Выбрать главу

April Simmonds użyła swoich wpływów i nakłoniła menadżera motelu, żeby zatrudnił Eamons na nocną zmianę: od czwartej do północy. Menadżer, obdarzony solidną nadwagą potomek rodziny, która prowadziła motel, rzucił jedno spojrzenie na Eamons i zobaczył uroczą rudą pannę ze słodkim uśmiechem, który przywodził mu na myśl cukierki. On sam tkwił na recepcji od północy do ósmej rano, więc przesunął nocnego recepcjonistę na swoją zmianę, a sam spędzał wieczory, oglądając telewizję i próbując namówić Eamons na kolację, aż recepcjonista w końcu odszedł i biedak musiał sam podjąć swoje dawne obowiązki do chwili znalezienia następstwa.

Nie przejmował się tym zbytnio. Większość czasu spędzał na oglądaniu telewizji w holu i codziennie widywał Eamons na początku i na końcu jej zmiany. Całe noce, siedząc samotnie za ladą, mając za towarzyszy tylko bohaterów starych filmów, rozmyślał o tym, jak fajnie byłoby zrobić to z Kelly na wielkiej skórzanej kanapie przed telewizorem. Ani on, ani nikt inny na wyspie, z wyjątkiem April i Dana, nie wiedział, że ruda piękność jest agentką FBI.

Eamons uśmiechała się i żartowała z nim, dyskretnie obserwując bywalców baru. Prawie wszyscy byli pracownikami Astro; April znała większość z nich i udostępniała Kelly ich akta osobowe.

April starała się. Eamons obserwowała zza recepcyjnej lady, April zaś bywała regularnie w barze. Przychodziła po zakończeniu pracy na drinka lub dwa i wychodziła, gdy tłum rozchodził się na kolacje. Często wracała później, wieczorem, gawędziła ze spotkanymi technikami i inżynierami Astro, czasem pozwalała, żeby ktoś, kogo nie znała, postawił jej d albo po prostu posiedział z nią i pogadał.

April zawsze wracała do domu sama, przynajmniej wrażenie odniosła Eamons. Jest na tyle inteligentna, żeb radzić sobie z tymi dziwakami, pomyślała. Poza tym kocł w Randolphie. Ci faceci jej nie interesują. Eamons zape\ April, że ją ochroni.

— Wystarczy jeden telefon — rzekła, machając swoirr niaturowym telefonem jak maczugą.

Eamons mieszkała u April, w schludnym mieszk zjedna sypialnią, które April wynajmowała w Lamar. Spa rozkładanej kanapie w salonie i korzystała z tej samej malu łazienki. Na wyspę jeździły oczywiście osobno: April z r Eamons późnym popołudniem. Nie chciały, żeby ktokoh wiedział, że razem pracują.

Rankiem, przy śniadaniu, porównywały notatki i wyi niały informacje. Eamons zorientowała się wkrótce, że było zbyt wiele informacji do wymiany. April dowiadyv się, kto się kłóci z żoną, kto szuka nowej pracy i kto się za j ugania. Nic interesującego. Nic, co mogłoby pomóc w sle twie. Eamons nie ujawniła April, że Nacho Chavez w Hous ostrzegał ją: śledztwo może zostać zamknięte z powodu br, wyników.

Odkryła, że podoba jej się praca poza biurem, w terei nawet jeśli ta praca była nudna i bezproduktywna. Podobało się mieszkanie z April i zastanawiała się, jakby to było, gd) znalazły się razem w jednym łóżku.

Dan Randolph wrócił z Wenezueli i tajemniczo się uśm chał, a inżynierowie przeprowadzali test połączenia wahadło ca z rakietą nośną.

Rankiem Eamons przygotowywała śniadanie dla nich ol a April ubierała się do pracy.

— Czy robimy jakieś postępy? — spytała April z sypiał gdy Eamons ochoczo wyciągała kawałki tostów z tostera, ktć teoretycznie miał je wyrzucać, ale nie robił tego wystarcz jąco wysoko, o czym rozmyślała, wyjmując kawałki chle i próbując rzucić je na talerz na tyle szybko, żeby nie sparzyć sobie palców.

April stanęła w drzwiach sypialni, w wydekoltowanej liliowej bluzce i nieco ciemniejszej spódnicy do kolan, wysoka, smukła, nowoczesna i energiczna kobieta w każdym calu. Kelly poczuła się nagle niska i niezgrabna w swoim bezkształtnym szlafroku.

Ten cały Randolph to dureń, pomyślała Eamons. Ona jest taka piękna, a on nie zwraca na nią uwagi. Może to dlatego, że jest czarna? Ech, do licha, faceci są stuknięci.

