— Żyją tu już, diabli wiedzą jak długo. Nocą temperatura spada poniżej minus sto.
— A burze piaskowe? — zastanawiał się Jamie.
— A konkretnie? — odparowała.
— Cóż, skały mogą czasem pokrywać się pyłem, może…
— Ach, rozumiem — rzekła Hali, kiwając lekko głową. — Porosty muszą jakoś przeżyć taką kołderkę. — Zmarszczyła brwi z namysłem. — Nie wiem, jak warstwa pyłu miałaby wpływać na temperaturę skały. Czy pył miałby działać jako izolator cieplny, czy promieniowanie podczerwone przechodziłoby przez niego niepochłaniane?
Jamie i Trumball potrząsnęli głowami. Hali wystukała jakąś notatkę na klawiaturze laptopa.
— Musimy się temu przyjrzeć, prawda?
— Jeśli porosty pobierają wodę z atmosfery — podkreślił Trumball — parę dni pod pokrywą pyłu mogłoby je wysuszyć, prawda?
— Oczywiście, że tak nie jest — odparła Hali. — Już dawno by wymarły, prawda?
— Może więc potrafią przeżyć dłuższy czas bez pobierania wody? — zaproponował Jamie.
— Najwyraźniej. Chyba że pobierają wodę z jakiegoś innego źródła.
— Na przykład jakiego? Przeczesała dłonią mysiobrązowe włosy.
— Nie mam najmniejszego pojęcia. Dex, mówisz, że nie znalazłeś wiecznej zmarzliny pod powierzchnią, prawda?
— Jeszcze nie — odparł Trumball. — Może leży poniżej zasięgu sondy.
— Badałeś wilgotność gleby?
Usadowiony na pryczy obok Jamiego, oparty o zakrzywioną ścianę łazika Trumball odparł:
— To jest w programie automatycznych analiz. Nie ma tyle wody, żeby to w ogóle zarejestrować.
— Porosty muszą więc być w stanie jakoś hibernować — podpowiedział Jamie. — Spowolnić procesy metaboliczne, kiedy nie mają dostępu do wody i jakoś przeczekać.
— Tak właśnie dzieje się na Ziemi — zgodziła się Hali. Oczy Trumballa błysnęły.
— Wiecie, pewnie w skałach znajdują się związki uwodnione. Może porosty umieją chemicznie ekstrahować z nich wodę i wykorzystywać ją?
— Czy ktoś… Jamie przerwał Hali.
— W skałach są związki uwodnione — rzekł, bardziej do Trumballa niż do Trudy. — Odkryliśmy to jeszcze podczas pierwszej ekspedycji. Nie w skałach na Lunae Planum, ale w skałach znalezionych w kanionie, na pewno znajdują się związki uwodnione.
— Cząsteczki wody zamknięte w krzemianach — rzekł Trumball. — Taaa.
Trudy Hali wyprostowała się po drugiej stronie stołu.
— Musimy sprawdzić, czy porosty potrafią wydobywać wodę ze związków uwodnionych — rzekła, a głos jej drżał lekko z niecierpliwości.
Po czym ona i Trumball rozpoczęli ożywioną dyskusję na temat metod przetestowania porostów. Jamie obserwował podniecenie na ich twarzach i zapał w głosach.
— Będziemy musieli pobrać próbki i zabrać je do bazy — powiedziała Hali. — Nie mamy tu odpowiedniego wyposażenia.
— Zabierzmy całe skały i przewieźmy je w pudełkach na próbki na zewnątrz łazika — zaproponował Trumball. — Trzeba bardzo uważać, żeby ich nic skazić.
— Dobrze. Ale gdzie je przechowamy?
Trumball wstał z pryczy, obszedł stół i usiadł koło niej. Pochylili się nad laptopem, prawie stykając się głowami. Stacy Dezhurova wróciła z kokpitu i rzuciła im spojrzenie. Gadali i stukali w klawisze.
— Co się dzieje? — zwróciła się do Jamiego.
— Próbują ustalić, gdzie przyczepić do łazika parę pudełek z próbkami.
— Na zewnątrz? Gdzie tylko zechcą. Punkty zaczepowe umieszczone są co parę metrów na zewnętrznym pancerzu.
