— Tak? — powiedział Alex.
— Zawsze byłem wobec ciebie szczery. Teraz też chcę być. Nie wierzę, żebyś w kilkanaście godzin po śmierci Iana mógł zajmować się w tym piekle swoim pisaniem. Co się stało?
— Nic — mruknął Alex. — Notowałem tylko pewne moje spostrzeżenia. Prosiłeś mnie w czasie przesłuchań, żebym nie zabierał głosu i nie mącił ci wizji. Ale już jest po wszystkim. Czy chciałbyś mnie wysłuchać?
— A ty mnie? — zapytał niespodziewanie Parker.
— Ja?... Tak.
— To chodźmy do gabinetu Iana...
— Dobrze.
Ruszyli ku domowi. Sierżant Jones nadal dyżurował w sieni. Parker zauważył, że kiedy pojawił się w drzwiach, panna Kate Sanders natychmiast zajęła się gorliwie polerowaniem płyty kominka.
— Czy mój posterunek tutaj jest zdjęty, szefie?
— A czy mówiłem coś podobnego?
— Nie. Ale przecież...
— Za chwilę... — powiedział Parker i wszedł za Alexem do gabinetu. Kiedy zamknęli za sobą drzwi, Alex odwrócił się na pięcie.
— Czy możesz wydać rozkaz, aby nikt z domowników nie opuszczał domu?
— Kogo masz na myśli?
— Wszystkich. Ale pomiędzy nimi mordercę Iana Drummonda, oczywiście!
Parker skinął głową.
— Więc i ty tak myślisz... Ale dowody... Nie mam dowodów... Nie mogę przecież...
— Zaczekaj — Joe uniósł rękę. — Powiedzieliśmy, że nie opuścimy tego domu bez zabójcy Iana. Czy możemy pozwolić, żeby zabójca opuścił ten dom bez nas?
— Nie wiem — Parker zagryzł wargi. — Boję się, że nie będę go mógł powstrzymać. Nie mam nic, co by mogło stworzyć akt oskarżenia...
— Wydaj rozkaz... — mruknął Alex — a wtedy może coś się uda zrobić.
Parker podszedł do drzwi i uchylił je.
— Jones!
— Tak, szefie?
— Niech nikt nie opuszcza tego domu pod żadnym pozorem, dopóki nie zezwolę na to ja sam osobiście. Powiedz to także ludziom w ogrodzie. Ani jedna osoba stąd nie wyjdzie.
— Tak, szefie... — powiedział Jones z wyraźną nutką zdumienia, którą Alex uchwycił, chociaż siedząc w krześle nie mógł widzieć jego twarzy. Parker zamknął drzwi i powrócił do stolika.
— Czy wiesz, kto zabił Iana? — zapytał krótko.
— Tak. Wiem. A ty?
— Ja także. To znaczy... Czy mógłbyś mi udowodnić, kto zabił Iana? Bo ja...
— Zrobimy to razem — powiedział Alex. — Zacznijmy od początku. W chwili zabójstwa było w domu osiem osób:
1. Joe Alex,
2. Malachi Lenehan,
3. Kate Sanders,
4. Robert Hastings,
5. Filip Davis,
6. Sara Drummond,
7. Harold Sparrow,
8. Lucja Sparrow.
Zacznijmy od osoby numer jeden: Joe Alex. Czy masz dla mnie jakieś alibi?