— Robimy jakieś postępy? — powtórzyła April, przysuwając sobie taboret do kuchennego barku.

Eamons wzruszyła ramionami i postawiła tosty na ladzie.

— Sprawdziłaś wszystkich znajomych Larsena. Stanowczo nie był graczem.

April pokiwała ponuro głową.

— Wiemy, że rano został zamordowany.

— Ludzie z biura wysłali do Waszyngtonu nagranie, które znaleziono na jego automatycznej sekretarce, celem przeprowadzenia analizy głosu. Gdyby człowiek, którego głos zarejestrowano, był kiedyś aresztowany w związku z przestępstwem federalnym, jego głos byłby w archiwum.

— To już byłoby coś-April zaczęła jeść swoją jajecznicę. Eamons była kiepską kucharką; próby zrobienia przez nią jaj sadzonych zwykle kończyły się jajecznicą.

Próbując rozweselić April, Eamons powiedziała:

— Mój dziadek był kamieniarzem w hrabstwie Cass. Kiedyś powiedział: czasem trafia się taki kamień, że łupiesz i łupiesz, a on nie pęka. Po prostu siedzi, taki uparty, bez względu na to, jak mocno walisz. I nagle uderzasz go jeszcze raz i pęka na pół.

— Dobrze by było — rzekła April ponuro. — Wiesz, rozmawiałam ze wszystkimi, którzy znali Pete’a. Siedziałam w barze, słuchałam, zadawałam pytania, aż mi się od tego rzygać chciało. I nie wiemy nic więcej poza tym, co wiedzieliśmy w dzień po jego śmierci.

Eamons chciała zaprotestować, ale uznała, że lepiej bei milczeć. April celnie podsumowała sytuacje. Nie wiedz jednak, że sam fakt zadawania pytań, sam fakt węszenia wo tych, którzy znali Pete’a Larsena, może niepokoić tych, kt go zamordowali. Ludzie, którzy doprowadzili do katastn wahadłowca i zabili Tenny’ego, zamordowali także Joe, Eamons sądziła, że muszą mieć innych informatorów w Ast Muszą mieć jakieś czujne oczy i uszy. Jeśli April będzie rc pytywać wystarczająco długo, może zaniepokoją się na ty żeby podjąć jakieś działania.

Albo nie, przyznała April w duchu. Najinteligentniejszy posunięciem będzie niepodejmowanie żadnych działań. Zrobi co mieli zrobić, po co się wychylać? Wystarczy siedzieć cichi a nikt nie wpadnie na to, kim są.

Z drugiej strony, Randolph jakoś brnie, walczy, żeb utrzymywać firmę na powierzchni. Może będą chcieli uciszy go raz na zawsze, kiedy się zorientują.

— Jadę do pracy — April odsunęła niedokończoną jajecznici i wstała z taboretu.

Eamons odprowadziła ją do drzwi mieszkania.

— Do zobaczenia wieczorem w hotelu.

— Do zobaczenia — odparła April.

Eamons zamknęła drzwi i oparła się o nie. Masz cholernie dobry plan, pomyślała. Najlepsze, co może się zdarzyć, to próba zabicia April. Cholernie dobry plan.

WYSPA MATAGORDA, TEKSAS

Był wczesny ranek, ale nad Zatoką już gromadziły się chmury. Od wody wiał ostry wiatr. Dan i Lynn Van Buren stali na brzegu platformy startowej i wyciągali szyje, żeby dostrzec rakietę nośną szesnaście pięter nad nimi, otoczoną ciężkim rusztowaniem wieży serwisowej.

— Najnowsza prognoza pogody nie jest najlepsza, szefie — rzekła Van Buren, przekrzykując wiatr. — Do dziesiątej pewnie ogłoszą alarm huraganowy.

— I co jeszcze? — warknął Dan. — Trzęsienie ziemi?

— Nie możemy ryzykować lotu rakiety nośnej w huraganie na otwartej przestrzeni — rzekła Van Buren.

Dan wiedział, że ma rację. Nie zadzieraj z matką naturą, powiedział sobie w duchu. Też mi matka. Nie może poczekać, aż ptaszek wystartuje?

— Ludzie Nilesa przygotowują wahadłowiec w hangarze B — powiedziała Van Buren.

Dan zachichotał, mimo ponurego nastroju. Niles Muha-med nie dopuści, żeby „jego wahadłowcowi” stało się coś złego. Wyobraził sobie Nilesa stojącego w drzwiach i odpychającego huragan, jak król Kanut próbujący powstrzymać przypływ.