Rzeczywiście. Każdego ranka pojawiała się ze swoimi zwolenniczkami w ambesed. Zadawały zawsze te same dwa pytania. Czy Osiem Zasad ujawniło rozwiązanie? Przez pięć dni jedyną odpowiedzią było milczenie, wówczas zadawały następne pytanie: czy uruketo wróciło? Potem wychodziły. Ambalasei nie uczestniczyła w tych smutnych spotkaniach, gdyby rozwiązanie się znalazło, szybko by się o tym dowiedziała. Spędzała całe dni na spokojnym badaniu i katalogowaniu przywiezionych okazów. Dopiero szóstego dnia poszła do ambesed tuż po wschodzie słońca i z pewną satysfakcją zajęła miejsce eistai. Odwzajemniała powitania nadchodzących, lecz odezwała się dopiero po przybyciu wszystkich.
— Czy znalazłyście rozwiązanie? — zapytała. W przeczącej odpowiedzi Enge zawarty był wielki smutek.
— Ciągle nas omija.
— Niewątpliwie dlatego, że nie istnieje. Pozwolicie więc Far‹ odpłynąć?
— Nie możemy jej zatrzymać.
— To się okaże.
W wejściu do ambesed pokazała się Far‹ ze swymi naśladowczyniami. Było ich coraz więcej, bo przyciągała wiele swą wolą celu. Ambalasei poruszyła się z wyraźną niechęcią na widok podchodzącej i stającej przed nią Far‹.
— Czy wśród Ośmiu Zasad znaleziono rozwiązanie? — Z wyższością spoglądała ona kolejno na każdą z siedzących Yilanè. Miała już coś powiedzieć, gdy wtrąciła się Ambalasei:
— Odpowiedzią jest tak i nie.
— Nie mówię do ciebie ani nie słucham, bo jesteś niewierna.
— Ty nie-mówiąca, to zbyt wspaniałe, by móc uwierzyć. Posłuchasz jednak, bo to, co uczynisz, zależy od mego zezwolenia.
Far‹ z gestami odmowy odwróciła się do niej plecami, by nic nie słyszeć. Wtedy odezwała się Enge.
— Żal i przeprosiny za brak szacunku-niegodne zachowanie się naszej towarzyszki. Ambalasei, o jakim zezwoleniu mówisz?
— Uruketo wróci jutro.
— Wtedy odpłyniemy — stwierdziła Far‹ stanowczo; słuchała rozmowy jednym okiem.
— Nie odpłyniecie! — głośno i ostro zabroniła Ambalasei. — Przypomnę ci, że uruketo należy do mnie, ja je zabrałam i opanowałam. Czy temu zaprzeczysz?
Zebrane jak zawsze zwróciły się po radę do Enge. Stała nieruchomo pogrążona w myślach, potem okazała uległość.
— W tej sprawie musimy postąpić zgodnie ze słowami Ambalasei. Z własnej woli dała się z nami uwięzić, pozwoliła nam uciec i sprawiła, że opuściłyśmy w tym uruketo miasto nieszczęścia. Przyprowadziła nas tutaj i wyhodowała miasto życia. Korzystamy z uruketo, lecz jedynie za jej zezwoleniem…
— Błędne rozumowanie! — krzyknęła Far‹. — Skoro to czyni, jest naszą eistaą, à my nie mamy żadnej.
— Nie macie też uruketo — stwierdziła Ambalasei złośliwie. — Zrobisz, co powiem, albo zostaniesz w mieście. Jesteś bardzo młoda, zapalczywa, próżna i głupia, choć może inne myślą o tobie inaczej. Zrobisz jednak to, co ci każę, zgodzisz się na moje wskazówki, a jak nie, spróbujesz sama popłynąć do Gendasi*. To bardzo daleko, nawet dla kogoś mającego równie silną wolę co ty.
Ambalasei oparła się o ciepłe drewno i napawała się nienawiścią Far‹.
ROZDZIAŁ XIV
Jak zawsze, tak i tym razem Enge musiała starać się pogodzić skłócone strony.
— Ugunenapsa uczy nas, iż wszystkie zamieszkujemy w mieście życia. Far‹, w tym mieście Ambalasei jest ci równa. Pod wieloma względami cię przewyższa, w wiedzy i umiejętnościach, a najbardziej w trudach ponoszonych dla Cór Życia. Stoi o wiele wyżej niż ja, ustępuje jedynie objawicielce prawdy, Ugunenapsie. Jesteśmy tu, jak też jest to miasto i ty, Far‹, ponieważ Ambalasei przyprowadziła nas do tego lądu. A to, że możesz w przyszłości coś uczynić, zawdzięczasz jedynie uwolnieniu przez nią. Nie proszę o wdzięczność, żądam jednak, byś to przyznała.
Far‹ była nadal gniewna.
— Czy i twoje rozkazy mam wypełniać? Jesteś teraz moją eistaą?
Jej gniew nie poruszył Enge.