Rozwiązawszy problem, Dezhurova przemknęła obok Jamiego i ruszyła w stronę łazienki. Jamie siedział sam na pryczy, czując się opuszczony. Tak się tym podekscytowali, że nic innego ich nie obchodzi, powiedział sobie.
Nagle Hali podniosła wzrok znad laptopa.
— Ale rozumiesz, co to znaczy? W związku z pojemnością cieplną porostów?
Trumball przez chwilę wyglądał na zdezorientowanego. Jamie zaczął się zastanawiać. Jeśli skały z porostami są cieplejsze niż skały bez porostów, to…
— Możemy sporządzać mapy za pomocą satelitów! — wykrzyknął Trumball.
— O, właśnie — przytaknęła Trudy. — Czujniki na podczerwień zamontowane na satelitach potrafią wykrywać anomalie temperaturowe na powierzchni.
— I tam, gdzie są porosty, będą cieplejsze plamy — dokończył za nią Jamie.
— Hej, w ten sposób w ciągu paru godzin możemy dostać kompletną mapę całej planety — rzekł Trumball. — Z dokładnym oznaczeniem, gdzie żyją kolonie porostów.
— To może zająć więcej niż parę godzin — ostrzegł Jamie. — Musimy wykonać kilka przejść, upewnić się, że dane są poprawne, zdjąć pomiar z tego samego obszaru po parę razy, żeby wykryć różnice temperatur.
— Czy czujniki na satelitach potrafią wyłapać różnicą rzędu kilku stopni? — spytała Hali.
— Oczywiście — odparł Trumball. — Bez problemu.
— Mam na myśli temperaturą gruntu — wyjaśniła.
— Jestem raczej pewien, że to nie problem — wtrącił Jamie. — Atmosfera nie pochłania za wiele ciepła. Jest tak rzadka, że większość ciepła gruntu ucieka prosto w kosmos. Dlatego właśnie w nocy jest tak zimno, bez względu na to, jaka jest temperatura w dzień.
Skinęła głową z namysłem.
— Pięć albo sześć stopni. Jeśli satelita potrafi zmierzyć tak małą różnicę, możemy wykonać mapę całej planety i sprawdzić, gdzie znajdują się kolonie porostów.
— Albo innych form życia — zasugerował Trumball.
— Jak dotąd nic znaleźliśmy innych form życia — rzekła.
— Ale znajdziemy — odparł z przekonaniem Trumball.
— Mam nadzieję.
— Zapytamy speców od czujników na satelitach — zaproponował Trumball. — Powinni wiedzieć, czy skanery na podczerwień są w stanie zmierzyć takie różnice temperatur.
Hali skinęła ochoczo głową, a Trumball przyciągnął sobie laptopa i zaczął stukać na klawiaturze. Jamie wstał i ruszył do kokpitu. Trzeba połączyć się z bazą i przygotować wieczorny raport, pomyślał.
Soi 10: Noc
Vijay Shektar tkwiła przy konsoli łączności. Uśmiechnęła się do Jamiego.
— Jak leci, chłopie?
— Nie najgorzej — odparł. Streścił jej w skrócie hipotezą o porostach wysysających wodę ze skał i możliwości przeskanowania całej planety w poszukiwaniu porostów.
— To cudownie, Jamie — rzekła Vijay, radośnie się uśmiechając.
— Trudy jest niezła — rzekł. — Jest na najlepszej drodze do Nobla.
— Życzę jej szczęścia — rzekła Vijay, trochę — zdaniem Jamiego — roztargnionym tonem.
Potem jej uśmiech zgasł i spytała cicho:
— Jak ci się pracuje z Dcxem?
Jamie przypomniał sobie sytuację sprzed dwóch wieczorów, kiedy to chciał z nią porozmawiać, ale ona w tym czasie gadała z Trumballem.
Próbując nie zdradzać swych uczuć, Jamie odparł:
— Nieźle. On chce odzyskać stary łazik.
— Tak, widziałam jego wczorajszy raport.
— A mnie zaoferował łapówkę, żebym się zgodził.
— Łapówkę?
Jamie opowiedział historią z wioską na szczycie.
— Ale i tak miałeś zamiar to zrobić, prawda? Musiał przyznać jej rację.
— Oczywiście, że tak. Ale to Dex wystąpił z tym pomysłem i w gruncie rzeczy z tego się cieszę.
— To dobrze.