Выбрать главу

— Przepraszam, co mówiłaś?

— Chcę znaleźć męża — powtórzyła trochę głośniej.

— Od jak dawna jesteście małżeństwem? — spytała Polly bez zastanowienia.

— …jeszcze się nie pobraliśmy… — Głos Kukuły był cienki jak u mrówki.

Polly spojrzała niżej, na pulchność dziewczyny… Ojej… Ojej…

Starała się mówić rozsądnie.

— A nie sądzisz, że powinnaś…

— Tylko mi nie mów, że mam wracać do domu! — rozzłościła się Kukuła. — W domu nic mnie nie czeka oprócz hańby! Nie wrócę tam! Idę na wojnę i zamierzam go znaleźć! Nikt mi tego nie zabroni, Ozzer! Nikt! Tak się już zdarzało! I dobrze kończyło! Jest o tym piosenka i w ogóle!

— Ach, ta… — mruknęła Polly. — Tak, wiem. — Ludowych pieśniarzy należałoby powystrzelać. — Chciałem tylko powiedzieć… Przekonasz się, że pomoże ci to w maskowaniu…

Wyjęła miękki wełniany walec zwiniętych skarpet i wręczyła jej bez słowa. To było ryzykowne zagranie, ale czuła się w pewnym stopniu odpowiedzialna za tych, którzy swych nagłych kaprysów nie wspomogli planowaniem.

W drodze do swojego siennika zauważyła, że Łazer wiesza swój portrecik księżnej na poręcznym haku nad materacem. Rozejrzał się dyskretnie, nie zauważył Polly w mroku koło drzwi i bardzo szybko dygnął przed obrazkiem. Dygnął, nie ukłonił się.

Cztery… W tej chwili nie czuła już nawet zaskoczenia. A została jej jeszcze jedna para czystych skarpet.

Wkrótce wojsko będzie chodziło boso…

Polly umiała po ogniu poznać, która jest godzina. Wyczuwała, jak długo ogień płonął; tutaj w palenisku polana pokrywał szary popiół, a pod nim był czerwony żar. Minęła jedenasta, uznała.

Sądząc po odgłosach, nikt nie spał dobrze. Wstała po godzinie czy dwóch leżenia na szeleszczącym sianie, spoglądania w mrok i nasłuchiwania, jak poruszają się pod nią różne stworzonka. Zostałaby dłużej, ale coś w sianie chyba chciało odsunąć sobie z drogi jej nogę. Poza tym nie miała suchych koców. W koszarach były jakieś koce, ale Trzyczęściowiec je odradzał, bo miały w sobie — jak to ujął — świerzb.

Kapral zostawił płonącą świecę. Polly raz jeszcze przeczytała list od Paula i raz jeszcze obejrzała uratowany z błotnistej drogi skrawek zadrukowanego papieru. Słowa były porozrywane i niektórych nie była pewna, ale nie podobało się jej ich brzmienie. Zwłaszcza „inwaz” miała wyjątkowo nieprzyjemny dźwięk.

A potem odkryła jeszcze trzeci kawałek papieru… To naprawdę nie jej wina. Trafił do niej zupełnym przypadkiem. Wyprała rzeczy Bluzy, a przed praniem zawsze się sprawdza kieszenie — kto chociaż raz próbował rozwinąć odbarwioną, mokrą parówkę, która była kiedyś banknotem, nie chce próbować tego po raz drugi. I wtedy znalazła tę złożoną kartkę. Owszem, nie musiała jej rozkładać. A kiedy już rozłożyła, nie musiała czytać. Ale czasem trudno się powstrzymać.

To był list, Bluza prawdopodobnie wcisnął go do kieszeni, kiedy zmieniał koszulę. Nie musiała czytać go jeszcze raz, ale przeczytała w blasku świecy.

Najdroższa Emmelino!

Sława i Fortuna czekają! Po zaledwie ośmiu latach jako podporucznik dostałem awans i mam otrzymać dowództwo! Oczywiście, oznacza to, że w Wydziale Koców, Derek i Obroku Biura Kwatermistrza nie pozostanie już żaden oficer, ale wyjaśniłem kapralowi Drebbowi mój nowy system księgowania i wierzę, że da sobie radę.