Parker otworzył notes:
a) Nie mogłeś napisać listu na maszynie Remington Sary Drummond, bo przed dwoma tygodniami nie było cię w Sunshine Manor,
b) nie mogłeś ukraść noża, wisiorka i rękawiczek gumowych Lucji Sparrow, bo do kolacji obie kobiety były w swoich pokojach, a ty tam nie wchodziłeś. Na kolację zszedłeś pierwszy, razem z Filipem Davisem, który nawet cię wyprzedził, bo już tam był, kiedy wszedłeś. Po kolacji nie wchodziłeś na górę, tylko wyszedłeś do parku. Z parku wróciłeś ostatni. Obie kobiety były już u siebie. Kiedy Lucy weszła do Sary po maszynę, miałbyś jedyną okazję wejścia do jej pokoju. Ale nie mogłeś o tym wiedzieć, bo Lucy weszła do pokoju Sary przez garderobę, to znaczy nie wychodząc na korytarz. Później, kiedy przyszła do ciebie po papier, nie wchodziła, zamknęła drzwi i zapukała do Filipa Davisa, nie wchodząc także. Wobec tego dostrzegłaby cię z korytarza, gdybyś pragnął wejść do niej. Sara była przez cały czas u siebie. Lucy także powróciła do siebie. Nie miałeś więc szans zabrania przedmiotów, które znaleziono przy Ianie, i nie miałeś szansy zabicia go nożem Lucy Sparrow. Poza tym:
c) nie miałeś najmniejszego powodu, żeby zabijać Iana Drummonda. Na szczęście znam cię tak długo, że wiem o niepodobieństwie przekupienia ciebie przez kogoś z zewnątrz. Wiem także, że byłeś jego prawdziwym przyjacielem. Nie mógłbyś go zamordować w ten sposób. W żaden sposób. Twoje alibi jest rzeczowe i emocjonalne. Nie miałeś ani możliwości, ani motywu zabójstwa. Skreślam ciebie.
— Drugą osobą jest Malachi Lenehan — powiedział Alex.
— Tak, pomijając ohydny nonsens tego podejrzenia i przypuszczenie, że ten przyjaciel rodziny Drummondów, który pamięta trzy ich pokolenia i kochał Iana jak syna, mógł go zabić skrytobójczo, Malachi ma alibi. Nie miał nawet teoretycznej okazji podrzucenia pokrwawionej rękawiczki pod szafę i ukradzenia wisiorka. Jedno pytanie: czy widziałeś ten drugi nóż, kiedy walizkę przyniesiono na kort tenisowy?
— Tak — Alex skinął głową. — Myślę, że wszyscy tam obecni go widzieli, bo skupiliśmy się wokół Lucji Sparrow, a walizka w pewnej chwili stała się ośrodkiem zainteresowania.
— Więc Malachi nie miał szansy ukradzenia noża także. Z tych samych przyczyn co ty. Skreślam go.
— Trzecią osobą jest Kate Sanders... — powiedział Alex.
— Tak. Jeżeli chodzi o tę panienkę, to jej alibi ma tylko jeden mocny punkt. Nie miała żadnej szansy podrzucenia pokrwawionej rękawiczki pod szafę i drugiej do szafy. Mogła to zrobić tylko wtedy, kiedy Sara Drummond zeszła o pół do pierwszej na dół i weszła do gabinetu. Ale na to Kate Sanders musiałaby być fenomenem natury. Musiałaby przewidzieć przyszłość, to znaczy wiedzieć, że po północy, w półtorej godziny po zbrodni, Sara zejdzie na dół i nie narobi alarmu, co wydaje się przecież rzeczą nieprawdopodobną. Wówczas Kate Sanders, wiedząc to, mogłaby popędzić jak błyskawica na górę, wpaść do pokoju Sary i przez ten pokój do garderoby, zrobić swoje, a potem wyjść i nie spotkać Sary, schodząc w dół. Zważywszy fakt, że gdyby Kate Sanders była mordercą, nie mogłaby nawet przypuścić, że ktoś wchodzący nie zechce wszcząć alarmu (a nie wszczął go nikt z nich, poza tobą!), co oczywiście uniemożliwiłoby jej wejście na górę i ulokowanie rzeczy. Poza tym musiałaby, zamiast udać się do pokojów służbowych w suterenie, przebywać po zbrodni półtorej godziny w okolicy gabinetu i — nie zrażając się tym, że był tam Filip o 11.15, Sparrow o 11.40, Hastings o 12.10 i żaden z nich nie obudził całego domu! — musiałaby czekać właśnie na Sarę i wykonać całą tę karkołomną operację. To jest tak nieprawdopodobne, jak nieprawdopodobne jest, żeby tak głupiutka pokojówka o pyzatej buzi była wyrafinowanym mordercą, pragnącym zwalić winę na Lucy Sparrow. Skreślam ją, bo wszystko to razem nie ma najmniejszego sensu.