— Każę ci tylko stwierdzić fakt. Czy Ambalasei nie dała ci wolności?
Po pełnym wahania milczeniu Far‹ sztywno potwierdziła. Enge pochwaliła ten gest.
— To dobrze. Nigdy o tym nie zapominaj. Ambalasei pomogła nam w przeszłości i będzie pomagać nadal. Mogłabyś więc być choć na tyle grzeczna, by wysłuchać tego, co chce powiedzieć o warunkach korzystania z uruketo. Same warunki możesz odrzucić, ale musisz je wpierw poznać. Zgadzasz się?
Far‹ opuściła oczy w głębokim namyśle. Gdy je uniosła, nie była już gniewna, patrzyła błagalnie.
— W żarliwym pragnieniu szerzenia nauk Ugunenapsy i zapewnienia im trwania dałam się ponieść złości. Przepraszam za to ciebie i inne Córy Życia. — W kierunku Ambalasei zrobiła gest odrzucenia. — Nie przepraszam i nigdy nie przeproszę tej niewiernej.
— Nie chcę tego, szkarado. Słyszałam, że wielkość Yilanè należy mierzyć jej wrogami. Mam nadziję, że do nich należysz, bo byłabym zgubiona, gdybym nazwała cię przyjaciółką. A teraz -czy wykonasz me polecenia?
— Wysłucham ich — syknęła Far‹.
— Rozsądne słowa, jak na ciebie. — Uczona odwróciła się, wykonując gesty odrzucenia nieważnego szczegółu, i zwróciła się do pozostałych. — Omówimy teraz wydarzenia historyczne i ich wpływ na przyszłość. Wszystkie byłyście kiedyś niewiernymi. Potem wysłuchałyście kogoś takiego jak Enge, jak to mówicie, ujrzałyście światło i stałyście się wierzącymi. Czy nie było tak? — Kiwnęła głową, widząc potwierdzenie. — W ten sposób pojawiają się nowe Córy. Gdzie to się stało? Pytam cię, Enge.
— W mieście Inegban*, gdzie rozmawiałm z wielce uczoną Yilanè imieniem Essokel.
— W mieście!
— Tak, oczywiście.
— A pozostałe — spytała Ambalasei z gestem obejmującym je wszystkie. — Każda z was poznała pobudzającą filozofię Ugunenapsy w mieście?
Wszystkie przytaknęły, nawet Far‹, choć z wielkimi oporami. — Oczywiście, musiało tak być. Wszystkie jesteście Yilanè, bo inaczej nie zdołałybyście pojąć argumentów. Ale czy te nawrócenia rzeczywiście spełniają nawoływania Ugunenapsy wyrażone w jej ósmej zasadzie? Czy nie dostrzegacie tu pewnej podstawowej różnicy?
Spotkało się to z powszechnymi ruchami i oznakami zdumienia oraz z jaskrawym odrzuceniem przez Far‹, która nie chciała nawet rozważać zasad Ugunenapsy wyrażonych przez niewierną. Jedynie Enge stała nieruchomo w milczeniu, kołysząc lekko kończynami i ogonem, jakby była echem rozmyślań. Ambalasei patrzyła, jak jej ruchy narastały, wzmagały się, aż wreszcie wyrzuciła w bok ramiona w wielkiej radości odkrycia.
— Wielka Ambalasei jak zawsze olśniła nas blaskiem swych myśli, winniśmy jej chwałę, najwyższą chwałę.
Far‹ zareagowała odmową, pozostałe pytaniami, Ambalasei radosnym przyjęciem należnego jej uznania. Ciało Enge drżało niepowstrzymanie od siły targających nim uczuć.
— Ambalasei ma tak wielki rozum i zrozumienie, iż pokazuje nam, gdzie mamy drążyć nauki Ugunenapsy. Zawsze zawierają odpowiedzi, nie dostrzegamy ich tylko dlatego, że źle szukamy. Czyż ósma zasada nie nakłada na nas obowiązku pomagania wszystkim innym w poznaniu Ducha Życia i jego istoty? Dlaczego więc tak się ograniczamy?
Zakończyła pytaniem i pragnieniem uzyskania odpowiedzi. Far‹ nadal okazywała zdziwienie i pogardę.
— Czy mamy tłumaczyć zasady Ugunenapsy rybom w morzu?
— Milcz, Far‹ — powiedziała Satsat z przesadnymi od gniewu ruchami. — Hańbisz nas i siebie mrokiem swych myśli. Ambalasei naprawdę wiedzie nas ku prawdzie — czyniąc to, bliższa jest naukom Ugunenapsy aniżeli ty poprzez odmowę. Byłyśmy wszystkie Yilanè, kiedy dowiedziałyśmy się o Ugunenapsie. Z tego powodu myślimy jedynie o Yilanè, zapominając o fargi. Wszystkie one pragną się od nas uczyć, ich umysły są próżnymi naczyniami czekającymi na wypełnienie prawdą Ugunenapsy.