Rozumiesz, że nie mogę wchodzić w szczegóły, ale uważam, że to bardzo ekscytująca perspektywa, i nie mogę się doczekać, by stanąć „twarzą w twarz z Nieprzyjacielem”. Ośmielam się wierzyć, że nazwisko Bluza przejdzie do historii wojskowości. Tymczasem odkurzam moje techniki szermiercze i wyraźnie wszystko „do mnie wraca”. Oczywiście awans niesie z sobą nie mniej niż Jednego Szylinga dodatkowo „per Diem” plus Trzy Pensy dodatku obrokowego. Z tej przyczyny nabyłem „wierzchowca” od pana „Uczciwego” Jacka Slackera, niezwykle interesującego dżentelmena, choć wydaje mi się, że jego opis „dzielności” mojego rumaka mógł być nieco przesadzony. Mimo to jednak „pnę się w górę”, a jeśli Los się do mnie uśmiechnie, bardzo przybliży to dzień, gdy będę

I to wszystko, na szczęście. Po chwili namysłu Polly starannie zmoczyła list, potem wysuszyła szybko nad dogasającym ogniem i wsunęła do kieszeni wypranej koszuli. Bluza może ją skarcić, że nie wyjęła go przed praniem, ale wątpiła w to.

Liczący koce z nowym systemem księgowania… Podporucznik od ośmiu lat, na wojnie, gdzie awanse bywają bardzo szybkie. Człowiek, który ujmował w cudzysłów każde słowo czy frazę, które uważał za choćby odrobinę bardziej potoczne. Odkurzał „techniki szermiercze”. Tak krótkowzroczny, że kupił konia od Jacka Slackera, który wędrował po wszystkich kącikach okazji na końskich targach i sprzedawał wymęczone chabety, gubiące nogę, zanim nabywca dojechał na nich do domu.

Nasz dowódca…

Przegrywali w tej wojnie. Wszyscy o tym wiedzieli, ale nikt nie chciał powiedzieć głośno. Całkiem jakby to się naprawdę nie działo, dopóki nie zostanie nazwane. Przegrywali wojnę, a ten oddział, niewyszkolony i niesprawdzony, walczący w butach poległych, mógł tylko pomóc przegrać ją szybciej. Połowa z nich to dziewczyny! Z powodu jakiejś głupiej piosenki Kukuła rusza na wojnę, żeby odszukać ojca swojego dziecka, a to dla dziewczyny nawet w czasie pokoju dramatyczna misja. Loft wlecze się za swoim chłopakiem, co prawdopodobnie będzie romantyczne aż do piątej minuty pierwszej bitwy… Ona sama…

…no tak. Ona też słyszała tę piosenkę. Co z tego? Paul to przecież jej brat. Zawsze się nim opiekowała, nawet kiedy była jeszcze całkiem mała. Mama zawsze miała dużo zajęć w Księżnej, więc Polly została starszą siostrą dla brata, w rzeczywistości starszego od niej o piętnaście miesięcy. Nauczyła go wycierać nos, nauczyła stawiać litery, chodziła i znajdowała, kiedy okrutniejsi chłopcy gubili go w lesie. Bieganie za Paulem było obowiązkiem, który stał się nawykiem.

I jeszcze… No, to nie był jedyny powód. Kiedy umrze ojciec, Pod Księżną będzie stracona dla jej gałęzi rodziny, jeśli nie pozostanie męski potomek, który mógłby ją odziedziczyć. Takie było prawo, jasne i oczywiste. Prawo nugganiczne stwierdzało, że mężczyźni mogą dziedziczyć „Rzeczy Męskie”, takie jak ziemia, budynki, pieniądze i wszystkie zwierzęta domowe oprócz kotów. Kobiety dziedziczyły „Rzeczy Kobiece”, to znaczy przede wszystkim biżuterię osobistą i kołowrotki. Na pewno nie mogły odziedziczyć dużej i znanej gospody.

Pod Księżną trafi więc do Paula, jeśli będzie żył, a jeśli nie, może ją dostać mąż Polly, jeśli będzie zamężna. A że nie odpowiadała jej taka perspektywa, potrzebowała brata. Paul może z radością przez resztę życia dźwigać beczki, a ona pokieruje Księżną. Ale jeśli zostanie sama — kobieta bez mężczyzny — najlepsze, na co może liczyć, to zgoda, by nadal tam mieszkała. Prawo własności przypadnie kuzynowi Vlopo, który jest pijakiem.

Oczywiście, nie był to zasadniczy powód. Absolutnie. Ale jednak jakiś powód. A zasadniczym powodem był po prostu Paul. Zawsze umiała go znaleźć i przyprowadzić do domu.

Spojrzała na trzymane w dłoniach czako. Były również hełmy, ale ponieważ wszystkie miały otwory po strzałach albo wyrąbane szablami szczeliny, cały oddział bez słowa zdecydował się na miękkie czapki. Człowiek ginie i tak, ale w ten sposób przynajmniej unika bólu głowy. Na czaku umocowano odznakę regimentu — płonący ser. Polly miała nadzieję, że pewnego dnia dowie się dlaczego.