymi kobietami, z jakimi widywał się po pracy, były jego ofiary. Żaden z jego kolegów nie mógł uwierzyć, że to właśnie McCorkle był Dusicielem siejącym postrach w mieście.

Doszliśmy do wniosku, że istniało prawdopodobieństwo, iż to on zamordował owe trzy kobiety w okolicy Bostonu wiele lat temu; wtedy jeździł ogromną ciężarówką, przewożąc towary z jednego krańca Stanów Zjednoczonych na drugi. Jednym ze stałych przystanków na jego trasie był właśnie Boston, gdzie dostarczał kurczaki do fabryki przetworów mięsnych. Jednak nie istniał żaden sposób, w jaki moglibyśmy to udowodnić; prawdopodobnie nigdy nie dowiemy się, jak wiele kobiet zamordował w całym kraju. Możliwe, że dziesiątki; mógł zacząć jako podglądacz, potem przekształcić się w gwałciciela, aż wreszcie w mordercę. Nie miał żadnej przestępczej przeszłości. Największym udowodnionym mu przestępstwem było przekroczenie prędkości na autostradzie.

Miał zaledwie dwadzieścia siedem lat.

Według tego, co napisał w swym podaniu o pracę, gdy ubiegał się o posadę oficera łącznościowego w Departamencie Policji Richmond, pracował w różnych zawodach: jako kierowca ciężarówki, dostawca cementu w Cleveland, listonosz i dostawca kwiatów dla kwiaciarni w Filadelfii.

Marino nie mógł go znaleźć w piątek wieczorem, ale też zbytnio nie przyłożył się do poszukiwań. Od godziny 23:30 czaił się w mroku między drzewami na mojej posiadłości i obserwował; miał na sobie ciemnogranatowy policyjny kombinezon, by wtapiać się w mroki nocy. Kiedy zobaczyłam go stojącego w otwartych drzwiach mojej sypialni z rewolwerem w dłoni, przez jedną zapierającą dech w piersi sekundę nie byłam pewna, który z nich jest policjantem, a który mordercą.

– Widzisz – wyjaśniał mi teraz – długo zastanawiałem się nad tym, co przydarzyło się Abby Turnbull; o tym, iż prawdopodobnie to ją drań chciał zamordować, a przez pomyłkę dobrał się do jej siostry. To mnie niepokoiło. Więc zadałem sobie pytanie, jaka jeszcze kobieta w tym mieście może przyciągać jego uwagę. – Popatrzył na mnie z zamyślonym wyrazem twarzy.